Biały/1

   Biała bluzka, białe podkolanówki, białe buty i piękne długie proste białe włosy.

   Dziewczyna biegła między wąskimi zakrętami prefektury Miyang starając się zdążyć na rozpoczęcie drugiego semestru nauki.

   Mknąc przez uliczkami, usiłowała dopiąć torę przerzuconą przez ramię i spożyć tosta którego trzymała w buzi. Nagle, z impetem, uderzyła w słup,  nie wyrabiając na jednym z zakrętów i niczym w tych niesamowicie dynamicznych mangach odbiła się od niego i poleciała do tyłu. Kartki z jej torby wyfrunęły w powietrze, jej białe włosy zakrył jej wizje, natomiast jej kostka akurat w tym momencie postanowiła od mówić współpracy i wygięła się w bok.

   Yuki poleciała do tyłu i na domiar wszystkiego kiedy już miała dotknąć ziemi usłyszała dźwięk wody z kałuży. Zabarwiona od błota ciecz rozprysnęła się we wszystkie strony i udekorowała każdy jasny kawałeczek jej ubrania na kolor kawy. Dziewczyna usiadła zrozpaczona w kałuży i próbowała odkryć swoją twarz z włosów.

    -Hej... Pomóc Ci?- usłyszała przed sobą Ciepły łagodny głos jakiegoś chłopaka.

   -Nie, nie- Odgarnęła ubłocone pasmo włosów z twarzy i spojrzała na postać stojącą przed nią- Dam sobie radę- lekko uśmiechnęła się do siwo-włosego chłopaka.

   -To chociaż pozwól sobie pomóc przy wstawaniu-wyprostował się z kucyków i wyciągnął do niej rękę. Dziewczyna przyjęła jego dłoń i powoli się podniosła. Brudna woda zaczęła powoli ściekać z jej ubrań.

   -Postarałem się złapać te które jeszcze nie zostały zmoczone- powiedział podając jej zapisane kartki. Dziewczyna z przerażeniem wyrwała mu papiery i schowała je za siebie.

   -Dz-dziękuje- Niezręcznie uśmiechnęła się do nie znajomego.

   -Gdzie się tak śpieszysz?- zapytał chłopak nadal lekko zatroskany w czasie kiedy ona chowała papiery do teczki w torbie.

   -Na rozpoczęcie drugiego semestru ale pewnie i tak już  nie zdążę na oficjalną część-powiedziała zrezygnowana.

   -Przepraszam...Jeśli mogę... Do jakiej szkoły chodzisz?- przechylił lekko głowę i zamrugał brązowymi oczami.

   -Karasuno- odpowiedziała dziewczyna nadal zajęta tym co robiła.

   -Nie wiem czy wiesz, że oficjalna część miała zacząć się o ósmej-

   -Wiem, wiem-przerwała mu dziewczyna-dlatego mówię, że nie zdążę- zerknęła na swój zegarek- jest za pięć... a stąd jest jeszcze 15 minut drogi...-

   -Jest za pięć ale siódma...- powiedział chłopak patrząc na nią.

   -CO? Przecież jest za pięć ósma- popatrzyła się na swój zegarek upewniając się.

   -A... Przestawiłaś wczoraj zegarek o godzinę do tyłu?-zapytała niepewnie. Dziewczyna w tym momencie zdrętwiała i otworzyła szeroko oczy.

   -O matulko...-powiedziała łapiąc się za głowę-Zapomniałam...-

   -Więc- chłopak uśmiechnął się lekko- jest za pięć ale siódma...-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top