Bento /6

   Wrześniowe słońce przyjemnie wpadało przez, lekko, rozchylające się zasłony w sypialni białowłosej. Dziewczyna powoli uchyliła oczy ospale mlaskając buzią z niezadowolenia. Powoli podniosła się do siadu i przeciągnęła wydając w tym samym czasie pomruk niezadowolenia.

   Powoli z czołgała się z łóżka i powlekając nogami powędrowała do kuchni. Po drodze splotła swoje, długie, białe włosy w niedbały warkocz. Przerzuciła go na plecy i chwyciła leżącego na blacie pomidora, obmyła go wodą i chwytając, w drugą rękę mały, talerzyk zaczęła powoli go gryźć.

   Jak jabłko...

   Nie było to może całkiem normalne zachowanie, ale o tak wczesnej porze, nikomu nie chce się myśleć o tak nieistotnych sprawach. Zostawiając tylko "ogryzek" wyrzuciła resztkę do kosza a talerzyk odstawiła do zlewu.

   Otworzyła lodówkę i leniwie powiodła wzrokiem po jej zawartości. Na jednej z półek stały idealnie zapakowane dwa bento. Uśmiechnęła się lekko i je wyciągnęła. Na obydwu pudełeczkach położyła pałeczki, po czym starannie zapakowała oba pudełeczka w błękitny papier.

   Zerknęła na zegarek wiszący na jednej ze ścian. W przerażeniu otworzyła szeroko oczy i sprintem pobiegła do łazienki. Po chwili, już ubrana w szkolny mundurek, wkładała wcześniej przygotowany lunch do torby.

   Szybko wybiegła z mieszkania i pobiegła w stronę szkoły. Po pół godzinnym spacerze, w szybkim tempie, przekroczyła bramę liceum. Chwile później siedziała w ławce na tyłach klasy pod ścianą. Miejsce strategicznie wspaniałe- wzrok nauczyciela docierał tam tylko kiedy przechodził się po klasie a dzięki zasłonie, jaką tworzyli Ci grzeczni uczniowie nie było centrum zainteresowania.

   Już po chwili zaszyła się w swoim własnym świecie. Wyciągnęła zapisany już do połowy zeszyt i zaczęła zapełniać kolejne kartki.

Lekcje mijały aż w końcu nadeszła pora lunchu. Yuki uradowana sięgnęła po swoje bento oraz drugi pojemniczek. Wyszła z obydwoma z klasy i zaczęła powoli iść korytarzem zaglądając do kolejnych klas. Kiedy już przeszła obok wszystkich klas swoich rówieśników- klas drugich. Weszła piętro wyżej powoli zagłębiając się na niebiezpieczne terytorium starszych kolegów.

   Po mimo lekkiej tremy w brzuchu i odczuwanego wzroku innych szła dumnie nadal zaglądając do klas. W końcu znalazła to, a raczej kogo, szukała. Stanęła niepewnie w drzwiach i zawahała się. Na jej szczęście to siwowłosy chłopak zobaczył ją pierwszą po czym odrazu miło się do niej uśmiechnął, jednocześnie machając zachęcająco ręką.

-Witaj- zaciął się na chwile- Wybacz ale nie powiedziałaś mi jak masz na nazwisko...-

Dziewczyna otworzyła nagle szerzej oczy.

-O Boże! Tak strasznie przepraszam, Sasuke, Sasuke Yuki- uśmiechnęła się niepewnie- A ty, senpaii?-

-Sugawara, ale wystarczy Suga- uśmiechnął się- Ale co Cię tu sprowadza Sasuke-san?-

-Nie trzeba "san"- uśmiechnęła promiennie- Chciałam bardzo podziękować za pomoc wczoraj i...- zaczęła niepewnie- w ramach tego właśnie podziękowania przygotowałam Ci bento- położyła jeden z pojemniczków przed nim na ławce i uśmiechnęła się.

Chłopak otworzył szeroko oczy, jego policzki zrobiły się lekko różowe.

-Nie trzeba było...- powiedział ze wzruszeniem w głosie.

-Ależ oczywiście, że trzeba było- wyciągnęła pałeczki zawiązane kokardką na swoim pojemniczku, złapała je zgrabnie i stuknęła nimi o siebie- zjemy razem?-

______________________

Boże! Zapomniałam opublikować!

Ale jest!
Nowy rozdział

Yay!

Napiszcie co myślicie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top