XVIII "Uprawiałeś seks w ogrodzie?"
*pov Łukasz*
Leżałem pod chłopakiem i patrzyłem się na niego, jak na jakiś święty obrazek. Jego pytanie za bardzo mną... Nawet sam nie wiem co! Nie umiem na nie odpowiedzieć tak od razu. Potrzebował bym chwili. Zastanowić się... Co ja wygaduje, takie rzeczy powinienem mu powiedzieć od razu, to nie jest pytanie z matematyki, tylko co do niego czuje, kim dla mnie jest. Powinienem na to odpowiedzieć w pięć sekund, a nie zastanawiać się, jak idiota!
- Dzięki za odpowiedź Łukasz. Jutro się stąd wynoszę i nawet nie próbuj mnie zatrzymać - odparł i poszedł do swojego pokoju
Nigdy nikt w tym domu tak mocno nie trzasnął drzwiami, jak Marek w tym momencie.
Jestem
Idiotą.
Największym idiotą w tym świecie.
Wyszedłem przed dom, a konkretnie do ogrodu. Jego słowa, że odejdzie dzwoniły mi w uszach, i sprawiały, że paraliżowały mnie całego. Usiadłem na trawie koło małego stawu? Nie wiem, jak to nazwać nawet... Marek... Potrzebuję cię nie widzisz tego. Mam ochotę nie wracać do domu, wolę ja odejść, a on niech tu zostanie. Niech mieszka i będzie szczęśliwy beze mnie.
Mimowolnie zacząłem mocno płakać, czując jakby zawalił mi się cały świat. Chciałbym nie meic uczuć w tym momencie. Chce po prostu nie czuć bólu!
- Widząc cię płaczącego, poczułem, że bardzo źle się zachowałem - rzekł Marek
Marek musiał widzieć z mojego balkonu, że płacze. Możliwe, że poszedł do mnie i chciał pogadać.
Chłopak podszedł do mnie i kucnął.
- Też pokazałeś, że nie jestem i nie byłem dla ciebie tylko tanim ruchaniem. - rzekł blisko mnie
- Nigdy tak nie bylo - odparłem przełykając łzy i ślinę
Marek wstał ode mnie... Nie idź..
- Wypłacz się, ja pójdę do domu - rzekł tyłem
W tym momencie wiedziałem, że to ostatnia szansa. Wstałem chwyciłem go za rękę. Chciałem go obrócić,a wylądowaliśmy na trawie.
- Ałć - rzekł Marek
- Kocham cię - powiedziałem dalej rycząc jak dziecko - Tak cholernie cię kocham Marek. Co mam ci powiedzieć? Ja na prawdę boje się uczuć, musiałbyś mnie nauczyć, wszytskiego, a może jeszcze więcej... Ale kocham cię, kocham cię kocham cię.... - mówiłem
- Pocałuj mnie - odparł na to wszystko
Wykonałem polecenie chłopaka. Moje łzy od razu ustały, a usta uśmiechnęły się. Byłem szczęśliwy, że znalazłem odwagę.
- Łukasz - rzekł Marek po chwili
- Tak? - spytałem
- Uprawiałeś kiedyś seks w ogródku? - spytał z dzikim uśmiechem
- Nie? - odparłem mega zdziwiony
- To zróbmy to tu i teraz! - powiedział i znowu mnie pocałował
Oh Maruś....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top