Rozdział 3 - Wspomnienia.
Od spotkania z Samanthą i jej córeczką w parku minęły dwa dni. Michael pomimo przytłaczającej ilości obowiązków i natłoku spraw ani przez chwile nie zapomniał o niespodziewanym spotkaniu i dwóch wyjątkowych osobach, które były obiektem jego nieustannych rozmyślań. Kiedy nadarzał się moment, w którym mógł zrobić sobie przerwę od pracy i choć chwilę się zrelaksować jego myśli wciąż krążyły wokół tajemniczych śladów na ciele Sammy. Nie potrafił tez zapomnieć oczu dziewczynki, która miała na nich wymalowany portret terroru i strachu. Michael zawsze wierzył,że oczy są odbiciem duszy, takim niezwykle wiarygodnym zwierciadłem. Jeśli coś nam się przydarzy w życiu, oczy w magiczny sposób ukażą to niczym obraz o wielu barwach. Niestety barwy te w większości są odcieniami czerni.
*Oczami Michaela*
Powinienem zadzwonić. A nie, może z jednej strony będę się narzucać. Przecież dałem jej swój numer telefonu... Pewnie ma wiele obowiązków i spraw na głowie. Ale jeśli nie zrobię tego, jeśli nie zadzwonię i nie sprawdzę co u niej słychać to wiem,że moje sumienie nie da mi spokoju. Walczyłem ze sobą nieustannie, minuta za minutą. Chodziłem po pokoju, zerkałem na zegarek. Czułem presję wiedząc,że jeśli nie poczynię żadnego kroku teraz moja przerwa się skończy i wtedy na dobre pochłonie mnie praca aż do późnego wieczora. Wreszcie usiadłem spokojnie i chwyciłem za słuchawkę telefonu. Patrząc na kawałek papieru z sekwencja cyfr, powoli odszukiwałem je na klawiaturze jedna za drugą. Wreszcie usłyszałem ten charakterystyczny dźwięk, moje serce zaczęło bić coraz szybciej.
- Halo.- Odezwała się nieco niepewnym głosem.
- Hej. To ja, Michael. Wszystko u Ciebie w porządku ? Tak pomyślałem,że sprawdzę czy u Ciebie i Annie wszystko w porządku.
- To miłe z twojej strony. Tak, właśnie odebrałam Ann ze szkoły i zamierzałam zrobić coś do jedzenia.
- Może odwiedziłybyście mnie, któregoś dnia? Oczywiście jeśli tylko masz na to ochotę.- Dodałem skrępowany.
- Oczywiście. Zastanawiam się czy nie miał byś nic przeciwko żebyśmy się zobaczyli dzisiaj ? Wiem,że to tak szybko i może pomyślisz,że wykorzystuje twoją uprzejmość. Jeśli oczywiście jesteś zajęty to nie ma problemu, może innym razem.- Tutaj zacząłem słyszeć jak jej głos powoli się łamie. Coś było na rzeczy. Przypuszczałem,że może jest coś o czym chciała by porozmawiać albo po prostu potrzebuje się oderwać na chwilę od codzienności i zmienić otoczenie. Co prawda powinienem resztę dnia spędzić w swoim biurze ale postanowiłem, że tutaj mogę zrobić wyjątek. Kiedy słyszałem jej głos czułem jakby moje serce pękało jak szkło. Nie mogłem jej odmówić.
- Oczywiście, że możesz odwiedzić mnie dzisiaj razem z Annie. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Wyślę kierowcę na twój adres. Ale proszę cię zachowaj dyskrecje, bardzo mi na tym zależy.
- Spokojnie, nie musisz się o to martwić. Dziękuje Ci że zadzwoniłeś. Nie chciałam sprawiać problemu. - Potem podała swój adres.
Szybko powiadomiłem ochronę aby wysłała kierowcę na wskazany adres. Pozostało mi teraz tylko odwołać wszystkie plany na resztę dnia i czekać. I tak nie mogłem zbytnio sypiać w ciągu nocy, więc żywiłem nadzieje, że część spraw mógłbym załatwić właśnie o tej porze.
Usłyszałem pukanie do drzwi a zaraz po nim głos mojego asystenta.
- Michael, dobrze zrobiłeś rezygnując z reszty dnia. Za dużo ostatnio bierzesz na siebie. Wszystko jest załatwione jeśli chodzi o firmę i zgodzili się także ze wszystkimi twoimi sugestiami i propozycjami. Pozostało tylko skontaktować się raz jeszcze z dyrektorem i wykorzystać ostatnie dni na próby przed wylotem. Nie martw się aż tak bardzo, proszę Cię. - spojrzał na mnie z troską.
John zawsze przejmował się moim zdrowiem a szczególnie tym, że często pracuje od rana do wieczora nie ważne czy w studiu, na scenie czy w biurze. Bardzo ceniłem sobie jego lojalność i sposób w jaki potrafił wszystko błyskawicznie zorganizować dla mnie. Jest ogromnym wsparciem.
- Dziękuję. Cieszę się John, że mam kogoś takiego jak ty. Kocham Cię jak brata.- Powiedziałem, obejmując go z radością.
Cieszę przerwało nagle pytanie John'a o gości,którzy mają dzisiaj pojawić się w ranczu.
Szczerze nie chciałem mówić zbyt wiele, przynajmniej na razie. Na obecna chwile chciałem tylko zobaczyć Ann i Sammy i upewnić się,że wszystko u nich w porządku i że te blizny to tylko jakiś niefortunny wypadek. Chciałem dać im siebie a razem coś od siebie. Dzielić mój dom, dzielić się tym co po prostu mam. Bóg stworzył nas po to byśmy pielęgnowali miłość w sercu i dawali innym szczęście.
~ Kilkanaście minut później~
Goście Michaela wreszcie pojawili się na terenie Rancza Neverland. Właściciel powitał Samanthę i Annie stojąc przed głównym wejściem do domu, w którym mieszkał. Miał na sobie czerwoną koszulę i ulubioną pare czarnych spodni. Najbardziej uwagę małej Ann przykuły skarpetki Michaela,które były nie do pary a w dodatku w zupełnie innych kolorach.
Od razu z radosnym śmiechem, pobiegła w stronę Michaela aby się z nim przywitać.
Oczywiście nie potrzeba było czekać długo żeby mała na nowo zainteresowała się zabawą jego włosami tak jak przy pierwszym spotkaniu. W rezultacie Michael skończył z wieloma pokaźnymi fryzurami wymyślonymi przez dziewczynkę. Następnie po krótkiej zabawie w fryzjera i miło spędzonym czasie na rozmowie z mamą Annie, wszyscy udali się by obejrzeć zwierzęta i skorzystać z przeróżnych kolejek, diabelskiego młynu i samochodzików czyli jednymi z wielu atrakcji dostępnych w Neverland. Na koniec mieli też w planach obejrzenie filmu. Samantha szybko zauważyła jak dobre podejście ma Mike w stosunku do jej córki i jak szybko więź między nimi się zacieśnia. Według niej Michael był idealnym ojcem dla jej córki, takim na którego zasługuje, takim którego nigdy nie miała. Najbardziej jednak zaskakujące było jak dziewczynka szybko otworzyła się przed nim i zaufała mu. Po doświadczeniach i wspomnieniach jakie wciąż w niej tkwią nie było to takie łatwe aby zdobyć jej zaufanie i znaleść z nią wspólny język. Samantha sama czuła,że ma pewnego rodzaju słabość do Michaela. Wcześniej znała go tylko z gazet, słyszała jego muzykę codziennie w radiu, na ulicy, kiedy odtwarzała winylowe płyty w swojej sypialni. Znała go takiego jakiego próbowały przedstawić media, nie jako tego prawdziwego, naturalnego Michaela Jacksona. Mimo wszystko od pierwszego spotkania jej instynkt podpowiadał, że może mu bezgranicznie ufać. Kochała to uczucie ciepła i bezpieczeństwa jakie jej dawał. Miała nadzieje,że będzie potrafiła odpowiedzieć na wszystkie jego ewentualne pytania i przedstawić swoją historie. Wiedziała,że nie uniknie tego i prędzej czy później Michael będzie musiał dowiedzieć się prawdy i odbyć podróż przez jej wspomnienia i wspomnienia jej córki. Wierzyła też,że prawda i uczciwość wobec niego jest jedną z najważniejszych rzeczy. Kiedy wreszcie film, który oglądali razem w sali kinowej dobiegł końca a Annie spała spokojnie w ramionach Michaela, coś pękło w Sammy kiedy patrzyła na swoją córkę. Kilka łez pociekło po jej policzkach.
- Dawno nie widziałam jej tak spokojnej jak teraz.- Zaczęła cichym i łamiącym głosem.- Nawet nie wiesz jakie to uczucie widząc,że twoja córka może nareszcie spokojnie zamknąć oczy i zasnąć. Ona jest taka niewinna, nie zasłyszała na to wszystko, powinnam była ją lepiej chronić.
Michael spuścił głowę. Czuł przypływ nagłego smutku, tak ujmującego za serce. Pragnął po prostu wziąć Ann i jej mamę pod swoje skrzydła i nigdy nie pozwolić żeby życie je zraniło ponownie. Jego przypuszczenia co do śladów na twarzy i ciele zaczęły się powoli potwierdzać. Nie sadził jednak,że kobieta postanowi sama z siebie tak szybko się przełamać i odpowiedzieć na jego kolejne niewypowiedziane pytania,które skrywał gdzieś głęboko w duszy. Po dłuższej chwili chwycił jej rękę w geście wsparcia tak jakby chciał powiedzieć, że jest razem z nią i będzie ją wspierał przez cały ten czas.
-Proszę.- Szepnął
Samantha szlochając cicho zaczęła opowiadać cofając się do czasu zanim urodziła się jej córka Ann. Poznała wtedy mężczyznę, obydwoje mieli po 21 lat. Ona wtedy studentka a on uczył się u boku swojego ojca, który był reżyserem filmowym. Obydwoje z wielkimi marzeniami i perspektywami na życie zaczęli się spotykać. Wszystko układało się jak najlepiej, nawet pojawił się plan zaręczyn,który był jak najbardziej pomyślny. Od tamtego momentu zamieszkali razem w mieszkaniu, które otrzymali w prezencie od jego rodziców na nowy start w życiu. Krótko po przeprowadzce i kilku wspólnych dniach nic nigdy nie było już takie samo. Na świat przyszła Annie a wraz z jej dorastaniem narzeczony Sammanthy emanował bardzo agresywne zachowanie i stosował wobec dwojga przemoc i rękoczyny. Wielokrotnie zastraszał małą i nie pozwalał jej bawić się z rówieśnikami. Po krótkim czasie zaczął też zamykać je w domu i zabierać im klucze czy odcinać dostęp do telefonu czy jakiegokolwiek środka komunikacji. Tak bite i poniżane przez dwa lata pod stałą kontrolą modliły się o wolność. Cała sytuacja odbijała się też bardzo na zdrowiu psychicznym dziewczynki, która miała koszmary i nie mogła sypiać a ponadto nie chciała jeść i wykazywała stany lekowe. Jednak w końcu musiał nastać koniec tego piekła, kiedy sąsiedzi oraz rodzice Sammy zorientowali się co tak naprawdę się dzieje i po wielu próbach kontaktu i zawiadomieniach do policji, uzyskali kontakt z córka i wnuczką a tym samym ocalili je. Od tej pory udało im się przeprowadzić, zmienić miejsce zamieszkania i rozpocząć nowe życie a raczej naukę tego jak żyć na nowo.
Cała historia tak przejęła Michaela,że i ten nie mógł powstrzymać łez. Ze wszystkich historii jakie słyszał i ze wszystkich obrazów,które widział na własne oczy jeszcze takiego terroru nigdy nawet sobie nie wyobrażał. Miał świadomość,że jest wiele dzieci, które głodują, które żyją w bardzo ubogich warunkach, wiedział też, że jest wiele sierot. To co przydarzyło się Sammy i Ann wywarło na nim ogromny szok a jego ciało przeszyło nieprzyjemne uczucie paraliżu i dreszczy. Na marne próbował pozbierać myśli i obrać je w słowa. To był niesamowity szok.
Ciąg dalszy nastąpi :)
Z góry przepraszam,że bardzo długo nic tutaj nie zamieszczałam. Minęło sporo czasu od ostaniej części ale postanawiam teraz wrócić do pisania na stałe i dodawać regularnie. Przerwa była spowodowana wieloma zmianami u mnie miedzy innymi przeprowadzką oraz studiami. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieje,że nowa cześć opowiadania będzie się dobrze czytała ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top