°8°
Ruszył w stronę długonogiej blondynki, która wyglądała na łatwą. I oczywiście też taka była, bo gdy jej tylko mruknął na ucho, że ma zamiar ją zabrać do pokoju, ta uśmiechnęła się, a następnie ścisnęła jego interes.
Zapowiadała się ciekawa noc.
Taehyung ruszył wraz z blondynką w stronę pokoju. Mężczyzna cały czas rozglądał się wokół, szukając Jeongguka. Jednak nigdzie nie mógł go znaleźć, co znaczyło, że ten już naprawdpodobniej był w swoim pokoju. Niezwykle zajęty.
Mężczyzna lekko spiął się na te myśli i nieświadomie przyspieszył krok. Chciał jak najszybciej znaleźć się w pokoju. Niekoniecznie z tą kobietą, jednak innego wyjścia nie miał.
Taehyung przemierzył przez tłok tańczących ludzi. Każde ciało obiło się o to jego, jeszcze bardziej działając mu tym samym na nerwy, które i tak były zszargane. Mężczyzna zacisnął pięści i sunął przez tłum, nie zważając na krzyki blondynki, która za nim nie nadążała.
No cóż, musiała się przyzwyczaić do jego tempa.
Po chwili mężczyzna znalazł się już przy drzwiach od sali. Barkiem otworzył je i wyszedł na korytarz, który był cały w cieniu, nie dopuszczając do siebie żadnego światła. Mężczyzna nawet nie kłopotał się z tym, by szukać włącznika. Dobrze znał drogę.
Ciemności oblały całą jego sylwetkę, która sunęła niczym duch po pustym korytarzu. Jego kroki nie odbijały się echem, były niesłyszalne przez lekki sposób jego chodzenia. Przypominał dostojnego księcia z groźną miną, który szedł na czyjeś ścięcie.
Z pewnością byłaby to IU.
Idealna cisza rozgrywała się wokół niego. Muzyka z sali była przytłumiona przez ściany, które bardzo dobrze chowały w sobie dźwięki. Tu naprawdę panowała zasada, że wszystko co działo się w klubie, nie wychodziło na światło dzienne.
Po chwili jego idealna cisza została zburzona, gdy blondynka wybiegła z sali. Dziewczyna, lekko mrucząc pod nosem, złapała go pod ramię jakby szli przez ołtarz. Taehyung poczuł silny impuls by wyrwać swoją rękę.
Dziewczyna wciąż trajkotała. Co pewien czas dodawała jakieś uwagi pod nosem na temat mężczyzny, który ani razu jej nie odpowiedział. Jednak nie wyraziła żadnej swojej niepochlebnej opinii nieco głośniej.
W końcu nie chciała się narażać.
Po chwili szli, w upragnionym przez Taehyunga, milczeniu. Dziewczyna w końcu umilkła, widząc, że mężczyzna kompletnie ją ignoruje. A w końcu nie chciała swoim gadaniem go odstraszyć.
Czerwony dywan pod ich stopami tłumił wszelkie możliwe dźwięki. Czuli się jak gwiazdy. Taehyung czuł się tak jak zawsze.
Jednak tym razem nie ogarniała go euforia. Żaden entuzjazm nie wchodził w grę. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji poza lodem, który potrafiłby schłodzić nawet Saharę. Mężczyzna miał nieprzenikniony wyraz twarzy, a jego wzrok pomimo tego, że obojętny wydawał się być nawet wrogi.
Po chwili, gdy byli już naprawdę blisko pokoju, w którym mieli spędzić upojne chwile, usłyszeli dziwne dźwięki. Mimo tego nie przystanęli, a przez twarz Taehyunga przeszło zaciekawienie, jakby mężczyzna liczył na to, że do końca dnia dotrwa do jakiegoś ciekawego momentu.
I tak też się stało. Jednak z niezbyt pozytywnym skutkiem dla Taehyunga.
Bo pod drzwiami od pokoju zobaczyli całującego się Jungkooka z IU. Oboje byli wtopieni w siebie, a dziewczyna cicho jęczała, gdy młodszy przyciskał ją do ściany.
A Taehyung zapragnął jak najszybciej między nich wejść i odzielić ich od siebie. Oczywiście przy okazji dając mężczyźnie w twarz z łokcia, a potem zwalić to na przypadek, który czasem bywa wredny.
I dopiero, widząc tę dwójkę, Taehyung przystanął. Wpatrywał się w nich nieodgadnionym wzrokiem, a cień zranienia przeszedł przez jego twarz. Jednak czy to zranienie miało swoje uzasadnienie? Czy miało powód by istnieć? A chorobliwa zazdrość miała prawo chcieć z niego ulecieć, zabierając ze sobą IU jak najdalej z jego oczu i ramion Jungkooka?
Nie.
I to jedno słowo powstrzymywało go przed działaniem. Dlatego mężczyzna nic nie robił. Tylko patrzył, a pozostała dwójka go nie zauważała. Choć on naprawdę pragnął atencji tego drugiego. Tego mężczyzny, który właśnie zasysał się na ustach innej kobiety.
I byłby tak stał, dopóki ci by się od siebie nie odkleili. Stałby i patrzył, jak wszystko się zmienia w mgnieniu oka, bo te pełne usta dopiero muskały jego ucho. Nawet z podobną sobie werwą, jednak Taehyung wciąż miał wrażenie, że podczas ich zbliżenia Jungkook oddawał więcej siebie. A może to była tylko nadzieja.
Bo w obu przypadkach młodszy był niezwykle łasy i napalony. W dodatku pijany, co dodatkowo podkręcało jego pokręcone uczucia. Za oba razami tak samo chciał posiąść partnera.
I za oba razami mu to unieszkodliwiono.
Bo całą robotę za Taehyunga wykonała blondynka, która głośno kaszlnęła. Na ten dźwięk dwójka przy ścianie trochę przystopowała, a po czasie całkiem się od siebie odkleiła. Po chwili spojrzała na nich, lekko ocierając usta. A oczy mężczyzny rozszerzyły się z szoku na widok tego drugiego.
Jednak po chwili szok został zastąpiony arogancją. Młodszy spojrzał z wyższością na starszego, swoje pięści wbijając w kieszenie spodni. Dodatkowo wypchnął językiem policzek i rzucił krótkie spojrzenie kobiecie, która mu przerwała zabawę.
- Przepraszam, ale blokujecie nam wstęp do pokoju. - Powiedziała blondynka, a Taehyung lekko uniósł oczy ku sufitowi na jej słowa. - A tak się składa, że musimy skorzystać.
- Skorzystać to ty sobie możesz z kibla, moja droga. - Powiedział Jungkook, mierząc ją wściekłym spojrzeniem. - Wypierdalaj.
- Słucham?! - Krzyknęła kobieta, stojąca obok Taehyunga, który pomyślał, że zaraz ogłuchnie od narastających fal dźwiękowych, trafiających w jego uszy.
- To, co słyszałaś. Ten pokój jest zajęty. - Powiedział Jungkook z zaciętym wyrazem twarzy.
- Skarbie, powiedz mu coś. - Blondynka pociągnęła Taehyunga za rękaw jego koszuli. Ten oderwał wzrok od Jungkooka, kończąc tym samym swój kontakt wzrokowy z nim i spojrzał na dziewczynę.
A ona wyglądała jak rozkapryszone dziecko, któremu się czegoś odmawia, a ono od razu się denerwuje. Co prawda inny mężczyzna z pewnością zacząłby jej bronić i walczyć o jej racje, dając drugiemu w gębę. Jednak Taehyung nie był takim mężczyzną. Bo jemu podobał się jej przeciwnik z tymi jego rozwianymi włosami i groźnym wyrazem twarzy. Oraz z opinającą go koszulą.
Jednak miał zamiar takiego mężczyznę zgrywać. Bo w jego głowie rodził się plan.
- Jak to zajęty? Ten pokój należy do mnie. Znajdź sobie inny. - Powiedział Taehyung, zniżając niebezpiecznie swój głos.
- Należy do ciebie? Sam go zbudowałeś, czy może kupiłeś? - Zapytał Jungkook, robiąc krok w jego stronę.
- Używam go naprawdę długo. A ty dobrze o tym wiesz. - Wywarczał Taehyung przez zęby w stronę młodszego. - Także jedyną osobą, która powinna wypierdalać, jesteś ty.
A Jungkook nabrał gwałtownie powietrza na jego słowa. Następnie zrobił ponowny krok w jego stronę, a Taehyung zarejestrował, że jego przestrzeń osobista, z każdym kolejnym krokiem, zacznie być coraz bardziej naruszana.
- Wszystkie inne pokoje są już zajęte. A ja byłem pod tym pierwszy. Także sorry, frajerze, nie tym razem. - Powiedział Jeon, mierząc go wściekłym wzrokiem.
A Taehyung już wiedział, że nadeszła ta chwila. Odpowiedział tym samym spojrzeniem, jakie posyłał mu młodszy i powiedział swoją kwestię:
- To może w takim razie załatwimy to na zewnątrz?
°°°
Wyszli na parking, a chłód przeszedł przez ich ciała, paraliżując ich na moment. Nawet kurtki nie mogły powstrzymać tego zimna, ponieważ zostały zrzucone w momencie, gdy Taehyung i Jungkook stanęli naprzeciwko siebie z wyciągniętymi pięściami w gotowości.
Mierzyli się wzrokiem, robiąc wokół siebie kroki, jak bokserzy na ringu, którzy zaraz mają się na siebie rzucić. Albo jak zwierzęta, które chcą pokazać swoją wyższość w stadzie. I jedno i drugie określenie oddawało obecną sytuację, która wydawała się być wręcz komiczna.
Bo jeszcze przed paroma godzinami młodszy siedział na kolanach starszego i wzbudzał w nim wszystkie najpiękniejsze emocje, których ten jeszcze nigdy nie był w stanie tak bardzo przeżywać. Chciał przejść do czegoś więcej z równą pasją, z jaką teraz miał wymalowaną na twarzy chęć zemsty i pobicia Kima.
A starszy patrzył w jego stronę z równą złością. Jednak obawiał się starcia. Już raz przegrał z młodszym na rękę. Poza tym ten chciał być bokserem, co jeszcze bardziej uniemożliwiało szansę Taehyunga na wygraną. Jednak starszy wiedział, że każdy swój cios odda precyzyjnie i rozmyślnie.
Albo po prostu będzie walił na oślep, byleby trafić.
Wokół nich nie było nikogo. Obie dziewczyny postanowiły zostać w klubie, żeby nie zmarznąć i tam czekać na zwycięzcę. A dla Taehyunga i Jungkooka było to nawet lepiej, bo obaj po prostu nie chcieli na nie patrzeć.
Taehyung wykonał drobny ruch w prawo, jakby sprawdzając młodszego. Ten uważnie obserwował jego gesty i mimikę ciała. A następnie, jakby mając dość tych podchodów, po prostu się na niego rzucił.
A siła jego ciała powaliła starszego na ziemię, który ledwo runął, a już był cały obolały.
Jungkook wymierzył cios w twarz Taehyunga, który usiłował powstrzymać jego ręce. Jednak udawało mu się to z marnym skutkiem, a mężczyzna robił się coraz bardziej poszkodowany. Z racji tego zaprzestał z obroną, a rozpoczął swoje odparowanie ataku.
Z rozciętą wargą uderzył Jungkooka w nos, który zamknął na chwilę oczy, dekoncentrując się pod wpływem bólu. Taehyung od razu wykorzystał ten moment i tym razem to on usiadł okrakiem na Jungkooku, który leżał pod nim. A na ten widok jego myśli znów zaczęły szaleć.
Bo Jeon wyglądał niezwykle atrakcyjnie, leżąc pod nim z otwartymi ustami i przymkniętymi oczami. A Taehyung nie potrafił powiedzieć "stop" swoim fantazjom. I przez to został kolejny raz trafiony w twarz.
Mężczyzna poczuł pieczenie na swoim policzku. Chciał oddać cios, jednak jego pięść została zablokowana tuż przed twarzą młodszego. Mężczyźni siłowali się przez pewien czas, patrząc sobie w oczy. Zaciskali przy tym zęby, jak wściekłe psy, które zaraz miały rzucić sobie do gardeł.
Jungkook trzymał mocno pięść Taehyunga, która lekko ocierała się o jego policzek. Jednak nie zadrasnęła go, co było dla niego bardzo dobre. Po chwili młodszy wyczuwając słabość Kima, odepchnął go, a tym samym zrzucił jego ciężar ze swojego ciała.
I leżał tak przez moment, patrząc na starszego, który nie wyglądał, jakby zaraz znów miał powrócić na niego z nową porcją ataku. Jednak wolał chwilę popatrzeć i poczekać, nie wykonując żadnych gestów.
Patrząc na Taehyunga, zauważył, jak ten miał ranę na nosie oraz zadraśnięcie na policzku i wardze. A widząc to wszystko miał ochotę sam siebie uderzyć. Z jednej strony dlatego, że to on był temu winien, a z drugiej, że Taehyung wydawał mu się jeszcze bardziej przystojny z takiej perspektywy.
Po chwili Taehyung wstał z kucek i podniósł się na równe nogi. Jungkook lekko się spiął, jakby czekając na atak, który nie nadszedł. Pomimo współczucia wobec starszego tym razem również by go nie oszczędził. Już taki był.
Jednak Taehyung stojąc nad nim po prostu podał mu wyciągniętą dłoń, na którą on spojrzał z niedowierzaniem. Jednak na lekkie kiwnięcie głową starszego, ujął ją, a następnie został pociągnięty w górę.
Spojrzał na Kima, który patrzył na niego spod rzęs. Po chwili starszy wyciągnął w jego stronę obie ręce i otrzepał go z kurzu, jaki na nim zaległ. A następnie ten poklepał go i złapał za swoją kurtkę, mówiąc:
- Chodźmy stąd, nic tu po nas.
Do dormu doszli na piechotę. Z racji tego, że był środek nocy nie chcieli przemęczać szofera. Poza tym świeże powietrze dobrze im zrobiło, a wszelkie złe emocje wyparowały. Choć najwięcej pozbyli się ich podczas ich małej bijatyki, która była niewiarygodnie głupia.
Jednak mimo wszystko pomocna.
Bo dzięki niej wylali wszelkie złe emocje. Pozbyli się wzajemnej złości oraz agresji skierowanej w obu kierunkach, które nie chciały ich przyjmować. Teraz czuli się wolni od wszelkich negatywów świata. Obejmowali się lekko i uśmiechali jak wariaci. Jednak alkohol wciąż ich nie opuścił, zostając jak dobry, stary przyjaciel.
Wchodząc do dormu zatoczyli się lekko i prawie wpadli na lustro, które stało po ich prawej stronie. Mężczyźni zachichotali cicho i zaczęli się uciszać nawzajem. Następnie jeden drugiemu zdjął buty i prawie się o nie potknęli, gdy wychodzili z przedsionka na korytarz.
Wciąż szli objęci, by dodać sobie nawzajem równowagi. Jednak ten sposób chodzenia tylko im ograniczał ruchy oraz blokował swobodę. Jednak nie narzekali, bo byli pijani i niezwykle radośni. W dodatku czuli się ze sobą raźniej, gdy tak myśleli, że nad ranem to nie tylko jednemu się dostanie od wściekłych członków oraz Staffu.
Gdy przeszli przez cały korytarz, przewracając wazon, a następnie głośno go uciszać, by przestał hałasować, napotkali kolejny problem. Tym okazały się schody, które prowadziły do ich wspólnego pokoju. Mężczyźni spojrzeli na siebie, a następnie z głośnym śmiechem zaczęli się wspinać, prawie się na nich wywracając. Całe szczęście poręcz była stabilna, pomimo tego, że trochę im wirowała w głowie.
Pokonując parę schodków, Taehyung prawie przewrócił się, potykając się o własne nogi, które żyły swoim życiem. Na szczęście chwycił szybko za ramię młodszego, który szedł nieco przed nim. Jeon odwrócił się w jego stronę i posłał mu ciepły uśmiech, który on po chwili odwzajemnił.
W końcu dotaszczyli się na górę. Na palcach przeszli po korytarzu, by nikogo nie obudzić. W końcu wszyscy mieli pokoje na tym samym piętrze, a to stanowiło dla nich największe zagrożenie. Mężczyźni najbardziej nie chcieli narażać się na złość Yoongiego hyunga, który bywał naprawdę wściekły, gdy ktoś wyrywał go ze snu.
W końcu dopadli drzwi do swojego pokoju. Jeon oparł się o nie i założył ręce na piersi, patrząc na starszego. Taehyung za to powoli zbliżał się w jego stronę, chcąc wejść do pokoju, którego wejście było chwilowo zablokowane.
Gdy już stanął przed twarzą młodszego lekko się nad nim nachylił, pomimo tego, że byli tego samego wzrostu. Następnie mężczyzna swoją ręką położył na jego plecach, przesuwając ją, by odnaleźć klamkę. Wyczuł, jak młodszy spina się pod jego dotykiem, jednak cały czas patrzył mu twardo w oczy. W jego spojrzeniu błyszczało wyzwanie.
Nie mogli tego znowu zrobić. Już to wiedzieli. Jednak mimo tego napięcie między nimi coraz bardziej rosło i rosło, aż w końcu objęło ich swoim kokonem, przez co jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli. Taehyung wędrował swoją dłonią po plecach młodszego, zapominając czego szukał. A ten patrzył cały czas na niego, opuszczając swoje ręce wokół ciała, by nie stanowiły między nimi przeszkody.
Jednak po chwili Taehyung poczuł pod palcami zimny metal i momentalnie oprzytomniał. Mężczyzna nacisnął klamkę, a drzwi otworzyły się. Natomiast Jungkook, opierający się o nie, prawie stracił równowagę. Jednak Kim szybko go złapał, swoje ręce splatając na jego talii. Mężczyźni patrzyli na siebie przez pewien czas, a następnie obaj szybko wtargnęli do środka, zatrzaskując za sobą drzwi.
Znajdując się już we wnętrzu pokoju, Taehyung wciąż mocno obejmował talię młodszego. Ten za to patrzył na niego, nie wiedząc, co ma zrobić ze swoimi rękami. Po chwili przejechał nimi po ranach na twarzy Kima i tym samym przypomniał sobie o swoich.
Jego nos zaczął go boleć, a zadraśnięty policzek lekko piekł. Jednak alkohol i tak łagodził wszystkie skutki ich bójki. Dopiero jutro rany go naprawdę zabolą i zapieką. Teraz miał jeszcze spokój i chciał jak najlepiej go wykorzystać.
Po chwili zdjął ręce Taehyunga ze swojej talii. Chwilę potrzymał je w swoich dłoniach, a następnie złapał mocno za biodra mężczyzny i przyciągnął go do siebie. Jednak tym razem ułożył twarz w zagłębieniu jego szyi i tam lekko go pocałował.
A Kim zadrżał pod jego dotykiem, a swoje ręce znów ułożył na jego plecach. Dłońmi czule dotykał młodszego, a w jego nos trafiały wszelkie najlepsze zapachy świata, gdy tak ułożył głowę na włosach Jeona.
I tak stali przez dłuższy czas czule się obejmując. Taehyung miał wrażenie, jakby miał zaraz zwariować, trzymając swoje ręce na młodszym, który stał tak blisko niego. Jego miejsce niżej było dotykane przez to Jeona, a ona już sam nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć.
Jednak po chwili do jego uszu dotarł dźwięk głosu jego i młodszego, gdy powiedzieli równocześnie:
- Śpijmy dzisiaj razem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top