°6°
Taehyung został siłą wyciągnięty z pokoju. Całym swoim ciałem przejechał po podłodze, zamiatając po drodze wszystkie możliwe brudy oraz zmywając plamy. Przynajmniej raz w życiu dobrze się sprawował w swoich obowiązkach ze sprzątaniem.
Jego ciało podążało za siłą Jungkooka, który prowadził go w nieznanym mu kierunku. Od wyjścia z pokoju nie odezwał się ani słowem, a na każdy odruch Taehyunga, który próbował go powstrzymać, nie reagował.
Tylko jedna noga Kima była w górze, gdy Jungkook wciąż ją trzymał, ciągnąc ciało starszego za sobą. Przemierzyli tak cały korytarz, nie napotykając nikogo na swojej drodze. Jednak nawet, gdyby ktoś ich spotkał, na pewno nie zdziwiłby się, widząc ich. Młodsi już nieraz mieli różne wybryki. Zresztą starsi także.
Taehyung próbował siebie i jego zatrzymać. Całą swoją siłą powstrzymywał Jeona, wbijając paznokcie w posadzkę, bądź próbując kopnąć młodszego. Jednak ten był dla niego za silny i po prostu przeciągał go przez cały korytarz niczym worek po ziemniakach. Taehyung modlił się, by nie chciał wchodzić z nim na górę po schodach.
I sam nie wiedział, co ma myśleć o tej sytuacji. Wszystko działo się tak szybko, że aktualnie działał tylko jego system obronny, który i tak nawalał. Taehyung był w głębokim szoku, tylko jego zaciśnięte wargi mówiły o irytacji.
Jungkook ani razu od wyjścia z pokoju nie odezwał się do niego ani słowem. Taehyung również nic nie mówił zbyt zszokowany jego zachowaniem. Jednak w końcu szok przejmowało zdenerwowanie, które objawiało się chamstwem młodszego. W końcu starszym trzeba było okazywać szacunek, a nie jeździć ich twarzą jak mopem po podłodze.
Z tego względu starszy wykonał ostatni manewr. Jednak, gdy zobaczył, że ten również nie działa, wściekł się jeszcze bardziej. A złość dodała mu napędu, który był mu w tym momencie bardzo potrzebny.
- Mógłbyś mnie w końcu puścić? - Warknął Kim w stronę młodszego. Z nerwów zaczął się robić cały czerwony.
- Nie ma sprawy. - Odpowiedział ten i wypuścił z rąk nogę starszego, która grzmotnęła o podłogę, wydając głuchy dźwięk.
Taehyung jęknął tylko i zacisnął usta. Wkurzony podniósł się prędko z podłogi i otrzepał spodnie. Był wzburzony oraz wściekły. Nigdy nie robił z siebie niewiadomo kogo ze względu na to, że był starszy. Jednak dobrze wiedział, że pewne zachowania były po prostu niedozwolone. Hyungom należało się okazywać szacunek. I zachowywać się. Byle jak, ale się zachowywać.
A Jungkook swoim zachowaniem przekroczył wszystkie możliwe zachowania oraz ustalenia. Najechał na jego prywatność oraz okazał mu brak szacunku, traktując go jak worek. Z racji tego Taehyung wpatrywał się w młodszego rozzłoszczony.
A następnie, nie namyślając się długo, złapał za kołnierz bluzki Jeona i przyparł go do ściany.
Jego twarz znajdowała się bardzo blisko tej Jungkooka. Mężczyzna oddychał ciężko przez nos, ukazując tym samym swój gniew. Młodszy za to miał wymalowany szok oraz strach na twarzy. Jeszcze nigdy nie zdenerwował tak bardzo żadnego ze swoich hyungów.
- Co ty sobie wyobrażasz, co? - Warknął w jego stronę Taehyung, który zacisnął tak mocno zęby, że ledwo co się spomiędzy nich wydobywało.
- To nie ja cię podglądałem podczas walenia konia. - Odwarknął Jeon, który znów wrócił do dawnej postaci. Ponownie stał się arogancki i zrzucił ręce Taehyunga z siebie. - Jesteśmy kwita. - Odpowiedział, poprawiając pognieciony przez starszego kołnierzyk.
- Nie jesteśmy kwita. - Warknął Taehyung. - To ty się wystawiasz z gołym chujem na pokazówkę, a następnie toczysz mną po podłodze. Jesteś zdrowo popieprzony, wiesz?
I Kim naprawdę nie chciał tego mówić. Nigdy nie wyzywał się z żadnym z członków zespołu. Zawsze miał masę przyjaciół oraz znajomych, dla których był miły i przyjemny.
Ale ten młody szczyl zaczynał wzbudzać w nim te najgorsze emocje.
A Taehyung był teraz bardzo zły. Dodatkowo nigdy nie myślał nad swoimi słowami przed wypowiedzeniem ich. Po prostu to robił, nie namyślając się długo. A potem długo żałował i kalkulował, co mógł zrobić zamiast powiedzenia tych paru słów za dużo, które zbyt szybko cisnęły mu się na język.
- Wiem. Ale ty jeszcze bardziej, bo specjalnie się zatrzymałeś i mnie podglądałeś. Widziałem cię, kretynie. - Powiedział Jungkook, zakładając ręce na umięśnionej klatce piersiowej, następnie zacisnął zęby, co wzmocniło widoczność jego żuchwy.
A Taehyunga chwilowo zatkało. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Widział go. I nic z tym nie zrobił. Nawet się nie zawstydził, tylko traktował wszystko błaho, nawet tak, jakby publiczność mu się podobała.
A on był dla niej idealnym aktorem wraz ze swoimi specjalnymi dźwiękami i odruchami.
Mimo całej dziwaczności sytuacji Kim postanowił zachować powagę oraz obojętność. Tylko na tyle było go stać, gdy nie wiedział, co tak właściwie się dzieje i czy z Jungkookiem jest wszystko w porządku.
- Mamy wspólny pokój. Dobrze wiedziałeś, że mogę wejść do niego w każdej chwili. - Powiedział Taehyung, którego ręce pozostały puste po wcześniejszym wyrwaniu z nich odzieży. Z racji tego mężczyzna zacisnął je w pięść, którą miał ochotę przyłożyć do twarzy młodszego.
- Masz rację. Wiedziałem. - Odpowiedział Jeongguk z poważnym wyrazem twarzy. Następnie zostawił starszego samego w korytarzu, oddalając się spiesznym krokiem, jakby chciał zostawić wszystko w tyle.
A Taehyung po prostu za nim patrzył i zastanawiał się, kiedy wszystko zaczęło się między nimi walić, przez ich zbyt uparte i durne charaktery.
Taehyung wciąż w szoku ruszył w stronę kuchni. Nie poszedł za Jungkookiem, bo nawet nie wiedział, co ma mu odpowiedzieć. Czuł się głupio i nieodpowiedzialnie. Odczuwał, jak poczucie winy łapie go chłodną dłonią za gardło i zaciska je. Jednak rozluźniało się ono na wskutek myśli, że cała zaistniała sytuacja nie jest tylko jego winą.
Z racji tego w kuchni, by odpędzić każdą myśl z możliwych wraz z obrazami Jungkooka, postanowił obserwować w milczeniu, jak Jin hyung robił dla wszystkich kolację. Mężczyzna wyglądał w kuchni jak ryba w wodzie. Za to TaeHyung przypominał w niej słonia w składzie porcelany.
Bo mężczyzna nie miał zielonego pojęcia, co ma robić. Nie wiedział, kiedy wstawić wodę, jak nagrzać piekarnik, ani jak wygląda mikrofalówka. Wszystko było dla niego czarną magią, której nie sposób się było nauczyć. Dlatego zadanie gotowania zostawiał bardziej doświadczonym, którym to wychodziło.
- Młody, co cię trapi? - Zapytał starszy Kim, który zobaczył kątem oka, jak Taehyung obgryzał swój palec.
- Hyung, nie sądzisz, że Jungkook się dziwnie zachowuje? - Zapytał młodszy, który już nie mógł dłużej trzymać tego w sobie. Musiał się dowiedzieć, czy tylko wobec niego Jeon stał się taki inny.
- Obaj się dziwnie zachowujecie, gdy znajdujecie się blisko siebie. - Odpowiedział Jin, który zamieszał gwałtownie coś na patelni. - Wszyscy podejrzewamy, że zaczynacie się kłócić. A dobrze wiesz, że nie możecie do tego dopuścić.
- Nie zaczynamy się kłócić. Chyba nie. - Westchnął Taehyung i podparł głowę na ręce. - Po prostu wszystko zaczyna się robić strasznie pogmatwane, wiesz, hyung?
- TaeTae. - Westchnął Jin i podszedł do niego, a młodszy miał wrażenie, że chce go pogłaskać.
Jednak zamiast tego mina Jina zrobiła się ostra, a ten odchrząknął:
- Nie pierdol jak baba z dram, tylko z nim pogadaj, uderz w twarz i tyle. Najwyżej was potem jakoś skleję. Jesteś mężczyzną, tak?
- Tak. - Odpowiedział nisko Taehyung, którego zaczynało denerwować, że wszyscy tak sobie z niego kpili. - Jestem mężczyzną.
- No to wszystko jasne. Dogadajcie się po prostu, a potem pójdźcie na dziwki. - Powiedział Jin, który wrócił do gotowania. A Taehyung pokiwał głową na jego słowa i powiedział:
- Tak zrobimy.
Taehyung przed wejściem do pokoju zapukał. Co było bardzo dziwne, ponieważ miejsce to należało również do niego. Jednak nie chciał powtarzać sytuacji sprzed paru godzin i komplikować czegoś, co chciał ułożyć.
Jednak nikt mu nie odpowiedział. Z racji tego Taehyung naparł na drzwi, które otworzyły się pod jego ciężarem. Po chwili znalazł się w pomieszczeniu, które stało puste.
Jungkooka nie było w środku.
Taehyung ruszył w stronę swojej garderoby. Była ona naprawdę duża, a większością, znajdujących się w niej rzeczy, były koszule wraz z krawatami. Mężczyzna je uwielbiał i mógłby je zakładać na każde okazje, bo według niego pasowały do wszystkiego. Nawet do spania.
Oczywiście wiele ubrań było kupionych w jego ulubionym sklepie. Nawet klapki na basen czy choćby bandany, które zakładał rzadko. Jednak i tak miał pewność, że wyglądał w nich oszałamiająco.
Taehyung stanął przed ogromną szafą, która była wypełniona ubraniami. Mężczyzna popukał się palcem po brodzie, głęboko zastanawiając się nad tym, co mógłby włożyć. W końcu musiał wyglądać naprawdę dobrze, jeśli chciał wyciągnąć Jungkooka z dormu. Oczywiście po to, by spotkać się z kobietami, które ostatnim razem miały ich zadowolić, jednak nic z tego nie wyszło.
Po chwili Taehyung wyjął wieszak, na którym zawieszona była granatowa koszula. Do niej dobrał czarne spodnie oraz buty. Następnie wciągnął wszystko na siebie i zaczął się przeglądać. Dla lepszego efektu rozpiął dwa górne guziki koszuli oraz lekko poczochrał włosy, by nie były one zbyt ulizane. Następnie posłał swojemu odbiciu zabójczy uśmiech i wydawało mu się, że te zaczęło mdleć.
Następnie mężczyzna wyszedł z garderoby i sprawdził godzinę. Zbliżała się dwudziesta pierwsza. Teraz wystarczyło tylko znaleźć Jungkooka.
I znalazł go. Na dole w salonie, gdzie siedział z pozostałymi Bangtanami. Mężczyzni słuchali muzyki i pili Soju. Każdy siedział rozparty na wielkiej kanapie. Tylko Jungkook znajdował się na podłodze przed stołem i najprawdopodobniej na coś czekał.
Taehyung oparł się o ścianę niezauważony przez innych. Chwilę tak stał i zastanawiał się, co ma robić dalej.
Już tyle razy jego i młodszego zachowanie przypominało kłótnie bądź zwykłe niedogadanie się, że nie był pewny, czy ten będzie chciał z nim gdziekolwiek wyjść. W końcu mógł chować urazę za niezwykłą agresję Taehyunga, która zaskoczyła nawet
jego samego.
I może Kim powinien przeprosić. Jednak nie zrobił tego, bo wiedział, że Jeon również nie jest bez winy. I przez to znajdował się z młodszym na tym niepewnym gruncie i nie wiedział, kiedy ich relacje się tak zepsuły.
Bo przy nim Jungkook się zmieniał. Robił się z niego mężczyzna, który umknął oczom Taehyunga. A on sam odczuwał niezwykle silne emocje, znajdując się w jego towarzystwie. Tylko, że wciąż nie potrafił rozgryźć czy były one pozytywne czy negatywne.
Jednak niektóre codzienne rzeczy nadal się nie zmieniły. Jungkook wciąż miał ten piękny uśmiech, a Taehyung nieraz nie potrafił trzymać rąk przy sobie i nadzwyczajniej w świecie musiał go dotknąć. Jednak dobrze wiedział, że młodszy miał tak samo. Ale przecież w tym nie było nic złego.
I gdy tak patrzył na młodszego i widział, jak kosmyk włosów opada mu na oko, znów poczuł tę przemożną chęć, by go dotknąć. By móc unieść jego włosy, zachwycić się ich miękkością i pogłaskać go po głowie. By móc zobaczyć ten śliczny uśmiech Jungkooka, którym ten z pewnością by go obdarzył.
I myśląc o tym, uśmiechał się szeroko do siebie, a wzrok miał wlepiony w młodszego.
Po chwili jednak jego rozmyślania zostały przerwane, gdy Namjoon hyung na jego widok powiedział:
- Jungkookie, może Taehyung się z tobą posiłuje?
A Jeon w tym samym momencie podniósł głowę, co Kim zrobił wielkie oczy. Ich spojrzenia spotkały się, a Jungkook uśmiechnął się do siebie arogancko. Wiedział, że wygra i chciał starszemu zrobić na złość.
- Zgoda. - Odpowiedział.
Na jego słowa wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc i spojrzeli wyczekująco na Taehyunga, który nadal stał pod ścianą. Mężczyzna zarumienił się lekko pod presją, która nagle zwaliła mu się na głowę. Po chwili ruszył ze swojego miejsca i uklęknął przed stołem, naprzeciwko Jungkooka, stawiając swój łokieć na blacie.
Bał się, że przegra. Dobrze wiedział, że Jungkook dużo ćwiczył, ukazując tym samym z dumą swoje potężne bicepsy. Za to jego nigdy to nie kręciło. Nie u niego. Ale na Jeona lubił patrzeć.
W dodatku wiedział, że nie tylko on tak miał. Cała pozostała piątka, która teraz wlepiała w nich swój wzrok, miała tak samo. Ta banda słabeuszy najzwyczajniej w świecie bała się zmierzyć z Jungkookiem i wysłała biednego Kima, jak sarnę na pożarcie. Jednak on nie zamierzał być jak oni, tylko stawić czoła Jungkookowi.
Z racji tego uśmiechnął się do niego wyzywająco i poprawił swoją rękę na stole. Jeon zmierzył go wzrokiem, a on odpowiedział mu tym samym. Po chwili obaj położyli swoje ręce na blacie, by móc wymierzyć, czy wszystko jest równo. Gdy okazało się, że tak, Kim postawił swój łokieć na stole i otworzył swoją dłoń, czekając aż Jungkook obejmie ją swoją.
Gdy ten to w końcu zrobił, TaeHyung ścisnął mocno jego rękę. Poczuł jak gładka ona jest mimo swojej potężnej postury. Zobaczył jak odznaczają się na niej liczne żyły, które dodawały jej zmysłowego piękna.
Jednak patrząc na ich dłonie splecione ze sobą, TaeHyung widział, że i tak ta jego była większa. Z racji tego uśmiechnął się krzywo do Jungkooka, który zacisnął usta. Po chwili hyungowie zaczęli odliczanie.
- Trzy, dwa, jeden! - Krzyknął J-hope, który był odpowiedzialny za wszelkie efekty dźwiękowe. Z racji tego ledwo, gdy zaczęli się siłować ten zapiszczał na cały dorm.
Taehyung poczuł jak siła Jungkooka napiera na niego. Mocno zacisnął usta i zamknął oczy, skupiając się na swojej dłoni. Jeśli miał przegrać, to przynajmniej jako bohater, a nie ci cieniasy, którzy poddaliby się po trzech sekundach.
Jeon ściskał jego dłoń naprawdę mocno. Taehyung czuł jak jego siła obejmuje całą jego rękę. Obie ich dłonie wydawały mu się niezwykle męskie oraz dobrze ze sobą skomponowane.
Po chwili mężczyzna poczuł jak jego palce drętwieją. Robił się coraz bardziej czerwony na twarzy, a gorąco go przejmowało. Zobaczył, że na jego ręce również zaczynają pojawiać się żyły.
Mężczyzna podniósł ostatkiem sił głowę i zobaczył twarz Jungkooka, który minę miał zaciętą. Młodszy ze wszystkich sił starał się, by pokonać Kima. A ten nie miał pojęcia, jak udało mu się tak długo wytrzymać.
Kim wlepiał wzrok w twarz Jungkooka, który po chwili również na niego spojrzał. Mężczyźni mierzyli się na spojrzenia, a Taehyung miał wrażenie, że uścisk ich dłoni zelżał. Jednak po chwili wzmocnił się dwa razy bardziej, a usta Jungkooka zrobiły się blade, gdy ten przechylił dłoń starszego.
I po chwili okazał się zwycięzcą. Taehyung równo z przegraną zaczął pocierać swoją zaczerwienioną dłoń, a hyungowie skandowali imię JeongGuka. Kim podniósł wzrok na młodszego, który patrzył cały czas na niego.
A jego mina mówiła, że było mu trochę szkoda starszego. A Taehyung chciał się zdenerwować, bo nie potrzebował żadnej litości. Jednak zamiast złości okazał młodszemu promienny uśmiech, który rozpogodził wszelkie rozterki na jego twarzy.
A Jeon odwzajemnił uśmiech.
- To może teraz niech Jeonggukie i TaeTae pójdą sobie, a my zjemy kolację, co? - Zaproponował Jin hyung, który zabrzmiał jak typowa matka.
Jednak poza Taehyungiem i Jungkookiem nikt nie zwrócił uwagi na jego słowa. Z pewnością wszyscy zaczęliby dopiero rozmawiać na ten temat, gdy oni już by wyszli.
Taehyung i Jungkook wciąż siedzieli naprzeciwko siebie. Ten pierwszy spojrzał na Jeona, a jego wzrok wyrażał zapytanie, czy ten się zgadza. Jungkook po chwili kiwnął głową i wstał od stołu. Następnie obaj ruszyli w stronę głównego holu, by móc ubrać kurtki i wziąć portfele oraz maski.
- To gdzie idziemy? - Zapytał Jungkook już przy wyjściu.
- Na dziwki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top