°21°
Rozdział niesprawdzony, ale proszę, dajcie mu trochę miłości i komentujcie :*
Taehyung znalazł się wraz z resztą w hotelu. Mężczyzna miał na sobie za dużą bluzę, której kaptur założył na głowę. Zupełnie tak, jakby chciał się schować przed wszystkimi złymi rzeczami na świecie. A zwłaszcza tymi trudnymi, które musiał przedyskutować i rozwiązać.
Wchodząc do pokoju hotelowego, w którym znaleźli się wszyscy Bangtani, Taehyung zobaczył mnóstwo jedzenia położonego na stole. Dodatkowo w kącie stała kamera, na której widok Kim ciężko przełknął ślinę. Nawet w sytuacji, która sprawiała mu tyle problemów, i na którą najchętniej by się zamknął, musiał być otwarty na dodatkowe oczy wszystkich fanów. A to było dla niego jeszcze trudniejsze, bo naprawdę wolał zachować to dla siebie, niż skazywać całą swoją kłótnię z Jinem hyungiem na widownię.
Taehyung usiadł w rogu kanapy. Obok niego usadowił się Jeon, nie patrząc na niego. Następnie zaczęli się zbierać pozostali, którzy również zajęli swoje miejsca. Jednak Kim patrzył tylko na jedną osobę. Na postać, która była tak blisko niego, a dla której aktualnie był powietrzem.
A jego ręce chciały powędrować na ciało młodszego, zatopić swoje palce w jego włosach. Chciał czuć ciepło jego ciała tuż przy swoim, gdy swoimi dłońmi wędrowałby po wszystkich jego zakamarkach.
Jednak zamiast tego Taehyung chwycił za miękką poduszkę, która miała mu chociaż trochę zastąpić Jeona. Mężczyzna mocno złapał za nią i zdał sobie sprawę, jak rzecz w jego rękach bardzo nieumiejętnie spełniała swoje zadanie.
Taehyung spuścił wzrok, gdy ostatnia osoba weszła do pomieszczenia. Był to Jin hyung, który ruszył w stronę parapetu, na którym się podparł. Widać było po nim, że dla niego też nie było to łatwe, co dodawało Taehyungowi trochę otuchy.
Po chwili do pomieszczenia wszedł szybko członek Staffu. Mężczyzna kliknął kamerę, która znajdowała się tuż obok nich, a następnie z uśmiechem wyszedł z pomieszczenia. A to dla Taehyunga znaczyło jedno.
Akcję czas było zacząć.
Jungkook, siedzący obok niego, złapał za jedzenie pozostawione na stole. Następnie zaczął się nim zajadać, wciąż nie zwracając uwagi na Taehyunga. I Taehyung wiedział, że musi sobie poradzić sam z dwoma przeszkodami w cudownym życiu, które sam stworzył.
Pierwszy zaczął mówić Yoongi hyung, chwilowo zwalniając z tego obowiązku Taehyunga. Kim był za to mu bardzo wdzięczny, bo wciąż zestresowany układał w głowie, co na powiedzieć. A przez swoją wrażliwość po raz kolejny w jego oczach zaczęły się tworzyć łzy.
Nie lubił tego uczucia. Łzy w jego oczach zawsze się pojawiały, gdy były najmniej potrzebne. Sprawiały mu dużo problemów, przez sam swój sposób bycia, gdy wszyscy inni myśleli, że Taehyung po prostu chce, by inni się nad nim użalali.
A on nie był takim typem osoby.
Dlatego, gdy po Yoongim hyungu, zaczął mówić Jimin, Taehyung wewnętrznie się przygotował. A następnie wysłuchał swojego najlepszego przyjaciela:
- Uważam, że to ty hyung, powinieneś posłuchać Taehyunga. On chciał tylko ci doradzić i poradzić sobie z choreografią. Za to ty, Taehyung, powinieneś zachować się milej. Musisz pamiętać, że Jin hyung, jest od ciebie starszy.
A Taehyung zaczął żywo kiwać głową. Wiedział, że słowa jego przyjaciela, były prawdą, dlatego od razu go potwierdził.
- Masz rację. Przepraszam za to. Zachowałem się samolubnie. Mówiłem do ciebie ze złym nastawieniem. - Powiedział Taehyung, wpatrując się w poduszkę. Miał nadzieję, że przynajmniej cząstka jego słów dotrze do Jeona i coś wywoła.
- Przepraszam, że cię zlekceważyłem i obraziłem. Ale zrozum, że jestem od ciebie starszy. To uraziło moją dumę. - Odpowiedział Jin hyung, a reszta rozmowy potoczyła się sama.
W konwersację włączyli się również inni członkowie, chcący ich pogodzić. Tylko Jeon się nie odzywał, wciąż zmieniając swoją pozycję na kanapie. Jednak ani razu nie spojrzał na Taehyunga, bądź nie obdarzył go żadnym gestem. Przez to Taehyung czuł się samotniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej.
Kim siedział spięty, słuchając wywodów innych i co jakiś czas również włączając się do rozmowy. Głównie zatapiał się w swoich myślach, dotyczących tego, jak wszystko się popsuło. A on musiał to naprawić kawałek za kawałkiem, by znów tworzyło spójną całość.
Po chwili rozmowa między Bangtanami skończyła się. Ci postanowili zostawić dwóch skłóconych ze sobą, by mogli się dogadać między sobą, bez nikogo więcej. Nawet jeśli włączona kamera wciąż była skierowana prosto na nich.
A łzy Taehyunga jeszcze bardziej się zaszkliły, gdy zobaczył, jak Jeon wyszedł z pokoju, nawet się na niego nie oglądając. Dobrze wiedział, że gdyby wszystko potoczyłoby się inaczej, to młodszy wspierałby go zarówno słowami, gestami, jak i przepięknym uśmiechem.
- Przepraszam, hyung. Po prostu powinieneś wiedzieć, że nie zawsze wszystko odbieram jako żart. Bardzo przepraszam za to, jak postąpiłem. - Powiedział Taehyung, wycierając łzy, które zaczęły ciurkiem spływać po jego twarzy.
- To ja przepraszam. Nie powinien był tak więcej żartować ani odzywać się wobec ciebie. Po prostu ja też mam swoje momenty smutku i niedociągnięć, więc powinieneś to uszanować. - Odpowiedział Jin hyung, a następnie ruszył się z miejsca wraz z przyjściem Jimina.
Następnie mężczyzni umówili się na piwo. Chcieli wszystko przedyskutować, napić się jak przyjaciele. Chcieli zacieśnić więzy, które lekko się poluzowały. Jednak dla chcącego nic trudnego, a oni bardzo chcieli, by ta iskra złości i smutku zniknęła z oczu drugiego.
Dlatego po chwili poklepali się po plecach, umawiając na wieczór. A Taehyung wyszedł z pokoju, kierując się do swojego miejsca docelowego. I jeśli myślał, że rozmowa z Jinem hyungiem była trudna, to teraz był pewien, że pogodzenie się z Jeonem będzie ponad jego siły.
Ale mimo to ruszył w stronę pokoju najmłodszego, w którym ten się schował. Chciał go przeprosić na swój sposób, by ten więcej się na niego nie gniewał.
°
Taehyung zapukał do drzwi Jeona. Chwilę stał w miejscu, wpatrując się w ciemne drewno i przerabiając cały plan w głowie. Gdy po paru chwilach wciąż nie było żadnego odzewu, pięści Kima doprowadziły do nieco mocniejszego spotkania z drzwiami.
Lecz to również nic nie dało. Ale Taehyung dobrze wiedział, że w pomieszczeniu znajduje się młodszy. Dlatego oparł się łokciem o drzwi i położył na swojej ręce głowę, spuszczając ją w dół.
Wiedział, że przesadził. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. I właśnie dlatego przyszedł przeprosić, nawet jeśli Jeon był tak cholernie uparty i nie miał zamiaru go wpuścić.
Taehyung ostatni raz podniósł pięść. Tym razem jego pukanie było spokojniejsze, opanowane. Jego emocje pozostały w nim, nie wychodziły poza jego wnętrze, które wręcz płonęło od poczucia winy i chęci przytulenia młodszego.
I gdy już stracił nadzieję, że tego dnia uda mu się przeprosić młodszego, drzwi otworzyły się, a ręka Taehyunga opadła wraz z uśmiechem Jeona, gdy go zobaczył.
I po chwili wahania Jungkook ponownie zamknął drzwi z trzaskiem.
A Taehyung wpatrywał się w ciemne drewno przed sobą, nie wiedząc co powiedzieć. Mężczyzna po chwili, w której szok minął, zaczął dobijać się do drzwi, robiąc hałas na cały korytarz.
I dobrze wiedział, że młodszy nie lubił, by każdy zwracał na niego uwagę poza sceną. I zdawał sobie sprawę z tego, że Jeona niezmiernie krępowało to, że każdy słyszy uderzenia Taehyunga w jego drzwi.
Dlatego on po chwili znowu je otworzył, nie dając starszemu chwili na jakiekolwiek słowo.
- Co ty tu robisz? - Zapytał Jungkook, patrząc na Taehyunga. Jego mina wyrażała, że naprawdę nie chce jego obecności przy sobie.
- Przyszedłem przeprosić. - Odpowiedział Taehyung, wpatrując się prosto we wściekłą twarz Jeona.
- Nie ma takiej potrzeby. - Westchnął ciężko młodszy, wymuszając się na uśmiech.
A Taehyung tylko zaśmiał się kpiąco i wkroczył do pomieszczenia, zamykając za sobą z trzaskiem drzwi. Następnie zaczął lustrować wzrokiem twarz młodszego, którą cholernie chciał dotknąć.
A jego ręka nie słuchała jego umysłu, tylko serca, gdy momentalnie podniosła się i powędrowała do policzka Jeona. Jednak w pół ruchu została ona złapana przez silniejszą dłoń, potężniejszego przeciwnika.
- Nie mam pojęcia, co ci zrobiłem, żebyś miał tak przy wszystkich na mnie naskakiwać, jasne? To, że jestem młodszy, nie oznacza, że masz mi to wytykać na każdym kroku i mieć się za lepszego. - Warknął Jungkook, patrząc ostro w oczy Taehyunga. - Jeśli ci coś nie pasuje, to sobie poszukaj kogoś starszego albo w równym wieku. Mnie zostaw w spokoju, bo mam dość twoich ciągłych wahań nastroju. - Po tych słowach puścił dłoń Taehyunga i ruszył przez cały pokój, by usiąść na swoim potężnym fotelu. Nie patrzył na Taehyunga, klikając coś w komputerze.
A starszy po prostu na niego patrzył, czując, że wszystko skomplikował. Owszem, wiedział, że jest niezdecydowany i zmienny. Jednak nie przypuszczał, że mogło to być tak bardzo męczące dla Jeona, który postanowił wszystko skreślić.
A na to Taehyung nie mógł mu pozwolić, tylko i wyłącznie przez swoje durne zachowanie. Był głupim, upartym osłem, tak samo jak młodszy. Byli do siebie tak cholernie podobni, a jednocześnie różni od siebie, uzupełniając się nawzajem. Tylko Taehyung wciąż wszystko psuł swoją pełną myśli głową, które sprawiały ciągle problemy.
Nie mógł wyjść z tego pokoju. Nie mógł sobie poszukać kogoś innego. Bo to Jungkook był tym, o którym tak często myślał. On sam był samolotem, który wciąż się zmieniał wraz z podmuchem wiatru bądź gwałtowną zmianą pogody. Zmieniał swoje ustawienie lotu, szybkość i wszystko inne. A Jeon był jego lotniskiem, ostoją, która zawsze na niego czekała.
Z tego względu Taehyung zbliżył się powoli do młodszego, który spiął się momentalnie, obserwując go kątem oka. Następnie, gdy Taehyung był już naprawdę blisko niego, złapał mocno za rączki siedziska i przekręcił go prosto do siebie.
Jeon zatopił się w fotelu, przechylając się do tyłu, by móc z pogardą obserwować Taehyunga. Za to ten wsparł się po obu stronach fotela i nachylił nad Jeonem, zasłaniając mu swoją postacią wszystko inne.
- Bardzo cię przepraszam, Gukkie. Więcej taki nie będę. - Wymruczał Kim, a jego usta zawędrowały na nos młodszego.
Jednak ten nie chciał pozostać bierny jego poczynaniom, gdy wciąż się gotował ze złości. Z racji tego Jeon momentalnie odwrócił swoją twarz, a ciepłe wargi Kima spotkały się z jego włosami.
- Nie dotykaj mnie, pieprzony samolubie. Myślisz tylko o sobie i swoich potrzebach. To wy zawsze uczyliście mnie, bym nie był samolubny. A sam jak się zachowujesz? Jesteś pierdolonym egoistą i hipokrytą, Taehyung. - Warknął Jeon, a jego rysy twarzy momentalnie stwardniały. Wyglądał nadzwyczaj groźnie na tle czarnego fotela, który podkreślał kolor jego włosów.
- Uważasz mnie za samolubnego? - Wymruczał Taehyung, a jego twarzy igrał chłopięcy uśmieszek. Za to w jego głowie zaczął się wytwarzać pewien plan, który musiał jak najszybciej spełnić.
- Tak. - Odpowiedział Jungkook, nie wiedząc, na co się szykuje, odpowiadając w ten sposób.
- W takim razie dowiesz się, jak bardzo potrafię być hojny i dbający o innych, kochanie. - Odpowiedział Taehyung i obdarował usta Jeona szybkim pocałunkiem.
A następnie nie zważając na protesty młodszego, które prędko uleciały z podmuchem wiatru, uklęknął przed udami Jeona, rozszerzając je swoimi dużymi dłońmi.
A na jego twarzy igrał ten sam chłopięcy i pewny siebie uśmieszek. Dobrze wiedział, jak w takiej pozycji działał na młodszego, dodatkowo seksownie oblizując wargi. Jego oczy patrzyły prosto w te Jeona, które rozszerzone były z powodu szoku.
- Taehyung, co ty wyprawiasz? - Zapytał, a jego oczy przypominały pięciozłotówki. - Wstań natychmiast.
- Wystarczy, że będziesz jęczał hyung. - Wymruczał Kim, uśmiechając się zadziornie.
Zaczynał się jego punkt kulminacyjny spontanicznego pomysłu, który naszedł go w drodze do pokoju młodszego. A on był z tego powodu cholernie usatysfakcjonowany, zwłaszcza, że obaj zawsze byli pewni, że to młodszy poweźmie się takiego przedsięwzięcia.
Jednak Taehyung był typową cichą wodą. A teraz pierwszy raz w życiu rwał brzegi, gdy jego gorące dłonie znalazły się na rozporku młodszego.
I pomimo zdenerwowanej i jednocześnie zszokowanej miny Jeona, Kim wyczuł delikatne drgnięcie w jego spodniach.
Z racji tego starszy podniósł głowę i uśmiechnął się promiennie do Jungkooka. A jego zwinny palec momentalnie rozpiął rozporek i guzik do końca.
A po chwili ten sam palec delikatnie uciskał na wpół twardego członka młodszego przez materiał bokserek.
Zabawę czas było zacząć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top