42. Urodziny ukochanego bruneta
Dni mijały niesamowicie. Tak błogiego odpoczynku nie miałam jeszcze nigdy. Wraz z Shaną zajęłyśmy hamaki nieopodal basenu i odpoczywałyśmy. Chłopaki po raz kolejny siedzieli w wodzie. Przymknęłam oczy, czując znużenie, gdy poczułam na skórze krople wody. Uchyliłam nieco powieki i zobaczyłam czarne tęczówki Sasuke.
- Jedziemy na zakupy. Macie jakieś szczególne zachcianki? - zapytał zwracając na siebie także uwagę rudowłosej.
- Alkohol do mohito się skończył - powiedziała Shana i uniosła pustą szklankę po jej ulubionym drinku.
- Jest go jeszcze sporo - stwierdził Uchiha, a dziewczyna wywróciła oczami.
- Ale to nie jest mój ulubiony rum - powiedziała takim tonem, jakby mówiła najoczywistszą rzecz na świecie. - Z resztą jedzie z wami Itachi, on na... - zaczęła jednak wypowiedź przerwała gwałtownym wrzaskiem. Zwróciłam się w jej stronę z przerażeniem i zobaczyłam jak jej chłopak niesie ją do basenu, a ona krzyczy wniebogłosy, próbując się uwolnić. - Błagam, Itachi! Błagam! Nie umiem pł... - nie dokończyła, ponieważ mężczyzna wskoczył wraz z nią do wody.
Z obawą, aż podniosłam się do siadu. Widziałam jak oboje zanurzyli się po czubki głów i przez chwilę nie wypływali, dopiero po chwili zobaczyłam jak w końcu Shana pojawia się w ramionach Itachiego, który śmieje się wraz ze swoim młodszym bratem z "udanej akcji".
- Jesteście podli! - oburzyła się Shana i chciała go uderzyć, jednak gdy straciła "równowagę", znów uwiesiła się na szyi starszego Uchihy. - Nie wybaczę ci tego.
- Razem to uknuliście? - zapytałam Sasuke, a on uśmiechnął się do mnie przepraszająco. Chwilę analizowałam sytuację i spojrzałam znów na bruneta, któremu z włosów nadal kapały krople wody. Itachi był zbyt opanowany i dojrzały, by wymyślić coś takiego. - Ty to wymyśliłeś - powiedziałam z rozbawieniem, a on wzruszył ramionami.
- Shana robiła mu na złość, to trzeba było interweniować, w końcu dużo mi pomógł - stwierdził, a ja wywróciłam oczami.
- Jeśli się dowie, nie wybaczy ci tego - odpowiedziałam, uważnie przyglądając się rudowłosej, która powoli wygramoliła się z wody. Ewidentnie było widać, że dziewczyna boi się głębokości.
- Dlatego liczę na twoją dyskrecję - zasugerował i zaczął włazić na mój hamak.
- Gdzie włazisz - powiedziałam z obawą, gdy hamak niebezpiecznie zaczął się bujać. Sasuke zaśmiał się jedynie i kontynuował te wygibasy, dopóki nie położył się na mnie. - Jesteś mokry! - oburzyłam się, czując jak krople zaczynają spływać po mojej nagrzanej skórze.
- Ty mogłabyś być mokra - powiedział pociągającym tonem, a ja poczułam rumieńce na policzkach. W każdej chwili mogli nakryć nas jego rodzice, nie mówiąc o obserwatorach w postaci jego własnego brata i Shany.
- Zgłupiałeś! - powiedziałam, próbując uwolnić się z jego uścisku.
- Napaliłem się - wyszeptał wprost w moje ucho lekko je przygryzając.
- Sasuke, nie tutaj - oburzyłam się, a chłopak nieco się odsunął i przyjrzał się mojej twarzy.
- Wrócimy do tego - powiedział, wskazując na mnie palcem i przepchnął się, by położyć się obok, prawie wyrzucając mnie z hamaka. Uratował mnie tylko tym, że przytulił mnie do siebie, ostatecznie więc wylądowałam na jego klacie.
- Dobra, kochaś. Idziemy - stwierdził Itachi i ruszył w kierunku domu. - Za piętnaście minut przed garażem.
- Życie pod dyktando brata - stwierdził z irytacją Sasuke i przymknął oczy.
- Powinieneś się szykować - zauważyłam, a on uśmiechnął się ironicznie.
- Mogę słuchać kilku osób, ale Itachi to zbyt wiele.
~~~~****~~~~
Wieczorem poszliśmy na plażę, by spędzić czas przy ognisku. Poznałam także kuzynkę braci Uchiha, Izumi. Mimo to nie wydawało się, żeby była jak pozostali z klanu Uchiha. Wydawała się taktowna i uczynna, a obserwując zachowanie pozostałych, brązowowłosa rzeczywiście odznaczała się takim zachowaniem.
- Itachi, może zagrałbyś na gitarze - zasugerowała klaskając w dłonie. Cały czas obserwowała go maślanym wzrokiem. Przygryzłam wnętrze policzka. Ta dziewczyna jest zakochana we własnym kuzynie.
- W sumie to dobry pomysł. Shisui, co o tym myślisz? - zapytał Itachi i objął Shanę, która na chwilę wtuliła się w jego pierś. Najstarszy z grona zgodził się i po chwili obaj poszli po instrumenty.
Brunetka westchnęła i spojrzała na nas z lekkim uśmiechem.
- Razem wyglądacie cudownie - stwierdziła nagle, zwracając naszą uwagę na siebie. - Cieszę się, że znalazłeś taką dziewczynę, kuzynie - stwierdziła, a Shana uśmiechnęła się złośliwie.
- Nie to, co związki kazirodcze - zauważyła, a ja zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, co rudowłosa może mieć na myśli. Ona jednak wzruszyła ramionami i odetchnęła świeżym powietrzem, uśmiechając się przy tym złośliwie. - Nie to, żebym za dużo o tym wiedziała.
- Daj spokój, Shana - stwierdził Sasuke ostrym tonem, broniąc swojej kuzynki, której mina nieco zrzedła pod wpływem kpiącego tonu rudowłosej.
- Dlaczego należy udawać, że wszystko jest w porządku? - zakpiła przybierając groźniejszy wyraz twarzy. - Nie powtarzam się trzy razy i nie daję drugiej szansy - odpowiedziała, znów zatrzymując wzrok na szatynce.
- Jesteśmy - poinformował Shisui i uważnie przyjrzał się wszystkim zgromadzonym przy ogniu. Po jego wyrazie twarzy mogłam zauważyć, że pewnie również zorientował się o co chodzi. Dlatego ostrzegawczo zerknął na Shanę, która przybrała niewinny wyraz twarzy i uśmiechnęła się.
Chwilę później dołączył do nas także Itachi, który jako jedyny spośród całej tej ekipy pozostawał niewtajemniczony w tę sytuację, która rozegrała się przed chwilą. I oczywiście ja. Ten zbiór niedopowiedzeń pewnie miał takim pozostać, bym nie mogła się domyśleć, o co konkretnie chodzi. Czyżby chodziło o zazdrość Shany względem Izumi? Ale ta dziewczyna jest ich kuzynką. To bez sensu, by ruda mogła odczuwać z jej strony jakiekolwiek zagrożenie.
Resztę wieczoru i większą część nocy umiliło nam granie chłopaków na gitarach. Głównie wymiatał Shisui, który opowiedział o swojej pasji do grania. Chciał nią zarazić Itachiego, by mogli grać razem, on jednak skupił się bardziej na nauce i pozostały tylko umiejętności do, jak to nazwał starszy brat Uchiha, "brzdąkania bez sensu".
Sasuke zorganizował większe ilości alkoholu, a gdy już wszyscy byli mocno wstawieni, nawet mój chłopak chwycił za gitarę swojego starszego brata i nachylił się do mnie, skłądając na moich ustach pocałunek. Pozostali nawet nie zwrócili na nas uwagi, bawiąc się na plaży.
- Co prawda, wolę elektryczną, ale na takiej też powinienem dać radę - przyznał i zaczął grać melodię spokojną i niezwykle romantyczną. Tak do niego niepodobną. Grał przed dłuższą chwilę, patrząc mi głęboko w oczy i w końcu odłożył gitarę, przysunął się do mnie. Byłam gotowa, by znów jego usta dotknęły moich, by jego język zagościł we wnętrzu moich ust. Niestety, tę romantyczną chwilę przerwał jego kuzyn, który w stanie upojenia alkoholowego wpadł między nas.
- Kuzynku, od dwóch godzin są twoje siedemnaste urodziny - spostrzegł, patrząc na zegarek na swojej ręce. - Nie uwierzysz, co przygotowała dla ciebie rodzinka z tej okazji!
- Shisui, to miało czekać do rana - powiedział cicho Itachi i tylko lekkie zaburzenie równowagi wskazywało, że również jest po spożyciu alkoholu. - Ale, w zasadzie, sam jestem ciekaw jego reakcji - dodał po chwili i obaj ruszyli w stronę schodów prowadzących do domu.
Wyszli na ulicę i przeszli koło sto metrów do domu rodziny Shisuiego. Młody mężczyzna wygrzebał z kieszeni pilota automatycznego i otworzył bramę garażu. Tuż koło jego samochodu stał czarny motocykl z przewiązaną przez kierownicę czerwoną kokardą.
- No chyba żartujecie! - zawołał młody Uchiha. nie dowierzając w to, co widzi. Podszedł do maszyny i zdarł z niej niepotrzebną ozdóbkę, a zaraz potem wsiadł na nią. Itachi rzucił mu kluczyki.
- Nie powinien jechać po wypiciu alko - powiedziała Shana ze znudzeniem i podeszła do motoru. - Mam nadzieję, że weźmiesz na przejażdżkę.
- Nie będę teraz jechał - odpowiedział niezwykle trzeźwo i spojrzał na mnie. - Pierwszą wezmę Sakurę.
- Sto dziewięćdziesiąt pięć koni mechanicznych, 6 biegów, quick-shifter - powiedział Shisui, który wydawał się równie zafascynowany maszyną.
- A silnik? - zapytał Sasuke.
- Norma dla tego modelu, Superquadro, dwucylindrowy w układzie L - odpowiedział Itachi, a Sasuke odpalił motor, by wypróbować silnik, który momentalnie zaczął "warczeć".
- Uszy nam popękają! Wracajmy na plażę - zaproponowała Shana i wyszła z garażu, nie czekając na chłopaków. Wyszłam za nią, licząc, że może dowiem się powodu takiej wymiany zdań na początku naszej zabawy na plaży.
Musiałam nieco podbiec, ponieważ Shana dostała niezłego przyspieszenia. Przypomniałam sobie, że Izumi została na plaży pod pretekstem pilnowania ognia. Być może ruda chciała dokończyć to, co przewał jej Sasuke. Złapałam ją za łokieć i udało mi się ją przystopować. Shana spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Sakuro? - zapytała wyczekująco, jakby nie wiedziała, o co konkretnie mi chodzi.
- Co miałaś na myśli mówiąc o związkach kazirodczych? No i ten ton względem Izumi... Obawiasz się jej? - zapytałam, a ona wymusiła lekkie uniesienie kącików ust ku górze.
- Ta rodzina momentami jest popieprzona. Ja już nie muszę się jej przejmować. Jednak swego czasu, działo się ciekawie wśród tego kuzynostwa - powiedziała pokrętnie, a ja zmarszczyłam brwi, jeszcze bardziej nie wiedząc, o co konkretnie jej chodzi.
- Już nie musisz? Shana, proszę. Powiedz o co chodzi - poprosiłam, a ona westchnęła.
- Musisz zapytać Sasuke. To jego rodzina i on jest najbardziej wtajemniczony - wyjaśniła i wyswobodziła się z mojego uścisku. - Chodźmy się napić po drinku - zaproponowała, przybierając swobodniejszy ton głosu. - Ach, i pamiętaj. Sasuke cię kocha - powiedziała ostrzegawczo i ruszyła przed siebie.
Kończąc ten rozdział, mam dla Was informację. Zostały 2 rozdziały i epilog do opublikowania i to koniec tego opo. Ale... Pojawi się jeszcze 2 część, która będzie równie zaskakująca jak momentami pierwsza 😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top