4. integracja

-Albo ja to zrobię - spojrzałam na Uchihe z miną typu, chyba cię pogięło, a następnie wróciłam do Kiby.

-A czym niby miałbyś mnie podwieść? - zapytałam Kibę. Z tego, co się orientuje, to osoby w naszym wieku nie mogą prowadzić samochodu.

-Mam motor, z resztą tak jak Sasuke - odparł wskazując na drugiego bruneta. - Nie daj się prosić Sakurcia!

-No dobrze... - Chłopak znów mógł zatriumfować. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do większej grupy.

-Ejj! Ludzie! Idziemy! - zawołał i, nadal trzymając mnie za rękę, poszedł w stronę głównej bramy.

Przynajmniej ja tak sądziłam, jednak on skręcił na parking obok i podszedł do jednego z kilku motorów zaparkowanych na nim. Wyjął z bagażnika kask.

-Jedziesz za mną, prawda? - zapytał, a ja spojrzałam na niego niepewnie.

-A czy to na pewno bezpieczne? - wskazałam na maszynę, a szatyn zaśmiał się.

-W pełni! Szybko, bo nie zdążymy, a to my jedziemy po zaopatrzenie - powiedział i spojrzał na grupę, która już powoli znikała za zakrętem.

Wzięłam głęboki wdech i założyłam kask na głowę, po czym po raz kolejny spojrzałam niepewnie na motor. Wtedy niedaleko nas pojawił się czerwonowłosy chłopak. Był bardzo przystojny. Przez chwilę przyglądałam się jego twarzy, aż zdałam sobie sprawę z tego co robię, więc spaliłam buraka i odwróciłam wzrok.

-Nie męcz dziewczyny, Inuzuka - jego melodyjny głos przez chwilę rozbrzmiewał w mojej głowie. Czy ja się zakochałam? Od pierwszego wejrzenia? To niemożliwe. Miałam wrażenie, że gdzieś go widziałam. Czy to możliwe, że jesteśmy w jednej klasie? Czy Bóg mógł być dla mnie tak łaskawy?

-A ty się nie wtrącaj, Akasuna - odparł Kiba, a koło nas pojawił się jeszcze Sasuke.

Czerwonowłosy spojrzał na mnie z powątpniewaniem, wsiadł na czerwony motor i odjechał.

-Dobra, Sakurcia! Zbieramy się! - Kiba wsiadł na własną maszynę i czekał aż dołączę do niego. Po chwili wahania i sekundowym załamaniu formy, usiadłam na siedzeniu i oplotłam ręce wokół jego brzucha i talii.

Chłopak ruszył, a zaraz za nim Uchiha. Z każdą sekundą przyspieszali, a ja coraz mocniej zaciskałam powieki i pięści. Jestem przerażona. A jak zginiemy? Głupie stwierdzenia, jednak takie przychodzą do głowy w takich momentach. W końcu na drodze stanął policjant. Chłopaki bezceremonialnie zatrzymali maszyny. Schodząc z motoru, Kiba wyszeptał mi do ucha, żebym została na maszynie, a Sasuke po cichu dodał, żebym dla własnego bezpieczeństwa lepiej się nie mieszała. Nie powiem, miło...

Sasuke przez chwile rozmawiał ze stróżem prawa, a Kiba potwierdzał jego słowa. W końcu brunet wskazał na mnie, a policjant przyjrzał się mi i posłał im uśmiech, w końcu Uchiha pokazał jakiś papier, a policjant pozwolił im odejść. O co chodzi? Tak bez kary?

W każdym razie już po chwili znów mknęliśmy przez ulicę i stanęliśmy pod sklepem. Chłopcy kupili piwa, wina i butelkę wódki. Nie powiem, bardzo ambitnie w pierwszy dzień szkoły nawalić się do upadłego... W momencie, gdy po raz drugi wchodziłam na motor Kiby, zaczęłam żałować, że nie zrobiłam czegoś, żeby pojechać z czerwonowłosym. Kiba gwałtownie ruszył i pięć minut później zatrzymał się na polanie. Wszyscy już tu byli. Od razu dopadła mnie Ino i przytuliła.

-Myślałam, że sobie poszłaś, a ty załapałaś się na motor. Szczęściara! - nie czekając na moją odpowiedź, złapała mnie za rękę i pociągnęła do pewnej grupy.

Na pierwszy ogień podeszła do mnie brunetka, nieco wyższa ode mnie. Wydaje się być miłą osobą. Uważaj idiotko, bo się przejedziesz. Po przywitaniu podałam jej rękę.

-Ten Ten. Miło mi.

-Sakura.

Następna przedstawiła mi się Hinata. Na końcu rękę podała mi Karin. Ta od razu nie wzbudziła mojego zaufania. Nie witając się z resztą usiadłam w damskim gronie.

-I jak podoba Ci się klasa? - zapytała Ten Ten.

-Trudno powiedzieć, prawie nikogo nie znam... - zaśmiałam się.

-Ale widziałam, jak rozglądasz się po klasie! Niezłych mamy przystojniaków! - odpowiedziała Ten Ten.

-Hah... Ujdzie - zaśmiałam się.

-Sasuke Uchiha jest mega! - powiedziała Karin i uważnie spojrzała na mnie. - a twoim zdaniem, który jest najprzystojniejsz?

-Nie oceniam ludzi po wyglądzie. Z biegiem czasu dowiem się, kto jest coś wart - wybrgnęłam, a Hinata spojrzała na mnie z zainteresowaniem.

-Mówisz bardzo mądrze - powiedziała cicho, jednak dla mnie słyszalnie.

-Jasne, jasne. Widać, że kiedyś może być coś między Tobą a Kibą! A ty Ino? Czyżby Sai przypadł ci do gustu? - zapytała Karin. No cóż, przez całe godziny dyskutowałyśmy na takie tematy. Aż okazało się, że zbliża się czas, gdy mam wracać do domu. Niepewnie podeszłam do szatyna, który właśnie pił kolejny kieliszek

-Kiba... Ty na pewno możesz jechać? - zapytałam patrząc na zupełnie nawalonego chłopaka.

-A co? Nie wierzysz we mnie? - zapytał, a ja westchnęłam i wzięłam telefon z kieszeni. - Nigdzie nie dzwonisz! - zabrał mi telefon i podniósł się, tak bym nie dosięgnęła urządzenia.

-Z Tobą nie pojadę! - powiedziałam, jednak chłopak nie przejął się tym i pociągnął mnie w stronę maszyny. Podał mi kask.

-Spokojnie, prowadzę świetnie! Prawda Naruto?! - blondyn, tak samo nawalony, pomachał głową i powiedział, że wszystko będzie dobrze.

-Może zapytam Uchihe... - zasugerowałam, a Kiba prawie zupełnie wytrzeźwiał.

-Myślisz, że jest lepszy ode mnie? - zapytał. Po krótkiej, bezsensownej wymianie zdań wsiadłam na motor i wyjechaliśmy na drogę. Wyjątkowo, chłopak uważał i prędkość nie była jakaś zabójcza. W pewnej chwili zaczął zwalniać coraz bardziej i bardziej, aż stanął na środku miasta.

-Cholera, benzyna się skończyła - powiedział próbując odpalić maszynę.

-Dobra, pójdę na autobus. Byle, że jestem w mieście, a nie w lesie - powiedziałam z niemałą ulgą. Nie uśmiechało mi się podjechać pod dom motorem z zupełnie nieznanym rodzicom chłopakiem i to nieźle upitym.

-Poczekaj! Tu jest stacja, dwie minuty i znowu jedziemy! - powiedział Kiba.

-Spokojnie, nie będę robić problemu...

-Jak zwykle spierdolisz sytuację, Inuzuka - powiedział nagle ktoś. Uniosłam wzrok i zobaczyłam tego czerwonowłosego chłopaka. Wydawało się, że Kiba zaraz wybuchnie. Oni zdecydowanie się nie lubią.

-Odwal się, Akasuna - powiedział mój kolega.

-Mógłbyś dać spokój tej biednej dziewczynie - powiedział posyłając mi znudzone spojrzenie.

-Czy ty w ogóle masz znajomych? Jakoś dzisiaj dwa razy spotkaliśmy cię samego - zauważył Kiba, a czerwonowłosy posłał mu uśmiech wyższości.

-Byś się zdziwił. Ta normalna, kulturalna część klasy siedzi teraz tam na pizzy, a ja wyszedłem, żeby pomóc nowej koleżance odsunąć się od nachalnego głąba - zwrócił się do Kiby, a następnie spojrzał na mnie. - Oferuje podwózkę, bo pewnie chcesz wrócić do domu, a Inuzuka wszystko spiepszył - powiedział, a ja zerknęłam na Kibę szukając jakiejś podpowiedzi.

-Może lepiej jak z nim pojedziesz...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top