39. Kolacja z rodzicami

- Och, Sasuke, to miłe z waszej strony - moja mama uśmiechała się do bruneta, który przyszedł zaprosić moją rodzinę na oficjalną kolację. Wręczył mojej mamie kwiaty, tłumacząc mi wcześniej, że to z pewnością ułatwi naszą rozmowę. W wolnej chwili opowiedziałam mu także o ostatniej kłótni, co spowodowało, że z jeszcze większą determinacją chciał ułatwić mi życie. 

- Rodzice zaproponowali jako termin przyszły piątek, na godzinę osiemnastą. Czy odpowiada to państwu? - zapytał, a ojciec kiwnął głową na zgodę. 

- Odpowiada nam ten termin, Mabuki? - zapytał mój tata do mamy, która ostrożnie odłożyła duży bukiet kwiatów na blat i sięgnęła do torebki po terminarz. 

- To idealny termin - powiedziała, a Sasuke uśmiechnął się swim firmowym uśmieszkiem. 

- Już wiem, skąd Sakurcia ma taki talent do planowania - powiedział, rozsiewając swój urok na prawo i lewo. 

I właśnie na ten urok moja mama zareagowała rozmarzeniem. Wzruszyła ręką, chichocząc pod nosem. Ojciec spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem, jednak ostatecznie zignorował te słowa. 

- Jeśli chcecie, idźcie do Sakury, przyniesiemy wam coś do jedzenia - zaproponował, zerkając na swoją żonę, która zupełnie straciła głowę. 

Złapałam swojego chłopaka za rękaw koszuli pociągnęłam za sobą do swojego pokoju. Zamknęłam za nami drzwi i westchnęłam z cieniem ulgi, a zaraz później spojrzałam na niego z udawanym oburzeniem. 

- Co to było za flirciarskie posunięcie względem mojej matki? - zapytałam opierając plecy o drzwi mojego pokoju. 

- Jesteś zazdrosna, księżniczko? - zapytał opierając ręce po obu stronach mojej głowy. - W zasadzie, to mnie cieszy. 

Nachylił się, by mnie pocałować, jednak mi udało się umknąć pod jego ramieniem i przeszłam na środek pokoju. 

- Nie tym razem, panie Uchiha - powiedziałam uśmiechając się lekko. I właśnie w tym momencie drzwi do pokoju otworzyły się, popychając trochę Sasuke, a w przejściu stanął mój ojciec z tacą. 

- Dlaczego stoisz przy drzwiach chłopcze? - zapytał z przejęciem i podszedł do biurka, by położyć na nim dzbanek z herbatą, dwa kubki oraz talerzyk z ciastem. - Smacznego - dodał i wyszedł z pokoju, zostawiając nas w lekkim osłupieniu. Zwłaszcza Sasuke wydawał się zszokowany jego słowami. 

Gdy ja nalewałam herbaty do kubków, on zmarszczył brwi i przyłożył palec do ust. Wydawał się nad czymś mocno zastanawiać, a gdy nie mówił nic przed dłuższy moment, w końcu westchnęłam i podeszłam do niego. 

- Coś nie tak? - zapytałam z lekką obawą, a on zmarszczył brwi jeszcze bardziej. 

- "Chłopcze" - powiedział z konsternacją, a ja zaczęłam się śmiać bez opamiętania. Cała jego uwaga była skupiona na zgłębianie tego słowa? - Nie rozumiesz, to pierwszy raz, gdy ktoś tak do mnie powiedział - wyjaśnił, a ja spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem. 

- Mój tata się z tobą droczył. Wyraźnie cię polubił - powiedziałam z rozbawianiem, a chłopak westchnął i odwzajemnił mój uśmiech. 

~~~~****~~~~

Szykowanie na uroczystą kolację w rezydencji państwa Uchiha było dla mnie stresujące. Wyjęłam z szafy czarną sukienkę do kolan, którą dostałam w prezencie od Sasuke specjalnie na tę okazję. 

Kreacja nie miała ramiączek, a jedynie dwa długie pasy jedwabnego materiału, które wiązałam na szyi. To one łączyły się z dekoltem w kształcie serca. Góra sukienki była prosta i odcinała się od spódnicy srebrnym paseczkiem. Dół był w kształcie litery A, halka była z delikatniej bawełny, jednak na zewnątrz widać było tylko piękny, czarny, lekko prześwitujący tiul. Była prześliczna. 

- Jesteś już gotowa? - zapytała mama, wchodząc do mojego pokoju, a ja spojrzałam na jej odbicie w lustrze. 

- Założę tylko buty - odpowiedziałam, a mama kiwnęła głową i wyszła. Gdy tylko mój chłopak wyszedł, wróciła szara rzeczywistość. Mama znów udawała, że nie istnieję ja, a ja unikałam jej. Do dziś wieczora. Pierwszy raz od dłuższego czasu przyszła sprawdzić moje przygotowania. 

Zapinając bordowe szpilki, dziękowałam, że nie mają dodatkowych udziwnień w postaci dodatkowych zapięć. Moje ręce trzęsły się zbyt mocno, bym mogła sprawnie zapiąć cokolwiek. Narzuciłam na siebie szal zasłaniając swoje ramiona i zeszłam do przedsionka. 

Do momentu stanięcia przed drzwiami do willi rodziny Uchiha, modliłam się, by moja matka nie upokorzyła mnie tak, jak zrobiła to u Akasuny. 

Drzwi otworzył Sasuke, prezentował się doskonale w białej koszuli i spodniach od garnituru. Powitał nas w bardzo elegancki sposób i zaprosił do środka. Jadalnia była doskonale urządzona. Stół zastawiono na sześć osób, a to oznaczało, że Itachiego i Shany nie będzie. Usiedliśmy do stołu. U szczytu stołu oczywiście zasiadł Fugaku Uchiha, po przeciwnej stronie usiadł mój ojciec, jego żona usiadła po prawej, koło pani Uchiha, by w razie potrzeby móc porozmawiać. Ja i Sasuke usiedliśmy po drugiej stronie i złapaliśmy się za ręce. Brunet dobrze wiedział, że to bardzo mi pomagało. 

Na kolację przygotowano zupę ramen, chirashi, tempurę czy wołowinę wagyu. Na stole były również dania deserowe. Specjalnie wynajęta na ten wieczór kucharka podała lody matcha, ale były również mochi. Póki spożywano posiłek, byłam spokojna, jednak w końcu doszło do rozmowy. Gospodarz zaczął luźną rozmowę z moim ojcem na temat ich zainteresowań. 

- Słyszałem kiedyś pana nazwisko - zaczął niespodziewanie mężczyzna, podpierając brodę na krzyżowanych dłoniach. Uważnie obserwował mojego ojca. - Jeśli mogę wiedzieć, czym zajmuje się pan na co dzień? 

- Już od jakiegoś czasu jestem niezależnym negocjatorem - wyjaśnił z dumą. 

- Negocjował pan umowy dla jakichś znanych firm? - Ojciec Sasuke dopytywał dalej.

- Byłem głównym negocjatorem między dwoma japońskimi firmami a koreańskim Samsungiem - przyznał, a stary Uchiha spojrzał na tatę z zainteresowaniem. W rzeczy samej, to był największy sukces mojego taty. 

- Tak, słyszałem o tym - odpowiedział z zainteresowaniem. - Może pozwoli pan, by przejść na ty? - zasugerował, a mój tata oczywiście się zgodził. Fugaku zaproponował przenieść rozmowę do innego pokoju. 

- Ma tam bilarda - wyjaśnił Sasuke, który ze znudzeniem siedział przy stole. W końcu przeniosłam wzrok na nasze matki, które prowadziły kulturalną rozmowę na temat materiału sukienki pani Mikoto. - Nie wierzę, że można gadać na tak głupi temat - skrytykował cicho, a ja blado uśmiechnęłam się. 

- Ja wolę słuchać na temat materiału do szycia - przyznałam, a czarnowłosy przejechał kciukiem po wierzchu mojej dłoni, po czym złapał moje udo. 

- W to nie wątpię - stwierdził i odchylił się na krześle. - Nalać wina? - zapytał głośniej, kierując pytanie do swojej mamy, która kiwnęła głową na zgodę. 

Młody Uchiha podszedł do barku i wybrał jedno z win, które przyniesione zostało specjalnie na dzisiejszy wieczór. Nalał alkoholu obu kobietom, a później złapał mnie za dłoń i pociągnął do góry. 

- My wyjdziemy do ogrodu - zasugerował i ciągnąwszy mnie za sobą, wyszedł na przestronny taras. - Banda sztywniaków - skomentował i zachłannie złączył nasze usta. - Wyglądasz cudownie w tej sukience - wymruczał wprost w moje wargi, nim znów mnie pocałował

Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie, oswobodziłam się z jego objęć i weszłam na trawę. Moje, cienkie szpilki zapadały się w miękkiej ziemi, ale szłam dalej, a on za mną. 

- Nie mogę w to wszystko uwierzyć - wyszeptałam w końcu i złapałam go za dłoń, nadal obserwując piękny ogród. 

- W co? - zapytał ze zdziwieniem i zaczął obserwować miejsce, w którym utkwiłam wzrok. Mi jednak nie chodziło o ten piękny ogród. Chodziło mi o całą tę sytuację. - Widoki na Majorce są dużo piękniejsze. A wyjazd już za półtora tygodnia. Cieszysz się?

- Tak - powiedziałam półprzytomnym tonem. Dopadł mnie dziwny stan zamyślenia, przez który docierały do mnie stłumione słowa Sasuke. - Bardzo. 

Mimo, że chłopak emanował szczęściem, mój melancholijny stan był niczym lawina, która postanowiła mnie przytłoczyć. Przez głowę znów przeszła mi myśl, że to życie nie jest dla mnie. Elegancka kolacja była momentami zbyt wykwintna. Wyjazd za granicę wydawał się być ekstrawaganckim pomysłem, w który przez przypadek zostałam wplątana. Z letargu wyrwał mnie delikatny dotyk na moich plecach. Przestraszonym wzrokiem spojrzałam na Uchihę, który wydawał się być nieco zdziwiony moim zachowaniem. 

- Czy wszystko dobrze? - zapytał z obawą, a ja kiwnęłam głową, chcąc samą siebie przekonać, że tak jest. - Jeśli coś cię męczy, chcę wiedzieć - zastrzegł, a ja przygryzłam wargę. Pamiętałam słowa Shany o uczuciach mężczyzn z tej rodziny, jednak teraz nie wydawało się to takie proste, gdy rozmawiałam z nią w samochodzie. 

- Czy ja tutaj pasuję? - zapytałam i odeszłam kilka kroków, obserwując zielony dywan z trawy. 

- Nikt poza tobą bardziej nie odpowiada mi w tym miejscu - stwierdził z rozbawieniem, zapewne źle interpretując moją wypowiedź. 

- Elegancki, bogaty dom, wyjazd na wyspę daleko stąd... - zaczęłam wymieniać. - Możliwość posiadania wszystkiego, czego się oczekuje w danej chwili... I w tym ja, zupełnie zwyczajna - podkreśliłam, a Sasuke zmarszczył brwi. Chyba zaczął poprawnie interpretować moje słowa. 

- Czyżby to te twoje "odpały"? - zapytał z obawą i szybkim krokiem pokonał dzielącą nas odległość. - Przecież wiesz, że cię kocham - zapewnił, a ja spuściłam wzrok. 

~ Chciałabym mieć tę pewność ~ pomyślałam, jednak postanowiłam milczeć. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top