38. Ratunku! Oni się biją

W czwórkę spędziłyśmy jeszcze dużo czasu na rozmowie o wszystkim, czego rezultatem było moje ciche wemknięcie do domu późnym wieczorem. Po wzięciu prysznica, weszłam do swojego pokoju i niemal padłam na zawał, zauważając kogoś siedzącego przy moim biurku.

Ojciec odwrócił się w moją stronę ze skupionym wyrazem twarzy.

- Wybacz matce to wszystko - zaproponował, a ja rzuciłam na łóżko mundurek, który przygotowałam sobie na kolejny dzień.

- Przez szesnaście lat byłam w stanie to akceptować, ale nikt nie wytrzyma tego zbyt długo. Dlatego przez ostatni rok przez cały czas się kłócicie - powiedziałam ostrym tonem i usiadłam no pościeli.

- To jest zbyt skomplikowane - zaczął jednak warknęłam ze złością.

- Nadal uważacie mnie za dziecko?

- Sakura - tata nadal używał spokojnego tonu. - Jesteś naszym oczkiem w głowie, mama nie chce, żebyś się usamodzielniła, ponieważ boi się, że nie będzie mieć już kontroli.

- I nie będzie - odpowiedziałam patrząc ostrym wzrokiem na ojca. - Nie pozwolę się terroryzować. Okazuje się, że jestem bardziej wartościowa niż matce się wydaje, a teraz proszę o danie mi spokoju, chcę się położyć spać - powiedziałam i po powieszeniu ubrań na wieszak, położyłam się pod kołdrę.

~~~~****~~~~ 

Ostatni dzień szkoły był głównie po to, by odebrać świadectwa i zobaczyć wyniki egzaminów kończących rok. Na naszym roczniku zajęłam dziewiąte miejsce, co było dla mnie dość satysfakcjonujące. Sasuke wylądował z piątym wynikiem. Ścisłą czołówkę zajęli Sasori, Shikamaru i Temari. 

- Moja kujonka - powiedział Sasuke obejmując mnie od tyłu. Ostatnio robił ten gest dość często, powodowało to u mnie przyjemne mrowienie na ciele.  

- Jesteś ode mnie lepszy - stwierdziłam, wskazując palcem jego nazwisko na liście. 

- Trochę szczęścia - stwierdził, a ja zaśmiałam się. Każdego dnia, którego ja się uczyłam, on zarzekał się, że gra na konsoli z kumplami w jakąś nową grę. Jest inteligentny i dość spostrzegawczy, ale bez żadnej nauki nie mógłby osiągnąć aż takiego wyniku. 

- Nie kłam - powiedziałam i odwróciłam się do niego, koncentrując na nim swoje spojrzenie. 

- Tylko się tu na siebie nie rzućcie. Nauczyciele jeszcze chodzą po korytarzach i nie chcą patrzeć jak się liżecie - powiedział nagle Naruto, który znikąd zjawił się tuż koło mnie i szukał swojego nazwiska na liście. 

- Schyl się matołku - zachęcił go Uchiha, a blondyn wywrócił oczami i rzeczywiście odnalazł swoje nazwisko na dole listy. Wydał z siebie zabawny dźwięk i spojrzał na nas. 

- Nie jestem najgorszy - odpowiedział z zachwytem i wystawił w moją stronę rękę, by przybić piątkę. - Kiba organizuje imprezę w plenerze. Jedziemy? - zapytał i był gotowy się zbierać, ale głos zabrał Sasuke. 

- My mamy inne plany - wyjaśnił, a Uzumaki spojrzał na nas podejrzliwie i uśmiechnął się w dziwny sposób. Sama nie wiedziałam, o co może mu chodzić. Zawsze spędzaliśmy czas z naszymi znajomymi. - Nie o to chodzi, matołku. Musimy jechać do ciebie - zwrócił się w moją stronę, a ja zmarszczyłam brwi. - Moi rodzice chcą poznać twoich, dlatego mam zaszczyt zaprosić twoją rodzinę na uroczystą kolację - wyjaśnił, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia. 

Moi rodzice uwielbiali Uchihę, ale spotkanie z jego rodzicami nawet nie było przeze mnie rozpatrywane. Jak będą czuli się na uroczystej kolacji? Ojciec Sasuke jest dziwny, choć może nie. Słowo dziwny jest nadużyciem, jednak unikam tego człowieka jak się da przez obawę przed jego świdrującym wzrokiem. Już nie wspominając o matce, z którą od dwóch miesięcy prawie w ogóle nie rozmawiam. Czy nie narobi mi wstydu jak na kolacji u rodziców Sasoriego? Sasuke nie wie o tych wszystkich sytuacjach z moją matką. Jeśli zrobi to, co zazwyczaj, zniszczy mi życie. 

- Sakura? Wszystko w porządku? Zbladłaś - potok pytań ze strony Uchihy przywrócił mnie do żywych.  - Chcesz wody? 

- Nie - powiedziałam i słabo się uśmiechnęłam. - Wszystko jest w porządku. 

- To jedziemy? - zapytał, a mnie znów uderzyła fala gorąca. 

- Wiesz, rodziców dziś nie ma w domu - powiedziałam, mając głupią nadzieję, że Sasuke da spokój i pojedziemy na imprezę z naszymi znajomymi. 

- To jeszcze lepiej, będziemy mieć chwilę dla siebie, a wieczorem...

- Nie będzie ich dłuższy czas - przerwałam mu, licząc, że po tym opanuję sytuację, ale czarnowłosy spojrzał na mnie uważnie. 

- Zachowujesz się dziwnie - powiedział przeszywając mnie wzrokiem na wskroś. - Czy na pewno wszystko w porządku? 

- Właśnie, Saki, wszystko w porządku? Może jesteś głodna? - zapytał Naruto, a my nagle przypomnieliśmy sobie o jego istnieniu. Sasuke z irytacją przewrócił oczami i łapiąc mnie za rękę, ruszył do wyjścia ze szkoły. Stanęliśmy na parkingu obok jego motoru i wtedy odwrócił się do mnie przodem. 

- Okłamujesz mnie - bardziej stwierdził niż zapytał, a ja spuściłam wzrok na ziemię. - Co się z tobą dzieje dziewczyno? Chodzi o mnie? Jeśli się mnie wstydzisz...

- Absolutnie nie chodzi o ciebie - odpowiedziałam szybko i ponownie spojrzałam w oczy chłopaka. Spodziewałam się wiele, ale nie tak wielkiego zawodu. - Tu chodzi o mnie. Dla mnie to zbyt wiele, by...

- Chcesz ze mną zerwać? - zapytał zszokowany, a w jego oczach błysnął gniew.

- Nie. Po prostu przez pewien czas nie mówiłam ci wszystkiego i teraz to wszystko mnie dopadło - powiedziałam łapiąc się za głowę. Zdenerwowana, przeczesałam włosy palcami. 

- Co ty chcesz mi powiedzieć?! - zapytał zdenerwowany, a z moich oczu pociekły łzy. Jak mogłam mu powiedzieć te wszystkie wstydliwe rzeczy z mojej przeszłości? - Wydusisz to z siebie czy nie? - warknął, wyraźnie nie panując nad nerwami. Jego wroga postawa jeszcze bardziej blokowała moją zdolność myślenia. 

- Sasuke, widzisz, bo... - jąkałam się, a chłopak odwrócił się do mnie plecami i złapał za swoje włosy, krzyknął próbując wyrzucić z siebie frustrację, a ja stałam niczym słup soli, zastanawiając się nad własną głupotą. 

- Co tu się dzieje? - usłyszałam znajomy głos i zamknęłam oczy. 

~ To najgorszy możliwy moment ~ pomyślałam, patrząc na Akasunę, który zbliżył się do mnie. 

- Saki, dlaczego płaczesz? - zapytał i spojrzał ze złością na Sasuke, który teraz spojrzał na niego z mordem w oczach. 

- To wszystko przez ciebie, sukinsynu! - warknął i był gotowy naskoczyć na Sasoriego, jednak udało mi się wpaść między nich i nie doprowadzić do bitki. - Wiedziałem, że ciebie trzeba mieć na oku! 

- Ależ ty jesteś tępy! - warknął Akasuna i posłał mu pełen wyższości uśmiech. - I do tego ślepy już od kilku miesięcy. 

- Ożeż ty - zaczął Sasuke i niestety nie udało mi się go utrzymać. Dość brutalnie mnie odpychając, dorwał się do drugiego chłopaka i zapodał mu uderzenie z prawego sierpowego prosto w twarz. Czerwonowłosy zatoczył się, a pod kolejnym uderzeniem, potknął się i upadł na ziemię. 

Mój pisk spowodował, że zjawił się Naruto i Kiba. Chłopakom udało się odciągnąć od siebie przepychających się kumpli. Upadłam na kostkę brukową, nie wiedząc, do którego z chłopaków podejść. Sasori miał rozciętą wargę i jako ofiara napaści Sasuke, jako jedyny miał naoczne dowody bójki sprzed chwili. Brunet wyrwał się z uścisku Naruto i odszedł kilka kroków dalej, próbując się uspokoić. 

- Dobrze się czujesz? - zapytałam Sasoriego, a on kiwnął głową twierdząco i wstał. Ja w tym czasie podeszłam bliżej czarnowłosego. Dotknęłam jego ramienia, jednak on odsunął się. Wydawało się, że mój dotyk go palił. - Sasuke, to nieporozumienie, daj mi wszystko wyjaśnić. 

- A jest co? - zapytał, w jego oczach nadal widziałam dużą złość na mnie i całą zaistniałą sytuację. Nie dziwiłam mu się, wszystko to było pełne niedopowiedzeń. 

- Tak - powiedziałam pewnie, a Sasuke znów spojrzał przed siebie i w końcu ruszył w kierunku swojego motoru. 

- W takim razie pojedźmy w inne miejsce - zasugerował i podając mi kask odpalił swoją maszynę. 

~~~~****~~~~

Motor gwałtownie zatrzymał się na polanie, na której zwykliśmy bywać w wolne dni i w piękne słoneczne dni po szkole. Mimo dzisiejszego słońca, ja czułam chłód pod wpływem jego zawiedzionego spojrzenia, gdy w końcu usiadł na jednym z pni i uważnie obserwował każdy mój ruch. 

- Kocham cię, dlatego nie chciałam tego ujawniać. Miałam nadzieję, że uporam się z tym i nie będę musiała cię martwić byle błahostkami - zaczęłam stojąc koło czterech metrów przed nim. Nagle rysy na jego twarzy nieco zelżały. 

- Sakura, nie stój przede mną jak na skazanie. Usiądź - zaproponował, poklepując miejsce obok siebie. Zrobiłam to i westchnęłam, gotowa rozpocząć moją historię. 

- Moja mama zawsze traktowała mnie jak dziecko, tłamsiła w zarodku moją najmniejszą ambicję. Jeszcze na początku szkoły, moi rodzice i rodzice Sasoriego urządzili kolację. Oboje również na niej byliśmy. Mama nie powstrzymała się przed opowiadaniem jak beznadziejna jestem, że nie daję rady. To właśnie wtedy powiedziałam wszystko Sasoriemu, później stał się jedyną osobą, z którą o tym rozmawiałam. Jego macocha jest psychologiem. Bardzo pomogła mi w ciężkich chwilach. Dzięki sesjom z nią udało mi się opanować mój dziwny charakter - wyjaśniłam i zacisnęłam ręce w pięści. 

- Jaki "dziwny" charakter? - zapytał Sasuke, a ja zacisnęłam usta w wąską kreskę. 

- Miałam problemy z kontrolowaniem emocji, łatwo się denerwowałam w sytuacjach, które nie powinny do czegoś takiego prowadzić - kontynuowałam. - Ja nie chciałam ci tego zdradzać, ponieważ dla mnie to są żenujące wspomnienia. 

- Dlaczego ukrywałaś prawdę przede mną? - zapytał z niezadowoleniem. - Przecież ja bezwzględnie chcę cię chronić, więc skąd pomysł, że należy zataić taką informację? 

- Tak, to było głupie z mojej strony - przyznałam i przygryzłam wargę ze zdenerwowania. - Jeśli ty jesteś ze mną szczery w każdym momencie, to ja powinnam się odwdzięczyć tym samym - dodałam, w głowie przypominając sobie imprezę u Naruto i altankę, w której widziałam go z dziewczyną. Spojrzałam na niego z wyczekiwaniem, jednak na jego twarzy nie pojawił się nawet cień wahania. 

- Odnoszę wrażenie, że nie masz do mnie w tym momencie zaufania - stwierdził i pochylił się trochę do przodu, opierając łokcie na swoich kolanach. - Masz do mnie jakieś pytania? 

Znów przygryzłam wargę. Chwilowa pewność siebie uleciała i ponownie nie wiedziałam, czy to odpowiedni moment na przytaczanie historii Yugao. 

- Nie, to przez stres mogłam tak zabrzmieć - wyjaśniłam, a Sasuke uśmiechnął się.

- Lubię, gdy ze zdenerwowania przygryzasz wargę, wyglądasz wtedy tak seksowanie - stwierdził i delikatnie mnie pocałował. - Cóż, nie mam innego wyboru, jak wybaczyć ci zatajenie prawdy. Oczekuję jedynie, że już nie będziesz przede mną ukrywała takich rzeczy. No i w sumie dobrze wyszło, od dłuższego czasu miałem ochotę przywalić Akasunie, więc nie oczekuj również, że go przeproszę - powiedział z lekkim rozbawieniem, a ja patrzyłam na niego z niedowierzaniem. 

Uchiha Sasuke jest w stanie tak o prostu zapomnieć to, co się wydarzyło i wrócić do naszej szczęśliwej rzeczywistości? Dlaczego jego początkowa zawziętość zniknęła? Bardzo zmienił się w trakcie tego roku. 

- A co z kolacją? - zapytałam, licząc, że jednak uda się odwołać to spotkanie, ale brunet przyjrzał mi się uważnie i posłał mi lekki uśmiech. 

- Mój ojciec już wpisał to w grafik, więc nie ma szans, by to odwołać, ale przygotuję moich rodziców, by wzięli poprawkę na twoją mamę. Sakura, kocham cię i możesz mi zaufać. 

- Dziękuję - wyszeptałam i przytuliłam się do niego, oficjalnie kończąc naszą kłótnię. 

Witam, witam!
Niestety, czasy, gdy student jest dwa razy w tygodniu, powoli mijają. Teraz to ff będzie pojawiało się w piątki, co tydzień (mam nadzieję XD)
Za to dwa razy w tygodniu będzie można czytać Code:lust, które będzie pojawiło się we wtorki i w soboty 😁 zatem, zapraszam do czytania!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top