37. Zmiany w Ino

Od razu po otwarciu oczu, czujnie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Chwilę zajęło mi ogarnięcie, że jestem właśnie w pokoju Sasuke. Wstałam powoli, odrzucając na bok pościel. Podeszłam do okna i wyjrzałam na piękny ogród rodziny Uchiha. Przygryzłam delikatnie wargę. W tym domu panuje bogactwo. Czy ja naprawdę mogłabym tu pasować? 

Odwróciłam się plecami do okna i popatrzyłam na ścianę, na której Sasuke ma zdjęcia. Przy mojej ostatniej wizycie stwierdził, że trzeba uzupełnić kolekcję o nasze zdjęcia. Zajął się tym, ponieważ w niektórych miejscach zauważyłam siebie. 

Przyjrzałam się zdjęciu, na którym on puszczał oczko do aparatu w swoim telefonie i obejmował mnie drugą ręką, ja w tym czasie stałam naburmuszona, z rękami skrzyżowanymi na piersiach i patrzyłam w inną stronę. Chyba pamiętam, o co wtedy chodziło, poszło o pójście na dango. Ja miałam ochotę na słodkości, a Sasuke zaczął droczyć się o to, że jeszcze niedawno wspominałam o rozpoczynaniu ćwiczeń i biegach z Sasorim. Zaśmiałam się na samo stwierdzenie i patrzyłam dalej. Po raz drugi obserwowałam zdjęcia Uchihy z jego przyjaciółmi jeszcze z czasów gimnazjum. Zmarszczyłam brwi, jeśli ta cała Yaguo była jego dziewczyną w gimnazjum, to dlaczego tutaj nie ma w ogóle zdjęć z nią? Na dwóch zdjęciach pojawiła się nawet Hinata, co oznacza, że znali się już za czasów gimnazjum. 

- Widziałaś nasze wspólne zdjęcia? - zapytał Sasuke, niepostrzeżenie wślizgując się do pokoju. Jego głos tak mnie wystraszył, że podskoczyłam w miejscu i gwałtownie odwróciłam się w jego stronę łapiąc się za serce. 

- Wystraszyłeś mnie - odpowiedziałam i znów obejrzałam się na ścianę ze zdjęciami. - Tak, jednak nie spodziewałam się, że weźmiesz się za to tak od razu - stwierdziłam i zaobserwowałam kolejne zdjęcie, tym razem z naszej wigilii klasowej. 

- Niektóre rzeczy są dla mnie na tyle ważne, że robię je dość szybko - stwierdził zatrzymując się obok mnie. - To zdjęcie jest moim ulubionym - dodał wskazując zdjęcie z moją naburmuszoną miną. 

- Jest zabawne.

- Jest urocze - skontrował przypatrując się mi przez chwilę. - Zabawnie marszczysz nosek, gdy się denerwujesz. 

- Znacie Hinatę z czasów gimnazjum? - zmieniłam temat, a Sasuke przyjrzał się fotografii z dziewczyną. Przez chwilę zastanawiał się, aż w końcu kiwnął głową. 

- Byliśmy u Naruto na ognisku, gdy przyprowadziła ją nasza znajoma. Hyuuga chodziła, a raczej pilnowała go wzrokiem, jak cień, więc w pewnym momencie pojawiła się na fotkach - wyjaśnił, a ja powstrzymałam się przed pytaniem, o jaką znajomą chodzi. - Shana przygotowuje śniadanie - powiedział i zasugerował zejście do kuchni. 

W pomieszczeniu była rudowłosa i składała kolejne talerze pełne jedzenia na wyspie kuchennej, przy której mieliśmy zjeść posiłek. Przywitała się ze mną z promiennym uśmiechem i wstawiła wodę w czajniku. 

~~~~****~~~~

Popołudniu zdecydowałam o powrocie do domu, do którego odwiozła mnie Shana. Nie chciałam spotkania z rodzicami Sasuke, gdy nie było to konieczne. Mimo, że do tej pory wydawali się uprzejmi, przerażali mnie swoją egzystencją, zwłaszcza jego ojciec. Jechałyśmy słuchając wiadomości z radia, gdy w końcu postanowiłam o coś ją zapytać. 

- Shana - zaczęłam, przyciszając nieco radio. - Jak myślisz, czy Sasuke mógłby mnie oszukiwać? - zapytałam zatrzymując wzrok na swoich kolanach.

- Co ty wygadujesz? - zapytała oniemiała i gwałtownie zatrzymała samochód przed światłami. - Coś jednak jest nie tak. 

- Nie, tu nie o to chodzi - zaczęłam z zakłopotaniem i przetarłam nerwowo dłonie. - Po prostu, ostatnio ktoś podsunął mi, że...

- Sakura - ruda gwałtownie mi przerwała, przybierając bardzo poważny ton głosu. - Ten palant jest w ciebie zapatrzony jak w anioła. Jego przeszłość nie jest zbyt krystaliczna, powiedziałabym nawet, że zrobił wiele głupot, jednak od kiedy poznałam ciebie, zauważyłam, że jego zachowanie diametralnie się zmieniło. Stara się być lepszy, z resztą od kilku miesięcy stał się bardziej uczuciowy. A kto nagadał ci tych bzdur?

- Nieważne - stwierdziłam, a ona zjechała na jakiś mniejszy parking przed małym sklepikiem i zgasiła silnik. Jej ostre spojrzenie przeszyło mnie na wskroś. 

- Jak to nieważne? To jest cholernie ważne! Ten ktoś zapewne stara się manipulować waszym związkiem, jeśli dowiem się kto to, będę mogła potwierdzić lub zaprzeczyć tej hipotezie, ale w tym celu musisz mi pomóc - powiedziała tak poważnie, że prawie nie poznawałam tej lekkodusznej dziewczyny o perlistym uśmiechu. 

Zacisnęłam pięści, czy to Sasori próbuje manipulować tym wszystkim? Nie, przecież on zawsze mnie wspierał. Nie mógłby sabotować mojego związku. 

- Daj mi kilka dni na zastanowienie - poprosiłam, a Shana westchnęła i wyszła z samochodu zostawiając mnie samą. Weszła do sklepiku i po chwili wyszła z niego z paczką fajek. Usiadła na masce swojego samochodu i odpaliła papierosa. Dopiero po chwili zerknęła na mnie przez ramię i po delikatnym uśmiechu kiwnęła głową, bym do niej dołączyła. 

- Itachi nie lubi gdy palę - stwierdziła przypatrując się dymowi, który unosił się ponad jej głowę. - Ale to nie znaczy, że przestanę. Każdy ma malutkie sekreciki, jednak nie mogą one zaważyć na związku. 

Po chwili wróciłyśmy do samochodu i Shana w końcu zawiozła mnie do domu. Zostało mi trochę niedzieli, by przygotować się na przyszły tydzień nauki. Wzięłam się właśnie za przygotowanie do lekcji koreańskiego, gdy weszła mama. Kobieta przejrzała moje biurko i westchnęła.

- Sasori pojawił się tu dziś rano. Pytał o ciebie - stwierdziła i sięgnęła po lekturę, którą zaczniemy omawiać na jutrzejszej lekcji koreańskiego. 

- Będę musiała do niego zadzwonić - stwierdziłam nie unosząc wzroku znad zeszytu. 

- Co zamierzasz, córko? - zapytała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Oczekiwała natychmiastowej odpowiedzi, a ja kompletnie nie wiedziałam, o czym mówi. 

- Zamierzam nauczyć się na jutro, a później może zadzwonię do Sasoriego. I tak miałam mu coś przekazać - wyjaśniłam i spojrzałam na kobietę, która jedynie zmarszczyła brwi z niezadowoleniem. 

- Nie zmarnuj sobie życia, Sakura. Gra na dwa fronty nie jest dla ciebie - stwierdziła, a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem. 

- O czym ty mówisz, mamo? - zapytałam zniecierpliwionym tonem i odchyliłam się na krześle, by odwrócić się przodem do rodzicielki. 

- Znam cię jak nikt, dlatego uważam, że źle robisz pogrywając sobie z dwoma chłopakami. Powinnaś grzecznie siedzieć przy Sasuke i cieszyć się profitami, które daje ci związek z nim albo zrezygnować z tego i pójść do Sasoriego. Za niedługo będziesz pełnoletnia. Sądzisz, że jesteś w stanie dać sobie radę sama? 

- Mam zachowywać się tak samo jak ty względem ojca. Czy dobrze rozumiem? - zapytałam hardo patrząc jej w oczy. 

- Nie pyskuj - stwierdziła przybierając jeszcze ostrzejszy ton. - Powinnaś słuchać matki! 

- Ty nic o mnie nie wiesz. Cały czas czegoś ode mnie oczekujesz, krytykujesz moje działania, a nie wiesz, co czuję i czego chcę - powiedziałam, starając się zachować spokój. Zdawałam sobie sprawę, że podniesienie głosu jedynie rozwścieczy matkę. Miała takie same wahania nastroju jak ja, dlatego byłam w stanie przewidzieć, co powinnam zrobić. - Gdybyś wiedziała o mnie wszystko, wiedziałabyś, że Sasori jest moim bliskim przyjacielem. 

Spojrzałam w jej oczy, jednak nie zobaczyłam w nich zrozumienia, w jej oczach była furia. Kobieta zamachnęła się i nagle poczułam pieczenie na policzku. Przez szok nawet nie zareagowałam. Cios był ostry i zupełnie niesygnalizowany. Dotknęłam policzka i spojrzałam na kobietę przerażonym wzrokiem. 

- Nie życzę sobie kłamania w moim kierunku - rzuciła ostrym tonem i szybko wyszła z mojego pokoju. 

Siedziałam na krześle tępym wzrokiem patrząc się w przestrzeń. Z nerwów zaczęły się trząść moje ręce. To była istna delirka. Poczułam napływające do oczu łzy i tak przesiedziałam pół godziny. Patrząc się głupio w ścianę i próbując się uspokoić, w końcu miałam za dużo rzeczy do zrobienia, żeby koncentrować się na czymś takim. 

~~~~****~~~~

Wczesnym rankiem wyszłam z domu, byleby nie spotkać matki. Czekałam na Sasoriego siedząc na przystankowej ławce na ulicy prostopadłej do tych, na których były nasze domy. Czerwonowłosy zatrzymał motor dwa metry przede mną i zdjął kask. 

- Nie spodziewałem się, że już czekasz, mogłaś dać znać - powiedział i podał mi drugi kask. 

- Pokłóciłam się z mamą - powiedziałam bez ogródek, a chłopak spojrzał na mnie uważniej. 

- To dlatego nie odzywałaś się cały dzień? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami. - Mogłaś do mnie przyjść - dodał i wyłączył silnik maszyny. - Obiecałem ci, że będę zawsze przy tobie.

Po tych słowach chłopak przytulił mnie, jedna jego dłoń skierowana została na tył mojej głowy, którą przysunął tak, bym oparła policzek na jego klatce piersiowej. Znów pozwoliłam sobie na uronienie kilku łez i w końcu odsunęłam się od niego. 

- Co ze spotkaniem z Yugao? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Po prostu jedźmy już do tej szkoły - poprosiłam i w końcu ruszyliśmy. 

~~~~****~~~~

- Chodźmy na kawę - zasugerowałam dziewczynom, a one w końcu odciągnęły się od telefonów i spojrzały na mnie. 

- To może być dobry pomysł - powiedziała Temari i zerknęła na wyświetlacz swojego smartphone'a. - Dawno nigdzie nie byłyśmy w damskim gronie. 

- Bardzo bym chciała, jednak idę z Saiem do galerii sztuki - powiedziała Ino i spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. 

- Ty do galerii sztuki? - zdziwiła się Temari, a Yamanaka wywróciła oczami.

- Po prostu zrozumiałam, że sztuka ma ważne miejsce w naszej kulturze. To będzie wyjątkowa, nieco inna randka w naszym wykonaniu - wyjaśniła i znów zwróciła się w moją stronę. - Możesz kontynuować Saki. 

Znów przeszłyśmy na rozmowę o wyjściu do kawiarni i w końcu cztery spośród dziewczyn zdecydowały się wyjść wraz ze mną: Temari, Hinata, Matsuri i TenTen. Ta ostatnia wyjątkowo mnie zaskoczyła, biorąc pod uwagę fakt, że nie rozmawiałyśmy ze sobą zbyt wiele. 

~~~~****~~~~

- A jaki jest Gaara? - zapytała niespodziewanie TenTen odkładając filiżankę ze swoją zieloną herbatą na spodek. Spojrzałam na nią oceniając, jednak jej wzrok utkwiony był w sympatycznej brunetce. 

- A planujesz coś sprawdzać tak jak Karin? - zapytała z zaciekawieniem i oblizała palec, na którym zostało trochę kremu z eklerki. - Ostrzegę cię jednak, że Gaara jest mi wierny. Wiem to i mu ufam. Doprawdy TenTen, znalazłabyś sobie kogoś, a nie próbowała podbierać czyjegoś faceta. 

TenTen nieco zachmurzyła się, jednak nie pozbyła się z twarzy swojego uśmieszku. Cały czas wydawała się być przekonana o swojej wyższości nad nami. Właśnie to mnie w niej denerwowało. Na szczęście Matsuri potrafiła oprzeć się jej gierkom i utrzeć jej nosa. 

- Chodziło mi raczej o to, że w klasie nie rozmawia zbyt wiele z innymi, głównie z Sasorim, który jest drugim milczkiem w naszej grupie. Zastanawiałam się, jaki jest po bliższym kontakcie i czy osoba z takim charakterem jak ty rzeczywiście się do niego nadaje - odpowiedziała, a Temari skrzywiła się na te słowa. Nie podobało jej się stwierdzenie TenTen, zwłaszcza, że my, jak również Hinata, uważałyśmy Matsuri za miłą i ciepłą osobę. 

- Twoje zachowanie jest poniżej krytyki - stwierdziła blondynka i skrzyżowała z brunetką ostre spojrzenie. Temari nie brak było pazura. Potrafiła radzić sobie z bezczelnymi osobami lepiej niż ja czy ktokolwiek inny, dlatego postanowiłam nie wtrącać się w to. - Matsuri jest jedyną osobą, którą widzę przy Gaarze. Dzięki niej trochę się otworzył, nie można od razu oczekiwać jakichś ekstrawertycznych zachowań, ale nie będę ci tego tłumaczyć, ponieważ i tak byś tego nie zrozumiała.

Temari bardzo długo zna się z Gaarą. Nie jestem w temacie odnośnie relacji ich łączących, ale można mieć pewność, że blondynka wie co mówi. 

- Chyba będę się zbierać - przyznała nagle TenTen i szybko zmyła się z kawiarni, a ja uśmiechnęłam się do Temari. 

Kończąc ten rozdział, chcę Was zaprosić na nie taki całkiem nowy ff, oczywiście w roli głównej nasz kochany Sasuke. Opowiadanie nosi wdzięczny tytuł Code:Lust i będzie publikowany we wtorki. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top