32. Sylwester

Święta minęły w rodzinnej atmosferze. Sasuke wyjechał do jakiejś rodziny do Kagoshimy, więc kilka dni spędziłam tylko i wyłącznie z rodzicami i dziadkami. Nie spotkałam się z nikim spośród znajomych. Te dni wolnego spędziłam w domu, siedząc pod kocem w pokoju i czytając książkę. W końcu nadszedł koniec roku i oczywiście impreza sylwestrowa u Naruto. Sasuke zadeklarował się, że nie będę musiała martwić się o transport. 

Szykowałam się dość długo. Impreza sylwestrowa była idealnym dylematem, by wystroić się specjalnie dla mojego chłopaka. Na powieki nałożyłam cienie w odcieniach: złotym i pomarańczowym, nawet męczyłam się, by dokleić sztuczne rzęsy. Aby utrzymać balans, na usta nałożyłam tylko błyszczyk. Założyłam białą bluzkę w stylu hiszpanki z dużą kokardą nad piersiami, do tego założyłam bordową spódnicę w kształcie litery A. 

Przed dwudziestą pod bramą zatrzymał się elegancki samochód należący do starszego Uchihy. Mimo dróg posypanych solą i wszechobecnym śniegiem, auto było idealnie czyste. Jak to możliwe, że taki pedant i osoba z ognistym temperamentem są razem? To niebywałe. 

- Wychodzę – powiedziałam i otuliwszy się szczelniej szalem, wyszłam z domu i pobiegłam do samochodu. Za kierownicą siedział Itachi, jak zawsze ze stoickim spokojem, znosił zbulwersowany głos swojego młodszego brata, który tłumaczył mu, że nie może po nas przyjechać o drugiej, ponieważ wtedy dopiero rozpoczyna się porządna impreza. - Cześć – powiedziałam zajmując miejsce na tylnej kanapie.

- Witaj Sakuro – odpowiedział spokojnie starszy Uchiha ignorując Sasuke, który do tej pory chyba nawet nie zdał sobie spawy z mojej obecności. Dopiero teraz odwrócił się do mnie i zaszczycił mnie tym swoim cwaniackim uśmieszkiem, a nawet nachylił się, by całusem przywitać się ze mną. 

- Powiedz mojemu upartemu bratu, że powinien przyjechać po nas o piątej, nie o drugiej – poprosił, a ja jedynie westchnęłam.

- Pyskowanie komuś, kto zawodzi cię na imprezę nie jest zbyt rozsądne – odpowiedział Itachi i wyjechał na główną drogę. – Od czwartej rozwożę innych po domach. Mogę nie mieć dla ciebie czasu.

- Kierowca z wyboru czy z przymusu? – zapytałam, wcinając się w zdanie mojemu chłopakowi, który znów chciał zacząć awanturować się o tę błahostkę. 

- To była decyzja moja i Shany – odpowiedział, a my spojrzeliśmy na niego z niedowierzaniem. Poznałam nieco Shanę, jej ognisty temperament do cna zmielił Itachiego, odnosiło się wrażenie, że on po prostu wykonywał jej rozkazy i zachcianki.

- Pantofel – stwierdził Sasuke, jednak jego komentarz pozostał bez odzewu z naszej strony. Podjechaliśmy na miejsce. 

Młodszy Uchiha wyszedł z auta i otworzył mi drzwi, szarmancko podał mi dłoń, żebym wyszła z samochodu. Teraz mogłam go zobaczyć w całej okazałości. Założył koszulę i krawat, które dałam mu w prezencie na święta. Jego granatowa kurtka była niezapięta, no i oczywiście, nie miał szalika. 

- Wyglądasz idealnie, kochana - stwierdził i poprowadził mnie do domu. 

Uzumaki mieszka w bliźniaczym domu dwurodzinnym w dość spokojnej okolicy. Dom był przedzielony na pół, dosłownie. Płot dzielił podwórko na dwie równe części. Na szczęście, Naruto uprzedził, że nie będzie sąsiadów, więc możemy hałasować ile wlezie. A sądząc po dudnieniu, które wydobywało się z wnętrza domu, impreza już się rozkręciła. Była prawie cała klasa. Oczywiście nie można było szukać Sasoriego czy Deidary, oni byli umówieni na imprezę, na której będzie również Itachi.

Nie spodziewałam się, że mimo niskiej temperatury i otwartych okien, wewnątrz będzie taki zaduch, Sasuke odnalazł swoich kumpli i poszedł do nich na chwilę. A ja w końcu odnalazłam Ino w towarzystwie bladego niczym trup Saia. Dziewczyna wydawała się zachwycona samym wtulaniem się w jego bok. Za to on wydawał się siedzieć niczym mumia w jednym miejscu, nie interesując się rozmarzoną dziewczyną. Ona naprawdę jest zamroczona nim, a może raczej wyobrażeniem o nim. 

- Ach, Sakura! - zawołała, gdy tylko zbliżyłam się do niej. Uwiesiła się na moim karku jednak chwilę później wróciła do swojego "chłopaka". Zmrużyłam oczy patrząc na niego. Czego on oczekuje? Czy ma w tym jakiś interes? - Wiesz, że Hinata też tu jest? - zapytała z zachwytem i wskazała palcem w stronę przejścia do innego pokoju. - Siedzi tam, razem z Naruto! 

Zaśmiałam się i oparłam ręce nad biodrami. 

- To już tyle trwa - westchnęłam i z zainteresowaniem zerknęłam w tamtą stronę. Hinacie należy się szczęście, nawet jeśli jej wybranek nie wydaje się najinteligentniejszy, jest niezwykle  uprzejmy. Jest też niezwykle wiernym przyjacielem i bardzo pozytywnym człowiekiem. Pasują do siebie. - Idę przywitać się z nimi - stwierdziłam i poszłam w tamtym kierunku. 

Sasuke już tam był, trzymał w rękach dwa czerwone, plastikowe kubki i podał mi jeden, gdy się zbliżyłam. 

- Hinata, Naruto. Witajcie - powiedziałam i upiłam łyk, jak się okazało zbyt mocnego na początek dla mnie drinka. - Sasuke, czy ty zamierzasz mnie upić jeszcze przed północą? - zapytałam krzywiąc się przez zbyt dużą ilość alkoholu. Uchiha złapał mnie jedną ręką w pasie i cmoknął w usta. Uśmiechnęłam się, jednak oparłam ręce na jego klatce piersiowej i odepchnęłam się od niego zaszczycając go uśmiechem. 

- Liczyłem, że się nie zorientujesz - to stwierdzenie spowodowało śmiech naszych znajomych. 

- Więc chyba podziękuję za drinki od ciebie - odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę Hyuugi z ogromnym, sugestywnym uśmiechem wymalowanym na twarzy. - Jak tam? - zapytałam, raz zerkając w stronę Uzumakiego. Dziewczyna od razu zarumieniła się i odwróciła wzrok zdając sobie sprawę, o co mi chodzi. 

Nie odpowiedziała, ponieważ zaskoczyła nas Ino. Dziewczyna niemal wskoczyła w środek i złapała Hinatę za rękę. 

- Mam nadzieję, że będziesz z nami tańczyć! - powiedziała do dziewczyny i pomachała w stronę Uchihy na przywitanie. - Trzeba dobrze przywitać nowy rok!

- Dlatego chodźmy się napić - zaproponował Naruto i nagle lekko uderzył pięścią w otwartą dłoń. Yamanaka wywróciła teatralnie oczami.

- Chłopaki jak zwykle zaskakują swoją niechęcią do tańca - stwierdziła, a chłopaki rozłożyli kieliszki, by nie pić już drinków, a przejść do czystego alkoholu. 

- Ach, bo zapomniałbym - stwierdził Naruto, odrywając się od nalewania wódki do kieliszków. - Mamy fajerwerki. 

- Chyba nie zamierzacie strzelać fajerwerkami po wypiciu alkoholu - stwierdziła Temari podchodząc w naszą stronę. 

- Przemówił, nasz głos rozsądku - stwierdził złośliwie Sai i uśmiechnął się tak fałszywie jak to tylko możliwe. 

- Ciebie z przyjemnością wypuściłabym na jednej z fajerwerk w kosmos, niemniej jednak należy wszystkich szanować, nieważne jak głupi i egoistyczny dany człowiek jest - stwierdziła uśmiechając się niemal z politowaniem w jego stronę. 

- Aj, dajmy spokój z kłótniami, to przecież impreza - zaproponowała spokojnym tonem Yamanaka, łapiąc ramię Saia. Jej słowa zatrzymały dalszy rozwój tej słownej kłótni. 

~~~~****~~~~

Zbliżała się dwudziesta druga. Wyszłyśmy do ogrodu i od razu bardziej okryłam się szalikiem, by nie zmarznąć najbardziej. Jednak niezabranie kurtki nie było najlepszym pomysłem. 

- Naruto nie przemęczał się z odśnieżaniem ogrodu - zauważyła Ino. Rzeczywiście, odśnieżony był pasek około sześćdziesięciu centymetrów prowadzący od drzwi wejściowych przed domem, wokół budynku aż do drzwi tarasu za domem. 

- Tam są ślady - zauważyła Hinata wskazując miejsce w śniegu. - Pewnie szły tu dwie osoby. 

Ino zasłoniła dłonią usta i zachichotała.

- Ciekawe, któż to mógł się skryć w zacisznej altanie? - zapytała patrząc na drobną budowlę nieopodal. Nagle ruszyła w tamtym kierunku i niestety nie byłam w stanie jej złapać. 

- Ino! Daj ludziom trochę prywatności - poprosiłam cicho, tak by nikt niepowołany nas nie usłyszał. Blondynka jednak to zignorowała i szła dalej. Hinata zasłoniła usta z wyraźnym zakłopotaniem, jednak nadal stała obok mnie. Yamanaka podeszła do budynku tak cicho jak tylko była w stanie i zerknęła do wnętrza. Zaraz jednak się cofnęła i wróciła do nas obdarzając mnie pełnym smutku spojrzeniem. 

- Sakura - powiedziała cicho i odwróciła głowę przez ramię, by spojrzeć na altanę. - Chyba powinnaś to zobaczyć.

Niemal od razu poczułam się słabo. Dłonie zaczęły drżeć i to niestety nie z zimna. Powoli zbliżałam się do altanki oczekując najgorszego. Zobaczyłam tam Sasuke w towarzystwie dziewczyny. Dziewczyna o fioletowych włosach wtulała się w jego klatkę piersiową, jednak on pozostawał nieruchomy. Sytuacja była dla mnie bardzo niezrozumiała. Dlaczego Sasuke zniknął nie mówiąc mi nic? Dlaczego odszedł w ustronne miejsce z jakąś dziewczyną, której nie znam? 

- Proszę, zrozum mnie - wyszeptała dziewczyna uderzając go w pierś z pięści. - Proszę, Sasuke. 

- Tu nie ma czego rozwiązywać, Yugao. Minęło pół roku - stwierdził i złapał dziewczynę za ręce, by trochę ją odciągnąć od siebie. Schylił się by spojrzeć jej w oczy. - Moja mała Yugao... - westchnął, a ja wstrzymałam oddech i odwróciłam się od altany. Szybkim krokiem wróciłam do dziewczyn. 

- Chodźmy stąd - poprosiłam i nie czekając na nie, pognałam do budynku. 

Myślałam o tym wszystkim, prezent od niego na wigilii klasowej i słowa Shany o tym, że jeśli zdecydował się na wzięcie mnie na rodzinne wakacje, to myśli o tym związku poważnie. Czy rozmyślił się? Przeszłam przez dom i zamknęłam się w łazience na piętrze. Po chwili ktoś zaczął dobijać się do drzwi. 

- Saki! Otwórz - poprosiła Ino, a ja ją wpuściłam i przetarłam policzki z łez, które niepostrzeżenie zaczęły umykać spod powiek. - Między nimi? Czy coś? - próbowała podjąć temat, jednak nie chciała tego kończyć. 

- Niech to zostanie między nami, Ino - poprosiłam i usiadłam na brzegu wanny. - Niech Hinata też nikomu nie mówi. Sama to rozwiążę - powiedziałam ostro.

~~~~****~~~~

- Trzy! Dwa! Jeden! Nowy rok! - krzyknęli wszyscy. Ino wpadła w ramiona Saia. Hinata zerknęła w stronę Naruto, jednak nie podeszła do niego a upiła łyk szampana. Sasuke przyciągnął mnie do siebie od tyłu i oparł brodę na moim ramieniu wtulając się w moje plecy. 

- Wszystkiego najlepszego w nowym roku, mój aniele - powiedział i cmoknął mój policzek. 

- Wszystkiego najlepszego - powiedziałam starając się brzmieć spokojnie. Nie chciałam, by Sasuke się domyślił, że coś zobaczyłam. Już ostatnio wszczęłam niepotrzebną kłótnię. Nie chcę tego robić ponownie. 

Dotknęłam jego ręki położonej na moim brzuchu. Czy on może zakończyć ten związek w najbliższym czasie? Ledwie powstrzymałam napływające do oczu łzy. Na razie jest dobrze i tak pozostanie, przynajmniej muszę w to wierzyć. 

- Chodźmy zatańczyć - zaproponował i poprowadził mnie z powrotem do domu. Pomieszczenia były prawie puste, ponieważ większość poszła patrzeć na fajerwerki. 

Sasuke puścił z laptopa jakiś wolniejszy utwór i podszedł do mnie. Uniósł moje ręce do góry i założył je sobie za szyję. Położył dłonie na mojej talii i zaczął powoli kiwać się na boki w takt muzyki. Po dłuższej chwili złapał mnie mocniej i uniósł do góry, by zacząć obracać się wokół własnej osi. Zaśmiałam się i mocniej się do niego przytuliłam. 

Chwila zapomnienia. I moje serce, napełniające się nadzieją, że to, co zobaczyłam w altanie to tylko zwykłe nieporozumienie. 

I tak oto pojawia się kolejny rozdział! Zachęcam do komentowania! To motywuje do pisania 😁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top