3. rozpoczęcie roku
Poniedziałek. Dzień rozpoczęcia roku szkolnego. Obudziłam się z samego rana, żeby na spokojnie przygotować się i o niczym nie zapomnieć. Spojrzałam jeszcze na stronę szkoły, by upewnić się, że godzina rozpoczęcia nie ulegała zamianie. Wszystko jest w porządku. O 9.30 zebranie na auli, a następnie spotkanie z wychowawcami w salach.
Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, wykonałam delikatny makijaż i ułożyłam włosy. Po ósmej byłam już gotowa, więc spakowałam jeszcze torebkę i sięgnęłam po telefon. Dwa nieodebrane połączenia od Ino. Wybrałam jej numer i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
-Ehh! W końcu! - zawołała przyjaciółka, a ja tylko westchnęłam. - O której się spotkamy? - zapytała, a ja spojrzałam przez okno. Pogoda była okropna.
-Pogoda nie jest zbyt ciekawa. Zawiezie mnie tata. Podjechać do ciebie? - zapytałam.
-Mogłabyś? - zapytała z nadzieją.
-Jasne, będę o 9.10 - odparłam.
-Jesteś wspaniała! Teraz muszę lecieć, bo się nie wyrobię - dziewczyna rozłączyła się, a ja zeszłam na dół i przygotowałam kawę w ekspresie. Otworzyłam lodówkę i tępo wpatrywałam się w jej wnętrze. Na co mam ochotę? Moje życiowe dylematy nie znają granic. Dobrze, że mam tylko takie problemy. W końcu sięgnęłam po serek truskawkowy i usiadłam przy stole.
O 9.00 razem z tatą ruszyłam do samochodu. Pojechaliśmy po blondynkę i dwadzieścia po dziewiątej byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z ojcem i razem z Ino weszłam do budynku. Wbrew mojemu przekonaniu, w szkole panowała dość przyjemna atmosfera. Uczniowie spokojnie przechadzali się po korytarzu i rozmawiali na wiele tematów, jednak nie było jakiegoś szczególnego hałasu.
-Słyszałam, że nauczyciel matematyki jest całkiem niezły! - blondynka klasnęła w dłonie z fascynacją.
-Naprawdę? - zapytałam z zainteresowaniem. No co? Czy żadna uczennica nie myślała, jakby to było, gdyby miała romans z seksownym nauczycielem? Jak to by było przy dreszczyku emocji, kiedy trzeba uważać, żeby nikt nie dowiedział się o takiej tajemnicy? Mimo, że nigdy nie byłam w związku, zawsze zastanawiały mnie takie rzeczy...
-Najlepsze jest to, że my będziemy z nim mieć lekcje! Do ostatniej chwili nie było wiadomo, kto będzie nas uczył, ale ostatecznie to on!
Zachwyt. Istny zachwyt tym, że będzie nas uczył przystojny nauczyciel. Ino od zawsze była typem 'lekkoducha', nie przejmowała się przyszłością czy przeszłością. Jest osobą bardzo otwartą, więc gdy zada czasem pytanie, to robi mi się słabo. Jednak jest kochaną przyjaciółką i mimo, że często ma 'wywalone' na świat zewnętrzny, to w każdym momencie mogę się jej wyżalić i wiem, że ona mnie wysłucha i powie coś, co mi pomoże.
Weszłyśmy na aule, które przygotowana była wręcz perfekcyjnie. Normalne, nierozwalające się krzesła dla uczniów, to w moim przekonaniu bardzo duża wygoda. Na scenie przygotowane było podwyższenie z mównicą i krzesła, za pewne dla grona pedagogicznego.
Zajęłam jedno z wolnych miejsc, a obok mnie Yamanaka i zaczęłyśmy plotkować. W końcu jednak ktoś musiał nam przerwać.
-Sakura! - usłyszałam znajomy głos i zauważyłam Kibę, który właśnie siadał na krześle przed nami, jednak okrakiem i tyłem do sceny, tak by patrzeć na nas. - Hejo.
-Cześć Kiba. To jest Ino - od razu przedstawiłam przyjaciółkę. Wymienili podstawowe uprzejmości i brunet odwrócił się do mnie.
-Gotowa na rozpoczęcie roku? - zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową, chciałam coś dodatkowo powiedzieć, jednak nie było mi to dane. - Myślałem, że zadzwonisz albo co...
-Nie miałam żadnych pytań, wszystkie podstawowe informacje mogę znaleźć na stronie szkoły...
-Ale informacji o imprezach to już nie! - Kiba perfidnie wciął się w zdanie. - A dziś, po rozpoczęciu idziemy na piwo. Idziesz, prawda?
-Generalnie to ja nie piję, zresztą umówiłam się już z...
-To przyjedziecie razem! No chodź, będzie fajnie!
W tym momencie zdałam sobie z czegoś sprawę. Inuzuka już zadecydował, a ja nie miałam nic do powiedzenia. Spojrzałam błagalnie na Ino, jednak z jej miny wywnioskowałam, że też chciała pójść.
-Zobaczę...
-Jest! - chłopak zapewne triumfował w głowie, jednak nie zdawał sobie sprawy, że ja w mojej głowie układam plan, jak się od tego wykręcić.
Wtedy zabrzmiał głos z głośników. Dyrektorka prosiła o ciszę i zaczęła przemowę, która była dość ciekawa, jednak długością biła wszystkie przemowy prezydenta Obamy. Na koniec zaprosiła nas wszystkich do sal lekcyjnych na spotkanie z wychowawcami.
-Wiesz, gdzie jest ta sala? - zapytała Ino i zaczęła przeglądać coś w telefonie.
-Nie - odpowiedziałam po chwili namysłu. Próbowałam sprawdzić w internecie, jednak jak na złość właśnie teraz zasięgu nie było.
-Mogę wam pomóc - zaproponował Kiba, a ja oczywiście się zgodziłam. Ruszyłyśmy za brunetem. W końcu dotarliśmy pod salę. Zobaczyłam Naruto i tego, jak mu tam... Sasuke?
Nie ma to jak złośliwości chociażby te "wypowiedziane" w głowie, ale cóż zrobić... osoby mające piętnaście lat nie zachowują się szczególnie dorośle, z resztą, mamy do tego prawo. Jesteśmy tylko głupimi nastolatkami. Bardzo przeżywamy wielkie głupoty.
-Sakurcia! Cześć! Ale niespodzianka, fajnie, że jesteśmy w jednej klasie! - powiedział Uzumaki z ekscytacją.
Za pewne o tym wiedział wcześniej... Chce tworzyć pozory? Tak... Moja intuicja jest okropna.
Po chwili przyszła kobieta, zapewne nasza wychowawczyni, i wypuściła nas do sali. Gdy wszyscy się usadowili, sięgnęła po kartkę i zajęła miejsce na środku.
-Nazywam się Kurenai Yuhi. Od dziś będę waszą wychowawczynią - powiedziała kobieta. Dalej zaczęła opowiadać o wymaganiach. Udzielała odpowiedzi na pytania zadane przez uczniów.
-Zobacz, jakich przystojniaków mamy w klasie! - wyszeptała do mnie Ino. Dyskretnie rozejrzałam się po klasie. Rzeczywiście tak było, mam tylko nadzieje, że tu wygląd idzie w parze z inteligencją.
-Mogło być gorzej - powiedziałam.
-Możemy już wyjść? - rozbrzmiał męski głos. Kobieta uniosła wzrok znad kartek i zlustrowała delikwenta wzrokiem.
-Ta ja decyduje, kiedy wyjdziecie, a ja jeszcze nie skończyłam, panie Uchiha. - jej ton sprawił, że po moich plecach przeszły ciarki. Spojrzałam na Sasuke, który wydawał się być niewzruszony tonem głosu kobiety. W momencie, gdy nasze spojrzenia spotkały się, gwałtownie odwróciłam głowę do przodu, a moje policzki zrobiły się czerwone. Spojrzał prosto na mnie.
Jeszcze przez jakieś dziesięć czy piętnaście minut pani Kurenai przedstawiała nam statut szkoły i powiedziała o przyszłej integracji naszej klasy, później mogliśmy już wyjść.
Wyszłam ze szkoły, ale jeszcze na schodach dopadli mnie Kiba i Naruto.
-A ty gdzie się wybierasz? Umówiliśmy się! - zawołał Kiba, a ja spojrzałam na schody. Część klasy stała na schodach i coś omawiała. Spojrzałam na Ino, która z ogromnym uśmiechem na ustach mówiła do jakiegoś chłopaka. Miał ciemne włosy i bardzo jasną cerę, a co najciekawsze wydawał się w ogólne nie być zainteresowanym, co mówi do niego blondynka.
-Ale o piętnastej muszę być w domu - odpowiedziałam, na co Kiba posłał mi miły uśmiech.
-Spokojnie, odwiozę cię później!
-Albo ja to zrobię...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top