29. co powinnam zrobić?
Złożyłam życzenia z wszystkimi w klasie. Niektórzy byli bardzo kreatywni w wymyślaniu kolejnych życzeń, z kolei inni mówili po prostu „wesołych świąt". W końcu wszyscy wrócili na miejsca, a wychowawczyni pozwoliła oficjalnymi słowami zacząć naszą „ucztę".
-To teraz prezenty! – zawołał Naruto i ruszył do choinki, pod którą była spora sterta prezentów. Zaczął rozdawać paczki, jednak po chwili znalazł pakunek, który był dla niego i stracił zainteresowanie resztą, dlatego to Ino zajęła się resztą prezentów.
Patrzyłam w skupieniu na Hinatę siedzącą po mojej lewej, która właśnie dostała znajomą paczkę. Wyjęła z niej nauszniki i uśmiechnęła się uroczo. Podoba się, ten fakt spowodował, że odetchnęłam z ulgą. Potem usłyszałam dziwne prychnięcie Sasuke, który wyjął właśnie swój prezent.
-Co to jest? – zapytał wyciągając w moją stronę coś materiałowego. Jeszcze nie zdołałam zidentyfikować rzeczy, gdy pojawiała się koło nas Ino.
-To rękawiczki dla par! – zawołała z zachwytem, a Uchiha zaczął się śmiać, a ja zmarszczyłam brwi.
-Że niby mam zimne dłonie? – zapytał posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie.
-Zimne dłonie to ponoć dobry symptom w... - Naruto nie skończył swojej wypowiedzi, ponieważ oberwał od czarnowłosego.
-Ja nic nie wiem na ten temat – odpowiedziałam zerkając na Ino. Ostatnio wspominałam jej, że mam zmarznięte ręce przez mróz, dlatego kupiłam krem ochronny...
-Czyli nie trafiłam? – wyszeptała speszona Hinata, tą wypowiedź usłyszałam chyba tylko ja i niemal szczęka opadła mi na stół. Serio, Hyuuga sama wpadła na ten pomysł? – Ino... To... - chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak Yamanaka zatkała jej usta dłonią.
-Teraz będzie ci dużo cieplej, wisienko – mówiąc to Sasuke pocałował mój nos.
-Saki, dla ciebie są dwa prezenty! – zawołała zachwycona Ino i podała mi torebkę oraz kopertę, po czym wróciła do rozdawania prezentów.
Postanowiłam zacząć od paczki, z której wyjęłam figurkę. To była przecudowna lalka, miała różowe, długie włosy, duże zielone oczy, ładny uśmiech. Może i na pierwszy rzut oka wyglądała trochę jak ja, jednak przy przyjrzeniu się, było dużo piękniejsza niż ja.
-Cudowna – wyszeptałam dotykając krzywizny twarzy lalki.
-Serio? Lalka? – zapytał ze zdziwieniem Sasuke i zaczął ją oglądać razem ze mną. – Jak dla mnie to nic szczególnego – powiedział nieco się zirytowany i rozejrzał się po sali.
-Daj spokój. Nie widzisz, że to ręczna robota? Jest prześliczna! – powiedziałam, a Sasuke wziął kopertę do ręki, a lalkę wyciągnął z mojej dłoni i odłożył na stół.
– Mam nadzieję, że mój prezent również przypadnie ci do gustu – odparł podając mi ją. W tym czasie, Ino wróciła do nas, żeby podać Sasuke drugi prezent, ten ode mnie. Oboje zajęliśmy się odpakowywaniem prezentów. Uchiha chyba był zadowolony z koszuli i krawatu, które dla niego wybrałam, ponieważ otulił mnie ramieniem i przysunął mnie do siebie, złączając nasze usta w krótkim pocałunku. – Wiedziałem, że masz dobry gust, ale nie że aż tak. To jest idealne.
Wtedy zaczął wpatrywać się we mnie, gdy wyciągałam z koperty mój prezent, od niego. Niemal zabrakło mi tchu, gdy zobaczyłam bilet lotniczy na Majorkę.
-Niespodzianka – powiedział nadal trzymając mnie w objęciach.
-Nie mogę – powiedziałam, gdy w końcu udało mi się odzyskać głos.
-Dlaczego? – zapytał lekko zdziwiony, a ja uniosłam bilet nieco wyżej.
-To jest drogie! Czuję się jakbym na tobie żerowała z powodu pieniędzy – powiedziałam nieco oburzonym tonem, jednak na tyle cicho, żeby nikt nie zwrócił na nas uwagi.
-Ale ja chcę, byś jechała ze mną na rodzinne wakacje – powiedział ze złością. – Wszystko jest zaplanowane, a ja zdecydowałem, że chcę, żebyś mi towarzyszyła.
-Nie mogłeś mnie jakoś uprzedzić? Jak tak można?! – zapytałam i odwróciłam się do niego plecami strzelając focha.
-Sakura, daj spokój. Przecież... - zaczął jednak zasłoniłam mu usta dłonią.
-Nie będę z tobą teraz rozmawiać. Daj mi się zastanowić – powiedziałam i wzięłam sobie kawałek ciasta, żeby móc czymś zająć ręce. Uchihę chyba to zdenerwowało, bo knykcie pobielały mu przez zaciśnięte pięści. Na szczęście, teraz zdawałam sobie już sprawę, że są momenty, gdy nie panuje nad emocjami i nie powinnam zwracać na to szczególnej uwagi.
~~~~****~~~~
Wróciłam do domu i od razu położyłam się na łóżku. Sięgnęłam po torebkę i spośród walających się po niej mandarynek, wzięłam książkę, w której miałam nieszczęsną kopertę. Patrzyłam na imienny bilet lotniczy z lekkim niedowierzaniem. Ile może kosztować? Nie mam pojęcia. W końcu wybrałam numer telefonu do jedynej osoby, z którą mogłam o tym porozmawiać.
-Och, Saki! Co tam? – usłyszałam po drugiej stronie wesoły głos ognistowłosej.
-Shana, mam problem – powiedziałam i w skrócie opowiedziałam jej o sytuacji ze szkoły.
-Och, a więc znów? – zapytała i wzięła głęboki wdech. – Nie martw się. Itachi też mi tak zrobił. Chociaż myślałam, że zdobyli nieco doświadczenia po tej kłótni, którą mu urządziłam za pierwszym razem... Eh, dlaczego faceci nie uczą się na błędach?
-Co ja mam teraz zrobić?
-A masz jakiś inny pomysł niż przyjąć prezent? – zaśmiała się. – Wyluzuj, jeśli dostałaś coś takiego, to znaczy, że związek z tobą traktuje poważnie. A poza tym, zapewne Ita za niedługo również uraczy mnie takim prezentem. Znowu – zachichotała.
-Dzięki – mruknęłam odkładając bilet na stolik nocny.
-Ach i jedna rada. W ogóle nie interesuj się kwestią finansową tej wycieczki. Po co szarpać nerwy małemu Sasuke. Pa!
Shana rozłączyła się, a ja rzuciłam telefon na poduszkę. Łatwo powiedzieć. Pierwszy raz ktoś dał mi tak drogi prezent, podczas gdy ja wydałam na swój nieporównywalną kwotę. Jak powinnam się zachować? Moje przemyślenia przerwało głośne trąbienie samochodu. Wyjrzałam przez okno i oniemiałam z zaskoczenia. Zaledwie chwilę później pobiegłam w stronę schodów. W skarpetkach wybiegłam na werandę nie wierząc, kto do nas przyjechał.
-Babciu! Dziadku! – zawołałam machając do starszych ludzi, którzy właśnie wysiadali z samochodu.
-Sakurcia – powiedziała zachwycona babcia i podeszła do mnie przytulając mnie. Przywitałam się także z dziadkiem, a tata wniósł ich bagaże do domu.
-Skąd się tu wzięliście? – zapytałam nadal ledwie powstrzymując wybuch szczęścia.
-Postanowiliśmy przyjechać nieco wcześniej, ale to miała być dla ciebie niespodzianka, dlatego nic nie mówiliśmy – powiedział dziadek i zaprowadził nas do środka.
-Zachorujesz! – zawołała babcia wskazując na moje bose nogi, jednak ja machnęłam ręką i uśmiechnęłam się.
-To nic takiego!
-Mamo, tato. Zrobiłam kolację – powiedziała mama, która weszła do przedpokoju.
~~~~****~~~~
Uśmiechnęłam się kładąc w końcu do łóżka. Nie spodziewałam się, że święta spędzę również w towarzystwie dziadków. To było bardzo miłe, siedzenie przy wigilijnym stole tylko z rodzicami było takie... dziwne. W końcu sięgnęłam po telefon. Z tych emocji zostawiłam go u siebie w pokoju i nie interesowałam się nim aż do teraz. Zdziwiłam się ilością nieodebranych połączeń i wiadomości od Sasuke.
18:43 Od: Sasuke „Możemy porozmawiać?"
18:47 Od: Sasuke „No odbierz!"
18:59 Od: Sasuke „Zdenerwuję się"
19:23 Od: Sasuke „Nie zachowuj się jak dziecko!"
19:36 Od: Sasuke „Sakurcia... Proszę"
20:39 Od: Sasuke „Mam to gdzieś. Za godzinę będę pod bramą! Będę tam na Ciebie czekał póki nie wyjdziesz"
Przełknęłam ślinę. Była chwila po dwudziestej drugiej. Wyskoczyłam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Doznałam szoku, gdy zobaczyłam jego sylwetkę przy bramie. On naprawdę tutaj przyszedł! Wzięłam kurtkę i ignorując fakt, że byłam już w piżamie, pobiegłam na dwór.
-Sasuke! – krzyknęłam i wybiegłam przez furtkę, po czym uwiesiłam się na jego szyi. – Jesteś zmarznięty! – powiedziałam dotykając jego zimnych policzków.
-Napisałem ci. Będę tu czekał, choćby nie wiem co – powiedział, ledwie powstrzymując się przed szczękaniem zębami. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, wokół nas padał śnieg. To mi się podobało, od jakiegoś czasu nasz związek nieco dojrzał. Nie szukaliśmy winnych po sprzeczce, nie wymagaliśmy przeprosin.
-Chodź, musisz się ogrzać! – powiedziałam i złapałam go za dłoń, równie zimną. – Dlaczego nie zabrałeś rękawiczek? – zapytałam, a on lekko się uśmiechnął. – Tylko bądź cicho – przycisnęłam palec wskazujący do ust i otworzyłam drzwi wejściowe. – Moi rodzice ledwo zasnęli.
Weszliśmy do mojego pokoju i od razu kazałam zdjąć chłopakowi przemoczoną kurtkę, którą od razu dałam na grzejnik. Uchiha posłusznie usiadł na łóżko, a ja okryłam go kołdrą.
-Zwariowałeś – powiedziałam znów łapiąc jego nadal zimne policzki w dłonie. Pocałowałam go delikatnie i odsunęłam się. – Pójdę ci zrobić herbatę, grzej się.
Po kilku minutach wróciłam z gorącym napojem i ręcznikiem. Sasuke z wdzięcznością przyjął kubek i skrzywił się, gdy na jego mokrą czuprynę narzuciłam ręcznik i zaczęłam wycierać czarne włosy. Trwaliśmy w ciszy, zęby Uchihy nadal drżały, uderzając o siebie, co bardzo mnie bawiło.
-Musisz się bardziej rozgrzać – powiedziałam biorąc od niego kubek.
-Może ty mnie rozgrzejesz? – zapytał uśmiechając się zadziornie.
-O nie, pójdziesz pod prysznic. Tylko cicho! – powiedziałam i znalazłam jego czarną koszulkę, którą kiedyś od niego wzięłam, żeby mieć ją na WF. Uchiha wyszedł do łazienki, a ja westchnęłam. Jeżeli rodzice albo dziadkowie nas nakryją, będę miała problem.
Na szczęście, póki co Sasuke przestrzegał mojego nakazu zachowania ciszy. Po dwudziestu minutach wrócił do pokoju w koszulce i bokserkach, z ręcznikiem na głowie. Lekko zarumieniłam się widząc jego wygląd, odwróciłam się do niego plecami, by tego nie zauważył.
-To, co teraz? – zapytał zbliżając się do mnie. Poczułam jego klatkę piersiową na swoich plecach, a jego ręce trafiły na moje biodra.
-Nie będziesz po nocach wracał do domu – powiedziałam i odwróciłam się do niego. – W końcu nie pierwszy raz razem śpimy – dodałam i pociągnęłam go do łóżka. Prysznic widocznie bardzo mu pomógł, bo gdy tylko się do niego przytuliłam poczułam ciepło.
-Mamy zapalone światło – zauważył Uchiha, a ja uniosłam głowę i sięgnęłam po pluszaka jeszcze z czasów mojego dzieciństwa. Wymierzyłam i trafiłam prosto we włącznik światła, które od razu zgasło.
-Już nie mamy żadnych problemów – powiedziałam lekko się uśmiechając. Znów przytuliłam się do niego i niemal od razu poczułam błogi stan półsnu.
Obudził mnie delikatny dotyk, muskanie. Uchyliłam powieki analizując własną sytuację. Leżałam tyłem do Uchihy, moja głowa spoczywała na jego ramieniu, czułam jak tworzy kółeczka na moim udzie.
Co powinnam zrobić?
Z tym pytaniem pozostaję także ja. Publikuję wszystko od nowa, jednak nikt nie udziela się, by wyrazić opinię. Kolejny rozdział pojawi się, gdy przekonam się, że są osoby, które na prawdę w chęcią czytają ten ff. W innym wypadku nie widzę sensu publikować kolejnych rozdziałów, nad którymi spędzam godziny, by w ogóle coś napisać.
Już teraz życzę Wam wesołych świąt i powodzenia w ostatnim tygodniu szkoły/uczelni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top