25. uroczysta kolacja

Przejście przez próg tego domu było jak wejście do innej rzeczywistości. Czułam jak drżą mi nogi i tylko Sasuke ratował mnie przed niechlubny zderzeniem twarzy z białą, wykafelkowaną podłogą. Zatrzymaliśmy się w przedsionku, a Uchiha pomógł zdjąć mi kurtkę. Gdy tylko odwróciłam się w głąb domu, mój wzrok skrzyżował się z ciemnymi oczami pani tego domu. Kobieta przez chwilę obserwowała mnie w zamyśleniu, aż w końcu obdarowała mnie delikatnym, pełnym spokoju uśmiechem, tak jakby chciała mi przekazać, że nie powinnam tak drżeć ze strachu. Za nią stał jej mąż. Spokojny, o surowym wyrazie twarzy. Mimo wszystko wzbudził mój niepokój. Sasuke złapał mnie za rękę i pokierował w stronę swoich rodziców.

-A więc, to jest Sakura - powiedział wskazując na mnie dłonią.

-Miło mi - odpowiedziałam cicho nieco opuszczając głowę, by się skłonić.

-Jest urocza, prawda? - zapytała Shana stając tuż za mną. Jej palce wskazujące zetknęły się z moimi policzkami.

-Och, z pewnością - odpowiedziała pani Uchiha i wskazała w głąb domu. - A więc chodźmy zjeść.

Wszyscy ruszyli do salonu, a Shana złapała mnie za ramię i przyciągnęła do siebie.

-Wyluzuj, jak mnie przedstawiał Itachi to też było tak drętwo, Ale to całkiem mili ludzie - mruknęła do mojego ucha i usiadła przy stole koło Itachiego. My mieliśmy miejsca naprzeciw nich, a gospodarze zasiedli u szczytu, każdy po przeciwnej stronie.

Jedliśmy w spokoju, w domu roznosił się delikatny dźwięk muzyki. W końcu nieco się uspokoiłam. Ustało drżenie rąk, a także palpitacje serca. W końcu, pani Uchiha nawiązała ze mną rozmowę. Pytała o szkołę, o zainteresowania i o rodzinę. Szybko do dyskusji włączyła się Shana.

Czas mijał szybko i przyjemnie, w końcu pani Uchiha wstała od stołu.

-Pomogę pani - powiedziała Shana, a ja wstałam zaraz za nią.

-Ja również... - zaczęłam sięgając po pierwsze talerze, jednak poczułam na nadgarstku delikatny dotyk starszej kobiety.

-Usiądź proszę, w kuchni będzie zbyt duży tłok - powiedziała uśmiechając się lekko w moją stronę. Po chwili jej wzrok przewędrował na Sasuke, który po krótkiej chwili załapał o co chodzi i wstał od stołu.

-Chodźmy Saki, nie ma co przeszkadzać - zasugerował łapiąc mnie w pasie i kierując w stronę schodów. Kątem oka widziałam jak jego starszy brat również zaczyna pomagać przy sprzątaniu po kolacji.

-Nie wypada, żeby nie pomóc, idźmy tam - zaprotestowałam, a ciemnowłosy wziął głęboki wdech.

-Po pierwsze, sześć osób w kuchni to już lekki tłok, po drugie mama nigdy nie wybaczyłaby sobie, gdyby pozwoliła gościowi sprzątać w swoim domu - wyjaśnił odliczając na palcach. - Po trzecie, jesteś moją księżniczką i czasem możesz "zagwiadorzyć".

-Ale twoja mama... - zaczęłam, jednak on zatkał moje usta dłonią.

-Taki ma charakter, nie pozwoli ci krzątać się po kuchni, mało tego, gdybym ci pozwolił tam pójść, dostałbym potem niezły opierdol.

W końcu otworzył jakieś drzwi i dopiero po chwili zorientowałam się, że trafiłam do jego pokoju.

Pierwsza rzuciła mi się w oczy granatowa ściana, na której było sporo zdjęć w srebrnych ramkach. Widniały tu fotografie z jego dzieciństwa, robione wraz z rodziną jak i zdjęcia z gimnazjum. Poznałam na nich Naruto i Sasoriego. Pod zdjęciami stało białe biuro, na którym był jedynie laptop. Reszta ścian była biała. Na podłodze położone były panele w ciemnym kolorze. Na przeciwko drzwi były dwa duże okna częściowo osłonięte przez ciężkie, granatowe zasłony. Po lewej stronie od drzwi stało łóżko, materac był przykryty przez starannie zaścieloną granatową pościel. Na ścianie przy drzwiach była ogromna szafa wnękowa z dwoma skrzydłami białymi i jednym lustrem, które sięgało od podłogi do sufitu.

-Kto by pomyślał, że możesz mieć taki porządek - powiedziałam ze śmiechem i jeszcze raz przyjrzałam się zdjęciom.

-Musimy tutaj dorzucić kilka wspólnych fotek - stwierdził Sasuke puszczając moją uwagę mimochodem.

-Sasori i Naruto... byliście przyjaciółmi w trójkę? - zapytałam opierając się plecami o jego klatkę piersiową.

-Oni się lubili, ale bez przesady - odpowiedział i oplótł ramionami moją talie. - Widać to teraz, ich stosunek do siebie jest nijaki. Sasori nie lubił się później ze mną i moją ekipą, jednak nigdy nie doczepił się do Uzumakiego.

-Tak czy siak, nie zrozumiem facetów - powiedziałam i odwróciłam się do niego.

-Z tego, co wiem, nie jesteśmy szczególnie skomplikowani - odpowiedział i przytknął swój nos do mojego. - Z resztą wiesz, mogę zostać twoim przewodnikiem po poznaniu męskiej psychiki - zasugerował i zaczął błądzić wargami po mojej szyi.

-To nie wypada - wyszeptałam, próbując go oderwać od siebie, na próżno. W sumie, niby się opierałam, a jednak też chciałam jego bliskości.

-Do pokoju przecież nikt nam nie wpadnie - odpowiedział Sasuke i uniósł mnie w górę, skierował się na łóżko i delikatnie mnie na nim położył.

Zawisł nade mną i złączył nasze usta w głębokim pocałunku. Czułam jak błądzi rękami po mojej talii, w końcu jego ręce trafiły pod moją koszulę. Przeszły mnie ciarki, gdy jego chłodne dłonie dotknęły mojej nagiej skóry na brzuchu.

Czy ja tego chcę? Zaraz może dojść do czegoś, czego nie będzie można cofnąć.

Nieco napięłam mięśnie.

A co jeśli to jakiś test? Co jeśli w końcu mu się znudzę?

Objęłam rękami jego kark. Przeczesałam palcami jego włosy. Wtedy poczułam jego rękę pod moimi plecami, próbował dobrać się do mojego stanika.

-Sasuke, proszę - wyszeptałam, a on uśmiechnął się lekko i znów skoncentrował się na składaniu pocałunków na nich wargach.

-Chyba nigdy tak bardzo nie byłem dumny z własnej decyzji - mruknął cicho i przeczesał dłonią moje włosy odsłaniając moje czoło.

-O czym ty mówisz? - zapytałam, jednak nie odpowiedział, wrócił do pocałunków.

-Długo jeszcze? - usłyszeliśmy. Było to tak niespodziewane, że Uchiha prawie spadł z łóżka, gdy ode mnie odskoczył. W drzwiach stała Shana, posłała mi lekki uśmiech i weszła do środka ciągnąc za rękę Itachiego, który zasłaniał ręką oczy.

-Wiesz, po co stworzono coś takiego jak drzwi? - zapytał Sasuke z niemałą irytacją.

-Do pukania? Ale zapewniam cię, nie usłyszałbyś, choć bym wystrzeliła za tymi drzwiami torpedę - odpowiedziała dziewczyna z poczuciem wyższości. Ja za to nie wiedziałam, gdzie podziać wzrok. Czułam się zażenowana sytuacją, w której zostaliśmy przyłapani.

-Czy mogę już odsłonić oczy? - zapytał niespodziewanie Itachi, a Shana przyjrzała się mi i kiwnęła twierdząco głową.

-Tak. Sakurcia jest ubrana, więc tak. 

Sasuke prychnął, po czym uśmiechał się złośliwie patrząc na swojego brata.

-Och, ty pantoflu - mruknął, a później przeniósł spojrzenie na Shanę. - Po co się tu władowaliście? Chcecie mnie zdenerwować?

-Nie. Chcę zabrać Sakurcie na imprezę!

-Nie zgadzam się – zaprotestował Sasuke wstając z łóżka. Shana prychnęła i założyła ręce na piersiach.

-Dla ciebie nie ma takiej propozycji. Nie masz nic do gadania – odpowiedziała, oboje spiorunowali się wzrokiem.

-Tym bardziej nie. W twoim towarzystwie nie będzie bezpieczna. – Przysłoniłam usta ręką. Nie spodziewałam się takich słów po chłopaku. Nawet jeśli to była jakaś chora rywalizacja między nim a dziewczyną jego brata, to nie miałby powodu, by kłamać co do swoich uczuć do mnie, prawda? A jego wypowiedź mówi w tym momencie jedno, on naprawdę się o mnie martwi.

-Może niech Sakura się wypowie, z chęcią poznam jej zdanie – powiedziała Shana unosząc podbródek. Nagle wszyscy skierowali mój wzrok na mnie. Spuściłam wzrok na granatową pościel. Przez stres chciało mi się płakać.

-Znaczy się... Ja...

~~~~~~~~~~

-Spójrz! Ta będzie na ciebie doskonała! – krzyknęła Shana wyciągając z szafy sukienkę, którą określiłabym jako drugą skórę. W dodatku, jeśli ta sukienka ma się utrzymać na ciele, to niestety, ale trzeba mieć spore „przednie zderzaki".

-No nie wiem – powiedziałam biorąc skórzaną sukienkę do rąk.

-Ach, no dobrze – powiedziała i znów zerknęła do szafy. – A ta?

Kolejna sukienka różniła się od pierwszej tym, że miała ramiączka. Jednak ja znów pokiwałam przecząco głową.

-Wolałabym nie mieć sukienki – wyjaśniłam, a dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem głową.

-W takim razie... - odpowiedziała w zamyśleniu i rzuciła na łóżko kilka ubrań, które złożyła w gotowy out fit. – Co powiesz na to?

-Czy to wszystko musi być tak okrojone? – zapytałam biorąc do rąk spodenki, które z pewnością odkrywały połowę pośladków. Shana chyba już wychodziła z siebie, ponieważ przewróciła oczami. – Jest grudzień. Nie możemy założyć długich spodni?

-Laska, idziemy do klubu! – powiedziała, jednak znów wróciła do szafy. Wyjęła z niej czarną sukienkę, która była chyba z dwa razy dłuższa niż poprzednie egzemplarze. – Załóż to – w jej głosie dało się odczuć nutkę irytacji, dlatego postanowiłam z nią nie dyskutować. Przebrałam się w sukienkę, a Shana pokiwała głową. – Idealnie. Jeszcze dodatki i makijaż.

W końcu weszłyśmy odstawione jak na pokaz mody. Sasuke oderwał się od telefonu i przez chwilę patrzył na mnie z zaciekawieniem, po czym walnął łokciem swojego brata, który ocknął się z drzemki.

-Woow – powiedział ten straszy i wstał z kanapy. – Shana, nie za krótka ta sukienka? – zapytał przyglądając się rudowłosej. – Przeziębisz się.

-Złego diabli nie biorą – odpowiedział Sasuke i stanął przede mną zupełnie ignorując dziewczynę, która zaczęła awanturować o jego słowa. – Ale muszę przyznać, że dziś będę bardzo zazdrosny.

-Dlaczego? – zapytałam unosząc lekko brwi. Dobrze, że Shana nie żałowała mi pudru, bo znów pewnie byłoby widać rumieniec.

-Bo pewnie większość facetów będzie się za tobą oglądać – odpowiedział i podał mi moją kurtkę.

~~~~~~~~~~

„Akatsuki", klub, do którego już kiedyś miałam zaproszenie, a jednak z niego nie skorzystałam, teraz stał otworem. Usiedliśmy na VIPowskiej loży pośród znajomych Itachiego i Shany. Sasuke też wszystkich znał, jednak mnie trzeba było przedstawić.

-Jak mam zapamiętać te wszystkie imiona? – zapytałam szeptem Sasuke, a on nachylił się do mnie.

-W razie czego pytaj mnie – zasugerował i zaproponował, że przyniesie nam drinki. W tym czasie dotrzymała mi towarzystwa Shana, która po raz drugi przedstawiła mi Konan. Dziewczynę, która była jej zupełną odwrotnością.

-No nie! Haruno! Co ty tu robisz? – usłyszałam, więc odwróciłam się w tamtą stronę. Przede mną stali Deidara i Sasori. O nie. 


Bardzo proszę o komentarze, co uważacie na temat relacji Sasuke i Sakury? Czy Sasori kurczę zaistnieje w jej życiu czy strzelił kompletnego focha? Liczę także na gwiazdwczki 🌟🌟!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top