24. brak akceptacji

-I jak losowanie? Zadowolone? - zapytała Temari nadal wpatrując się w napis na swojej karteczce. Ustaliliśmy, że nie zdradzamy kto kogo wylosował. To ma zostać przyjemną, bądź nieprzyjemną niespodzianką. Jak również zniwelować zmienianie się.

-Jest ok - powiedziałam, choć nie czułam szczególnej satysfakcji jak przy wygranej. Kompletnie nie miałam pojęcia, co kupić Hinacie, choć mogłam wylosować też gorzej, na przykład Saia.

-Nie narzekam - odpowiedziała Ten Ten.

-Ja... to jest fatalny dzień - stwierdziła Hinata, a wszystkie spojrzałyśmy na nią ze zdziwieniem. Czyżby trafiła Karin?

-Dziewczyna? - zapytała Ino, a Hinata pokiwała przecząco głową. - Czyżby... Naruto? - Ino zabawnie uniosła brwi w górę, jednak Hinata znów przecząco pokiwała głową.

-Kompletnie nie wiem, co mogłabym mu kupić - stwierdziła Hyuuga, przyciągnęła nogi tuż pod brodę i oparła się na nich głową.

-Chyba nikt nie będzie miał przeciwko, jesli zdradzisz mi to na ucho. Może będę mogła ci pomóc - zasugerowała Ino, a Hinata zbliżyła się do dziewczyny i wyszeptała jej tajemniczą osobę wprost do ucha. Ino zaśmiała się i zerknęła na mnie.

-No nieźle, spróbuję coś wymyślić - powiedziała, a cimnowłosa wróciła na swoje miejsce.

~~~~~~~~~~

Oparłam się o ramię Sasuke. Wszyscy nudziliśmy się coraz bardziej, a nauczyciela od historii ni widu ni słychu.

-Saki, nie zasypiaj - powiedział dźgając mnie palcem w policzek. Wredna, przystojna istota. - Mikołajki są w sobotę?

Przytaknęłam głową i znów byłam gotowa zasnąć, jednak tym razem przeszkodziło mi lekkie popchnięcie.

-Ach, jesteś taki wredny - mruknęłam i oplotłam rękami jego ramie.

-Przyjadę po ciebie w sobotę, moi rodzice w końcu chcą cię poznać - kontynuował nie zwracając uwagi na moje wcześniejsze słowa.

-Co?! I ty to mówisz tak spokojnie? Przecież do tego muszę się przygotować! Mam zaledwie dwa dni! Od kiedy to wiesz? - mój przyjemny stan zapowiadający błogi sen rozmył się w jednej chwili. Sasuke przeczesał moje włosy.

-Dasz radę, wierzę w ciebie.

~~~~~~~~~~

Ból brzucha. To jedyne fizyczne odczucie, jakie czułam od samego rana. Długo udawało mi się omijać rozmowy o poznaniu jego rodziców. Po prostu bałam się, jak mogę się zachować podczas nowej sytuacji. A jak znów zachowam sie dziwnie i niezrozumiale? Wezmą mnie za wariatkę i wyperswadują swojemu synowi spotkania ze mną? Nie chcę go stracić.

-Saki, jestem - usłyszałam głos, a zaraz później do pokoju wszedł Sasuke. Ciemnowłosy stanął tuż za mną i złapał moje biodra rękami. - Wyglądasz pięknie - stwierdził, a ja jeszcze raz przyjrzałam się swojej sylwetce.

Miałam na sobie białą koszulę z różowym nadrukiem na plecach oraz czarne spodnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone, makijaż bardzo delikatny, bez żadnych zbędnych dodatków, tak by nie rzucać się w oczy. Chłodna elegancja, tak możnaby to nazwać.

Sasuke miał na sobie czarną koszulę i ciemne spodnie. Wyglądaliśmy bardzo oficjalnie, trochę jak para biznesowa.

-Boję się - mruknęłam, a Uchiha odwrócił mnie do siebie.

-Obiecuję ci, jeśli moi rodzice będą chcieli cię zjeść, obronię cię - powiedział tak poważnie, że aż byłam w szoku. Przytuliliśmy się, dało mi to trochę wsparcia.

-Ej, w ten mróz przyjechałeś motorem? - zapytałam podejrzliwie odsuwając się od niego, a on uśmiechnął się.

-Martwisz się o mnie? - To pytanie spowodowało mój rumieniec.

-Ależ oczywiście - odpowiedziałam. - A teraz odpowiedz.

-Itachi mnie przywiózł i za niedługo przyjedzie po nas - wyjaśnił, a ja znów przytuliłam się do jego klatki piersiowej.

Nie chcę go stracić. Jest jedyną osobą, która zapewnia mi tyle uczucia. Dzięki niemu czuję się potrzebna i doceniana. Nieco zmienił się mój charakter, przez lata kreowany piszesz matkę w złą stronę.

~~~~~~~~~~

S

tarszy brat Uchiha okazał się niezwykle punktualny. Ubraliśmy buty i byliśmy w trakcie zakładania kurtek, gdy do przedsionka spojrzeli rodzice.

-Uważaj na siebie, bawcie się dobrze - powiedział ojciec i gestem dłoni pokazał, że ma Sasuke na oku.

-Zaopiekuję się nią - zapewnił brunet otulając mnie ramieniem, chwilę później pożegnaliśmy się z moimi rodzicami i poszliśmy do samochodu.

Czarny, bardzo niski samochód stał na podjeździe przed bramą. Młodszy Uchiha otworzył mi drzwi na tylne siedzenia, a sam zasiadł z przodu na miejscu pasażera.

-Hejka - powiedziała dziewczyna siedząca tuż koło mnie. Trochę przytkało mnie na jej widok. Wyglądała jak modelka z okładki. Rude włosy puściła luźno, czarna rozkloszowana sukienka wyglądała na niesamowicie drogą, szal, którym okrywała też wyglądał na niewiele tańszy. Nienaganna cera i z pewnością zadbane ciało. Jedno mogłam stwierdzić, przy tej dziewczynie wyglądałam jak kaczka koło łabędzia. Jak to możliwe, że Sasuke zainteresował się akurat mną?

-Cześć - odpowiedziałam, a rudowłosa wyciągnęła do mnie dłoń.

-Jestem Shana Sakagami - powiedziała, a ja uścisnęłam jej dłoń.

-Sakura Haruno.

-Ach, to już wiem, Sasuke tyle o tobie mówi. Prawda, Itachi? - zapytała dziewczyna, starszy chłopak chciał coś powiedzieć, jednak uprzedził go Sasuke.

-Kto my się domyślał, że będziesz wymyślać historie wyssane z palca, Shana - zaśmiał się młodszy Uchiha. - Po prostu wczoraj zapytałaś, jaka jest Sakura, to ci odpowiedziałem. Nie wciskaj kitów mojej dziewczynie.

-Kto się broni, ten jednak ma coś za uszami - powiedziała z niezwykłą pewnością siebie, a później złapała mnie za dłoń. - Masz niezwykłe szczęście, twój facet jest w tobie zakochany do szaleństwa! Też bym tak chciała. - Dyskretnie spojrzała na kierowcę, który niby od niechcenia odchrząknął i skoncentrował przez chwilę wzrok w tylnym lusterku. Gdyby mógł, pewnie Shana leżałaby tu trupem.

-Nie ryzykuj Shana, bo Itachi w końcu nie wytrzyma i zrobi ci kłótnię - stwierdził Sasuke, a rudowłosa zaśmiała się i przeniosła wzrok na mnie.

-Musimy wyjść kiedyś na kawę, mam dla ciebie tyle ciekawych opowieści! - powiedziała zupełnie ignorując Uchihe, który za pewne chciał kontynuować poprzednią rozmowę.

-O nie! Wykluczone, bo zniszczysz mi dziewczynę! - zaprotestował Sasuke. - Itachi, zatrzymaj ją i jej szalone zapędy - powiedział, a starszy Uchiha wziął głęboki wdech i sięgnął do radia, które po prostu dał głośniej. Muzyka zagłuszyła obie kłócące się osoby.

O mój Boże. Czy ja to przeżyje? Kim dla tej rodziny jest Shana? Czy powinnam uspokoić Sasuke jak to robię w szkole? Jak powinnam się zachować? A co jeśli jego rodzice też są tacy?

Teraz zrozumiałam, czym był największy lęk, jaki mnie dotknął. Nie chcę, by rodzice Sasuke mnie nie zaakceptowali. Dlatego odwlekałam to tak długo jak mogłam. A teraz samochód stanął przed automatyczną bramą, która zaczęła się otwierać. Ostatnie minuty i brak możliwości ucieczki. Dobrze, że nic nie jadłam, ponieważ pewnie puściłabym pawia. Itachi zatrzymał samochód przed drzwiami wejściowymi do willi. Gdy zgasł silnik, otworzyły się drzwi od strony Shany, Itachi podał jej dłoń, by pomóc jej wyjść. Sasuke uczynił to samo. Tak cieszyłam się, że podał mi dłoń, bo pewnie mimo niskich butów, upadłabym z samych nerwów.

Itachi i Shana poszli przodem, a Sasuke złapał mnie za ramię i poprowadził do drzwi.

-Nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze - powiedział i ucałował wierzch mojej dłoni.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top