2.10 niespodziewane spotkanie (+18)

Witam! Publikuję rozdzialik wcześniej, ponieważ wraz z wami chcę podzielić się szczęściem, prawdopodobnie zdałam sesję jeszcze przed sesją, co do tej pory się nie zdarzało. Już nie wiem, jak dawno tak nie cieszyło mnie napisanie rozdziału i publikacja go! Mam nadzieję, że przyjmiecie go ciepło :D No i oczywiście ostrzegam osoby niepełnoletnie o pojawieniu się w rozdziale scen +18.

Miłego czytania i liczę na komentarze i spostrzeżenia :D

„Tak" jego dźwięczny, głęboki głos nadal brzmiał w mojej głowie.

Sasuke siedział na kanapie, rozciągając ręce na długości zagłówka. Patrzył na mnie bardzo uważnie swoim onyksowym spojrzeniem. Czułam się wręcz skanowana przez niego. Przez chwilę aż zaniemówiłam i tylko patrzyłam się na niego. Odczułam potrzebę, by zapamiętać każdy centymetr jego twarzy, jego strój... Całość.

Miał na sobie czarną koszulę, której ostatnie guziki pod szyją były rozpięte. Spodnie były w tym samym kolorze. Nieco zmienił uczesanie, teraz miał grzywkę, która trochę przysłaniała jego cudowne oczy, w które zawsze uwielbiałam patrzeć. Jego twarz była chudsza niż za czasów liceum. Policzki nie były tak okrągłe jak dawniej, oczy nie miały w sobie tych iskierek, które pojawiały się kiedyś.

- Jak się tu dostałeś? – zapytałam z niedowierzaniem, a on przekręcił lekko głowę, na jego ustach zagościł niespodziewany półuśmiech, którego nie widziałam do tej pory.

- Na pierwszym od pięciu lat spotkaniu tylko takie masz do mnie pytanie? – odpowiedział pytaniem na pytanie przybierając ten głęboki ton i znów przyjrzał mi się od stóp po samą głowę.

- Mogliśmy spotkać się już rok temu – wyjaśniłam, a z jego ust powoli zszedł ten uśmiech.

- Wiesz, w jakiej sytuacji zobaczyłem cię wtedy? – Nieco wyprostował się. Kiedyś jak tak robił, wiedziałam, że był zestresowany, jednak teraz nie mogłam tego jednoznacznie potwierdzić. – Pamiętam to jakby to było wczoraj. Było lato, ciepły lipiec. Zostałem skierowany przez twoich rodziców do centrum Seulu, do dość charakterystycznej fontanny. Siedziałaś na krawędzi kamiennej fontanny. Obok ciebie siedział chłopak, przytulał cię. Co miałem zrobić? Minęły cztery lata, musiałem pogodzić się z faktem, że ułożyłaś sobie życie.

- Mogłeś poczekać, porozmawiać ze mną – powiedziałam z zakłopotaniem, przypominając sobie tamten dzień.

- Żeby ewentualnie usłyszeć, że kochasz kogoś innego? Wspaniała perspektywa – odpowiedział i w końcu wstał, żeby podejść do okna balkonowego znajdującego się po jego prawej stronie. – Zdecydowałem o odejściu w cień.

- On nie był moim chłopakiem – powiedziałam, licząc, że teraz moje wyjaśnienia mają jakiekolwiek znaczenie. – To był mój... przyjaciel. Był osobą, która pomogła odnaleźć mi się w nowym kraju. Wydostać się z dołka emocjonalnego. Nic więcej.

- To już nie ma znaczenia – odpowiedział ostro i odwrócił się w moją stronę. – Po co tu wróciłaś?

- Bo dowiedziałam się, że nie zapomniałeś o mnie. I ja o tobie też nie – powiedziałam i zrobiłam krok w jego stronę, jednak nie zdecydowałam się na nic więcej. Sasuke patrzył na mnie srogim wzrokiem.

- Już za późno. Powinnaś wrócić do rodziców, albo trzymać się blisko Sasoriego – stwierdził ostro, jednak w końcu jego wyraz twarzy trochę złagodniał. – Ostatnio, w moim otoczeniu nie jest bezpiecznie.

- Więc po co tu jesteś? – zapytałam i znów zrobiłam krok w jego stronę.

- Uznałem, że musisz to usłyszeć z moich ust. W końcu, ani Sasori, ani Naruto nie byli w stanie przekonać cię, że powinnaś zrezygnować – wyjaśnił i tym razem to on zrobił krok w moją stronę. – Jesteś uparta, Saki. Zawsze byłaś.

Kilkoma krokami przeszedł dzielącą nas odległość i stanął tuż przede mną. Miałam tak ogromną ochotę, żeby go przytulić, pocałować, jednak stałam jak słup soli i poczułam ciarki przechodzące przez całe moje ciało, gdy on ułożył dłonie na moich policzkach. Zbliżył swoją twarz do mojej.

- Moja mała Saki – wyszeptał i przywarł swoimi wargami do moich.

Był zadziwiająco delikatny. Dotyk jego warg łagodnie łaskotał moje usta, które po chwili rozchyliłam. W końcu uniosłam ręce i wplątałam je w jego włosy. Tego dotyku nigdy nie zapomnę. Jego włosy były tak samo miękkie jak dawniej. Nie mogłam skupić się na ilości doznań, jakie dał mi Sasuke w ciągu chwili. Jego usta na moich, jego miękkie włosy pod moimi opuszkami palców, jego ręce błądzące po mojej talii. Poczułam jego chłodne dłonie na mojej skórze i westchnęłam. Sam jego dotyk doprowadzał mnie do obłędu.

Sasuke kontynuował całowanie. Jednak nie był taki, jak dawniej, gwałtowny i natarczywy. W swoich pocałunkach przekazywał całą tęsknotę, jaką zebrał przez pięć ostatnich lat, a ja nie byłam mu dłużna. Przeczesałam palcami jego włosy trochę je szarpiąc, a on mruknął prosto w moje usta. Jego ręce zeszły niżej i bezproblemowo podniósł mnie wyżej, tak bym mogła opleść nogami jego biodra. Powoli ruszył ku kanapie i położył mnie na niej sam zawieszając się nade mną. Przez cały ten czas nie przerywał pocałunków. Zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, pragnęłam go jak nigdy dotąd. On zaczął podciągać materiał mojej koszulki. Jego pocałunki nieco nabrały na sile i nagle przerwał.

- Cholera – wyszeptał nieco schylając się niżej. Nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry, a ja kompletnie nie rozumiałam co się stało. Sasuke nagle odwrócił głowę do tyłu, łaskocząc mnie końcówkami swoich włosów. Zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem i wychyliłam się, by zobaczyć szczeniaka, którego wprowadziłam do domu, siedzącego na jego plecach. – Ty cholerny futrzaku – powiedział z oburzeniem, próbując tak się ruszyć, żeby pies spadł z powrotem na podłogę. On jednak uparcie uczepił się jego koszuli pazurkami, uznając to za zabawę.

- Chyba nie powinnam go wprowadzać do domu – stwierdziłam, a Sasuke uniósł się do klęczek w końcu zmuszając psa do ucieczki. Psiak jednak szybko dopadł go, podgryzając jego rękę.

- Zwariuję – odpowiedział i wstał z kanapy, próbując ignorować zwierzaka, który raz po raz podbiegał do niego i podgryzał go, nadal prowokując go do zabawy. Przez chwilę zatopiłam w nim spojrzenie pełne pragnienia, które potęgowało się, gdy zobaczyłam, że prawie udało mi się zdjąć z niego koszulę.

- Muszę znaleźć jego właściciela – wyjaśniłam klaszcząc, by pies zwrócił uwagę na mnie.

- Ty jesteś jego właścicielką – odpowiedział Sasuke, a ja uniosłam brwi w zdumieniu. – Miałem spotkać się z Naruto i kazać mu przykazać go tobie. Jednak zobaczyłem ciebie, więc zdecydowałem się na inne wyjście.

- Zwariowałeś – powiedziałam, głaszcząc pieska.

- Przed chwilą sam przyznałem się do tego – odpowiedział i westchnął. – Wiedziałem, że czujesz się tutaj samotna i chcesz psa. Uznałem, że wybranie dla ciebie mastifa tybetańskiego będzie gwarantowało ci bezpieczeństwo w domu. Wszystkie potrzebne dokumenty masz w kuchni – wytłumaczył, kierując się w stronę wyjścia. Jednak ja szybko doskoczyłam do niego, zatrzymując go mocnym przytuleniem.

- Nie odchodź ode mnie – wyszeptałam, wtulając się w jego plecy. – Błagam...

Uchiha stał niczym zamieniony w posąg. Odniosłam wrażenie, że przez chwilę nawet nie oddychał.

- Sakura – powiedział spokojnie i powoli odwrócił się w moją stronę. – To pożegnanie. Wyjeżdżam poza granice Japonii. Akasuna zaopiekuje się tobą – powiedział, a ja uniosłam głowę, by spojrzeć w jego oczy. Smutne oczy.

- Wszyscy mówili, że bardzo się zmieniłeś, ale ty jesteś taki jak dawniej – powiedziałam i stanęłam na palcach, by być nieco wyższą. – Nie potrafisz aż tak ukrywać emocji jak ci się wydaje. – Zamknął oczy. Zapewne domyślił się o czym mówiłam. – Chcesz ze mną zostać, prawda? – zapytałam z nadzieją w głosie, a on ciężko westchnął.

- To, czego chcę, a to, co powinienem, to dwa odrębne tematy – odpowiedział i przysunął twarz do mojej, włosy jego grzywki połaskotały mój nos, gdy złączył nasze czoła. Poczułam jego oddech na swoich wargach i znów miałam ochotę, by mnie pocałował.

- A więc zrób to, czego pragniesz, a nie to, co musisz – poprosiłam i delikatnie złączyłam nasze wargi. Przez moją głowę przeszła myśl, że mnie odepchnie. Odrzuci mnie i wyjdzie, on jednak czekał, pozwalając robić mi to, na co tylko miałam ochotę. No i zaczęłam robić to, na co miałam ochotę. Powoli rozpięłam resztę guzików jego koszuli i położyłam ręce na jego torsie. Mimo, iż nie widziałam jego miny, wiedziałam, że się uśmiechał.

Przesunęłam dłońmi po jego ramionach pozwalając, by jego koszula opadła na podłogę. Dopiero, gdy to się stało, poczułam jego ręce oplatające moją talię. Po raz kolejny, bezproblemowo uniósł mnie ku górze, a ja zachichotałam i odsunęłam się od niego ciężko dysząc.

- Tym razem idziemy do sypialni – wyszeptałam, a on przytaknął i znów złączył nasze usta. Do mojej sypialni szliśmy niezwykle długo, jednak żadne z nas nie chciało się od siebie oderwać. Przy okazji Sasuke pozbył się także mojej bluzki i stanika, które teraz leżały gdzieś na schodach.

Gra wstępna trwała jeszcze trochę. Uchiha całował każdy skrawek mojego ciała, a ja wiłam się pod nim niczym wąż. Nie chciałam być mu dłużna, jednak on złapał oba moje nadgarstki i uniósł ja nad moją głowę, sam położył się tak, bym miała nieco ograniczoną możliwość ruchu. Leżałam przed nim, zupełnie naga, a on nadal miał na sobie spodnie i nie wydawało się, by szybko miał zamiar się ich pozbyć. Spojrzał na mnie i polizał swoje palce, którymi po chwili zaczął zataczać kółeczka wokół mojej kobiecości. Przygryzłam wargę, czując niebywałą ekscytację tym doznaniem i nagle, poczułam te palce w sobie. Przygryzłam wargę jeszcze mocniej, by nie jęknąć.

- Nie powstrzymuj się – zachęcił i zaczął poruszać palcami.

- Nie torturuj mnie – powiedziałam zachrypniętym głosem, zakończonym przeciągłym jęknięciem. Sasuke zaśmiał się i odsunął się ode mnie, w końcu wyswobadzając mnie z jego uścisku. Szybko rozpiął pasek i pozbył się spodni wraz z bokserkami.

No i końcu poczułam go w sobie. W końcu znów stanowiliśmy jedność. Przerywaliśmy ciszę westchnieniami i szelestem pościeli, przerywaliśmy ją bardzo łagodnie. Nie było gwałtowności, Sasuke działał powoli, wręcz leniwie, a jednak bardzo dokładnie, troskliwie i czule. Zniknęła gwałtowność, zniknęły wszystkie przeszkody, zniknął cały świat. Na tę jedną krótką chwilę byliśmy tylko my i nasze uczucia. I w końcu poczułam paraliżującą falę ciepła. Bezwiednie przygryzłam wargę pozwalając otoczyć się temu cudownemu uczuciu. Sasuke opadł obok i cmoknął mnie w czoło. Otworzyłam oczy, a świat wrócił do łask.

Uchiha przytulił mnie, a ja korzystając z okazji oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Czułam jego przyspieszone bicie serca, czułam każdy jego oddech.

Później długo rozmawialiśmy. Sasuke po raz kolejny tłumaczył mi, że musi załatwić pewne sprawy, że nie może narażać mojego bezpieczeństwa. Nie chciał jednak wyjaśnić, co konkretnie musi wyjaśnić. Później ja opowiadałam mu o tym, co wydarzyło się w przeciągu tych pięciu lat. Czasem zadawał mi pytania, jednak głównie słuchał.

- Zostań ze mną – powiedziałam w końcu, a on oparł głowę na moich włosach.- Razem znajdziemy wyjście z tej całej tajemniczej sytuacji – drążyłam. W końcu, nie chciałam go kolejny raz stracić. – Słyszysz? – zapytałam cicho, jednak nie mogłam się ruszyć, by na niego spojrzeć. Mimo to, po jego miarowym oddechu doszłam do wniosku, że zwyczajnie zasnął. Postanowiłam zrobić to samo ciesząc się jego bliskością. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top