14. tabelka
W końcu chłopak odsunął się ode mnie. Przez chwilę wpatrywałam się w jego czarne, zniewalające oczy, jakby zahipnotyzowana, dopiero po chwili się otrząsnęłam.
- To było... - zaczęłam nerwowo i spuściłam wzrok - miłe...
-Tylko miłe? - czarnowłosy zaśmiał się i dotknął mojego czerwonego od wstydu policzka. Mój oddech z każdą chwilą był coraz szybszy, a mój wzrok powędrował gdzieś w bok.
Przez chwilę nie odpowiedziałam, w tym momencie liczyłam, że to Sasuke weźmie głos. Jednak tak się nie stało, przez cały czas gładził mój policzek. Przerwał dopiero, gdy doszedł nas dźwięk telefonu. Podeszłam do koca i sięgnęłam po aparat. Dzwoniła moja matka, więc niechętnie odebrałam.
-Powinnaś już wracać - usłyszałam zaraz po przyłożeniu słuchawki do ucha.
-Dobrze. Za niedługo będę - powiedziałam do telefonu i przewróciłam oczami po czym zerknęłam na Sasuke, który stał kilka metrów ode mnie i przyglądał się mi z pewnym niedosytem w oczach. Odwróciłam speszona wzrok, gdy chłopak zaczął do mnie podchodzić i dotknął mojego, zapewne całkowicie czerwonego, policzka. - Muszę wracać - wyszeptałam ze smutkiem, a on uniósł mój podbródek.
-Po twoim przykrym tonie wnioskuję, że oczekiwałaś nieco więcej - powiedział i zaczął swoimi miękkimi wargami przysuwać się do mojej twarzy. Mimowolnie przymknęłam powieki, jednak gdy nie poczułam jego ust, znów otworzyłam oczy i zobaczyłam jego uwodzicielski uśmiech. - Ależ ty niewyżyta, kto by się spodziewał...
-Em... No... Ten... - zaczęłam się jąkać. - Nie czepiaj się ty... ty... zboczeńcu! - krzyknęłam i spuściłam głowę tak, by włosy zasłoniły mi twarz. Patrzyłam przez chwilę w trawę, aż w końcu usłyszałam głos Sasuke:
-Jedziesz ze mną czy się obraziłaś, wisienko? - zapytał, a ja zaczęłam cieszyć się, że słońce już zaszło i było mało prawdopodobne by czarnowłosy zobaczył moje rumieńce pokrywające całą twarz.
-Nie nazywaj mnie tak - warknęłam i podeszłam do motoru, przy którym stał Uchiha. - A to zostanie? - zapytałam wskazując na koc leżący na trawie i kosz po jedzeniu.
-Nie przejmuj się tym, wisienko - chłopak przysunął się do mnie, ale w porę odepchnęłam go od siebie i wdrapałam się na maszynę. Sasuke zaśmiał się cicho i usiadł na motorze. Wtuliłam się w jego plecy i czekałam aż ruszymy, jednak Uchiha zamiast ruszyć normalnie zaczął nim szarpać przez co coraz mocniej wtulałam się w niego.
-Czy możesz przestać się wygłupiać? - zapytałam mocno zaciskając powieki. Usłyszałam cichy śmiech czarnookiego, po czym w końcu ruszyliśmy. Jechaliśmy przez dłuższy czas w ciszy, jedyne co słyszałam to świst wiatru w uszach. W końcu Sasuke zatrzymał się przy mojej bramie i szybko zszedł z motoru, żeby pomóc zejść i mi.
Stanęliśmy przy motorze i patrzyliśmy sobie w oczy. Sasuke sięgnął do mojej twarzy swoją dłonią, jednak nagle się zatrzymał, a po chwili cofnął się. Tym razem to ja sięgnęłam do jego twarzy i przejechałam dłonią po jego szczęce. Chciałam odsunąć się już od niego, ale on powstrzymał mnie swoimi rękoma. Jedną przytrzymał moją dłoń przy swojej twarzy, a drugą złapał mnie w talii i przyciągnął nieco bliżej siebie.
-Ja... - zaczęłam, jednak zamiast kontynuować przygryzłam wargę.
-Tak? Sakuro - jego głos wydawał się tak seksowny.
-Zaraz będziemy musieli się rozstać - odpowiedziałam a oczy chłopaka nieco posmutniały. - Ale... Chcę jeszcze coś powiedzieć. Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo przyjemny.
-Innej opcji nie przewidywałem - odpowiedział chłopak i wziął moją twarz delikatnie w dłonie po czym delikatnie ucałował moje czoło. - Do jutra.
-Pa - odpowiedziałam i przeszłam przez furtkę powoli przeszłam przez ogródek co chwilę odwracając się i obserwując jak Sasuke rusza.
Po cichu weszłam do domu. Rodzice prawdopodobnie byli już w sypialni. Najciszej jak mogłam weszłam po schodach i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i weszłam do pokoju. Dopiero teraz spojrzałam na zegar ścienny zawieszony na jednej z moich ścian, który wskazywał grubo po dwudziestej drugiej. Rzuciłam torbę, którą przez cały czas miałam przy sobie, gdzieś w kąt i poszłam spać.
-- -- -- -- -- -- -- --
Usiadłam na ławce przed klasą do japońskiego. Sięgnęłam po podręcznik, żeby w końcu przejrzeć materiał, nauczycielka zapowiadała, że będzie pytać. Ledwo otworzyłam na wyznaczonej stronie, a ktoś wyrwał z moich rąk książkę. Spiorunowałam osobę przeszkadzającą wzrokiem, jednak nieco uspokoił mnie uroczy uśmiech Sasoriego.
-Po co się uczysz? To wiadome, że nie zapyta ciebie - powiedział kładąc z powrotem podręcznik na moich kolanach.
-Skąd ten wniosek? - zapytałam unosząc jedną brew.
-Bo ty słuchasz i notujesz. Prędzej zapyta Ino, ona nie ma pojęcia, co dzieje się na lekcji - chłopak rozejrzał się po korytarzu, a ja podążałam za jego wzrokiem. Napotkałam Gaarę i Matsuri, potem zobaczyłam Ino, Hinatę, Ten Ten, Kibę i Naruto rozmawiających w grupie. Nigdzie nie mogłam zobaczyć Uchihy. - Sakura? Słyszysz? - odwróciłam się gwałtownie w stronę Akasuny.
-Przepraszam, zamyśliłam się... - wyszeptałam i chwyciłam się za tył głowy uśmiechając się przepraszająco. Czerwonowłosy zamiast powtarzać mi to co mówił wcześniej pomachał mi kopertą przed nosem. Złapałam ją i otworzyłam.
-To są zaproszenia do klubu dla ciebie i twoich koleżanek - powiedział, a ja przejrzałam kartki. Każda miała wypisane imię i nazwisko wszystkich dziewczyn z mojej klasy. Zmarszczyłam brwi widząc nazwisko Karin na zaproszeniu.
-Dzięki, a... - zrobiłam bardziej proszącą minę. - załatwiłbyś wejściówki dla Sasuke, Kiby, Gaary i Naruto?
Sasori zmarszczył brwi, a jego mina wskazywała na to, że chłopak mocno nad czymś myśli. Przygryzłam nerwowo wargę czekając na jego odpowiedź. Jeżeli nie teraz to nigdy, zostało trochę mało czasu...
-Wszyscy tylko nie Uchiha. Saki, już o tym rozmawialiśmy - Czerwonowłosy powiedział to ściszonym głosem. Schowałam zaproszenia do torby między książki.
-Moja księżniczka - nagle jakiś głos przerwał naszą rozmowę, a gdy odwróciłam głowę moje wargi natknęły się na wargi wcześniej wspomnianego Uchihy. Delikatnie pocałowaliśmy się na przywitanie, a ja usłyszałam prychnięcie Sasoriego, co spowodowało złośliwy uśmiech na ustach Sasuke. Z nimi jest jeszcze gorzej niż myślałam...
-Możesz się nie wtrącać. Wyobraź sobie, że rozmawialiśmy - powiedział mocno poirytowany Akasuna. Przyłożyłam ręce do twarzy i przez chwilę moje oczy pokrążyły się w ciemności, szczerze powiedziawszy to mogłabym tak zostać na dłużej, bo odsłonięcie oczu skutkowało słuchaniem tych dwóch kłócących się jak małe dzieci.
-Tak się składa, że chciałem wziąć moją drogą Sakurę na ciekawszą rozmowę - odgryzł się w tym czasie Sasuke.
-Co ty możesz mieć ciekawego do powiedzenia przygłupie?
-Przyg...
-Zamknijcie się obaj - rozkazałam, a chłopaki jak za dotknięciem magicznej różdżki zamilkli. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na nich wzrokiem pełnym złości. Za każdym razem jak słyszałam ich przepychanki słowne byłam zła. - Jeżeli jeszcze raz przy mnie się pokłócicie, to już się do was nie odezwę.
-Ale... - zaczął Sasori, jednak przerwałam mu gestem dłoni.
-Nie obchodzi mnie, co wydarzyło się między wami w przeszłości. Jeżeli przy mnie nie będziecie zachowywali się normalnie to zerwę z wami wszelki kontakt, nawet jeżeli to miałoby znaczyć zmianę szkoły, numeru telefonu i nawet nazwiska. Rozumiecie? - zapytałam, a obaj popatrzyli najpierw na mnie a potem na siebie z przerażeniem, a po tym zgodnie pokiwali głowami. - No - odpowiedziałam i schowałam podręcznik, który do tej pory nadal leżał na moich kolanach, do torby, po czym wstałam, gdyż właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek.
Nauczycielka zapomniała o pytaniu nas, więc odetchnęłam z ulgą, gdy zaczęła prowadzić temat. Hasłowo zapisywałam to, o czym nam mówiła na temat kolejnego tekstu aż w końcu ktoś rzucił na moje biurko zgniecioną kartkę papieru. Odłożyłam długopis i dyskretnie odwinęłam papier.
'Dlaczego mi to robisz? Nienawidzisz mnie? A'
Zerknęłam na Sasoriego, który teraz obserwował każdy mój ruch.
'Nie dramatyzuj i postaw się w mojej sytuacji. Myślisz, że słuchanie waszych kłótni jest dla mnie przyjemne?'
Zwinęłam kartkę i gdy nauczycielka nie patrzyła rzuciłam na biurko Akasuny. Odpowiedź była bardzo szybko. Znów rozwinęłam kartkę.
'I w ten sposób chcesz to załatwić? Rozmawiałaś z nim? Wiesz od niego cokolwiek?'
'A o co miałam go zapytać: „Hej Sasuke. Przespałeś się z dziewczyną Sasorigo?" taak... to brzmiałoby cudownie. A Uchiha na pewno by mi o tym powiedział. Pamiętaj, że pomiędzy tobą a mną jest zupełnie inna relacja niż z nim'
'Nie wiem czy czuć się wyróżnionym...'
'To zależy od ciebie mój BFF<3'
'Słyszałaś kiedyś o zamykaniu we friendzone? XD'
'A ty jesteś w nim zamknięty?'
'Jeżeli mam być zupełnie szczery, to nie wiem'
'<3 chciałeś być moim przyjacielem <3 pamiętaj, że jako przyjaciel zawsze będziesz dla mnie ważny :*'
'dobra. Wygrałaś ^^'
Uśmiechnęłam się do kartki i schowałam ją do książki z japońskiego. Odwróciłam się do Ino, która była zupełnie pokrążona w rozmowie z Ten Ten, a biedna Hinata próbowała zapisywać jakieś notatki. Rzuciłam jeszcze wzrokiem na tablice, gdzie rozpisana była jakaś tabela z podręcznika, gdyż większość klasy nie była chętna do zakupu potrzebnej książki.
Gdy zadzwonił dzwonek zebrałam książki i ruszyłam do wyjścia. Na korytarzu złapał mnie Sasuke.
-I jak po wczoraj? Teraz mogę pytać bo emocje już opadły - powiedział, a na jego usta wpadł ten uwodzicielski uśmieszek.
-Już ci mówiłam. Było cudownie - powiedziałam i usiadłam na ławce pod salą chemiczną.
-Mogę mieć do ciebie prośbę - powiedział nagle Uchiha a ja pokiwałam głową. - Mogę pożyczyć książkę z japońskiego? Muszę przepisać tę tabelę, a na lekcji nie zdążyłem - wytłumaczył, a ja pokiwałam głową i podałam mu podręcznik. Chłopak uśmiechnął się z wdzięcznością i wrzucił go do plecaka. - Dziękuję. Kochana jesteś słońce - szybko cmoknął mnie w czoło i poszedł do łazienki. Uśmiechnęłam się dotykając miejsca, gdzie on dotknął mnie swoimi wargami. Wtedy obok mnie usiadła Karin i posłała mi spojrzenie pełne jadu.
-Chyba muszę ci coś powiedzieć... Nie mogę patrzeć jak robisz sobie nadzieje - powiedziała dziewczyna, a ja zmarszczyłam brwi.
-Gadaj sobie ile chcesz. Musiałabym być głupia, żeby ci uwierzyć - odpowiedziałam dając niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Wiesz... Wczoraj Sasuke był u mnie - zaczęła, a ja przełknęłam nieco zbyt nerwowo ślinę. Jednak starałam się zachować poker face. W głowie miałam tyle pytań. Był u niej? Czy na pewno? Ona musi kłamać! To nie możliwe, żeby on... A może jednak? A co jeżeli spędził z nią noc tylko ze względu na to, że musiałam wracać? Czy to mogłam być ja? Zrobiłby mi coś takiego?
-Po co mi ta informacja? - zapytałam zaciskając ręce w pięści.
-Kiedyś wspominał, że chętnie by cię przeleciał, a wczoraj wspomniał mi, że może być już blisko. Wiesz co, kochana... Lepiej uważaj, jeżeli nie chcesz dać dupy. W sensie dosłownym i przenośnym rzecz jasna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top