13. przepiękna polana
Po tym pytaniu sesja zakończyła się. Sasori zabrał mnie do swojego pokoju, żebym mogła trochę odetchnąć. Jego sypialnia była ogromna, utrzymana w czerwonych, czarnych i szarych barwach. Ogromne łóżko stojące przy ścianie z lewej strony robiło wrażenie, nagle zaczęło mnie zastanawiać, czy jakaś dziewczyna już w nim spała.
Chłopak zaproponował mi miejsce na sofie, sam usiadł na krześle przy biurku. Przez chwilę zapadła cisza, a ja podniosłam się i podeszłam do okna. Balkon był o wiele większy niż mój i w dodatku z niego było widać mój pokój, zapewne codziennie wieczorem było widać, co robię.
-Jak czujesz się po sesji? - zapytał chłopak, a ja przeniosłam na niego swój wzrok.
-Z jednaj strony ulżyło mi, bo w końcu powiedziałam komuś to, co mnie bolało, a z drugiej... Pewnego rodzaju strach? A co jeżeli twoja mama pomyśli, że jestem wariatką? - na moją twarz wszedł grymas niepewności. Czerwonowłosy stanął przede mną i dotknął mojego policzka, poczułam jak moje ciało się spina.
-Czym się przejmujesz? Jesteś sympatyczną dziewczyną, trochę zagubioną, ale mega uroczą i wierzę, że ona może ci pomóc - jego ręka delikatnie musnęła moją skórę, przymknęłam powieki, jednak po chwili dotyk zniknął. Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Sasori wraca na swoje miejsce. Co ten człowiek ze mną robi?!
-Sasuke zaproponował mi wyjście jutro - powiedziałam, a na twarzy czerwonowłosego pojawił się cień złości.
-Pójdziesz? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
-Dlaczego tak bardzo się nie lubicie?
-Pewne nieprzyjemne sytuacje sprzed roku. - zaczął, jednak widząc moją uniesioną brew kontynuował: - Ogólniej mówiąc, przez cały rok Uchiha bardzo sobie u nas grabił.
-U was?
-Gaara wspominał o kilku osobach, które prowadzą nowy klub w mieście. To moi znajomi - odpowiedział, a ja pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
-Ale co takiego wydarzyło się, że aż tak się nie znosicie? - drożyłam temat, chłopak wziął głęboki wdech, chyba nie było mu na rękę, że jestem tak ciekawska.
-Sasuke przespał się z moją dziewczyną - mówił to tak obojętnym tonem. Przygryzłam wargę. Ta informacja trochę zabolała, ale z drugiej strony spodziewałam się, że Uchiha był do tego zdolny. Czy podczas spotkania z nim powinnam uważać? A co, jeżeli on zamierza mnie zaciągnąć do łóżka? Chyba nie przemyślałam tego dokładnie...
~~~~~~~~~~~~
Dzisiejszego wieczoru do domu odprowadził mnie Sasori, było dość chłodno, słońce już dawno zaszło, a na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy. Przed rozstaniem prosił, żebym zastanowiła się nad wyjściem z Uchihą, jednak dałam mu do zrozumienia, że sama dam sobie radę i nie musi się o mnie martwić. Weszłam do domu, moi rodzice patrzyli na jakiś film. Weszłam do kuchni i sięgnęłam po jabłko. Przeszłam do pokoju i usiadłam za biurkiem. Z pracą domową byłam w lesie, a jednak jakoś się tym nie przejęłam. Przejrzałam zeszyty i schowałam potrzebne książki do torby, w końcu poszłam do łazienki i wzięłam ciepły, przyjemny prysznic. Gdy wróciłam do pokoju zerknęłam przez okno balkonowe na dom Akasuny, w pokoju czerwonowłosego paliło się światło. Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na zegarek. Dwudziesta druga czterdzieści dwa. Położyłam się do łóżka i sięgnęłam po książkę, którą w ostatnim czasie czytałam. Jak zwykle, zbyt wiele nie przeczytałam, ponieważ zmógł mnie sen.
~~~~~~~~~~~~
Kolejnego dnia weszłam do szatni, Temari już przebierała się w sportowy strój. Reszty dziewczyn z klasy jeszcze nie było. Założyłam T-shirt z napisem 'wild and free' i krótkie, sportowe spodenki. Wyszłam na salę gimnastyczną, Temari szła za mną. Usiadłyśmy na jednym z parapetów i w ciszy obserwowałyśmy uczennice z innych klas. W końcu przed nami pojawiła się Karin, na jej ustach znów był ten denerwujący i fałszywy uśmieszek.
-Sakura! Będziesz na nocowaniu?
-Tak... - mruknęłam bez entuzjazmu i spojrzałam na zbliżającą się nauczycielkę. - Tylko podaj mi adres. - dodałam i wyminęłam ją, żeby stanąć w szeregu, który zaczął zbierać się przed nauczycielką. Ino, Ten Ten, Hinata i Matsuri również były obecne.
Kobieta szybko sprawdziła obecność i rozdała nam piłki do siatkówki. Przez dwie godziny grałam w moją ukochaną grę, po której wróciłam do szatni zupełnie spocona. Weszłam do łazienki i położyłam ubrania na ubikacji. Zdjęłam przepoconą koszulkę i przetarłam nią ciało. Na siebie założyłam szarą koszulkę z azteckimi wzorami i czarne rurki. Przeczesałam włosy szczotką, użyłam jeszcze dezodorantu i wyszłam. Wyminęłam dziewczyny i ruszyłam na korytarz, gdzie miała odbyć się kolejna lekcja. Chłopcy już siedzieli pod ścianą, każdy o wiele bardziej zmęczony ode mnie. Mimowolnie zerknęłam na Sasuke, siedział na podłodze i niedbale przeczesał włosy ręką. Gdy nasze spojrzenia spotkały się chłopak podniósł się i podszedł do mnie. Mimo, że widziałam, że jest zmęczony, do mojego nosa doszedł przyjemny zapach męskich perfum.
-I jak? Przygotowałaś się psychicznie na dzisiejsze wyjście? - zapytał mocno naruszając moją przestrzeń osobistą, praktycznie dotykałam nosem jego klatki piersiowej.
-Tak... - odpowiedziałam i zerknęłam na Sasoriego, który rozmawiał z Deidarą i co jakiś czas wpatrywał się w nas z irytacją. Czarnowłosy pokiwał głową i odszedł, ja za to przez chwilę wpatrywałam się w przestrzeń, aż dopadła mnie Ino.
-Zapowiada się ciekawy weekend! W piątek integracja, w sobotę nocowanie. Już nie mogę się doczekać - powiedziała z fascynacją, a ja wzięłam głęboki wdech. Ten weekend zajęty, w przyszły wypad do klubu. Muszę jeszcze załatwić chłopakom wejściówki, a czasu coraz mniej. Natłok obowiązków trochę mnie przytłacza.
~~~~~~~~~~~~
-Macie pięć minut na zrobienie tego przykładu - głos Kakashiego przebił się przez gwar w klasie. Niektórzy wzięli się za robienie zadania, a inni w ogóle nie zwrócili na to uwagi. Ja jednak chwyciłam za ołówek i zaczęłam coś kreślić. Równo pięć minut później nauczyciel rozejrzał się po klasie. - Przy tablicy rozwiąże ten przykład... - chwila ciszy, która podniosła napięcie - Naruto Uzumaki. - Wśród uczniów dało się usłyszeć chichot, za to blondyn nerwowo podrapał się w głowę.
-Ok - po chwili stał przy tablicy po raz kolejny przepisując przykład, zupełnie bez sensu. Gdy Kakashi odwrócił wzrok chłopak nerwowo rozejrzał się po klasie. Wtedy Hinata podniosła zeszyt najprawdopodobniej z wynikiem. Chłopak nerwowo zaczął przepisywać gubiąc przy tym niektóre liczby i znaki. Gdy zapisał poprawny wynik spojrzał na nauczyciela.
-Tak jak myślałem - odpowiedział mężczyzna nie odwracając wzroku od dziennika. - Nie potrafisz ściągać. Z kartkówki dostałeś jedynkę. - mówiąc to podał blondynowi kartkę. Chłopak zrobił skwaszoną minę i usiadł. A co jeżeli mnie też zapyta w taki sposób? Zaczęłam się denerwować. - Deidara też nie zabłysnął intelektem. Spisywanie tylko i wyłącznie wyników to nie był dobry pomysł.
-Umiem świetnie liczyć w pamięci - odpowiedział chłopak odbierając kartkówkę.
-Może to sprawdzimy?
-Ymm... Może lepiej nie...
Kakashi oddał resztę kartkówek, ale dopiero gdy odebrałam swoją odetchnęłam z ulgą. Nim minęła ostatnia lekcja chyba z dwieście razy dziękowałam Sasoriemu za pomoc. On oczywiście uważał, że to nic takiego, jednak ja byłam mu bardzo wdzięczna. Gdy skończyły się lekcje Sasuke zaprowadził mnie do swojego motoru. Wsiedliśmy na niego i po chwili jechaliśmy przez ulice Konohy. Nagle ciemnowłosy zatrzymał się.
-Mam do ciebie prośbę - zaczął i zsiadł z maszyny. - Zakryj nią oczy - podał mi czerwoną chustę, a ja niepewnie ją przyjęłam, w końcu jednak spełniłam jego prośbę. Wtedy chłopak ostrożnie ruszył dalej. Około pięciu minut później znów zahamował, tym razem usłyszałam jak wyciąga kluczyk ze stacyjki. - Jesteśmy. Pomogę ci zejść. - poczułam jak łapie mnie w talii i podnosi do góry. Po chwili pod nogami czułam bezpieczną ziemię, jedynym problemem było to, że to chyba piasek. Gdzie on mnie wywiózł do cholery?! Sasuke złapał mnie ze rękę i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku. Do mojego nosa doszedł przyjemny zapach lasu, słyszałam również ptaki i szum drzew. Tak, na pewno jesteśmy w lesie. - Jesteśmy - poinformował mnie i stanął. Poczułam jego ręce na moim karku, gdy chciał odwiązać chustę.
Niepewnie otworzyłam oczy i zobaczyłam piękną polanę. Niedaleko był niewielki staw, a wszystko to otoczone było drzewami. Uchiha, tak jak podejrzewałam, stał za mną.
-Piękne... - to jedyne słowo, na które było mnie w tym momencie stać. Sasuke zbliżył się do mnie i owinął ręce wokół mojej talii.
-Właśnie tak myślałem - odpowiedział. Przez chwilę trwaliśmy tak podziwiając cudowne widoki, aż czarnowłosy odsunął się ode mnie. - Nie myśl, że będziemy tak stali przez cały czas, mam coś - sięgnął po prawdopodobnie wcześniej przygotowany kosz piknikowy. Na trawie rozłożył koc i poprosił, żebym na nim usiadła. Sam zaczął wyciągać z kosza słodycze, owoce, talerze, kubki i... wino?! Byłam nieźle zdziwiona naszym napojem, jednak zdałam sobie sprawę, że musiał zasięgnąć rady Ino, ponieważ do jedzenia były tylko i wyłącznie rzeczy, które wręcz uwielbiam. - Wolałbym z tobą iść do restauracji, jednak bardziej chcę, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
Chłopak nalał do kieliszków wina i podał mi jeden z nich.
-Za naszą dobrze rozwijającą się znajomość - powiedział, a w powietrzu rozeszło się charakterystyczne brzęczenie kieliszków. Upiliśmy po łyku szkarłatnego napoju. Może znawcą nie jestem, jednak to wino smakowało bardzo dobrze. Odłożyłam kieliszek na koc i, gdy byłam pewna, że się nie rozleje, podniosłam się i ruszyłam w stronę stawu. Uchiha ruszył zaraz za mną.
-To miejsce jest przepiękne - powtórzyłam i poczułam rękę Sasuke na talii, przez co po moich plecach przeszedł dreszcz.
-Jesteś pierwszą dziewczyną, która zobaczyła to miejsce za moją sprawą - odpowiedział, a ja wciągnęłam powietrze. Z jednej strony chciałam zapytać, ile dziewczyn miał, a z drugiej zdawałam sobie sprawę, że to nie wpłynęłoby na mnie zbyt dobrze. Życie w niewiedzy często jest lepsze. Sasuke podał mi wino, upiłam łyk i spojrzałam na chłopaka, ciekawość zwyciężyła.
-Ile miałeś już dziewczyn? - wiem, że takich pytań się nie zadaje, jednak nie mogłam się powstrzymać. Uważnie obserwowałam czarnowłosego, który wydawał się być zaskoczony pytaniem. Przysunął rękę do mojego policzka i delikatnie pogłaskał go grzbietem dłoni.
-Teraz liczysz się tylko ty, Saki - odpowiedział i niebezpiecznie zbliżył się do mojej twarzy. Coraz wolniej i wolniej, jednak z każdą sekundą skracał dystans dzielący nasze usta.
W końcu poczułam jego wargi na swoich, ledwie je musnął, po raz kolejny i znowu, za każdym razem coraz dłużej, jakby sprawdzając na ile mu pozwolę, a ja nie protestowałam. Po chwili zdecydował się na zakończenie tej gry wstępnej. Przejechał językiem po moich wargach, które bezwiednie uchyliłam wpuszczając go do środka. Z delikatnych, z pozoru niewinnych, całusów przeszedł w pełen namiętności i pożądania pocałunek. Wplątał swoje palce w moje włosy, a drugą ręką przejechał po moich plecach, cały czas penetrując wnętrze moich ust. A ja w pełni się mu oddałam, narzuciłam ręce na jego szyję i próbowałam mu dorównać.
Czekam na komentarze i gwiazdki :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top