12. próba samobójcza

Weszłam na matematykę, Temari i Shikamaru jak zwykle rozmawiali. Sai miał wszystko gdzieś i w tym momencie przeglądał coś w Internecie. Rozejrzałam się po klasie, gdy przede mną stanął Naruto.

-Cześć Sakura! - zawołał z uśmiechem i spojrzał za mnie. - Widziałaś może Hinatę?

-Nie, a nie ma jej jeszcze? - zapytałam, a blondyn pomachał przecząco głową. - Dam ci cenną radę. - nachyliłam się do jego ucha. - Zaproś ją na randkę.

Gdy odchyliłam się do tyłu zobaczyłam, jak Uzumaki marszczy brwi i delikatnie się rumieni. To jednak on jest w stanie się zawstydzić? Już chciałam pytać o co chodzi, jednak on złapał mnie za nadgarstek i pociągnął na koniec klasy.

-Ale ona mnie chyba nie lubi... - wzięłam głęboki wdech.

-Naruto... Hinata cię lubi, wiem to na sto procent, ale się wstydzi. Jeżeli zaprosisz ją na kawę, na pewno się zgodzi - na moje usta wpadł uśmiech. Ta para jest tak niewinna... Mimo różnic charakterów tak do siebie pasują... - Tylko subtelnie, żebyś jej nie wystraszył.

-Emm... - chłopak podrapał się po głowie. - Spróbuję! - po chwili wahania na jego ustach pojawił się ogromny uśmiech. Jeżeli przyczynię się do tego, że zostaną parą, to chyba wręczę sobie medal z ołówka. Ja, Sakura Haruno, która nigdy w życiu nie miała chłopaka, teraz sama ma możliwość stworzyć parę idealną. Zamknęłam oczy i napawałam się tą chwilą, gdy usłyszałam przed sobą głos Sasuke.

-Cherry, wszystko dobrze? - chłopaka widocznie bawiło moje zachowanie, jednak ja postanowiłam to zignorować. - Wczoraj nie wyszła nam...

-Spotkanie? - zapytałam, a ciemnowłosy zmarszczył brwi. - Mi bardzo się podobało. Nie wiedziałam, że Matsuri jest aż tak sympatyczna.

-Sakura... -Sasuke widocznie nie podzielał mojego zdania. - Chodź na chwilę. - Mimo protestów wyciągnął mnie z sali i stanęliśmy w odosobnionej części korytarza.

-No więc?

-Powtórzmy nasze spotkanie. Tym razem mam już wszystko zaplanowane. Nikt nam nie przeszkodzi - po raz pierwszy w jego oczach widziałam coś na wzór desperacji.

Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam wzrok w kierunku lekko zniszczonej ściany korytarza. Wizja bycia sam na sam z tym chłopakiem nadal przyprawiała mnie o ciarki, a jednak jakaś cząstka w mojej głowie była ciekawa, co takiego wymyślił Uchiha.

-Dobrze, kiedy proponujesz? Byle nie dzisiaj, mam spotkanie, którego nie mogę przełożyć - powiedziałam na jednym wydechu, bojąc się, że jeżeli szybko wszystkiego nie powiem to już nie będę mogła dokończyć swojej wypowiedzi.

-Jutro? - szybki jest. Dwa spotkania w ciągu tygodnia? Ludzie pomyślą, że łączy nas coś więcej poza znajomością...

-Okej - wyminęłam go i ruszyłam w stronę klasy matematycznej. Dziś Kakashi bardzo się postarał, przyszedł do sali na czas i od razu kazał usiąść pojedynczo.

-Napiszecie kartkóweczkę - powiedział rozdając kartki. Odebrałam swoją i zaczęłam przeglądać przykłady. Co to ma być? Był taki wzór? Te pytania nachodziły moje myśli, gdy spojrzałam na pierwszy podpunkt w pierwszym zadaniu. Mimo to męczyłam się, żeby coś zrobić.

Z każdą chwilą coraz trudniej było mi pisać, ponieważ moją głowę zajął pewien zdeterminowany brunet. W przypływie chwili zerknęłam na niego. Nawet trudno powiedzieć czy siedział, nogi miał wyprostowane, a barki opierał o niewygodne drewniane krzesełko, w praktyce, jego pozę bardziej będzie można przypisać do leżenia niżeli do siedzenia. Mimo to cały czas kreślił na kartce. Następnie mój wzrok przeniosłam na Sasoriego, który patrzył w okno i co jakiś czas coś dopisywał na kartce, czyli kolejny bardzo skoncentrowany na zadaniu i w końcu spojrzałam na Shikamaru, który również rozglądał się po sali, a potem podał jakąś kartkę Saiowi. Ten głąb od niego ściągał. Skoro i moja praca poszła gdzieś, to spojrzałam jeszcze na Naruto, który żywcem ściągał od Hinaty. Prawie spadł z krzesła, gdy brał jeden z podpunktów. W końcu spojrzałam na nauczyciela, który tak po prostu czytał sobie w tym momencie książkę. To o pomstę do nieba woła.

Wróciłam wzrokiem do kartki i zaczęłam robić przykład, gdy mój telefon zawibrował. Było to powiadomienie z Facebook'a, więc korzystając z okazji wyjęłam telefon i wybrałam numer Sasoriego.

'Pomożesz?'

Spojrzałam na Akasunę, który wyciągnął telefon i w ogóle się z tym nie krył. Po chwili dostałam wiadomość zwrotną.

'A proszę Cię bardzo ;*'

W wiadomości zawarte było jeszcze zdjęcie przedstawiające jego kartkówkę, w pełni zrobioną. Szybko zaczęłam przepisywać i gdy skończyłam odetchnęłam z ulgą. Wtedy zobaczyłam, co wydarzyło się na Facebook'u. Deidara dodał siedem minut temu post na grupę klasową.

'Co powiecie na spotkanie w gronie klasowym w piątek po lekcjach? Taka mini-integracja, jakiej w naszej klasie nie było. Zajmę się lokalem, towarem, muzyką. Tylko czy jest ktoś chętny?'

W przeciągu tych kilku minut pojawiło się osiem komentarzy.

Gaara Sabaku: 'Myślisz, że ktoś się nie pogryzie w czasie „integracji" XD' - 5 osób lubi to

Ino Yamanaka: 'Świetny pomysł! Mogę ci pomóc w przygotowaniach!' - 2 osoby lubią to.

Sasuke Uchiha: 'Piernicz się Gaara' - 2 osoby lubią to.

Kiba Inuzuka: 'Luzuj się Sasek' - 8 osoby lubią to.

Kiba Inuzuka: 'Jak dla mnie to dobry pomysł'.

Sasori Akasuna: 'Przez was nie mogę skupić się na kartkówce...'- 3 osoby lubią to.

Shikamaru Nara: 'Jakbyś jeszcze to pisał, to było banalne'- 2 osoby lubią to.

Ino Yamanaka: naklejka przedstawiająca śmiejącą się pandę.

Deidara Iwaga: 'Czy ktoś jest przeciwny temu pomysłowi? Niech podniesie rękę lub zamilknie na wielki i przyjdzie na picie w piątek' - 9 osób lubi to.

-Dobrze, zbieram karteczki - nauczyciel w końcu podniósł się. Szybko schowałam telefon między udami i oddałam kartkę Kakashiemu. - Trochę się zasiedzieliśmy... Do końca lekcji macie wolne.

-Czyli całe pięć minut... - jęknęła Temari wracając na swoje miejsce. - Swoją drogą... Jak było wczoraj z Sasuke?

Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem, a ja poczułam jak się rumienię.

-Było dość sympatycznie... - mruknęłam, a Sai zaśmiał się złośliwie.

-Sympatycznie? Gdzie byliście? - spojrzałam na niego z odrazą. Czy ten gość choć przez chwilę nie może zachowywać się normalnie? - Zabawa na całego.

-Sai. Jeżeli zaraz się nie zamkniesz to ja zamknę ci tę jadaczkę - powiedziałam ściskając mocno palce pod stołem. Chłopak jednak nie przejął się tym.

-Jakbyś mogła... - w tym momencie dostał w głowę od Shikamaru. Temari i ja spojrzałyśmy na Narę ze zdziwieniem.

-Jesteś wkurzający - wyjaśnił i oparł się o ścianę. Reszta lekcji jakoś przeszła, w końcu wraz z Sasorim wróciłam do domu.

-Pamiętaj, za godzinę - przypomniał chłopak, gdy przechodziłam przez bramę.

-Tak, tak - powiedziałam i poszłam do domu, w którym jak zwykle było pusto. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam torbę na łóżko. Podeszłam do szafy, żeby przebrać niezbyt wygodną białą koszulę i zieloną spódnicę mundurka na rzecz wygodniej szarej bokserki i jeansowych spodni. Po chwili jednak zaczęłam zastanawiać się, czy taki strój będzie odpowiedni. W końcu to nieoficjalne spotkanie, jednak... Dobra, najwyżej zaliczę wpadkę. Na szyi zawiesiłam długi naszyjnik z motywem motyla. Zeszłam do kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. W końcu zdecydowałam się na zapiekane kanapki z serem i pieczarkami. Najlepsze danie, jakie można było stworzyć.

Mniej więcej godzinę później szłam w stronę domu państwa Akasuna. Z każdym krokiem coraz bardziej się stresowałam. W każdej chwili patrzyłam na boki w poszukiwaniu jakiejś wymówki, żeby może jednak tam nie pójść. Każdego ślimaka, którego spotkałam na swojej drodze przeniosłam na bezpieczną trawę. Jednak i to nie podziałało, stanęłam pod bramą i nacisnęłam odpowiedni guzik. Po chwili otworzył mi czerwonowłosy i zaprosił do środka.

-Chcesz herbaty? - zapytał prowadząc mnie do salonu.

-Poproszę - odpowiedziałam siadając na białej, skórzanej kanapie. Jestem tu po raz drugi, a jednak to bogactwo nadal mnie zachwyca i trochę krępuje. Dobrze, że mimo wszystko Sasori jest bardzo miły. Po chwili czerwonowłosy wrócił z kubkiem herbaty.

-Zielona, zauważyłem, że ją lubisz - powiedział i usiadł obok. - Stresujesz się?

-Nawet bardzo... - mruknęłam upijając łyk z kubka. Wtedy do pokoju weszła pani Akasuna.

-Nie masz czym, to będzie zupełnie luźna rozmowa. Na razie chcę cię bardziej poznać - kobieta usiadła po mojej drugiej stronie. - Sasori? Może wyjdziesz.

-Taa... - mruknął chłopak i wstał jednak złapałam go za koszulkę.

-Może jednak zostanie? - zaproponowałam, a psycholog spojrzała na mnie ze zdziwieniem.Po chwili jednak kontynuowała.

-Jeśli chcesz... Teraz powiem ci jedną ważną rzecz, jeżeli nie będziesz ze mną szczera, terapia będzie bezsensowna. Rozumiesz? - zapytała kobieta, a ja pokiwałam twierdząco głową. - Na początek zadam ci kilka luźnych pytań i powoli będziemy przechodzić do coraz poważniejszych. Gotowa?

-Tak.

-Masz jakieś zwierzęta?

-Dwa psy.

-Lubisz chodzić do szkoły?

-W pewnym sensie tak.

-Jaki jest twój ulubiony przedmiot?

-Biologia.

-Zakochałaś się ostatnio?

-W sumie trudno powiedzieć...

-Gdzie czujesz się najbezpieczniej?

-Hmm... Chyba w szkole.

-Czy... Masz myśli samobójcze?

Spuściłam wzrok na swoje ręce ułożone na kolanach i przygryzłam wargę. Co mam powiedzieć? Prawdę? Ale jak? Komuś obcemu? Dlaczego przeszła tak nagle do takiego pytania? Myślałam, że dziś nie przejdzie do sedna...

-Tak - mruknęłam, a kobieta patrzyła na mnie w pełnym skupieniu. To, że przyglądała mi się było bardzo niekomfortowe. Sasori, który siedział tak blisko mnie spiął się.

-Czy kiedyś chciałaś popełnić samobójstwo?

Pokiwałam twierdząco głową, odpowiedź to dla mnie za dużo.

-Czy było to w ciągu ostatniego miesiąca? - tym razem zaprzeczyłam ruchem głowy. - Sakuro, spójrz na mnie. - niepewnie uniosłam głowę, oczy pani psycholog były przepełnione żalem. - Czy od kiedy zmieniłaś szkołę jest lepiej?

-Tak - na moje usta wpadł ledwie widoczny uśmiech, a to wszystko przez wspomnienie tych wariatów z mojej klasy. Oni naprawdę mi pomogli nawet o tym nie wiedząc. Sasuke, Sasori, Kiba, Temari... To tylko kilka przykładów, a lista jest nieco większa. - Myślę, że tak... - dodałam cicho i przeniosłam wzrok na Sasoriego. - Wszyscy mi pomogliście.

-Czy nadal odczuwasz taką potrzebę? - zapytała kobieta. Pokiwałam przecząco głową. - Zaraz kończymy, jednak chcę ci powiedzieć jedną rzecz, którą mówię każdej osobie z podobnymi problemami. Twoje życie jest warte wiele więcej niż myślisz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top