11. podwójna randka

Zaraz po końcowym dzwonku zerwałam się z krzesła i skierowałam się w stronę drzwi na korytarz. Idąc przez szkołę odetchnęłam z ulgą, ponieważ Sasuke jeszcze mnie nie 'dorwał'. Niby zwykłe przyjacielskie wyjście, jednak ja stresowałam się, jakbym za pół godziny miała wygłosić mowę do całego narodu. W końcu poczułam uścisk w talii.

-Chciałaś uciec? - jego usta tak blisko mojego ucha, aż przeszły mnie ciarki. Odskoczyłam od ciemnowłosego jak oparzona. Jednak zdecydowałam się zgrywać hardą. Fuknęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.

-Chciałbyś - powiedziałam, jednak mimo mojej pozy czułam, że nogi zaraz odmówią mi posłuszeństwa i polecę na podłogę.

-Ależ skąd - powiedział i jego ręka szybko wylądowała na mojej talii, po raz kolejny z resztą. - Chodźmy.

W drodze do głównej bramy szkoły czułam na sobie zaciekawione, złe i zdziwione spojrzenia. Czułam się jak pod ostrzałem i jedyną tarczą, dzięki której jeszcze żyję, jest Sasuke Uchiha. Ulgę poczułam dopiero dwie przecznice dalej, gdy nie było już znajomych gapiów.

-Czy masz jakieś miejsce, gdzie chciałabyś iść? - zapytał Uchiha, a ja miałam wrażenie, że on dokładnie wie, że dopiero się rozluźniłam.

-Zdam się na ciebie - powiedziałam. Co jak co, ale nie będę mu pomagać, zobaczymy jaki ma gust.

-Ok - odpowiedział i gwałtownie skręcił, a przez to, że cały czas mnie trzymał, prawie się przewróciłam. Wtedy stanął przed nami mężczyzna trochę starszy od nas i nieco podobny do Sasuke. - A ty co tu robisz? - zapytał Uchiha, jednak czarnowłosy świdrował mnie wzrokiem. - Nie powinieneś być w szkole?

-Wziąłem wolne...

-Ah... Sakura, spotkałaś już Itachiego? To mój starszy brat - wskazał na mężczyznę, który ukłonił się niczym gentelmen z dziewiętnastego wieku.

-Miałam okazję tylko o nim co nieco usłyszeć - odpowiedziałam przypominając sobie to co mówił mi Kiba o braciach Uchiha. Wtedy stwierdziłam, że to, co robią jest nie fair wobec innych, jednak nie mam co narzekać.

-Ja też - na ustach Itachiego pojawił się tajemniczy uśmiech. - Dobra młody, ja się zbieram, jestem umówiony. Bądź o dziewiętnastej w domu, słyszałem, że Kakashi chce zrobić wam kartkówkę - mężczyzna wyminął nas i po chwili już go nie było.

-O dziewiętnastej? Może to i dobrze, przynajmniej będę miała czas na naukę - powiedziałam jakby sama do siebie i ruszyłam do przodu, wymuszając na ciemnowłosym, żeby również ruszył.

Po chwili na naszej drodze stanął Gaara wraz z Matsuri. Ciekawostką jest to, że kiedyś brązowowłosa była jego cichą fanką, a teraz tworzą zgraną parę. Na dodatek może powiem, że Matsuri przeniosła się do naszej klasy, ponoć jej klasa nie jest zgrana, ale czego nie powie się, żeby być koło ukochanego. Poza tym dziewczyna bardzo miła, jedynym minusem jest to, że Karin się do niej dorwała i gdy jest przy niej, dziewczyna jest na straconej pozycji.

-Sakura! - Matsuri przytuliła mnie, a ja oddałam uścisk. - Idziecie gdzieś razem? Może pójdziemy we czwórkę? - posłała swojemu chłopakowi błagające spojrzenie. Gaara spojrzał na Sasuke, który był jakby zirytowany? Spojrzał jednak na mnie, a ja subtelnie posłałam mu proszące spojrzenie.

-Mi odpowiada - powiedział w końcu, jednak taka postać rzeczy mu nie pasowała. Gaara i Matsuri jednak nie byli zainteresowani jego nastawieniem. Zgodził się no i dobrze.

-Super! - pisk Matsuri był przerażający. Dziewczyna pociągnęła mnie za sobą zostawiając chłopaków z tyłu. Wpadłyśmy do kawiarni przy okazji zwracając na siebie uwagę ludzi wokół.

Weszłyśmy na piętro, gdzie mieściły się balkony. Zajęłyśmy najlepszy wolny stolik z widokiem na park. Chłopaki pojawili się koło trzech minut później. Zajęli miejsca, a kelner odebrał nasze zamówienie. Ja zajęłam się rozmową z Matsuri, a chłopaki dyskutowali między sobą. W końcu kelner przyniósł nasze zamówienie. Ja odebrałam caffe latte, Matsuri zdecydowała się na cappuccino, a Sasuke i Gaara na zwykłą czarną. Do tego każdy wziął jakieś ciasto.

-Sasuke, słyszałeś o nowym klubie w mieście? - zapytał Gaara, wracając na siebie uwagę wszystkich przy stoliku.

-Ten od trzecioklasistów? - z głosu ciemnowłosego nie dało wyciągnąć się krzty zainteresowania tematem.

-Oni skończyli szkołę...

-I co mnie to obchodzi? - Uchiha przerwał czerwonowłosemu. - I tak tam nie wejdziemy, biletów prawie nie ma.

-Jesteś chamski - wtrąciłam, a chłopak jakby trochę się skruszył.

-Dobra... Masz jakiś pomysł? - zapytał Sasuke, a Gaara spojrzał na mnie.

-Ona może nam pomóc - wskazał na mnie. Oczy prawie wyleciały mi z orbit, jak to ja? Przecież ja nigdy w życiu nie miałam do czynienia z klubem albo tymi 'trzecioklasistami'. Na pewno mnie z kimś pomylił, musiał.

-O czym ty pierniczysz, Gaara? - widocznie czarnowłosy też nie wiedział o co chodzi. To chyba dobry znak...

-To, że Haruno nie wie to zrozumiałe, ale ty? Chyba jesteś jakimś głupkiem - Sabaku zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie. - Z kim się przyjaźnisz? - w mojej głowie pojawiła się myśl, czy to pytanie nie jest podchwytliwe, jednak zdecydowałam się odpowiedzieć. Otworzyłam usta i wtedy Sasuke walnął sobie z otwartej dłoni w czoło.

-No tak... Zapomniałem.

-Saki - głos Gaary wydawał się być dużo milszy niż zazwyczaj. - Możesz poprosić o coś Akasunę? We wszystkim ci pomogę, ale... - tym razem spojrzał na Sasuke - ktoś spowodował, że my sami nie możemy tego zrobić.

-To on jest frajerem! - czarnowłosy skrzyżował ręce na piersiach.

-Pan Uchiha ciężko obrażony? - zaśmiałam się prowokująco.

-Odwalcie się ode mnie!

-Prawda jest taka, że gdybyście nie żarli się jak pies z kotem, to poszłoby jak z płatka! A tak się składa, że ty żresz się z każdym z tamtej grupy!

Siedzieliśmy jeszcze przez jakiś czas aż w końcu zadzwonił do mnie ojciec i kazał już wracać. Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam na autobus.

W domu wzięłam się za naukę do matematyki, robienie głupich przykładów, powtarzanie wzorów. To wszystko było tak nudne, że w końcu zasnęłam przy biurku. Obudziłam się przez mój poranny budzik w telefonie. Wstałam i rozprostowałam obolałe kości. Plecy bolały mnie niemiłosiernie, tak samo jak kark.

Gdy wychodziłam z domu, Sasori już czekał na mnie przy bramie. Podeszłam do niego i przywitałam się jak zwykle i wsiadłam na motor.

-Wszystko dobrze? - zapytał chłopak, a ja posłałam mu zmęczone spojrzenie.

-Tak, jestem trochę obolała i zmęczona, ale wszystko w porządku, jedźmy już - poprosiłam, jednak Akasuna posłał mi zdziwione spojrzenie. - To nie to, o czym myślisz, zboczeńcu. Po prostu podczas nauki zasnęłam przy biurku.

-Przecież nic nie mówię... - odpowiedział chłopak i ruszył, a ja wtuliłam się w jego plecy. Obym przy nim zawsze czuła się bezpiecznie. Na ten moment jest moją jedyną zaufaną osobą.

Wjechaliśmy na parking, gdzie czekał na nas Gaara wraz ze swoją dziewczyną. Kulturalnie pomógł mi zejść z motoru, a Matsuri zatrzymała Sasoriego.

-Dawaj, czym prędzej się tym zajmiesz, tym lepiej - powiedział, a ja odwróciłam się do Akasuny.

-Sasori... Chciałam cię o coś zapytać... - chłopak uniósł brew z zainteresowaniem. - Słyszałam, że masz wtyki w nowym klubie i... Dałoby radę nas wciągnąć?

-Nie znałem cię od tej strony Saki, nie spodziewałbym się, że chciałabyś iść do klubu - powiedział i spojrzał na Gaarę, który stał za mną.

-Akasuna, tu nie chodzi tylko o Sakurę, już dawno nie byłem w dobrym klubie, a słyszałem, że klub twoich znajomych zapowiada się zajebiście. Ze względu na starą znajomość... Nie załatwisz biletów?

Sasori obserwował nas przez chwilę, aż w końcu zaśmiał się, co spowodowało zdziwienie moje jak i Gaary.

-Sakurcię z chęcią wezmę, jednak wiem, że ty pociągniesz za sobą Uchihę, a nie ważne co bym zrobił, wątpię, że Pain się zgodzi - odpowiedział i podał mi moją torbę. - Póki co, to na tyle w tej kwestii. Oficjalne otwarcie za dwa tygodnie, macie trochę czasu.

Czekam na komentarze ^.^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top