Rozdział 8
Koniec wykładów, uratował wymęczonych studentów medycyny, przed kolejnym wywodem wykładowcy o budowie i funkcjonowaniu płata czołowego. Ichigo westchnął z ulgą, znał ten temat już na pamięć. Minął tydzień, od przyjazdu Rukii, na uniwersytet i chciał się nią teraz zająć, a nie nudzić się na wykładach. I pomyśleć, że do momentu jej przyjazdu taka myśl, nawet przez chwilę nie pojawiła mu się w głowie. Teraz zrozumiał, że był jak jakiś cholerny robot, robiący to co powinien wzorowy student. A przecież on nigdy nie był orłem w szkole i zupełnie nie wiedział, skąd u niego taka zmiana. Przeciągnął się i zerknął na brunetkę, siedzącą obok niego. Spokojnie się pakowała, nucąc pod nosem melodię, która kojarzyła mu się z piosenką Take Me The Church. Musiał przyznać, że miała naprawdę śliczny, melodyjny głos. Miał plany co do niej, na dzisiejszy wieczór. Chwycił jej notes z notatkami i uniósł brew widząc kilka rysunków króliczków Chappy, wesoło skaczących po notatkach. Dziewczyna zauważyła, że Kurosaki zabrał jej własność, a gdy zobaczyła jego skrzywioną minę, zacisnęła usta. Ichigo popatrzył na nią z miną pt. "Serio? Króliczki chappy? Ile ty masz lat?", przez co Kuchiki wyrwała mu zeszyt z ręki i trzasnęła go nim w głowę, piorunując przy tym wzrokiem i warcząc:
-Kretyn- po czym, obróciła się na pięcie i z torbą na ramieniu, wyszła z sali. Ichigo, uniósł brwi, widząc jak wychodzi. Wiedział, że Rukia ma jakiś kompleks, jeśli chodzi o rysowanie i nietolerowała krytyki pod tym względem, ale to już była przesada. Jednak dopiero po chwili zrozumiał co to oznaczało. Jak foch jej nie minie, to nici z moich planów, pomyślał, niezadowolony. Nie miał zamiaru spędzić tego wieczora w towarzystwie Hidekiego, skoro miał teraz Rukię. Po chwili poczuł, jak ktoś dźga go długopisem w plecy. Obrócił się przodem do Asakury i Kirasame, którzy patrzyli na niego, nie bardzo ogarniając, o co im właśnie poszło.
-Stary, co jest? Rukia- chan okresu dostała? Chyba nie poruchasz- zaśmiał się, a Ichigo spiorunował go wzrokiem.
-Jeszcze jakieś błyskotliwe teorie? Zrobiłeś się dowcipny jak tampon- warknął Kurosaki, a brunet chyba nie bardzo ogarnął przytyk, jednak po chwili zreflektował się.
-Ej!- oburzył się, ale przerwała im zniecierpliwiona Naomi.
-Co się stało?- Ichigo popatrzył na nią znużony.
-Rukia się fochnęła- odparł, a blondynka, pokazała dłonią, aby kontynuował- Bo nie spodobały mi się jej rysunki.
Dwójka przyjaciół popatrzyła na niego jak na głupka.
-I tylko o to poszło?- zapytała Naomi z niedowierzaniem, a Ichigo pokiwał głową, ze znużonym westchnięciem.
-Uwierz, jej to wystarczy, aby nie odzywać się do mnie przez najbliższy tydzień- Kirasame uniosła brew w geście zaskoczenia.
-Achaaa- mruknęła, z nutką niedowierzania. Jednak w wyjaśnieniach Kurosakiego, czegoś brakowało i Hideki to zauważył.
-Jakim cudem się pokłóciliście, skoro nic nie powiedziałeś?
Ichigo popatrzył na niego kpiarsko.
-Jakoś potrafimy się porozumieć- prychnął rudowłosy, a Asakura parsknął śmiechem.
-No nie wierzę! Wy nawet kłócicie się bez słów- wybrechtał, a Ichigo spiorunował go wzrokiem.
-Na co czekasz? Leć za nią!- zachichotała Naomi. Kurosaki posłuchał przyjaciółki i wyszedł z auli, zostawiając rozbawioną dwójkę za sobą, aby poszukać obrażonej brunetki.
Rukia, nadal czując jak żyłka niebezpiecznie pulsuje jej na skroni, szła przez zatłoczony hol, w stronę wyjścia. Była wściekła na rudowłosego, ale jeszcze bardziej na siebie, za to, że znowu pokłóciła się z nim o taką głupotę. Natura choleryczki nie zawsze działała jak, Kuchiki by chciała i właśnie w ten sposób rozgrywała się większa część ich awantur. Były zupełnie bez sensu, za co często przeklinała się w myślach. Jak niby miała zbliżyć się do Kurosakiego i zburzyć tą pieprzoną ścianę, nazywaną friendzone, skoro większość czasu byli pokłóceni o takie duperele. Warto wspomnieć, że oboje byli uparci i nawet jeśli złość szybko im mijała, to i tak długo wzlekali z pogodzeniem się, bo żadne z nich nigdy nie chciało być stroną przepraszającą. I tak to zwykle wyglądało. Nie wspominając już o tym, że od jej przyjazdu, zdążyli pokłócić się dobre 7 razy, to o kolor telefonu Kuchiki, który Ichigo ogłosił per "pedalski", czy o pilota w pokoju brązowookiego, albo o program w telewizji, bo Ichigo chciał oglądać Breaking Bad, a Rukia Grę O Tron. Wyszło na to, że po godzinie kłótni i tak oglądali razem Wikingów. Hideki nauczył się już, że podczas ich kłótni warto ulotnić się z pokoju, żeby m.in. nie oberwać jakimś ciężkim przedmiotem, jak za pierwszym razem, gdy musieli go cucić, bo Rukia przypadkiem trafiła w niego encyklopedią. Od tamtego czasu, gdy wyczuwał spięcia między tą dwójką, znikał z pokoju w tempie shumpo. Zirytowana przystanęła na dziedzincu i popatrzyła na popołudniowy jesienny krajobraz. Jakby nie patrzeć był październik i zaczynało się robić coraz chłodniej, więc mocniej otuliła się cieńkim sweterkiem. Wtedy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciła się z nadzieją, że to Kurosaki, ale zawiodła się. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to szmaragdowo zielone oczy, patrzące na nią szelmowsko, co ani trochę jej się nie spodobało.
-Inazura- kun- powiedziała Rukia, skinając mu lekko głową w geście przywitania. Brunet uśmiechnął się do niej w taki sposób, że nieprzyjemny dreszcz przebiegł jej po plecach. Nie lubiła go, gdy był blisko w jej głowie zawsze pojawiała się czerwona lampka, sugerująca, że lepiej go unikać.
-Kuchiki- san, jak miło mi cię widzieć. Nie mieliśmy okazji porozmawiać, po tym jak naprawdę nieźle utarłaś mi nosa, tydzień temu- przyznał, a Rukia mimowolnie zrobiła kroczek do tyłu. Uśmiechając się sztucznie, użyła swojego infantylnego głosu, którego Ichigo szczerze nie znosił.
-Przepraszam cię za to. To było niezamierzone- skłamała gładko, krzyżując ręce na piersi. Chciała jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.- Przepraszam, spieszę się.- chciała subtelnie dać mu do zrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowę, ale on tak jak ostatnim razem, nie odczytał sygnałów, albo poprostu nie chciał ich odczytywać, co zadziałało brunetce na nerwy.
-Co powiesz na małe spotkanie? W tę sobotę?- zaproponował, a brew Kuchiki momentalnie podjechała do góry.
-Zapraszasz mnie na randkę?- zapytała, zaskoczona.
-Poniekąd.- uśmiechnął się łobuzersko i przesunął w palcach kosmyk jej włosów- Pójdziemy do kina, potem coś zjeść... Możemy też potem pojechać do mnie. Nie pożałujesz- posłał jej swój uśmiech nr 4, a Kuchiki z trudem opanowała wzdrygnięcie się. Chyba było jasne, że nie podobała jej się ta propozycja.
-Wiesz... raczej nie skorzystam- odparła i odsunęła jego rękę od swoich włosów. Tylko Ichigo mógł to robić, a dotyk bruneta obrzydzał ją.
-Noo, nie daj się prosić- odparł, przyciągając ją do siebie. Rukia momentalnie popatrzyła na niego oburzona.
-Inazura, łapy przy sobie- warknęła, a on zagwizdał z podziwem.
-Wiesz, zawsze lubiłem kobiety z pazurem- wymruczał, a Rukia z trudem opanowała odruch wymiotny.
-Puszczaj do cholery- warknęła, odpychając go, ale trzymał ją za mocno.
-A co zrobisz, jak powiem "nie"- droczył się.
-Wybiję ci zęby i wepchnę ci je w odbyt, pasuje?- usłyszał lodowaty głos za sobą. Iwanuto puścił zdenerwowaną brunetkę, która od razu cofnęła się kilka kroków od niego. Zielonooki obrócił się przodem do wyższego od siebie o parę centymtrów, mężczyzny.
-Kurosaki, nie wiesz, że to nie ładnie wtrącać się do czyjeś rozmowy?- zapytał ironicznie i spojrzał prosto w błękitne oczy rudowłosego. Zaraz, błękitne? Co jest grane?!, pomyślał zaskoczony. Oczy Kurosakiego, wydawać by się mogło, że płonęły błękitnym ogniem. Widział w nich najczystszą chęć mordu. Zastanawiałby się dłużej nad tym dziwnym zjawiskiem, ale otrzeźwił go zimny głos właściciela owych oczu.
-Nie rozumiesz co to znaczy, gdy kobieta mówi "nie"? Nie dotykaj jej więcej swoimi obleśnymi łapami, jeśli nie chcesz ich szybko stracić- warknął, zbliżając się do bruneta, który nadal stał w tym samym miejscu, bo duma nie pozwalała mu odejść, a naprawdę miał na to ochotę. Aura Kurosakiego wręcz odstraszała i mimo, że rozum podpowiadał mu ucieczkę, nadal stał i parzył z udawanym spokojem na Ichigo.
-Co ty możesz mi zrobić?- prychnął. Zaraz jednak tego pożałował, gdy rudowłosy złapał go za kołnierzyk koszuli i przyciągnął do siebie.
-Mogę odciąć ci twoją ulubioną zabawkę, którą powinieneś mieć między nogami i wysłać twojemu ojcu, aby przekonał się, że nie ma już syna, tylko pierdolonego kastrata, podoba ci się ten pomysł?- mówił cicho, ale na tyle chłodno, że Inazura poczuł zimny dreszcz przechodzący po plecach. Po wzroku rudowłosego, którym przeszywał go na wskroś, mógłby przysiąc, że nie żartuje. Chcąc jakoś zachować twarz, wyrwał się Ichigo i z udawanym prychnięciem, odszedł w swoją stronę. Ichigo odprowadził go wciąż pioronującym wzrokiem, dopuki nie zniknął w budynku akademika. Zaraz poczuł drobną dłoń na klatce piersiowej i spojrzał na Rukię. Dziewczyna patrzyła mu prosto w oczy dopuki się nie uspokoił, a ostatnia błękitna iskra, nie zaćmiewała czekoladowego koloru jego tęczówek. Ichigo wypuścił ze świstem powietrze z ust i rozluźnił się, również dlatego, że Rukia lekko objęła go w pasie. Zaraz oddał lekki uścisk, po czym brunetka odsunęła się od niego, aby móc w spokoju na niego spojrzeć.
-Wiesz, że dałabym sobie z nim radę, prawda?- zapytała, zupełnie poważnie. Ichigo westchnął i przytaknął, uśmiechając się słabo.
-Wiem, ale byłaś dla niego zbyt uprzejma. Cholera mnie brała, gdy widziałem co ci robi- odparł, przeczesując włosy ze zmieszaniem. Rukia słysząc to uśmiechnęła się do niego ciepło.
-I dlatego nastraszyłeś go tym co Ramsey Bolton zrobił Theonowi Greyjoyowi w Grze O Tron? Serio?- popatrzyła na niego rozbawiona, a on ze zmieszaniem podrapał się po karku.
-No co? Przynajmniej zadziałało- prychnął- a to, że tego nie skojarzył, pokazuje, że nie zna się na dobrych serialach i pewnie ma kisiel w gaciach- wzruszył ramionami, a Rukia nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem. Zaraz do niej dołączył się Ichigo, przez co oboje śmiali się w głos na uniewrsyteckim dziedzincu, mając gdzieś, że wszyscy dziwnie się na nich patrzyli. Rukia zaczerpnęła powietrza i z trudem się uspokoiła. Popatrzyła ciepło na rozbawionego chłopaka i z trudem opanowała się od tego aby nie rzucić mu się na szyję i nie pocałować. Naprawdę był najbardziej niesamowitym mężczyzną, jakiego kiedykolgiek spotkała. Czując jak jej serce zaczyna niebezpiecznie szybko bić, z trudem oderwała od niego wzrok, oblewając się lekką czerwienią. Wtedy chłodniejszy powiew wiatru sprawił, że mocniej okryła się sweterkiem. Ichigo to zauważył i wciąż lekko się uśmiechając, zaproponował:
-Idziemy do mnie? Zgrałem wszystkie odcinki Gry O Tron i Wikingów na laptopa i mam wafelki karmelowe... Poza tym tam jest ciepło.
Rukia słysząc to podniosła na niego błyszczące spojrzenie. Zagryzła lekko wargę i zapytała niepewnie:
-A masz gorącą czekoladę?
Ichigo uśmiechnął się do niej lekko.
-Jasne, będzie i gorąca czekolada z bitą śmietaną i wafelki karmelowe.- Rukia uśmiechnęła się szeroko, słysząc o jej dwóch ulubionych rzeczach. Dobrze wiedział jak ją przekupić. Pokiwała głową, na znak, że się zgadza, a zaraz potem poczuła ciepłą bluzę Kurosakiego, zarzuconą na jej ramiona. Uniosła zaskoczona głowę, a on tylko uśmiechnął się do niej lekko. Dziewczyna zarumieniła się delikatnie i otuliła się nią szczelnie. Przyjemny zapach wody kolońskiej chłopaka uderzył w jej nozdrza. Coraz bardziej kocham tego kretyna, pomyślała, gdy ruszyli razem w stronę akademika.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykowany wszystkim, co czekali na niego, zastanawiając się dlaczego tak się opierdalam ;P
Witajcie ludziska po mojej tak długiej nieobecności. Nie będę was zanudzać, dlaczego tak długo nie było rozdziału, bo pewnie i tak mało kogo to obchodzi ;) Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze pod ostatnimi rozdziałami, jak i (uwaga, chamska reklama) zapraszam was na moje 2 opowiadanie Stay with me, na którym również wkrótce pokaże się 4 rozdział oraz na mojego one-shota Ostatnia noc (+18). Oba opowiadania są o IchiRuki, więc jak ktoś chce, może zerknąć ;)
Pozdrawiam
asami-chi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top