Rozdział 7
Ledwie weszli na stołówkę, a zastali ogłuszającą ciszę. W końcu nie codzień można było zobaczyć kogoś nowego w towarzystwie paczki Kurosakiego, szczególnie, że sami widzieli Rukię pierwszy raz na oczy. Poza tym plotki rozchodziły się tu w zawrotnym tempie i każdy już wiedział co stało się zaledwie kilka minut temu na korytarzu. Było jak w tych wszystkich westernach, Ichigo, Rukia i Hideki stali przy drzwiach, a reszta studentów przyglądała im się w milczeniu. Brakowało tylko tego zeschniętego krzaczka, który przeleciałby przed nimi, nadając prawdziwego klimatu Dzkiego Zachodu. Kurosaki czuł na sobie te wszystkie spojrzenia i już miał coś z tym zrobić (czyt. warknąć na nich, tak jak się to sprawdziło poprzednim razem, ewentualnie przyjebać Hidekiemu, jako ostrzerzenie dla reszty), ale ciszę przeszył entuzjastyczny pisk. Rozejrzał się za źródłem hałasu i dostrzegł pędzącą w ich stronę dziewczynę. Pierwszy raz ją na oczy widział, więc była prawdopodobnie na 1 roku. Szatynka, niebieskie oczy i okulary z czerwonymi oprawkami. Wydawała mu się dziwnie znajoma, podobna do kogoś, kogo znał. Jednak nie to było teraz ważne. Owa dziewczyna leciała prosto na niego. O co tu chodzi? przemknęło mu przez myśl. Usłyszał ciche chrząknięcie, więc spojrzał na Rukię, która była źródłem tego dźwięku. I to był jego błąd. Nie zdążył zareagować i po chwili leżał już na ziemi przygnieciony niewielkim ciężarem szatynki.
-Co jest, do cholery...- jęknął, rozcierając bolącą potylicę, którą porządnie grzmotnął o podłogę. Z trudem podniósł wzrok, na dziewczynę, która leżała na nim, z lekko psychopatycznym uśmiechem i wypiekami na twarzy. Teraz Kurosaki przestraszył się nie na żarty.
-Ty jesteś Kurosaki-kun? Ale ciacho! To prawda, co mówią o tobie i Inazurze-kunie? Jesteście razem?!?- zapiszczała podniecona, a rudowłosemu szczęka opadła. No tego się nie spodziewał.
-Co kurwa?- zapytał autentycznie w szoku.
-Kyaaa! Wiedziałam! Jesteś seme czy uke? Jaki jest w łóżku?- wypowiadała słowa z szybkością karabinu maszynowego, nie zważając na ogłupiałe miny wszystkich, które ukazywały jedno piękne przesłanie... WTF?!?- Ukrywacie się? Jak długo?- Kurosaki mógłby przysiąc, że z jej nosa właśnie buchła para. Był szczerze przerażony tym co się działo.
Wreszcie podeszła do nich inna dziewczyna. Średniego wzrostu, brunetka, o czarnych oczach ukrytych za okularami połówkami, która wyglądała na typową przewodniczącą komitetu uczniowskiego. Ściągnęła szatynkę ze zdezorientowanego rudzielca, który wogóle nie wiedział co się dzieje.
-Przepraszam za nią. To yaoistka- ukłoniła się w przepraszającym geście i rzuciła Hidekiemu znaczące spojrzenie. On za to kręcił głową z niedowierzaniem i zażenowaniem, przykrywając twarz w dłonią. Dziewczyna odeskortowała rzucającą się szatynkę, która nadal wołała za Kurosakim o intymne szczegóły jego domniemanego związku z Inazurą. Ichigo patrzył za nimi z szeroko otwartymi oczami, dalej nie otrząsnął się z szoku.
-Co to, kurwa było- tylko tyle był w stanie wykrztusić.
-Wybacz- usłyszał za sobą. Hideki popatrzył na niego przepraszająco, zupełnie zbijając tym rudowłosego z tropu.- To Nanami, moja siostra. Zobaczyła gdzieś ciebie i Inazurę, gdy jak zwykle się kłóciliście. Od razu pomyślała, że jesteście w jakimś yaoistycznym związku i to po prostu kłótnia kochanków, tak jak było w jakichś jej mangach yaoi...- wytłumaczył zażenowany. Przez chwilę między nimi panowała cisza, którą przerwał Kurosaki, patrząc na niego krzywo.
-Czy cała twoja rodzina jest taka popierdolona?- Hideki tylko zgromił go wzrokiem. Wtedy brązowooki usłyszał cichy chichot za plecami. Obrócił się i zobaczył Rukię, z trudem hamującą śmiech.- Ani mi się waż śmiać- warknął, ale odniosło to skutek odwrotny do zamierzonego. Dziewczyna wybuchła perlistym śmiechem, a zaraz za nią kilkoro odważniejszych studentów, nie bojących się stanąc twarzą w twarz ze śmiercią (czyt. Kurosakim). Reszta jakoś się z tym kryła, ale też dawali poznać po sobie oznaki rozbawienia. Łagodnie mówiąc... wkurwiło to marchewę. Spiorunował granatowooką wzrokiem, a ta z całej siły starała się zachować powagę. Daremnie. Ichigo czuł jak żyłka na jego skroni niebezpiecznie pulsuje, a jak każdy pamięta, nie wróżyło to nic dobrego. Dalej praktycznie dusząc się ze śmiechu, podała rudowłosemu dłoń i pomogła mu wstać. Zmierzył ją surowym spojrzeniem, ale nie wiele to dało, dalej uroczo chichotała. Kurosaki zgromił wszystkich wzrokiem, przez co znowu zapanowała cisza. Jak ktoś jeszcze się zaśmieje, to zrobię tu totalny rozpierdol, pomyślał. Nawet Hideki zamilkł pod groźbą tych czekoladowych tęczówek. Tylko Rukia nie dała się podporządkować. Ichigo przyszpilił brunetkę wzrokiem, a ta odpowiedziała mu spojrzeniem, w którym krył się figlarny błysk, na którego widok, nieznacznie przyspieszyło mu serce. Co ta mała diablica ze mną robi... pomyślał zrezygnowany. Cała złość z niego uleciała i tylko westchnął przegrany. Rukia widząc kapitulację jej Ichiego, uśmiechnęła się triumfalnie. Chwyciła go pod ramię i rzuciła niewinnie:
-Wiedziałam, że nie potrafisz się na mnie gniewać- Ichigo tylko spojrzał na nią kątem oka.
-Co ja z tobą mam...- westchnął, a Rukia uśmiechnęła się uroczo.
-Dlatego się przyjaźnimy- Kurosaki słysząc ostatnie słowo, skrzywił się ledwo zauważalnie. Pierdolone friendzone...
Rukia pociągnęła go w stronę bufetu, a Hideki odprowadził ich z cwanym uśmiechem. Gdy Kurosaki i Kuchiki wybierali jedzenie, a brunetka wykłucała się z nim, który deser lepiej wybrać, przyglądał im się z zaciekawieniem. Otworzył szerzej oczy, zaskoczony, gdy młoda Kuchiki najnormalniej w świecie strzeliła rudowłosemu z otwartej dłoni w potylicę, a potem wcisnęła puding waniliowy, nie słuchając co ma do powiedzenia. Kurosaki warknął na nią coś co brzmiało jak "cholerna karlica", ale Rukia wystawiła mu język, na co rudowłosy z trudem przełknął ślinę, gdy w jego głowie pojawiły się nieprzyzwoite myśli, co mógłby z tym jej języczkiem zrobić. No co? Jest tylko facetem. Machnął zrezygnowany ręką, kolejny raz przegrywając z nią potyczkę. Te myśli skutecznie odwróciły jego uwagę od chęci dogadania brunetce. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego słodko, po czym gwizdnęła mu z tacki herbatniki. Hideki uśmiechnął się rozbawiony widząc to. Ta dwójka miała swój własny świat, do którego inni nie mieli wstępu. Widać było, że rozumieli się bez słów. Wystarczyło samo spojrzenie. Lubili sobie dogryzać, jednak ich więź była nad wyraz widoczna. Jak oni są tylko przyjaciółmi, to ja jestem Święty Mikołaj, chociaż... to nie głupi pomysł. Miałbym adresy wszystkich niegrzecznych dziewczynek. Uśmiechnął się lubeżnie, po czym skapnął się, że znowu jego myśli zszedły na inny tor. Zbyt często mu się to zdarzało, ale nie narzekał. Popatrzył na znowu oddalającą się dwójkę i pobiegł za nimi balansując ze swoją tacką pełną smakołyków. Kurosaki usiadł na swoim stałym miejscu, a zaraz obok przysiadła się Rukia. Hideki usiadł naprzeciw nich. Zostało im tylko czekać na Naomi, aż zawita do nich. Kurosaki oworzył swoje świerzo kupione pudełko z bento, gdzie wiedział, że znajdzie ryż, kilka dużych kawałków grilowanego mięsa, kilka omlecików na słono i pojemniczek z marynowaną rzodkiewką. Otworzył również sobie plastikowy kubeczek z zupą miso. Rukia zerknęła na jego zestaw, a potem na swój i mina jej zrzedła. Miała tylko ryż z warzywami i sosem sojowym. No i herbatniki, które zarąbała brązowookiemu. Jakiś cholerny zestaw dla wegetarian, pomyślała niezadowolona. Nawet Hideki miał lepiej, z kilkoma onigiri z mięsem, krokietem i kawą w puszce.
-Ej, skąd wiedziałeś co wziąć?- zapytała niezadowolona. Ichigo odczepił swoje pałeczki i popatrzył na brunetkę, z uniesioną brwią.
-Chodzę tu już prawie 3 lata, czego się spodziewałaś?- odparł na oburzony wzrok brunetki. Ta zagryzła wargę i popatrzyła na niego z miną kota ze Shreka. Ichigo wiedział co to znaczy. Momentalnie zasłonił swoje jedzenie ramionami.- Zapomnij. Co jak co, ale jedzenia ci nie dam- zmrużył oczy, gdy Rukia zrobiła jeszcze słodszą minę. Nawet nie wiedział, że to możliwe.
-Nie daj się prosić, Ichi...- jęknęła. Czego się nie robi dla kawałka mięsa.
-Mogłaś bardziej uważać, zamiast kraść mi herbatniki- odparł, ale czuł, że jego opór słabnie, gdy tak patrzyła na niego tymi magnetyzującymi oczami. Powoli przyciągały go, a on nie chciał się temu opierać i tą chwilę jego nieuwagi wykorzystała właścicielka owych oczu. Nim Kurosaki się skapnął, gwizdnęła mu kawałek mięsa z pojemnika. To go ocuciło.- Rukia!
Dziewczyna puściła mu oczko i wgryzła się w soczysty kawałek. Trzeba było przyznać, że rozmiary mięsa w tym bufecie, były naprawdę imponujące, co Rukia zauważyła z zadowoleniem. Ichigo spiorunował ją spojrzeniem. Jego mięsa się kradnie, herbatniki mógł wybaczyć, ale tego już nie. Już otwierał usta, aby opieprzyć brunetkę, ale ta wcisnęła mu do buzi porcję ryżu z ważywami, aby się nie odzywał i pozwolił rozkoszować się smakiem steku. To go zaskoczyło, ale zaraz cała złość mu minęła, gdy zorientował się, że pałeczki, którymi tak chamsko go uciszyła, miała wcześniej w ustach. Jak na to mówiły te idiotki z liceum... próbował sobie przypomnieć i go olśniło. Pośredni pocaunek, czy jakoś tak. Zerknął na Rukię i przełknął porcję ryżu. Nie odezwał się już w tej sprawie, szczególnie, że Kuchiki miała tak cudownie rozanielony wyraz twarzy, zajadając się jego przysmakiem. Znowu jej odpuścił. Hideki popatrzył na niego zaskoczony. Dobrze pamiętał jak na początku ich znajomości też chciał mu zaiwanić mięso na śniadanie. Do dzisiaj miał blizny na ręce, po tym, jak Kurosaki prawie przebił mu dłoń pałeczkami. Jak to mówią, dobry morderca zabije nawet szczoteczką do zębów. Odłożył już drugi papierek po onigiri i uśmiechnął się cwanie.
-Ichigo... zmiękłeś- gdy te słowa doszły do uszu Kurosakiego, momentalnie podniósł na niego lodowate spojrzenie i Asakura wiedział, że popełnił poważny błąd.
-Powtórz to- warknął i uniósł pałeczki, a Hideki momentalnie zbladł. Zaczął się wykręcać i przepraszać z swój niewyparzony jęzor, a Rukia patrzyła na nich, żując mięso i nie rozumiejąc niczego o czym mówili. I ten ciekawy moment postanowiła wybrać sobie Naomi, aby dosiąść się do nich z bento identycznym jak Kurosaki. Rukia widząc to, jęknęła.
-Ty też? Jaki to ma numer?- Kirasame spojrzała na nią pytająco, a ta wskazała na pudełko.
-To zestaw nr 5, a co?- zapytała, a Rukia zrobiła obrażoną minę.
-Już nie ważne- burknęła i wzięła porcję ryżu do ust. Teraz się dopiero zorientowała, że jej pałeczki były wcześniej w ustach Kurosakiego i delikatnie się zarumieniła. Zerknęła na niego kątem oka i uśmiechnęła się pod nosem. Naomi popatrzyła na nich z zamyśleniem. Mimo, że Rukia nie powiedziała jej tego w prost, domyśliła się w nocy, że to ona jest tą przyjaciółką Ichigo z liceum i ich zachowanie tylko ją w tym utwierdziło. Uśmiechnęła się lekko i zaczęła rozmowę z Hidekim, który streścił jej wszystko co się działo pod jej nieobecność i poskarżył jej, że Ichigo groził mu pałeczkami, przez co Kurosaki i Kuchiki popatrzyli na niego jak na... po prostu zjeba.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykuję MiszyPL i innym...(za dużo do wymieniania... dla komentujących (o to jest dobre)) ;)
Tak, że ten... dodałam rozdział bo długo czekaliście na poprzedni i nie tylko. Nie wiem kiedy będzie następny, bo szkoła się zaczęła itd... zresztą i tak znacie te śpiewki na pamięć. Rozdział bekowy, bo po prostu... tak wyszedł ;) Gdy jeszcze pracowałam na basenie w wakacje wpadł mi do głowy ten pomysł z yaoistką. Plewiłam koło brodzika i nagle w mojej głowie pojawiła się ta scenka, a ja zaczęłam praktycznie tarzać się po ziemi ze śmiechu. Jakbyście widziały miny mojej pracodawczyni... Wracając do rozdziału, napisałam tą scenkę, a reszta poszła z płatka. Już ja mam takie popieprzone poczucie humoru.
Pozdrawiam
asami-chi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top