„Wybrałeś już imię dla mojej drugiej siostry?"
– Ona mnie zabije. Oni mnie zabiją – poprawiłem, przestępując z nogi na nogę. Aleks radził sobie ze zdenerwowaniem, wypalając kolejnego papierosa, a ja zaczynałem panikować kolejny raz, gdy docierało do mnie jaką głupotę zrobiłem. Vilde miała wylądować za dziesięć minut, a ja miałem ochotę zwiać i zablokować ją w każdym możliwym miejscu, by tylko do mnie nie dzwoniła.
– Prędzej ja zabiję ich, Janek. Serio, już jest nieco za późno i zresztą to przemyśleliśmy, tak?
Spojrzałem w jego oczy, a ciepły uśmiech nieco mnie uspokoił.
– Hm? Już lepiej?
– Nie, kurwa, nie jest lepiej. Bo nie, nie przemyśleliśmy tego, cholera! Co ja sobie wyobrażałem, zapraszając ją tutaj?!
– Miałeś prawo poznać siostrę, a że dowiedziałeś się w taki sposób... – urwał, wzruszając ramionami.
– Chyba chce mi się rzygać.
– Chodź tu. – Zmusił mnie do przytulenia, a jego ramiona były niczym melisa na uspokojenie, bo jeden głęboki oddech później wchodziłem z powrotem do odpowiedniej hali.
Aleks z uśmiechem obserwował nastolatkę, która rozglądała się po lotnisku w poszukiwaniu nas. Poprzedniego wieczora obiecałem, że przyjedziemy na czas i odbierzemy ją, bo nie chcieliśmy, by tłukła się po obcym mieście i nocowała w hotelu. Mama Zająca bez zbędnych pytań zaoferowała nocleg niemal obcej osobie, a ja czułem, że zna całą prawdę. Jednak mój przyjaciel wypierał się, gdy pytałem go czy powiedział jej o moim nowym członku rodziny.
– Ja pierdole, wyglądacie jak bliźniaki – mruknął. – Twój stary to jednak ma geny.
– Nienawidzę cię momentami i mnie wkurwiasz.
– Może twoja siostrzyczka obdarzy mnie lepszym uczuciem. Hello, Vilde. – Uśmiechnął się, płynnie przechodząc na angielski, a moje serce zatrzymało się, gdy dziewczyna mu odmachała i szybkim krokiem podeszła do nas.
Tak naprawdę Vilde nie była do mnie podobna pod żadnym pozorem oprócz ciemnych włosów i oczu, które faktycznie odziedziczyłem od ojca. Moja mama patrzyła na świat zielonymi tęczówkami, a ja musiałem odziedziczyć te w kolorze czekolady, w których podobno zakochała się ona lata temu zanim przyszedłem na świat. Teraz takimi samymi patrzyła na mnie siostra, o której przez ostatnie naście lat nawet nie miałem pojęcia.
– Janek, może coś powiesz? – głos Aleksa wyrwał mnie z wpatrywania się w dziewczynę, która mruknęła coś pod nosem w nieznanym mi języku i brzmiało to jak przekleństwo, gdy przecierała okulary chusteczką, denerwując się na niewielki brudek.
– Co? A tak ja...
– Pytałem czy najpierw pojedziemy coś zjeść.
– Ja... jasne, możemy jechać.
Zająłem miejsce pasażera, gdy Aleks nadal nawijał z Vilde na temat lotu i pogody, a dziewczyna co chwilę wybuchała głośnym śmiechem, który powoli mnie irytował. Czułem się naprawdę dziwnie, patrząc na nią i uświadamiając sobie, że jest owocem zdrady i przez nią moja rodzina się rozpada.
– Bądź milszy, smerfie Fochu. – Aleks dźgnął mnie łokciem, przekręcając kluczyk.
– Spierdalaj.
– Dzięki Bogu, chociaż jeden Olszewski junior wyszedł dobrze – rzucił w ojczystym języku, próbując mi dociąć.
Miał rację, a ja miałem dziwnego focha i nawet nie wiedziałem czym był spowodowany. Może żalem, że za mną siedziała tajemnica, która miała złamać serce mojej matki? A może dlatego, że już po kilku minutach podbiła serce mojego przyjaciela i chciało mi się wymiotować na myśl, że mogą się dziś bzykać, gdy ja zmuszony będę wrócić do domu. Przecież nic biologicznego ich na dobrą sprawę nie łączyło, a Aleks sam przyznał, że Vilde jest ładna.
– Czy on z wami mieszka, Vilde? – powiedziałem, przerywając im temat piosenki, która właśnie była na topie w polskim radio. Nastała nieprzyjemna cisza i gdyby nie głos prowadzącego audycję, w aucie panowałaby grobowa atmosfera.
– Tato? Chwilowo nie.
– Nazywasz go tatą?
– Zaufaj mi, dopóki nie dowiedziałam się o was to był dla mnie tatą, teraz może być jedynie pieprzonym dawcą spermy.
– Łohoho ostro, już cię lubię. – Zaśmiał się Aleks, zbijając z nią piątki.
Chyba nie tylko dlatego, Zając, ale też dla jej cycków. Przewróciłem oczami, uświadamiając sobie fascynację mojego przyjaciela, która jedynie się potwierdziła, gdy bez przerwy ją zagadywał, siedząc w restauracji. Wiedziałem, że muszę wrzucić na luz, ale czułem się niezręcznie, mając obok siostrę i to wszystko dopiero zaczynało do mnie docierać. Ona tu była. Jej szklanka stała obok mojej, jej dna było niemal identyczne jak moje i nawet oboje mieliśmy czerwone słomki. I Aleks bez przerwy śmiał się, że jest tak fajna jak ja, ale ja częściej jestem obrażony. Czyli po prostu byłem Olszewskim gorszego sortu, a on zrobił sobie z tego powód do żartów.
– Wszystko okej, Janek? – zapytał, gdy Vilde skierowała się do toalety. – I nie kłam, że tak, bo widzę, że jesteś zły.
– Nie wiem, jakoś tak mi dziwnie.
– Przez Vildy?
– Już dajesz jej zdrobnienia?
– Czy ty jesteś zazdrosny? – Uniósł brew w tym wkurwiającym ironicznym geście, a ja kazałem mu się pieprzyć. – Może zadzwonimy do Piotrka, by wyjść gdzieś jako paczka?
– Jesteś żałosny momentami. Chyba będę lecieć, a ty postaraj się nie bzyknąć mi siostry. – Próbowałem wstać od stołu, ale to Aleks siedział z zewnętrznej strony restauracyjnej loży.
– Wracaj na miejsce i nie pieprz głupot, Janek. Jestem miły i dobrze o tym wiesz. I sorry, ale nie bzykam kogoś, kto wygląda jak ty. Czekaj, nie tak to miało brzmieć – dodał, gdy to ja uniosłem brew w pytającym geście.
Vilde zajęła swoje miejsce, zmieniając temat na naszego ojca, żartując, że zejdzie na zawał, gdy zobaczy nas razem. Szczerze mówiąc nie mogłem doczekać się jego reakcji, bo w mojej głowie narodził się plan, w którym razem z moją nową siostrą siadamy przy rodzinnym stole do kolacji, a mój ojciec musi udawać, że jej nie zna.
Dom Aleksa powinien być pusty o tej porze, więc zaskoczyły nas głosy dobiegające z kuchni, skąd unosił się zapach czekolady. Domi ucieszyła się, słysząc brata i przybiegła do nas, krzycząc:
– Aleeeeks, ale akcja dzisiaj była! No patrz! – Wyszczerzyła się, ukazując lukę pomiędzy zębami. – Walnęła mnie piłka. – Jeszcze większy uśmiech wskoczył na jej twarz, a ja prychnąłem, w ostatniej chwili powstrzymując zaśmianie się. Typowy mały Zając, wychowywany przez Aleksa, który uważał za zabawny wypadek z piłką na wf.
– O cholera, bolało?
– Nooo, ale prawie nie płakałam. I mama mnie zabrała, bo krew leciała. Kto to? – zwróciła się, patrząc na Vilde, która uśmiechała się, stojąc obok i nic nie rozumiejąc.
– To... nasza znajoma. Będzie u nas kilka dni. Nie mówi po polsku, więc przedstaw się ładnie, jak uczyli was na angielskim.
Dominika wyszczerzyła się, chwaląc kilkoma zdaniami, a potem dołączyła do nas Gabriela, dając popis językowy, o który nawet bym jej nie podejrzewał. Opowiadała o czekoladowym cieście, o które poprosiła córka na osłodzenie wypadku w szkole.
Vilde komplementowała dom, gdy szliśmy na górę, by zrelaksować się w pokoju Aleksa. Chciałem dogryźć mu na temat panującego tam porządku i słodkiego zapachu, z odświeżacza, który wtyknięty był w kontakt. Ja nigdy nie spotkałem tu takich luksusów i nie spodziewałem się, że ten aż tak przejmie się przyjazdem dziewczyny. Rozmawialiśmy o tym naprawdę długo i to on rzucił taki pomysł, którego początkowo nie brałem nawet na poważnie. A teraz Vilde tu była i podawała nam wino kupione w strefie bezcłowej. Zając znowu żartował, że przyniesie zaraz kieliszki, bo nie wypada pić takiego napoju ze zwykłych szklanek jak to czasem bywało z naszymi napojami.
– Jesteś zły, że tu jestem? – zapytała Vi, gdy zostaliśmy sami. Spojrzałem na nią, zastanawiając się chwilę, ale nie umiałem przytaknąć.
– Po prostu czuję się dziwnie. Nie mów, że ty nie.
– Trochę.
– Co on wam mówi jak przyjeżdża do Polski?
– Że jedzie w delegację. Teraz już przynajmniej wiem jak wyglądają te delegacje w święta.
– Nigdy nic wam nie dało do myślenia?
– Mogę zapytać ciebie o to samo.
– Podejrzewałem wielokrotnie, ale i tak dostawałem opierdol, że w ogóle o tym myślę.
– No u nas zaczęło coś śmierdzieć ostatnio, a ja myślałam, że ma romans w Szwecji. A tu proszę.
– Kiedy twoja mama rodzi?
– Planowo za pięć tygodni.
– O to się Olszewski senior postarał – rzucił Aleks, wracając do pokoju. – Z jednego Olszewskiego nagle w moim pokoju siedzi dwójka, a niedługo na świecie będzie i trójka. Ej, myślicie, że jest was więcej?
– Aleks, możesz choć raz się zamknąć?
– No ale ej, to w sumie zabawne, nie? Żyjecie sobie w różnych krajach, a potem się okazuje, że macie kogoś o wspólnych genach.
– Ty, kurwa, no szczyt zajebistości, gdy okazuje się, że twój ojciec ma rodzinę na boku.
– To nie jest fajne, Aleks, nie chciałbyś, by twój tato tak zrobił – powiedziała Vilde, a humor od razu się zmienił. – Mam nadzieję, że jest o niebo lepszy.
– Ta, nie narzekam – rzucił Aleks cicho, podchodząc do okna i dodając, że zrobiło się nieco gorąco w pokoju. Wiedziałem, że próbuje ukryć nadchodzący smutek, bo temat taty nie był jego ulubionym tematem, a Vi nic nie wiedziała o rodzinie chłopaka.
Vilde ostatecznie okazała się naprawdę świetną dziewczyną, a ja zaczynałem na nowo czuć sympatię, która połączyła nas przez internet. Narzekaliśmy na mojego ojca i wszystkie tajemnice, prześcigając się w rodzinnych historyjkach. Przy niektórych czułem dziwne ukłucie, gdy okazywało się, że to tamtą rodzinę zabrał do Japonii, o której ja marzyłem jeszcze kilka lat temu i to tamto dziecko uczył jeździć na rowerze. Przy mnie był dziadek, bo ojciec od zawsze zasłaniał się pracą.
Telefon przerwał wybuch śmiechu z historyjki opowiadanej przez Aleksa, a moja mina zrzedła, gdy zauważyłem informację o połączeniu od matki. Wiedziałem, że nie mogę tego tak po prostu olać i poprosiłem o ciszę, odbierając.
– Janek, wiesz, że tato niedługo ląduje i chcieliśmy spędzić ten wieczór razem, znowu szlajasz się z Aleksem?
– Uczymy się, mamo – skłamałem bez zająknięcia. Postukałem się w czoło, patrząc na przyjaciela, którego twarz była czerwona od wstrzymywania śmiechu.
– Bardzo się cieszę, Janek, ale możecie już na dzisiaj skończyć. Przyjechać po ciebie?
– Nie.
Aleks już wiedział co się święci, a ja niechętnie żegnałem się, korzystając z odprowadzenia na przystanek przez mojego przyjaciela. Vilde miała skorzystać z wolnej chwili i się odświeżyć, a my mieliśmy chwilę na rozmowę. Chłopak z powagą pytał jak się czuję, wiedząc, jak zdenerwowany byłem.
– Chyba jest fajna, co? – powiedziałem, patrząc na jego reakcję. Wzruszył ramionami, przyznając, że mamy to samo poczucie humoru i tak samo głośno się śmiejemy. – Ja się tak nie drę! – obruszyłem się.
– Drzesz się i nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Zapanowała cisza, gdy sprawdzałem rozkład jazdy. Nie rozumiałem po co Aleks nadal przy mnie stał, mogąc spokojnie wrócić do domu i zająć się gościem, który ewidentnie przypadł mu do gustu. Palił papierosa, wypuszczając dym w górę, by nie leciał mi w twarz, bo szczerze tego nienawidzę.
– Martwisz się, co? – rzucił, przecinając głuchą ciszę.
– A dziwisz mi się? Serio, uwierz, że to dla mnie chore, że dzisiaj stanęła przede mną siostra, o której totalnie nie miałem pojęcia. Wyobrażasz sobie minę mojego ojca jutro? Boże, mojej mamie pęknie serce. – Potok słów wylewał się z moich ust, a Aleks przerwał go przytuleniem. Westchnąłem, wreszcie się zamykając i to on przejął pałeczkę:
– Nawet nie wyobrażam sobie co czujesz, bo myślałem, że twój ojciec nie może być większym dupkiem. A jednak widocznie umie jeszcze pokazać, że można być gorzej niż dnem. Jednak chcę żebyś wiedział, że jakby coś, to nie jesteś w tym sam, Janek. Jestem tutaj z tobą i wiesz, że możesz się do mnie przenieść na dłużej niż jedną noc. Nawet mogę przenieść się na kanapę i opróżnić ci szafkę. Moja mama nawet kupiła dodatkowe szczoteczki na wypadek gdyby Janek chciał u nas nocować, tak po prostu spontanicznie – zaśmiał się, przedrzeźniając matkę. Miałem wrażenie, że chce powiedzieć coś jeszcze, ale na światłach właśnie pojawił się mój autobus, który nie dał nam szans.
– Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że tu jesteś, Aleks – powiedziałem, czekając aż kierowca otworzy drzwi. Posłał mi uśmiech, który odwzajemniłem, dodając jeszcze: – Odzywaj się i nie przeleć mi siostry.
Zasalutował, a ja zaśmiałem się, zajmując jedno z wolnych miejsc i wkładając słuchawki w uszy. Godzinę później mieszałem widelcem w talerzu, wysłuchując opowieści ojca o zapieprzu w pracy i gryzłem się w język, by nie zapytać go o drugą rodzinę. Był dla mnie śmieciem i nie mogłem na niego patrzeć, ale jednocześnie nie umiałbym wyjawić prawdy. Patrzyłem na matkę, która przytakiwała mu, narzekając na jego współpracowników i przeklinając tak długie nadgodziny. Nie spodziewałem się, że można mieć taki tupet i tak świetnie kłamać bez mrugnięcia okiem, ale on nawet nie zawahał się, mówiąc jak bardzo chciałby wrócić do Polski i jak bardzo mu tego brakuje.
– Najadłem się, dziękuję – rzuciłem, ostatecznie wstając, gdy kolejna fałszywa rzecz wyszła spomiędzy jego warg, a ja prychnąłem, czym przyciągnąłem ich uwagę. – Pójdę do siebie.
– Kolacja się jeszcze nie skończyła, Janek.
– Dla mnie i owszem.
Stanowczym tonem wypowiedział moje imię, gdy kierowałem się na górę, nie mając zamiaru uczestniczyć w tej szopce dłużej. Wolałem Netflixa i krótkie sprawozdanie do Aleksa, który przyznawał, że się martwi i mam dzwonić, gdyby coś się działo. Oni za to świetnie się bawili, wychodząc na miasto. Chłopak rzucił propozycję, ale byłem uziemiony w domu i nie mogłem pozwolić sobie na wyjście, a wymykanie się byłoby słabe.
Serial pozwolił mi zająć myśli, które krążyły bez przerwy wokół mojego przyjaciela i Vilde, a ukłucie zazdrości pojawiło się, gdy Facebook wyświetlił mi ich najnowsze zdjęcie, na którym siedzieli nad drinkami, a roześmiane oczy i szerokie uśmiechy pokazywały jak dobrze czują się w swoim towarzystwie. W tej samej chwili na ekranie wyświetlił się komunikat o nadchodzącym połączeniu video od Zająca, a ja westchnąłem, odbierając. Głośny śmiech dziewczyny wypełnił mój pokój. Aleksander opowiadał o fajnej zabawie, pytając czy na pewno jest okej i nie musi wpaść na interwencję. Odetchnąłem z ulgą, gdy Vi zniknęła w łazience, a on wyszedł na zewnątrz, by zapalić i zapytać mnie o prawdziwe samopoczucie.
– On tak bardzo kłamie, że chce mi się rzygać – jęknąłem.
– Coś gadał?
– Wprost opowiada jak dużo pracuje i jak bardzo za nami tęskni i chętnie wróciłby do Polski. Rozumiesz, nie? Tam zaraz urodzi mu się drugie dziecko, a on mówi takie rzeczy.
– Przewalone – mruknął i nastąpiła chwila ciszy, a ja patrzyłem jak pali papierosa.
Pukanie do drzwi sprawiło, że wzdrygnąłem się. Do środka bez jakiegolwiek zaproszenia weszła moja mama, pytając co się dzieje. Nie chciałem, by Aleks był świadkiem czegokolwiek, więc rozłączyłem się, wzruszając ramionami.
– Janek, ja widzę, że coś się dzieje. – Usiadła na skraju łóżka i spojrzała na mnie z troską.
– Mamo, ty tego nie widzisz jak on się zachowuje? Wpada tutaj raz na rok, rozwala wszystko, traktuje mnie jak zakałę rodziny i jest okej?
– Janek, kochamy cię i po prostu martwimy się o ciebie ostatnio. Widzimy twoje oceny, wiemy jak się zachowujesz, jak strzelasz fochy i jak się zmieniasz. I to odkąd pojawił się Aleks.
– Jego w to nie mieszaj, mamo.
– Ale, Janek, ja to widzę! Widzę jak zły wpływ ma ten chłopak na ciebie!
– Serio, myślałem, że chcesz porozmawiać, a ty jak zwykle swoje. Jak masz się tak zachowywać to daj mi po prostu spokój.
Patrzyła na mnie, oczekując nieco innej reakcji niż ta. W końcu złagodniała, pytając co się dzieje i dodając, że nie chce, bym czuł się źle.
– Tak właściwie, mamo, to dlaczego ja nie mam rodzeństwa?
Dobierała odpowiednie słowa w głowie, wpatrując się we mnie. W końcu zaczęła bawić się obrączką, spuszczając wzrok i przyznając, że kiedyś o tym myśleli.
– Ale po prostu się nie udało. Zresztą tato nie chciał więcej dzieci, więc nikomu nie jest z tym źle.
– A tobie?
– Było, minęło, Janek. Nie chciałabym wracać do pieluch i nieprzespanych nocy.
***
Wszelkie możliwe social media Aleksa zaspamowane były filmikami i zdjęciami z Vilde, a ja czułem jak wiele mnie ominęło poprzedniej nocy. Czułem się jak gówno. Jak zazdrosne gówno, które nie mogło wypędzić z głowy obrazu przyjaciela z siostrą w łóżku. I nie wiem czy bardziej czułbym obrzydzenie na myśl, że to dwie bliskie mi osoby, czy może jednak zawód, że Aleks nie umiał utrzymać penisa w spodniach.
Dość szybko mózg przypomniał mi o obecności ojca w domu i dzisiejszej kolacji. Musiałem jeszcze powiedzieć mamie o gościu, a naszą wspólną wersją była dziewczyna z wymiany kulturowej. Kobieta była zdziwiona i zła, że mówiłem jej dopiero teraz, bo nie ma pomysłu na danie i mówienie o kolacji kilka godzin przed jest nieodpowiedzialne. Wiedziałem jednak, że ugnie się, gdy usłyszy jak bardzo mi zależy, bo naprawdę się polubiliśmy.
– Aleks też będzie?
– Nie. – Przewróciłem oczami, bo miałem wrażenie, że teraz chłopak będzie wrogiem numer jeden w naszym domu.
Popołudnie przyszło szybciej niż się spodziewałem. Mój poziom stresu wychodził poza skalę, a ja zastanawiałem się czy w ogóle powinienem wchodzić w taką głupią sytuację. Byłem niemal przerażony, zwłaszcza, gdy mój ojciec na każdym kroku rzucał mi oceniające teksty bądź naskakiwał na Aleksa. To właśnie Zając podrzucił Vilde do naszego domu i poprosił o wyjście na zewnątrz na chwilę. Zająłem miejsce pasażera i westchnąłem, gdy padło pytanie jak w domu.
– Tak samo, jak zawsze, gdy przyjeżdża.
– Też masz dość tego jak wchodzi w dupę? – Vilde oparła się o fotel, siedząc z tyłu i przewróciła oczami: – Serio, jak do nas przyjeżdża to zawsze jest taki "Och i ach" jak to tęsknił. I liczy, że prezenty wszystko kupią. Chociaż czekaj, te pianki w czekoladzie, które czasem przywoził, nadal uważam za zajebiste.
– Cóż, tu jest nieco inny.
– Jakie pianki w czekoladzie? – rzucił Aleks, marszcząc brwi jak zawsze, gdy czegoś nie rozumiał.
– Ptasie mleczko, idioto.
– O to dokładnie! – Vi mi przytaknęła.
– Ach... Jak coś to dzwonicie i was odbieram. U mnie już łóżeczka na pięknych Olszewskich będą czekać.
– Chyba prędzej nagrobek mi szykuj.
– Zapamiętam, by zakopać nogi i to co najmniej trzy metry w ziemi, oglądałem ten serial.
Z przerażeniem zapraszałem nastolatkę do środka, krzycząc, że już jesteśmy. Widok mojego ojca, krztuszącego się wodą, był godzien Oscara, a ja czułem, że to dopiero początek. Uśmiech Vilde i uniesiona brew dała mi poczucie, że to będzie naprawdę cudowny wieczór, który mój ojciec popamięta na długo.
Dziewczyna z radością przedstawiała się, zajmując miejsce obok mnie, jednocześnie siadając naprzeciwko mężczyzny. Słowem nie pisnął, że się znają, a ja podczas posiłku opowiadałem o wymiane uczniowskiej i Vilde, która wymieniała się z Aleksem, ale temu wypadło dzisiaj coś ważnego i to ja miałem zabrać ją na kolację. Sam siebie nie poznawałem, kłamiąc bez zająknięcia. Vi idealnie podjęła grę, zachwycając się Polską i wspominając o cudownym jedzeniu i słodyczach. Na opisie Ptasiego Mleczka mój ojciec przeprosił na chwilę, wstając od stołu, a my nie mogliśmy powstrzymać uśmiechów.
– Och, Janek, chwaliłeś się, że tato też mieszka w Szwecji? – rzuciła moja mama, jakby wyczuwając co się święci, a moje serce stanęło na myśl, że może coś podejrzewa.
– Właśnie dlatego chciałem, by była dzisiaj z nami. Przepraszam, że wcześniej ci o tym nie powiedziałem.
– Kochanie, czy ty wiesz, że Vilde mieszka w tym samym mieście co ty w Szwecji? – powiedziała, łapiąc mojego ojca za rękę, gdy wreszcie postanowił wrócić do nas. – Przyniosę więcej wody – dodała, zauważając pusty dzbanek.
– Wybrałeś już imię dla mojej drugiej siostry? – rzuciłem, patrząc na ojca i próbując nie ugiąć się pod jego wzrokiem. Milczał, a ja kątem oka widziałem Vilde, opartą ramieniem o oparcie krzesła. Uśmiechała się szeroko i triumfująco, bo wiedziała, że mężczyzna nie spodziewał się takiego spotkania. – A może zrobisz to z mamą moją i jednocześnie mamą Vilde, co?
– Janek...
– Mama wie?
Nie zdążył odpowiedzieć, bo rozchichotana kobieta wróciła do kuchni, zaczynając nowy temat. Wypytywała Vilde o rodzinę, a ja bałem się, że dziewczyna wszystko wyda.
– Taka śmieszna historyjka, bo mój ojciec jest Polakiem i właśnie dlatego wybrałam ten kierunek na wymianę. Rozumie, pani, takie... poznawanie korzeni.
– Może przyniosę deser? – pytanie ojca zdziwiło nas, bo nasze talerze nie były nawet jeszcze puste, a ten wspominał już o słodkościach. – Janek, pomożesz mi?
Wytarłem usta, kierując się do kuchni, gdzie od razu dostałem atak.
– W co ty pogrywasz, Janek?!
– Ja? Naprawdę chcesz o tym rozmawiać?
– Skąd się znacie?
– Mogliśmy być plemnikowymi sąsiadami, ale mój stary nie umie zapłodnić tylko jednej kobiety.
Dostałem twarz szybciej niż zdążyłem pomyśleć o sensie zdania, które wypuściłem. Mężczyzna jakby sam nie zdał sobie sprawy z tego, co zrobił, bo patrzył na mnie z przerażeniem bądź innym uczuciem, którego nie umiałem odczytać.
– Tylko na tyle cię stać? W przeszłości potrafiłeś wpieprzyć mi bardziej. I tylko mi, co? Bo tam miałeś ukochaną córeczkę? – brnąłem dalej, wiedząc, że w pewnej chwili powiem o kilka słów za dużo. – Bo co? Bo dziewczyn się nie bije? Czy może dlatego, że zrobiłeś z wpierdolu normę?
Spojrzał za mnie i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że za moimi plecami stoi nie kto inny jak moja mama.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top