„To jest ten moment, gdy powinniśmy pogadać"

Czasami przychodzą takie chwile, gdy musimy wziąć byka za rogi i podjąć dorosłe kroki, wyjaśniając chujowe sytuacje. To Aleks pomógł mi, gdy znalazłem się pod ścianą i musiałem wykonać krok nad przepaścią, stawiając swoje życie i zdrowie na szali. To on pokazał mi, że kierunek jest tylko jeden – wyprowadzka z domu i ucięcie kontaktów, chociaż nadal istniała możliwość, że któregoś dnia do drzwi zajączkowego domu zapuka policja i znowu odwiozą mnie do domu. Trzymałem się nadziei, że moi starzy mają ważniejsze sprawy na głowie i faktycznie dadzą mi spokój. Teraz jednak byłem zupełnie sam, gdy Aleks walczył ze swoimi demonami przeszłości na terapii, a Gabriela z Dominiką szalały po sklepach, bo dziewczynka szukała prezentu urodzinowego dla koleżanki.

A moim bykiem z rogami była tym razem Nina.

– Pogadamy? – rzuciłem bez żadnego przywitania, gdy otworzyła drzwi. Była zdziwiona i nie byłem pewien czy widzę na jej twarzy również nutkę wkurwienia.

– A mamy o czym? – Skrzyżowała ramiona, ale nie zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.

– A nie mamy? Serio, Nina, to jest ten moment, gdy powinniśmy pogadać, bo dużo się odjebało.

– Jakoś nie byłeś skory do rozmowy przez ostatni czas – rzuciła, bo przecież nie byłaby sobą, gdyby nie dorzuciła swoich pięciu groszy.

Wpuściła mnie jednak i chwilę później z widoczną obrazą zamykała nas w swoim pokoju, czekając na wyjaśnienia. W oczy rzucił mi się jednak plakat z kotem w miejscu, gdzie jeszcze dotychczas wisiał kolaż naszych wspólnych zdjęć z kapslami od Tymbarka i papierkami z ciasteczek z wróżbą.

– Wyrzuciłaś je? – zagaiłem.

– Nie miałam ochoty na ciebie patrzeć, skoro mnie olałeś.

– Ta... No racja w sumie.

– Jestem pewna, że ty też nie zabrałeś naszych zdjęć do Aleksa.

– Tak naprawdę to zabrałem niewiele rzeczy, książki do szkoły, komputer i kilka ubrań. I tyle.

– Okej.

Jasne, jej okej wcale nie znaczyło, że się zgadza czy że faktycznie jest okej, ale było pasywno-agresywnym pokazaniem, że jest zła.

– Nawet nie wiem, od czego zacząć – przyznałem, ze zdenerwowaniem rozglądając się po jej pokoju. Panował znajomy mi już bałagan, gdzie w kącie piętrzył się kosz na pranie, do którego chyba nigdy nie trafiała, obwieszając go ubraniami "na inny raz".

– Kochałeś mnie kiedykolwiek? – zapytała prosto z mostu, a ja muszę przyznać, że nie spodziewałem się czegoś podobnego.

Zamurowało mnie i to nieźle, a niezręczna cisza zagęszczała atmosferę. Nina milczała, wbijając we mnie wzrok i czekając na odpowiedź. A ja jej nie miałem.

– Kochałem cię. Oczywiście, że cię kochałem. Ale nie miłością, której mogłabyś chcieć i na jaką zasługujesz.

– Już nie pierdol, na co zasługuję, bo na pewno nie na bycie z chłopakiem, który potajemnie marzył o pieprzeniu innego chłopaka!

– Nigdy o nim nie fantazjowałem, będąc z tobą! – obruszyłem się, bo halo, przecież tak wcale nie było! No może nie przez cały czas.

– Serio?! Ja pamiętam, jak na niego patrzyłeś! – podniosła głos i wiedziałem, że to nie będzie przyjemna rozmowa.

– Jak?! No jak?! Jak ty na Tytusa, z którym mnie zdradziłaś?!

I proszę, jak łatwo można ją zamknąć.

– Nawet nie masz pojęcia, co czułam – powiedziała o wiele spokojniej, a jej głos zaczął się łamać. Znowu złapała się za ramiona, jakby wolała zostać zamknięta.

– Nie, nie mam pojęcia. Bo byliśmy razem i cokolwiek działo się w mojej głowie, ty mnie zdradziłaś. A potem bzykaliśmy się, jakby się nic nie stało, a ty mi nawet nie powiedziałaś, że już z kimś to zrobiłaś, gdy ja srałem, by twój pierwszy raz był przynajmniej okej!

– Byliśmy razem, bo chciałeś zamydlić oczy starym! Wykorzystałeś mnie jak zwykłą szmatę, a śmiesz wypominać Tytusa?! Czułam się tak cholernie niewystarczająca, a teraz czuję się jak gówno, gdy dowiedziałam się, że po kilku tygodniach związku tak bardzo znienawidziłeś dziewczyny, że przerzuciłeś się na chłopaków!

– Nigdy cię nie znienawidziłem, Nina. To było we mnie od zawsze, ale jednocześnie wiedziałem, jak bardzo złe to jest! I wierzyłem, że możesz mi pokazać, że dziewczyny też są okej.

– Kurwa, serio? – prychnęła ze złością, uciekając wzrokiem. – I ty mi nie powiesz, że mnie nie wykorzystałeś.

– Zjebałem po całości, bo wszedłem z tobą w związek, który od razu był skazany na porażkę i strasznie tego żałuję. Jesteś naprawdę cudowna, ale ja ci nie dam tego, co byś chciała. Nie chcę jednak, żebyś myślała, że to przez ciebie zostałem gejem, bo tak nie jest.

– Ja już sama nie wiem, jak jest.

Widziałem emocje nią targające i w końcu rozpłakała się, gdy kolejne oskarżenia i nerwowo wyrzucane teksty wychodziły spomiędzy naszych warg, zanim mózg w ogóle zdążył zareagować i wymyślić coś porządnego. Wyrzucaliśmy żale i niedopowiedzenia, które piętrzyły się tak właściwie od miesięcy, a ja czułem, jak i mój głos się łamie, gdy podniesionym tonem powiedziałem, jak bardzo kocham Aleksa. Patrzyła na mnie i widziałem, jak bardzo ją tym złamałem, ale nie mogłem nic poradzić.

– Ciebie też kochałem, Nina. Byłaś dla mnie moją Ninką, moją siostrą, którą zawsze chciałem mieć.

Pokręciła głową, a ja nie miałem pojęcia, co to może znaczyć. Nie wiedziałem też kiedy temat zszedł na Tytusa, a ona przyznała, że ich znajomość zakończyła się przeze mnie, gdy dała mu w twarz, bo podobno nazywał mnie pedałem, dodając jeszcze kilka innych epitetów.

– Powiedz chociaż, że dobrze się bzykał – zażartowałem, bo niejednokrotnie żartowaliśmy na temat szkolnych podrywaczy, zastanawiając się, czy faktycznie są aż tak dobrzy, czy może ich dziewczyny aż tak zdesperowane.

Roześmiała się, wzruszając ramionami i przyznając, że dupy nie urywało. Nie spodziewałem się jednak, że o to samo zapyta w kontekście Aleksa.

– Wiesz – zacząłem, próbując jakoś wybrnąć. – Chyba nie mam za dużo porównania, bo z tobą też było mi przyjemnie.

– Janek, ja pamiętam, jak to wyglądało i łapie mnie zażenowanie, więc obiecajmy sobie, że nigdy nie będziemy tego wspominać, a nikt nie dowie się o szczegółach, okej?

– Aż taki chujowy jestem?

– Obiecajmy sobie – zakończyła, olewając moje pytanie.

Atmosfera znowu zgęstniała, a Nina przyznała, że za mną tęskniła. I kurwa, ja też tęskniłem. Ale tęskniłem za Niną sprzed kilku miesięcy, z którą oglądałem głupkowate seriale i wżeraliśmy tonę niezdrowych przekąsek. Nie za Niną, która ciągle się rzucała o najmniejsze pierdoły i była moim wrogiem, któremu nie mogłem zaufać.

– Czy możemy się pogodzić i w piątek wypić wino i znowu nawpieprzać się nachosów przy jakimś debilnym programie? – zaproponowała, a ja ze szczerością musiałem przyznać, że trudno mi się teraz określić, bo nie wiem, co będę robić w piątek. – Musisz zapytać Aleksa o zgodę?

– Nie, po prostu... po prostu nie wiem, czy coś planuje. – Wzruszyłem ramionami, licząc, że nie będzie drążyć tematu.

Kiwnęła głową i zapanowała dziwna cisza, którą przerwała jeszcze dziwnym pytaniem:

– Czyli... jesteście razem?

– Tak jakoś wyszło.

– Cholera, przecież miał być mój – rzuciła, krzyżując ramiona.

– A okazał się pedałem, no popatrz, chyba nie masz szczęścia w facetach.

– Chyba puszczę dzisiaj lotto, może tam mi się uda.

Wiadomość od Gabrieli sprawiła, że się zestresowałem i uświadomiłem, jak długo się zasiedziałem. Podobno wybrały już, co miały wybrać i wracały po Aleksa, który wcale nie wiedział o mojej wycieczce. Nerwowo odpisywałem, że spotkamy się w domu, bo trochę mi się zeszło i dziękowałem za propozycję odebrania. Nie byłem pewien ich reakcji na Ninę i wolałem nie mówić o moim spotkaniu. Żegnałem się z dziewczyną, dodając, że widzimy się w szkole i szybkim krokiem kierowałem się na odpowiedni autobus. Wpadałem do środka, widząc już auto na podjeździe i pierwsze co usłyszałem to udawane opanowanie w głosie Aleksa, gdy pytał:

– Gdzie byłeś?

Był w salonie, a na stole czekało na mnie jedzenie z Maka. Uniesiona brew i skierowany na mnie wzrok oznaczał, że czeka na odpowiedź, a ja wzruszyłem ramionami.

– Tu i tam. Jak było?

– Tak i tak.

– Serio?

– A co, nie wystarcza ci taka odpowiedź?

– Mówiłem ci kiedyś, że możesz sobie tę ironię wsadzić w dupę, Aleks.

– Czyli nie powiesz mi, gdzie byłeś? – Z jednej strony nie musiałem mu się tłumaczyć. Z drugiej wiedziałem jednak, że ma prawo się denerwować, bo sam umierał ze strachu, że rzucę wszystko i wrócę do rodzinnego domu. A byłbym gorzej niż pojebany, gdybym tak zrobił.

– Byłem u Niny, ulżyło? To teraz opowiesz, mi jak było?

– Po co u niej byłeś?

– Chciałem pogadać i wyjaśnić to całe gówno. I pytała, jak się bzykasz.

– I co powiedziałeś?

– Że wchodzisz mi głęboko w gardło, a ja ci w dupę. Serio, Aleks? – Nie wierzę, że ten debil w to uwierzył.

– Tak mi się coś nie zgadzało, bo to ja ewentualnie wchodziłbym w ciebie.

– Oho, widzę, że nawet te role już zostały ustalone i fajnie, że dowiaduję się o tym dopiero teraz. Więc opowiesz mi, jak było? – poprosiłem, wyjmując frytki.

– A tak serio to po co do niej poszedłeś?

– Powiedziałem ci. Chciałem pogadać, bo widzę, że nie umie sobie poradzić z faktem, że jej były chłopak przerzucił się na chłopaków. Wyjaśniłem jej, że od zawsze mi się podobałeś, a związek z nią nigdy nie powinien mieć miejsca. Oboje przyznaliśmy, że był błędem.

– Czyli teraz będziesz się przyjaźnić ze swoją byłą?

– Aleks, ja byłem z nią krócej, niż jestem z tobą, więc serio skończ. Ona dla mnie nie istnieje i kocham tylko ciebie, dobrze o tym wiesz. I wiesz, że to się zmieni, chyba że zechcesz mnie wypieprzyć z domu i swojego życia.

– Słońce, wypieprzyć to ja mogę cię pod prysznicem, a nie z domu – dodał z uśmiechem, ciągnąc mnie na swoje kolana.

Próbowałem wyciągnąć z niego opowieść o terapii, ale wzruszał ramionami, dodając, że nie rozmawiali o niczym szczególnym, ale przyznał jej się do odmiennej orientacji. Wyrwałem się z jego ramion, podnosząc do pozycji siedzącej i spojrzałem zszokowany.

– Woah, czy ty właśnie zaliczyłeś swój pierwszy coming out? Gratuluję! Chociaż czekaj, pierwszy miałeś u swojej mamy.

– To ona zrobiła mi coming out, bo wiedziała o wiele wcześniej, niż ja sam potrafiłem sobie uświadomić, że coś może być na rzeczy.

– Czy to ten moment, gdy idę na górę jej podziękować czy jednak olać?

Uśmiechnął się, zjadając w końcu frytkę trzymaną przeze mnie. Szliśmy na górę z jego rękami na moich pośladkach i plecach, gdy wsuwał dłonie pod moją koszulkę, by zwinnymi palcami bawić się gumką bokserek. Z pokoju Dominiki dobiegały stłamszone głosy i to właśnie tam Aleks zapukał, pytając, jak idzie. Dziewczynka chwaliła mu się przeczytanym rozdziałem i widziałem jej dumę, gdy pogratulowałem głośno. Aleks zaproponował kino w nagrodę w piątkowy wieczór, a ja spiąłem się, przypominając sobie o propozycji Niny. Zacząłem temat wyjścia po zamknięciu drzwi do pokoju, a on spojrzał na mnie z uśmiechem, łapiąc mnie za ramiona i delikatnie obejmując.

– Wyjdę z mamą i Domi na jakąś bajkę i pizzę, a wy spędzicie wieczór razem jak besties, co? A potem wpadnę niespodziewanie i sprawdzę, czy się nie ruchacie.

– Tylko jeśli potem wyruchasz mnie. – Uniosłem brew, bo kurwa, moje ciało błagało o jego kutasa jak Belli wagina o kutasa Edka w Zmierzchu. Odkąd zasmakowałem obciągania, nawet trzepanie pod prysznicem nie było na tyle satysfakcjonujące, a ja czułem znajome ciepło w podbrzuszu, gdy kładłem się obok.

– Jestem gotów na takie poświęcenie.

Staliśmy na środku pokoju, całując się z obłędem, a ja nasze przyspieszone oddechy robiły się coraz bardziej rozgrzane. Aleks przyciskał mnie do swojej twarzy ze zdecydowaniem, kładąc rękę na karku, by po chwili przejść na policzek. Jęk wyrwał się prosto w jego usta, gdy wsunął rękę w moje spodnie. Miękkie jak wata nogi nie pomagały ustać pionowo, a z każdym kolejnym przesunięciem jego dłoni, modliłem się, by nie upaść.

– Ty chuju – wymamrotałem, gdy przestał.

Znowu przywarł do moich warg z głupim uśmieszkiem, prowadząc mnie wreszcie do łóżka, gdzie padłem już bez koszulki i z zamiarem prędkiego wydostania się ze spodni.

– Ja pierdole, czekałem na ten moment cały dzień – wymruczał, widząc wybrzuszenie w bokserkach. Sam się rozebrał naprawdę szybko, wisząc nade mną przez moment, dając mi poczucie niezręczności, gdy wpatrywał się w moje ciało. – Jesteś tak cholernie gorący.

– Zacznę sobie trzepać, jak ty się tym nie zajmiesz, bo dojdę od twojego pieprzonego oddechu na mojej twarzy i twojego kutasa na moim.

– Rączki idą na bok. – Złapał mnie za nadgarstki, unosząc ręce nad głowę i przyszpilił mnie do materaca, a ból, który się pojawił, sprawił, że niewielki jęk wyrwał się spomiędzy moich warg. – Podoba się, hm?

Zostawiał malinki na moim torsie, a ja nawet nie umiałem go zatrzymać. Podniecało mnie każde mocniejsze podgryzienie i złapanie za udo. Puszczona w tle muzyka zagłuszała moje jęki i miałem nadzieję, że faktycznie niczego nie słychać w innych pokojach. Zwłaszcza Aleksa, który doszedł, jęcząc w moje włosy, które znowu szarpał, gdy brałem go do ust.

– Kurwa, przepraszam – szepnął z widocznym przerażeniem, gdy sperma dostała się tu i tam. Oboje żartowaliśmy z połykania, więc rzucił mi chusteczkę, bo jakoś oboje nie byliśmy gotowi na ten krok.

– Jak nie rzucisz fajek, to ostatni raz tak doszedłeś.

– No słuchaj, tobie też przydałby się ananas.

Kochałem fakt, jak bardzo niezręczność przestała istnieć w naszym związku. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek umiałbym być tak otwarty na rozmowy o seksie z drugą osobą. Ba, kiedyś nie wyobrażałem sobie, jak można spojrzeć w drugą parę oczu, gdy cała ta erotyczna otoczka opada. Sam czułem zażenowanie, gdy po orgazmie na ekranie nadal leciał pornos, a do mnie docierało, do czego trzepałem. Pod wpływem podniecenia mój mózg działał zupełnie inaczej, nakręcając się na dziwne rzeczy, które potem dawały mi poczucie krindżu.

– Kurwa, mama pytała, czy chcę poczytać Domi – mruknął, zerkając na telefon, który wyświetlał wiadomość sprzed dziesięciu minut. Gabriela wspominała, że nie chce przeszkadzać nam w słuchaniu muzyki, więc wychodziło na to, że zna tę sztuczkę i wie, że wcale nie zachwycaliśmy się składanką Shawna Mendesa. – Wrócę zaraz, okej? Na pewno okej? – dopytał, nachylając się nade mną, by dać buziaka zamiast długich przytulasów i pocałunków po seksie. – Poczekasz na mnie z prysznicem?

– A chcesz?

– Zawsze, słońce.

Kochałem fakt, jak prędko przechodził z pieprzącej mnie wersji, która wchodziła w moje usta i dociskała do materaca, do słodkiej i kochanej wersji siebie. Jak prędko wychodził z dominującego Aleksa, by jako ukochany starszy brat przeczytać bajkę siostrze, której głos słyszałem za ścianą, gdy zaśmiała się najprawdopodobniej z jakiegoś żartu Zająca. Nie spodziewałem się jednak, że wpadnie do mnie na wieczorne przytulasy i życzenie dobrej nocy. Na szczęście zdążyłem narzucić na siebie koszulkę i bokserki, zbierając też zrzucone ubrania.


***


– Więc jesteś z tym totalnie okej? – upewniałem się, wchodząc do szkoły. Wczoraj rozmawialiśmy jeszcze o moim wieczorze z Niną i Aleks faktycznie nie wydawał się mieć z tym problem, co nieco mnie dziwiło.

– Oczywiście, kochanie. Jestem z tym totalnie okej – powtórzył. – Bo sobie ufamy, prawda?

– Prawda. I oboje nie robimy głupich rzeczy i rzeczy, które by nas zasmuciły, prawda?

– Prawda.

– I wszystko sobie mówimy, prawda?

– Najprawdziwsza prawda.

Korytarze wypełnione były spóźnionymi ludźmi, którzy biegli w kierunkach swoich klas i nauczycielami, którzy postanowili rozpocząć lekcję kilka minut wcześniej. Mój wzrok od razu padł na Ninę, która stała przed Tytusem ze skrzyżowanymi ramionami, a on trzymał coś nad jej głową, uniemożliwiając dosięgnięcie. Miał na ustach ten swój głupkowaty uśmiech, a dziewczyna wyglądała na nieźle zdenerwowaną.

– Oddasz mi to czy będziesz malować okręgi na swoim kutasie, udając, że udało ci się kogoś zaliczyć? – rzuciła, a przechodzący obok chłopak z młodszej klasy prychnął.

– Z twoich ust przenosiła się na tę szablę idealnie.

– Bo jest mała. Oddasz mi?

– Co tam, Ninka? – rzucił Aleks, a ja nie spodziewałem się, że zaproponuje jej pomoc. – Potrzebujesz jakiegoś rycerza do pokonania tego pachołka?

– Oho, rycerz roku wpadł. Nie musisz zająć się wchodzeniem w dupę innej osoby? – zapytał Tytus.

– Jak na takiego homofoba to strasznie dużo wspominasz o seksie analnym, Tytek. O co drama?

– Poprosiłam go o oddanie mi szminki, którą zostawiłam wieki temu, ale oczywiście nie umie się z nią rozstać.

– Może podoba mu się kolor i maluje się przed snem, wygłupiając się przed lustrem. Jak chcesz, Tytus, to moja siostra ma taki zestaw dla dzieci. Idealny na twoje możliwości.

Przekomarzali się i w końcu to Nina odpuściła, po prostu odchodząc w stronę klasy i ignorując wołania rozbawionego Tytusa. Nie spodziewałem się, że znowu usiądzie niedaleko, prosząc inną dziewczynę o zamianę miejsca. Los jej nie oszczędzał i została poproszona do odpowiedzi, a ja oddychałem z ulgą, że tym razem nie padło na mnie. Okres przedświąteczny był najgorszy w tej kwestii, bo nauczyciele jakby na siłę próbowali wycisnąć z nas więcej ocen. Nawet jeśli te częściej były gorsze niż lepsze. Każdy już żył Bożym Narodzeniem i coraz rzadziej myślał o nauce. I chociaż powinienem się podciągnąć, bo ten rok mógłby być najgorszym w mojej karierze, tak zupełnie nie miałem chęci i motywacji, by to robić. Mogłem zrzucić to na całe gówno, które posypało mi się na głowę, ale prawda była taka, że częściowo czułem bunt, bo wreszcie nikt nie stał nade mną z pasem, pilnując, by zamiast dwójki pojawiła się piątka. Po raz pierwszy od niemal zawsze ze spokojem przyjmowałem oceny, które Feliks miał za najgorsze na świecie i nie rozpaczałem, gdy dziennik elektroniczny informował mnie o kolejnej trójce, albo nawet i jedynce. Gabriela gratulowała nam zaliczonych sprawdzianów i zupełnie nie dbała o to, na jaką ocenę zostały one napisane. Kiedyś pocieszała mnie, gdy zupełnie nie ogarnąłem materiału i posypały się jedynki, mówiąc, że przecież to nie koniec świata, a ja nie muszę być perfekcyjny ze wszystkiego. Miałem przecież przedmioty, z których radziłem sobie lepiej.

– Janek, mogę cię prosić na chwilę? – usłyszałem, gdy godzina wychowawcza dobiegła końca, a ja miałem właśnie zjeść zapiekankę na lunch, o której myślałem, odkąd Aleks dzisiaj o niej wspomniał.

– Coś się stało? – zapytałem, wymieniając jeszcze spojrzenia z chłopakiem, który mruknął, że zaczeka na korytarzu.

– Martwię się o ciebie. I nie tylko ja, bo jeszcze kilku nauczycieli. Widzimy twoje oceny i chciałabym się dowiedzieć czy wszystko w porządku.

– Tak, dlaczego?

– Jak wspomniałam, martwią nas twoje oceny, które nigdy nie były tak złe.

– Mam z czegoś zagrożenie?

– Jeszcze nie, ale jak tak dalej pójdzie, nie będę mogła zagwarantować, że w dzienniku nie pojawi się proponowana jedynka.

– Jestem pewien, że tak się nie stanie. Dotarło po prostu do mnie, że oceny nie są najważniejsze.

– Ja zauważyłam, jak wpływa na ciebie znajomość z Aleksem, Janek. I to mnie martwi. Z Niną też się nie przyjaźnisz, prawda?

– Nie uważa pani, że przyjaźnie to nie sprawa szkoły?

– Troszczymy się o naszych uczniów, a ty zawsze byłeś piątkowym uczniem i teraz to się zmienia.

Wkurwiała mnie jej udawana troska, ale wiedziałem, że muszę zachować opanowanie i powtarzać, że nic złego się nie dzieje, dodając obietnicę poprawy. W końcu wymigałem się, wspominając o śniadaniu, a ona wspomniała o wywiadówce po przerwie zimowej. Do tego czasu wiele mogło się zmienić, więc niezbyt się przejąłem, życząc miłego dnia i wychodząc. Nie spodziewałem się jednak, że po drugiej stronie drzwi zastanę Aleksa i Ninę, którzy nawet nie skoczyli sobie do gardeł.

– Co chciała? – zapytali niemal jednocześnie, a ja uśmiechnąłem się.

– Mam złe oceny bla, bla, powinienem się postarać bla, bla. Powinienem dać jej numer do starego, mieliby o czym gadać.

– Nadal siedzi za granicą?

– Nawet nie wiem. Wiem, że tamta kobieta go rzuciła i w sumie nie mam pojęcia. Idziemy coś zjeść?

Pałaszowałem lunch, wspominając, że w piątek jestem wolny i mimochodem zerkałem na Aleksa, który wpatrywał się w Ninę, gdy ta planowała nasze spotkanie pełne przekąsek i wina. Właściwie to nie mogłem się doczekać, ale z drugiej strony czułem dziwny niepokój, który towarzyszył mi do momentu, gdy Aleks zbierał się do kina z mamą i Domi w piątkowe popołudnie. Poczułem dziwny przypływ zazdrości, słysząc o ich planach po obejrzeniu animacji. Mieli iść na naleśniki, a moje usta wypełniły się śliną na samą myśl o słodkich pankejkach.

– Pójdziemy innym razem, słońce – zapewnił mnie, gdy wspomniałem, że mogę zadzwonić do Niny i udać, że jestem chory, dodając dwa fejkowe kaszlnięcia. – Pogadajcie, pooglądajcie te wasze serialiki i bądźcie grzeczni, co?

– Wracaj szybko. – Uwiesiłem się jego szyi, a dzwonek do drzwi przerwał nasze pieszczoty.

Nina trajkotała jak najęta, zachowując się, jakby była najlepszą przyjaciółką rodziny Zająców. Prychnąłem, widząc Domi przewracającą oczami, gdy ta przekazała pozdrowienia od Zośki, bo to zdecydowanie byłaby reakcja Aleksa. W końcu dom opustoszał, a my zamykaliśmy się w pokoju chłopaka, gdzie jeszcze ogarniałem przed godziną, denerwując się milionem szklanek, które właściwie były tam przyniesione przeze mnie. Ale teraz to było moje miejsce. To było moje łóżko, które zajmowaliśmy z miską popcornu, a potem z pizzą. To była moja kuchnia, z której brałem talerze i szklanki. To był mój dom.

– Jak ci się z nim mieszka? – zapytała, gdy temat mimowolnie zszedł na Aleksa.

– Zajebiście! Serio, nigdy nie mieszkało mi się z nikim tak dobrze – zapewniłem, wpychając w siebie kolejny kawałek pizzy.

– Mówisz tak, bo nie chcesz wrócić do domu rodzinnego i próbujesz sobie wmówić, że jest świetnie czy serio tak jest?

Musiałem przyznać, że nieco mnie zatkało, gdy padło pytanie, czy próbuję sobie wmówić uczucia, jakimi żywiłem Aleksa i całą jego rodzinę. Bo właśnie tak to odebrałem.

– Ja go kocham, Nina – odparłem w końcu, przerywając nieprzyjemną ciszę między nami. – I niczego sobie nie wmawiam. To Aleks pokazał mi, jak wygląda miłość i prawdziwy dom. Wreszcie niczego się nie boję i nie mam ochoty uciec.

– Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo mi przykro za to całe gówno, Janek. – Pokręciła głową. – To chujowe jak zachował się twój ojciec i pomimo tego jak cholernie boli mnie fakt waszego związku, jestem wdzięczna Aleksowi, że ci pomógł, gdy mnie nie było obok. A przecież obiecaliśmy sobie, że będziemy zawsze.

Coś mnie ścisnęło w środku, gdy przypomniała o tej szczeniackiej obietnicy, gdy jeszcze mieliśmy się za przyjaciół na dobre i na złe. Teraz dostawałem ciarek żenady, ale wtedy naprawdę była dla mnie jak siostra.

– Ja nie widzę sensu tej przyjaźni, jeśli ty nas nie akceptujesz, Nina.

– Spoko, to chyba po prostu ból dupy, że komuś wyszło, a mi nie i mój chłopak zamienił się w geja. – Machnęła ręką.

– Ja się nie zamieniłem w geja. Ja po prostu nim jestem. I teraz po prostu to do mnie dotarło.

– No wiem, wiem.

– I masz jeszcze Tytusa, a nie wyglądaliście, jakby wasz związek zakończył się w kłótni.

– Nic mi nie mów o tym palancie. I halo, jaki związek? To było kilka numerków, nie dodawaj mu!

– Oho, ja znam ten ton.

– Jaki ton?!

– Boże, ty na niego lecisz!

Znałem Ninę, której głos robił się wyższy, gdy zaczynała mówić o kimś, kto jej się podoba. Tak kilka miesięcy temu z Aleksem, a teraz wychodziło na to, że obiektem jej westchnień stał się jego były przyjaciel, z którym łączyła ją dziwna relacja. I kurwa, byłem w szoku. Jednak nie dane mi było dopytywać, bo zmieniła temat. I z jednej strony było mi to nawet na rękę. Gadanie o chłopaku, z którym mnie zdradziła, nadal mnie raniło w jakiś chory sposób, chociaż nawet nie powinienem być zły. A może właśnie miałem do tego prawo? Do tego poczucia zdradzenia i odrazy, że oficjalnie była ze mną, bzykając się wtedy z innym, a moje serce waliło jak pojebane, gdy zastanawiałem się jak ją dotykać, by nie zraziła się do seksu po pierwszym razie. Który ostatecznie tym pierwszym nie był.

Nie spodziewałem się, że seans i wyjście na kolację minie tak szybko, a auto na podjeździe przerwie picie kolejnej butelki wina i oglądanie głupich filmików. Dół wypełnił się rozmowami, gdy ściszyliśmy muzykę, a kroki na schodach wskazywały na Aleksa, który jednak nie wszedł do pokoju. Zamiast tego napisał mi wiadomość, że już wrócili, ale nie będzie nam przeszkadzał.

– Będę się zbierać – powiedziała Nina, widząc chyba, że wymieniam więcej wiadomości i domyślając się, kto jest ich odbiorcą. – Ale było super i zdecydowanie tego potrzebowałam.

– Ja też. Totalnie. I zdecydowanie powinniśmy to powtórzyć.

Zgodziła się, a ja zszedłem z nią na dół, pytając kilkukrotnie, czy zamówić jej ubera. Pokręciła głową, przyznając, że spacer dobrze jej zrobi.

– Odwiozę cię, Nina. – Głos Aleksa sprawił, że dziwny dreszcz przeszedł po moim karku. I skumulował się ciepłem w podbrzuszu. Czyli alkohol wjeżdża.

– Poradzę sobie.

– Nawaliliście się i nawet nie dyskutuj, serio. Ja ci nie pozwolę wracać samej w takim stanie.

– Chyba zaczynam rozumieć, co w nim widzisz. – Posłała mi uśmiech, żegnając się.

Aleks nie pozwolił mi jechać z nimi i pozostało mi jedynie modlić się, by nie zabili się na środku drogi, skacząc sobie do gardeł.

Zacząłem sprzątać, znosząc wszystko na dół i zagaiłem o kino, wpadając na Gabrielę. Przyznawała, że zdecydowanie Domi tego potrzebowała, a i ona nieźle się bawiła. To właśnie dziewczynka przerwała opowieść o seansie, zbiegając z góry w piżamie, pytając gdzie Aleks.

– A moja bajka? – zapytała, wyginając usta w podkówkę. Tym razem było to szczerze, a nie jak w przypadku jej brata, który teatralnie strzelał podobną minę, ale ta ze smutkiem miała mało wspólnego.

– Podobno Janek bardzo marzy, żeby ci poczytać. – Gabriela uśmiechnęła się do mnie, wsypując do herbaty cukier, a ja załapałem aluzję i chwilę później siadałem w odpowiednim pokoju z książką.

Musiałem przyznać, że sam wkręciłem się w lekturę jak głupi i nawet nie zauważyłem, że Domi nie słucha. Wpatrywała się we mnie, tuląc swojego pluszaka i wypuszczając co chwilę ziewnięcie.

– Janek? – szepnęła cicho, gdy niemal kończyłem rozdział.

– Hm? – Spojrzałem w jej oczy, gdzie malowało się zmęczenie.

– Fajnie, że z nami mieszkasz i robisz Aleksa wesołego, wiesz? I było mi przykro, że ciebie dzisiaj nie było z nami. Ale następnym razem będziesz, prawda?

– Postaram się być, słońce.

– I nie odejdziesz już nigdy?

Poczułem w sercu ukłucie, którego nie czułem nigdy w życiu. Nie było tym, które pojawiało się, gdy ojciec pokazywał, jak bardzo mnie nienawidzi; nie było też tym, gdy dowiedziałem się, że ma córkę i kocha ją nad życie. I nie było też jak to, gdy dowiadywałem się o podbiciach Aleksa, gdy sam zaczynałem za nim szaleć. Było po prostu poczuciem, że wreszcie jestem na odpowiednim miejscu i mam rodzinę, która mnie kocha.

– Nigdy – szepnąłem, opierając się podbródkiem o łóżko, by być bliżej Domi. 


******

Wy też macie tak, że czas przelatuje Wam przez palce jak piasek? My na pewno. Dałybyśmy sobie głowy wciąć, ze nowy rozdział wpadł na Wattpada niedawno, a tu znowu dłuższa przerwa. Musimy jednak przyznać, że ostatnio coraz gorzej idzie nam wpadanie na nowe pomysły, więc jeżeli jest coś, o czym konkretnie chcielibyście przeczytać lub czego wam brakuje, dajcie znać tutaj albo na Twitterze pod #StuckInLovePL <- wrzucamy tam też spoilery i aktualizacje!

Jak tam Wasza końcówka lata? Gotowi na nowy rok szkolny/akademicki?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top