„Szkoda, że nie jesteś gejem"
Czułem irytację przez każde spojrzenie, każde pytanie Niny, każdy pełny politowania wzrok i głupie domysły. I przez problemy z jedzeniem i dziwne pieczenie, bo twarz nadal mnie bolała. Liczyłem, że magiczna maść na opuchliznę pomoże pozbyć się dowodów kłótni przez weekend, ale tak się nie stało, a ja musiałem unieść głowę i z rozciętą wargą wstąpić w progi szkoły. Zamarłem jednak, gdy moja przyjaciółka wypaliła tekst o moim ojcu, a w głowie zapaliła się czerwona lampka. Próbowałem obrócić wszystko w żart, prychając i machając ręką. Wskazałem na Aleksa, przyznając, że trochę się nawaliliśmy i miałem bliskie spotkanie ze schodami.
– Nie wydawałeś się aż tak pijany – zauważył chłopak, a ja wzruszyłem ramionami.
Już dawno nie cieszyłem się aż tak bardzo z nauczycielki i sprawdzianu, który nas czekał, bo to nie dawało moim znajomym pola do popisu pod względem pytań. Miałem spokój na całe dwie godziny, podczas których moje myśli krążyły wokół wszystkiego innego niż temat testu. Jeszcze kilka dni wcześniej byłem pewien, że dostanę z niego co najmniej osiemdziesiąt procent, ale teraz czułem, że los skreślił mi zero w wymarzonej liczbie. Cała klasa zajęta była omawianiem potencjalnie dobrych wyników na kolejnych lekcjach i przerwach, a ja cieszyłem się, że nikt nie porusza stanu mojego zdrowia. Niestety ulubieńcem Boga to ja z pewnością nie jestem i w wolnej chwili Nina złapała mnie za twarz, oglądając ranę i cmokając cicho, wspominając, że nie wygląda to za dobrze.
– Serio alko i schody? – zapytała podejrzliwie.
– No tak, Nina, mówiłem ci.
– To nie wygląda jak wypadek, Janek, i ja serio cię zajebię, jeśli okaże się, że mnie okłamujesz.
– Zrób sobie dzieciaka i będziesz miała kogo niańczyć. I okres ci zniknie, a przecież o tym marzysz.
– Od mojego okresu to się akurat odokresuj.
– A ty od mojej twarzy się... odtwarzuj.
– To nie jest śmieszne, Janek.
– Wiem i dlatego się nie śmieję.
Milionowy raz musiałem zapewnić, że mój ojciec nie maczał w tym palców i byłem jej wdzięczny, gdy poddała się w drążeniu tematu. Prędko pożegnaliśmy się na odpowiednim przystanku i zająłem się wyszukiwaniem odpowiedniej playlisty, która miała pomóc mi w oderwaniu się od problemów współczesnego świata, gdzie był napierdalający mnie ojciec i kolejna jedynka w dzienniku. Miałem ochotę zakopać się w łóżku i nie wstawać z niego przez najbliższy tydzień, bo podobno już w weekend mężczyzna wracał do pracy.
Piątkowy incydent stał się tematem tabu, a moi rodzice zachowywali się, jakbym był powietrzem. Zresztą nawet ja nie kwapiłem się do rozmów z nimi, zamykając się w pokoju tuż po krótkim przywitaniu. Oglądałem serial, pałaszując odgrzany prędko posiłek i udawałem, że wcale nie mam aż tak dużo zadań do zrobienia na jutro. Wiadomość od Aleksa oderwała mnie od kolejnego odcinka i jednocześnie zdziwiła do tego stopnia, że musiałem czytać ją kilkukrotnie, by upewnić się, że mnie wzrok nie myli.
Janek, ale wiesz, że jak coś się dzieje to możesz do mnie uderzać, nie?
Nie było mnie stać na żadną inną odpowiedź jak dwa znaki zapytania, a chłopak rozpisał się nieco dłużej, wspominając, że czasami trzeba się wygadać i czasami Nina nie jest odpowiednim odbiorcą. Zupełnie nie rozumiałem, do czego pije, ale ten najwidoczniej nie czekał na żadne słowa ode mnie, bo na końcu zmienił temat, pytając, czy nie mam jednego z zadań na matematykę. Olałem poprzednią wiadomość, wspominając jedynie, że jeszcze się za to nie zabrałem. Aleks odczytał i nie odpisał, a ja wzruszyłem mentalnymi ramionami, wracając na stronę z serialem. Złapanie za ramiona przestraszyło mnie, ale większe przerażenie poczułem, widząc nad sobą ojca z miną, którą nie zwiastowała niczego dobrego. Pozbyłem się słuchawek, zatrzymując odtwarzany odcinek i tylko czekałem na jego wybuch. I jak zwykle się nie zawiodłem, a tym razem poszło o kilka jedynek, które widniały w elektronicznym dzienniku. Mama nigdy go nie sprawdzała, ale przecież pan życia i śmierci musiał znaleźć dobry pretekst do wytknięcia mi błędów życiowych i bycia nieudacznikiem. Próbowałem wpuszczać jego teksty jednym uchem i wypuszczać drugim, ale czułem jego wyższość nad sobą, gdy mój pokój wypełniał się jego podniesionym głosem, wmawiającym mi, że skończę w fast foodzie. Na szczęście dzwonek wybawił mnie z opresji, a ja odetchnąłem z ulgą, gdy mężczyzna wyszedł. Spokój nie potrwał długo, a ja zostałem zawołany do drzwi. Zdziwiłem się, widząc Aleksa z pudełkiem pizzy i jeszcze większym uśmiechem na twarzy. Staliśmy w czwórkę na korytarzu, a wzrok ojca z pewnością wypalał mi dziury w duszy, chcąc jakichkolwiek wyjaśnień.
– Totalnie nie rozumiem tej matmy, dzięki, że chcesz mi pomóc – odezwał się Zając, a ja zmarszczyłem brwi. – Mam tak stać czy lecimy na górę robić te dziwne zadania i zastanawiać się, po co ludziom pięćdziesiąt arbuzów?
– Jasne, zapraszam. – Wskazałem na schody, na widok których nadal miałem wizje z ostatniego wypadku.
Aleks jak najęty opowiadał o zadaniach, idąc na górę i dopiero po zamknięciu drzwi, rzucił krótkie:
– Co się odpierdala, Janek?
– To chyba pytanie do ciebie. – Zmarszczyłem brwi, mówiąc niepewnie, bo byłem zagubiony i nie wiedziałem co się dzieje.
– Masz limo na ryju, Nina coś wspominała o twoim starym, który de facto nie wygląda zbyt miło i nawet teraz czuć, że coś się odjebało, zanim przyszedłem. Więc pozwól mi być twoją ninkową psiapsi, siadaj i mów co się tu dzieje. – Teatralnie poklepał łóżko, na którym usiadł.
Czekał na odpowiedź, a ja miałem ochotę się roześmiać, ale z drugiej strony coś mnie paraliżowało i stałem na środku pokoju jak ostatni debil. W końcu zrobiłem coś, co było jeszcze bardziej idiotyczne niż stanie bez słowa: Wyjąłem z plecaka książki do matmy i naprawdę zacząłem mówić o zadaniach.
– Robisz sobie jaja, Janek? Spierdalaj mi z tym gównem. – Zrzucił zeszyt z łóżka i otworzył pudełko z pizzą. – Możemy rozpalić świeczki i nalać soku do kieliszków, jeśli tylko chcesz, księżniczko.
– Pierdol się, Zając. I spierdalaj kicając – zaśmiałem się, wspominając mema, którego ostatnio podesłała mi Nina i oboje pokładaliśmy się ze śmiechu przez dobry kwadrans.
– Oho, ktoś tu zna dobre memy. Nie spodziewałem się tego po tobie. Czymś jeszcze możesz mnie zaskoczyć?
– Robię dobre tortille. – Poruszyłem zabawnie brwiami niczym żałosny podrywacz z amerykańskiej komedii.
– Weź, bo się podniecę. – Machnął teatralnie ręką.
Skusiłem się na kawałek pizzy, gdy Aleks wyszukiwał odpowiedni film na Netflix, dodając, że właściwie to ma wolny wieczór. Oglądaliśmy w ciszy, a w mojej głowie tłukło się milion myśli. Gdyby ktoś we wrześniu powiedziałby mi, że kiedykolwiek zaprzyjaźnię się z tym wkurwiającym Zającem, to zaśmiałbym mu się w twarz i kazał się leczyć. A tymczasem leżeliśmy na jednym łóżku, czasami wymieniając się komentarzami na temat produkcji i nie poruszając drażliwego dla mnie tematu. Do czasu.
– Ej, my się przyjaźnimy, nie? – usłyszałem. Spojrzałem kątem oka na chłopaka, który uśmiechał się, gdy ser z jego kawałka ciągnął się na kilometr.
– Nie wiem, jesteś moim kumplem ze szkoły.
– No ale uznajmy, że się przyjaźnimy, skoro spędzam z tobą wieczór.
– No okej, możemy tak uznać.
– No to spoko, więc jeśli się przyjaźnimy, to chcę żebyś wiedział, że serio możesz do mnie uderzać. Takie no homo, ale serio wiem jakie to chujowe, gdy nie masz się komu wygadać. A nie oszukujmy się: Nina to średni materiał na psychologa.
– A ty niby lepszy? – zaśmiałem się, próbując rozluźnić atmosferę i pozbyć się dziwnego uścisku w środku.
– Są takie rzeczy, których nie widać na zewnątrz, Janek. – Spojrzał na mnie jakby, oczekując, że nagle spomiędzy moich warg wypłynie potok słów i opowiem mu historię swojego życia. Wpatrywałem się w jego oczy, czując się nieco niezręcznie, ale z drugiej strony naprawdę swobodnie jakbym leżał obok kogoś, kogo znam od zawsze.
– Wiem. – Tylko na tyle było mnie stać po dłuższej chwili namysłu.
– I nikt nie zasługuje na bagno. Nikt nie jest na tyle chujowy, by zasługiwać na piekło, Janek. – Nienawidziłem swojego imienia od zawsze, a ten wrzucał je w niemal każde zdanie. Jednak z jego ust nie brzmiało to tak prześmiewczo, jak za czasów podstawówki, gdy pytali, czy nie zgubiłem swojej Małgosi.
– Wiem.
– Ale jest jedna rzecz, której na pewno nie wiesz!
– Hm?
– Że jesteś zajebisty! I szkoda, że nie masz siostry.
– Albo szkoda, że nie jesteś gejem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top