„Nie uwierzysz, co się odjebało"
Czasami miewałem chwile, gdy od samego rana dziwne przeczucie podpowiadało mi kłopoty. A jednak tego dnia śniadanie przebiegło w spokoju; mama odpuściła sobie wypytywanie o psychologa, zbyt zajęta lataniem po całym piętrze w poszukiwaniu rajstop, które do odpowiedniej spódniczki na tamten dzień upatrzyła sobie Domi. Ostrzeżenia o deszczu oraz chlupie dziewczynka dzielnie odpierała, zbyt podekscytowania prezentowaniem przed klasą wierszyka właśnie w takim stroju. Pomagałem jej z warkoczykami, obiecując, że mnie popamięta, jeśli piśnie przy Ninie chociażby słowo na ten temat. Ostatnim czego potrzebowałem, było jej psioczenie i podśmiechujki, bo przecież facetowi nie wypada czesać włosów młodszej siostry. Akurat kończyłem zaplątywanie gumki, gdy na dół z westchnieniem wróciła mama, podając jej to, czego tak pragnęła.
– Kończ śniadanie i zaraz jedziemy – powiedziała do małej i z podekscytowaniem pochwaliła fryzurę córki.
– Odprowadzę ją i tak mam jeszcze czas przed lekcjami.
– Na pewno?
– No ba.
Uśmiechnęła się, rozluźniając ramiona i chociaż nie powiedziała tego głośno, na pewno ucieszyła się z dodatkowej chwili dla siebie po naszym wyjściu. Wrzuciłem miskę po płatkach do zmywarki i powoli zacząłem się zbierać, mentalnie machając ręką na fakt możliwego spóźnienia z powodu dodatkowego spaceru. Samo odprowadzenie małej nie zajmowało dużo czasu, ale musiałem jeszcze zajść po papierosy.
– Może po prostu weź auto – poleciła mama, rzucając w moją stronę kluczyki. Złapałem je i obróciłem, dziękując. – Nie chcę mieć na sumieniu twoich spóźnień, tylko parkuj przepisowo, nie to, co wtedy.
– Jezu raz mi się zdarzyło, weź już przestań. To było dawno temu. – Wywróciłem oczami, bo doskonale wiedziała, że nie lubiłem, gdy mi to wypominała.
– Wolę się upewnić!
– Pa!
Przepuściłem Domi w drzwiach i odblokowałem drzwi, pozwalając wybrać jej odpowiednią stację radia. Jechaliśmy spokojnie, rozmawiając o kolejnych czytankach i nadchodzących urodzinach młodszej siostry Niny, na które ta obiecała ją zaprosić. Radosny pisk wydobył się z dziecięcych ust, gdy zauważyła małą Dąbrowską, wchodzącą przed odpowiednie drzwi. Za nic nie spodziewałem się, że Ninie towarzyszył będzie Janek, który przecież nie przepadał za dziećmi. Jak gdyby nigdy nic rozmawiali o czymś, co dziewczyna komentowała śmiechem, a potem objęła go za szyję, wieszając się na nim i całując w usta.
Nie jadłem śniadania i najprawdopodobniej właśnie dlatego zrobiło mi się tak słabo. A może nie słabo, a zwyczajnie było mi niedobrze, bo doskonale pamiętałem, jakie było zdanie Olszewskiego na temat swojej byłej przyjaciółki czy tam nawet dziewczyny. Kompletnie nie rozumiałem tego, co właśnie wiedziałem, jak w transie odtwarzając zauważoną sytuację podczas drogi do szkoły. Zaschło mi w ustach, a masa myśli bombardowała moją głowę. Zakląłem, bo przecież to i tak nie była moja sprawa, jednak kompletnie nie umiałem poradzić sobie z tym, jak tamta scenka na mnie zadziałała.
– Nie uwierzysz, co się odjebało.
Tytus położył mi dłoń na ramieniu, zmieniając szybko temat na papierosa, którego wyciągnąłem dla niego z paczki. Sam zaciągałem się i czekałem na informację, bo wszystko było już ciekawsze niż to, co widziałem zaledwie kilkadziesiąt minut temu.
– Dąbrowska przeleciała Olszewskiego.
I tyle było z dystansu i olania tematu, będącego kompletnie nie moją sprawą. Plotki plotkami, ale wolałem nie wiedzieć więcej, bo zwyczajnie czułem się wtedy lepiej. Tłumaczenie takiego punktu widzenia Tytkowi nie wchodziło jednak w grę, więc rzuciłem pozornie obojętne "och?", licząc na inny rodzaj plotek niż te dotyczącego chłopaka, który od jakiegoś czasu wyoutował się przede mną jako gej.
– Nowinka poszła dopiero teraz, ale stary, owinęła go sobie wokół palca. Biedny desperat, poleciał na nią, licząc na wielkie love story, a ona tak naprawdę robi go w chuja. Zobaczysz, jaka będzie drama, gdy dotrze do niego, co odjebała.
– Taka psiapsi, a zachowała się jak skończona suka – zauważyłem.
– A dziwisz się? Kraszowała go od dawna, pamiętasz te rymowanki o Ninie walentynie? W końcu się wkurwiła i jak doszło między nimi, do czego doszło, a jak on zerwał, to stwierdziła, że da mu popalić. Tylko patrząc na to, co się odwala, to pewnie znowu jej się odwidziało. Ale ta gównażeria popierdolona. Weź ty się trzymaj od nich z daleka, bo ciebie pojebie.
Parsknąłem śmiechem, naprawdę licząc na wzięcie sobie jego słów do serca. Obserwowanie tych pożal się Boże zalotów nie pomagało mi jednak ani w najmniejszym stopniu. Wyjątkowo starałem się słuchać na zajęciach, udzielając od czasu do czasu i wchodząc z nauczycielami w dyskusję. Myślami jednak byłem daleko poza klasą, chcąc znaleźć sposób na zdystansowanie się od wszystkiego, co tego dnia do mnie dotarło. Dłuższa przerwa dawała mi chwilę na zapalenie, ale pomimo największych chęci nie mogłem odpuścić sobie poruszenia z Olszewskim oczywistego tematu. Złapałem go, zanim wyszedł z klasy, bo Nina już dawno pognała za gronem swoich klasowych psiapsiółek.
– Czy ja mam w ogóle pytać co ty odpierdalasz? – rzuciłem, bo okej, mogłem bawić się w podchody, ale tutaj o wiele bardziej wolałem przejść do konkretów, licząc na dobre wytłumaczenie.
– Hm? – mruknął, udając, że wcale nie wiedział, o co mi chodziło.
– Ty i Nina? Znowu jesteście razem, czy aż tak desperacko próbujesz sobie wmówić, że kutasy są jednak be?
– O co ci znowu chodzi, co?
– No słuchaj, ja nie wiem jak ty, ale ona cię ewidentnie w chuja robi. Najpierw latała do wszystkich, a potem nagle zabrakło jej atencji, więc Janek wraca do gry? No spoko, nie mnie oceniać, tylko nie przychodź z płaczem, jak cię rzuci, bo jej się jednak znudzisz, albo co gorsza, jak cię wrobi w dzieciaka. Bo wtedy to ty będziesz miał problem i zero przyszłości.
Nie odpowiedział mi, co uznałem za koniec tematu. Do końca dnia nie zamieniliśmy słowa, a ja tylko czekałem na wiadomość, w której lada chwila miał przyznawać mi rację. Powrót do domu po lekcjach był wybawieniem, a telefon od znudzonego kuzyna przekleństwem, bo to na tyle byłoby z wolnego wieczoru przeznaczonego na oglądanie serialu. Zapauzowałem Netflixa, odbierając z czystej ciekawości, bo dawno się nie odzywał i w głowie próbowałem przypomnieć sobie, o czyich urodzinach znowu zapomniałem, że to właśnie on dzwonił z opierdolem.
– A ciebie co przywiało? – spytałem od razu, słysząc pełen rozbawienia głos Piotrka.
– Dzwonię na ploteczki. A tak serio stówy potrzebuję, masz?
– Pojebało cię? Myślisz, że ja te laski z Tindera bzykam za kasę, czy co?
– A kto cię tam wie? Może tak bardzo załamałeś się tym, że pierwszy zaliczyłem Olszewskiego, że nagle stałeś się hetero. Tak swoją drogą to śmiechowy jest ten dzieciak. Tu dochodzi mi w ustach, a za chwilę pieprzy laskę.
– Taką traumę mu zaserwowałeś, że w sumie to ja się nie dziwię.
– Spierdalaj kicając, Zając.
– Ty też, pedale.
– Ładnie tak swojego wyzywać? Nie dość, że rodzina to i orientacja ta sama, a jednak obraża, patrzcie go.
– Weź się odjeb, przecież ja nie jestem gejem.
– A facetów na Tinderze to dla beki ustawiłeś?
– Apka się zjebała. No i wiesz, ktoś mi telefon ukradł jakiś czas temu, zdjęcia pewnie też skosili.
– I dlatego połączyli z twoim Instagramem?
– No ja nie wiem co się tu w ogóle dzieje.
Obaj parsknęliśmy śmiechem, wracając po chwili do tematu pieniędzy. Cały świat jednak był tego dnia przeciwko mnie, bo Piotrek jak zdarta płyta wypytywał o Janka, sugerując, że chętnie spędzi z nim jeszcze kilka chwil. Wziąłem go na głośnik, na odpieprz wysyłając dwie dychy, bo tylko na tyle było mnie stać z powodu własnych potrzeb. Dalej pierdolił o Janku, a ja mruczałem, nie bardzo wiedząc, o co w ogóle mnie pytał.
– Co mhm? Czyli, że serio coś między wami jest?
– Chwila, co?
– Chujów sto. Ty i Olszewski? Bo coś mi się wierzyć nie chce, że cię to nie rusza.
– To że bzyka się z Niną czy to, że jednak przeleciał go mój kuzyn? To drugie trochę sprawia, że mi się rzygać chce, ale co ja tam wiem, nie oceniam.
– A tobie nie przeszło przez myśl, że może coś do ciebie mieć? Może dlatego chwyta się wszystkiego dookoła, zamiast przejść do rzeczy. No i przyznaj, że masz ból dupy.
– Od bólu dupy to tu jesteś ty, pedałku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top