„Myślisz, że jest duży?"
Listopadowe powietrze otuliło moją twarz, dając mi kilka dreszczy, gdy wyszedłem rano z domu. Z pewnością był to czas, kiedy inni zarzucali już na siebie zimowe kurtki, opatulając się szalikiem i chroniąc przed deszczem, ale ja uwielbiałem bluzy i swoją ramoneskę i chodziłem w nich do ostatniej możliwej chwili. Albo kaszlu i blisko czterdziestostopniowej gorączki.
Zmieniłem playlistę na Spotify, chcąc oderwać się od nieprzyjemnych myśli i choć na chwilę zapomnieć o śnie. W końcu wraz z Marsami przekroczyłem próg szkoły, która wypełniona była uczniami i głośnymi głosami. Niebieskie metalowe drzwi szatni trzaskały co chwilę, gdy uczniowie zostawiali w niej swoje rzeczy. Wieszaki przepełnione były grubą odzieżą mokrą od deszczu i kolorowymi parasolami.
– E, Janek! – usłyszałem dobrze znany mi głos i odwróciłem się. Aleks z uśmiechem podchodził do mnie i prosił o matmę. Może wreszcie coś sam zrobisz? – pomyślałem zgryźliwie, ale w końcu podałem gruby zeszyt, z którego mógł spisać zadanie. Patrzyłem, jak przepisuje kolejne liczby, jednocześnie opowiadając o kinie z Alicją. – Ma taką dupę! – Uśmiechnął się, ręką pokazując twardość pośladków. – Tylko trochę się ślini, ale wszystkiego można nauczyć, nie? – Spojrzał na mnie, a ja kiwnąłem głową, próbując powstrzymać się przed grymasem obrzydzenia. Zwłaszcza że Alicja właśnie nas mijała i miała na sobie obcisłe leginsy.
– Hej, przystojniaku. – Podrapała Aleksa po karku, a on oderwał się.
– Hej, pszczółko. – Posłał jej uśmiech i wrócił do matmy.
– Pszczółko, uroczo.
– Bo pszczoły bzykają, wiesz. Bzzz.
Kurwa. Za jakie grzechy, dobry Boże? Już naprawdę nigdy nie włączę porno.
– A zające podobno mają dużo dzieci, wybierać już imiona? – odgryzłem się, bo nazwisko to chyba największy kompleks bruneta. – Nie rób tak, bo jeszcze mózg znajdziesz – dodałem, gdy ten przewrócił oczami.
Dzisiejszy dzień nie miał należeć do najłatwiejszych i do najprzyjemniejszych, bo nauczyciele uparli się, wciskając sprawdzian na każdą możliwą lekcję. Nasze umysły wypełniały się matematyką, językami obcymi i kolejną lekturą, przez którą Aleks przeklinał jak najęty, szukając odpowiedniego opracowania.
– Janek – usłyszałem szept, gdy pisaliśmy sprawdzian z historii. – No, kurwa, Janek.
– B, kurwa! – warknąłem, patrząc na jego kartkę.
– Na pewno?
Pokręciłem głową, gdy nauczycielka nas upomniała. Nienawidziłem zakuwania dat, postaci i pojęć. Historia była o wiele gorsza niż kożuch na mleku czy rozwiązywanie stu zadań z matmy. A na dodatek musiałem uczyć się za naszą dwójkę, bo Aleks narzekał, że on nie jest typem humanisty. Typem ścisłowca też nie był, a i matematyka nie szła mu za dobrze. Był typem... był sobą i jak zwykle dużo narzekał na szkołę, paląc za nią papierosy i migdaląc się z Alicją po kątach. Nina nieźle zdziwiła się, patrząc na nich, a ja wzruszałem ramionami, wspominając, że coś tam mówił, że są razem.
– To co, party party dzisiaj? – Aleks objął mnie i Ninę ramionami, gdy staliśmy na korytarzu, czekając na ostatnią lekcję. – Muszę się odwdzięczyć za matmę.
– Jasne, czekolada wystarczy – mruknąłem.
– Nie dam ci się najebać, wyluzuj.
– Dzisiaj odpadam, ale Nina pewnie chętnie pójdzie – próbowałem wkręcić moją przyjaciółkę, bo miałem dość chłopaka w odległości kilku centymetrów od siebie.
– Nah, ja nie mogę. – Machnęła ręką. – Ale dzięki za propozycję.
Postanowiłem zapytać dziewczynę, która przecież uwielbiała imprezy i korzystała z każdej możliwej okazji, by wyjść gdzieś w piątek. Kręciła nosem, wymyślając wymówkę, gdy zapytałem ją o to po szkole. W końcu westchnęła, przyznając, że nie chce iść sama i bawić się z Alą, która wydaje jej się szmatą. Zaproponowałem kino, obejmując ją ramieniem, a ona zgodziła się, od razu rzucając tytuł filmu.
– A więc tak się mają moje gołąbki – usłyszeliśmy jeszcze za sobą. Westchnąłem, widząc Aleksa z Alą i pożegnałem się, życząc miłego weekendu. – Będę odzywać się w związku z tą kartą pracy, wianek!
– Zrób ją sam, a nie liczysz na mnie!
– Też cię uwielbiam! – Cmoknął w moją stronę i ruszył w przeciwną stronę, wyjmując paczkę papierosów.
Przywitałem się z mamą, rzucając plecak na podłogę i opadając na krzesło w kuchni. Byłem głodny i padnięty, a kobieta zdawała się oszaleć, gdy wspomniałem o kinie z przyjaciółką. Od razu zaproponowała wspólną kolację, a ja rzuciłem, że może Nina dzisiaj będzie u nas nocować, ale nie było niczego pewnego. To miało być po prostu kino, trochę popcornu, potem może wino i serial do rana, czasem obrabiając dupy osobom z klasy. Dziewczyna jak najęta opowiadała o filmie, który zgarniał dobre recenzje i zastanawiała się pomiędzy nachosami i prażoną kukurydzą. W końcu zajadała obie rzeczy, czekając, aż reklamy się skończą. Musiałem przyznać jej rację, bo produkcja podbiła moje serce, a ja do ostatniej chwili nie byłem pewien, jak się zakończy.
– Kupujesz wino czy zgarniemy coś od twojej mamy? – zapytała, gdy stanęliśmy na chodniku i zastanawialiśmy się, jak dalej ma wyglądać nasz wieczór.
– Ostatnio prawie zapytali mnie o dowód i mam dość takiego stresu.
– Okej, liczę na dobroć prze pani mamy.
– Akurat dobroci dla ciebie to u niej nigdy nie zabraknie – powiedziałem kąśliwie, wspominając wszystkie zachwyty nad moją przyjaciółką.
– Kochana jest.
Udało nam się ominąć rodzinną kolację, wspominając o zamówionej pizzy. Od razu dostałem pozwolenie na wino, a kobieta nawet nie pokręciła głową z dezaprobatą, bo przecież to była Nina, a Nina to prawie jak córka. Momentami miałem wrażenie, że kocha ją bardziej niż mnie.
– Jak tam Tinder? – zagaiła nastolatka, gdy włączałem serial, a ona zabierała się za przywiezioną pizzę.
– Wyjebane mam, nikogo ciekawego nie ma. A twój?
– Kilka pojebów, meh. – Nalała sobie wina i upiła spory łyk, mrucząc, że za błędy podobno należy pić, więc wypije ich zdrowie.
– Czyli nudesy, kutasy i głupie teksty na podryw?
– Coś takiego. Chociaż tyle penisów to nie widziałam przez całe swoje życie.
– Zawsze możesz przerzucić się na cycki, lubisz oglądać ładne rzeczy.
– Uuu, dostałeś coś ładnego?
Uśmiechnąłem się, nie umiejąc dalej brnąć w kłamstwo. Oglądaliśmy serial, upijając się winem i najeżdżając na miłość i związki. Znowu wyjęła telefon, odpalając Tindera i głośno komentując każdą osobę.
– Daj swojego, pobawimy się!
Zmieniłem ukradkiem opcje, odznaczają tą męską część i pozwoliłem jej oceniać dziewczyny. Przeklinała pod nosem, mrucząc, że tylko świecić cyckami potrafią, a mózg zostawiły w przedszkolu.
– No i wiesz, Wianek, teraz się ruchają, a potem, że chcą księcia na białym koniu! – powiedziała, ukazując swoje obrzydzenie.
– Niech sobie robią, co chcą, Ninka.
– Tak jak Aleks, to jest obrzydliwe.
Jak na zawołanie moja komórka poinformowała o nowej parze, a ja zamarłem, widząc imię mojego przyjaciela. Okej, dałem mu serduszko, ale nie spodziewałem się, że to odwzajemni. I to na dodatek w obecności Niny.
– Co do kurwy... – mruknęła.
– Dobra, daj to, bo coś odwalisz i będę się tłumaczyć. – Próbowałem odebrać jej mój telefon, ale ona weszła na odpowiedni profil i przeglądała jego zdjęcia.
– O chuj – mruknęła natrafiając to, na którym zagryza wargę, będąc jedynie w koszulce i bokserkach, które ukazywały zarys jego członka.
– Dosłownie chuj. Już się napatrzyłaś?
– Myślisz, że jest duży?
– Ja pierdole, Nina, przestań.
– Czekaj, napiszę do niego!
Nie zdążyłem zareagować, gdy ona wystukała krótkie "Hej, przystojniaku x". Aleks nie kazał nam długo czekać i kilka sekund później odsyłał krótkie pytanie, czy już się najebaliśmy.
Janek: Hell yeah, babe, jak u Was?
Aleks: Chujowe party, zwijamy się na chatę Ali *lenny face*
Janek: Uuuu czekamy na małego królika!
Aleks: Wypluj to haha
– Zajebię cię, Nina – zagroziłem. – Zajebię cię i zakopię w ogrodzie.
Dziewczyna roześmiała się, a mi udało się wyrwać jej telefon.
Aleks: A jak u Ciebie? Nocka z Ninką?
Janek: Ta, to ona pisała. Wybacz, trochę się nawaliła #typowo
Aleks: Hahahahah, spoko, już myślałem, że do mnie uderzasz XDDD
Aleks: Bawcie się dobrze, misie :*
Odetchnąłem z ulgą, ale jednocześnie miałem ochotę przechylić kieliszek Niny, z którego właśnie dopijała wino i modlić się, by się zakrztusiła i zmarła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top