„Jesteś aż tak zdesperowany, by wzbudzić we mnie zazdrość?"

– Ja nawet nie wiem czy jestem zły czy co – przyznałem chyba milionowy raz, bawiąc się pozostałym piwem w butelce. Aleks opróżnił już chyba trzecie, a ja męczyłem pierwsze, nie będąc pewnym czy mam w ogóle ochotę na alkohol.

– Może jest ci po prostu smutno? To chujowa sytuacja, Janek, i oboje o tym wiemy.

– Nie wiem.

– Ale wiesz, że jak coś to tu jestem, prawda? – Poczułem objęcie, a chłopak oparł się podbródkiem o moje ramię. – I możesz tu zostać tak długo, jak zechcesz, bo lubię, gdy tu jesteś. I nawet jeśli twój stary okazał się chujem to zawsze masz moją rodzinę, a ja się podzielę.

– Myślisz, że powinienem powiedzieć to mojej mamie?

Dopiero teraz sobie uświadomiłem, że to ona powinna być główną zainteresowaną drugą rodziną mojego ojca. Okej, szokiem była dla mnie informacja, że mam siostrę niemal w tym samym wieku i drugą w drodze. Jeszcze większym szokiem były dla mnie pobąkiwania matki o ojcu, który podobno wspominał o całkowitym powrocie do Polski. Niczego nie rozumiałem, bo przecież nie mógł porzucić kobiety, która niedługo miała wydać na świat jego kolejnego potomka. Od pierwszej wiadomości minęło już kilka dni, a ja zdążyłem rozmawiać z Vilde na kamerce. Dziewczyna okazała się rzeczywistością, a ja nie umiałem nienawidzić jej, bo była owocem zdrady. Opowiadała mi o szczęśliwych latach w rodzinie i podsyłała zdjęcia. I faktycznie był na nich mój stary. I jakaś obca kobieta.

– Mogę zrobić to z tobą, ale myślę, że zasługuje na to by wiedzieć. I nie mówię tego dlatego, że nienawidzę twojego ojca do tego stopnia, że opracowałem plan gdzie go zakopać na wypadek upadku ze schodów.

Uwielbiałem go za takie teksty i za obecność w takich sytuacjach. Był ze mną zawsze, gdy go potrzebowałem, nawet jeśli musieliśmy następnego ranka wstać naprawdę wcześnie.

– Jesteś pewien, że nie możemy cię zaadoptować, bym mógł nazywać cię bratem?

– Zawsze możesz nazywać mnie chłopakiem! – rzucił, a moje serce się zatrzymało. – Żartuję, Janek, to taki typowy tekst Piotrka i tak mi się przypomniał sytuacyjnie.

Atmosfera nie została jednak rozrzedzona, a ja nie odetchnąłem z ulgą. Na domiar złego Vilde znowu się odezwała, odpisując na moją wiadomość z popołudnia. Zagaiła o spędzanie piątkowego wieczoru, a ja wysłałem zdjęcie z piwem, do którego oczywiście musiał wcisnąć się Aleks, wychylając się zza mojego ramienia.

– Co napisała? – zapytał, gdy zakrztusiłem się kolejną dawką alkoholu z nowo otwartej butelki, bo Zając stwierdził, że tamto już dawno straciło smak. – Czy jestem twoim chłopakiem? Napisz, że tak! Tak dla jaj!

– Może po prostu chce cię wyrwać, a ty zamykasz sobie furtkę.

– Coś te Olszewskie do mnie lgną.

Uderzyłem go w ramię, a gdy ten próbował mi oddać, mój telefon jak na zawołanie zaczął dzwonić. Westchnąłem widząc numer matki i zawahałem się nad odrzuceniem. Jednak ta nie dawała za wygraną i musiałem odebrać, gdy poprosiła o to w wiadomości.

– Janek, wiesz, że to ostatnia kolacja z tatą, mówiłam ci o tym i czekamy na ciebie.

– O ja pierdolę.

– Jeszcze słowo, Janek.

– Jestem u Aleksa, mamo, uczymy się i nie mam czasu.

– Nawet nie chcę tego słuchać, nie okłamiesz mnie, że uczycie się w piątek. Widzę cię tutaj za dziesięć minut, albo podam ojcu adres Aleksa i po ciebie przyjedzie.

– A niech przyjeżdża – dodał Zając, gdy się rozłączyłem. Podsłuchiwał bezceremonialnie, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji i muszę wracać do domu, bo nie chciałem żadnych kłótni. – Jednak wracasz? – zapytał chłopak, gdy sprawdzałem najdogodniejszy dojazd komunikacją miejską.

– A mam inne wyjście?

– Mogę się wprosić? Przynajmniej będzie pewność, że nic się nie odjebie.

– Mogę być szczery, Aleks, prawda? On cię nienawidzi i ja wolę nie wiedzieć jak się zachowa na twój widok.

– Już się nie mogę doczekać. – Zatarł ręce jakby miał dostać nagrodę w postaci podwójnej porcji lodów.

Czułem przerażenie, wchodząc do domu, gdzie kolacja zdążyła już wystygnąć, a mój ojciec nie omieszkał mi tego przypomnieć. Oboje zdziwili się, widząc Aleksa, który z uśmiechem przywitał się, zajmując miejsce obok mnie. Miałem wrażenie, że wypił o jedno piwo za dużo, ale jednocześnie żałowałem, że ja niedopiłem kolejnego. Moja matka starała się utrzymać spokojną atmosferę, a ja czułem noże wiszące w powietrzu pomiędzy moim przyjacielem a ojcem.

– Janek opowiadał, że pracuje pan w Norwegii, prawda? – zagaił, a ja zamarłem, nie chcąc, by wydawał fakt, że wiemy o jego drugiej rodzinie.

– Ktoś musi pracować, by Janek bezkarnie mógł kupować wszystko, czego dusza zapragnie.

– Janek nie jest takim typem, jest naprawdę oszczędny.

– Och tak? Chciałbym to zauważać – rzucił ironicznie.

– Co jak co, ale syn się panu udał. Nie tęskni tam pan za rodziną? Ja to chyba nie umiałbym tak siedzieć samemu tyle kilometrów od domu.

– Dużo pracuję.

– Byłeś tam kiedyś, Janek? – zwrócił się do mnie, unosząc brew. Kopnąłem go pod stołem, a ten bezczelnie pogłaskał mnie po udzie, wciąż wpatrując się i oczekując odpowiedzi.

– Jakoś nie miałem okazji.

– A może skoczymy na weekend, co? Jezu, zawsze chciałem zobaczyć Norwegię. Podobno mają ładne dziewczyny – zażartował.

– Wydaje mi się, że powinniście skupić się na nauce. Zwłaszcza Jan, bo ostatnio jego oceny nie są najlepsze. Nie są nawet dobre.

– No cóż, nie każdy musi być lekarzem. – Wzruszyłem ramionami. Właściwie chyba włączała mi się opcja wyjebania, a patrzenie na Aleksa, robiącego sobie żarty z mojego ojca, poprawiało mi humor. – Ktoś musi pracować w Maku.

– Pamiętaj tylko, że nie lubię zbyt słonych frytek!

– Przyniosę więcej wody – mruknęła mama, wstając od stołu jakby miała dość tego cyrku. – Pomożesz mi z deserem, Janek?

– Jeszcze jem, mamo.

– Pomóż matce, Janek.

– Ja pomogę – zaoferował się Aleks, wstając ze swojego miejsca.

– W takim wypadku ja wolałbym pomóc – przyznałem, nie chcąc zostać przy stole sam na sam z moim ojcem. Miałem ochotę wydrapać mu oczy i wyznać prawdę, że wiem o jego romansach i przyszłym dziecku. Jednak nie umiałem zdobyć się na nic większego, widząc smutek wymalowany na twarzy kobiety. – Wszystko w porządku?

– Nie powinieneś tak się zachowywać, Janek, dobrze o tym wiesz. I nie powinieneś przyprowadzać tutaj Aleksa, bo wiesz jak on działa na ojca. Czy on przypadkiem nie jest pijany?!

– Nie przesadzaj, mamo, jakoś dotychczas sama go uwielbiałaś. Nagle wszystko zaczęło ci przeszkadzać.

– Przeszkadza mi twoje zachowanie. Znikanie, picie po kątach, kłamanie.

– No cóż, to ostatnie chyba jest dziedziczne.

Nie miałem zamiaru ciągnąć tej żałosnej konwersacji, która zmierzała w jednym kierunku. Tym samym kierunku, w którym zmierzały wszystkie inne rozmowy pomiędzy mną a moimi rodzicami.

Grobowa cisza panowała przy stole, gdy wróciłem tam z wodą z cytryną. Spojrzałem na Aleksa, oczekując wyjaśnienia, a on jedynie przewrócił oczami, licząc, że w ten sposób załatwi wszystko. Zdziwiłem się jednak, gdy klepnął w uda, przyznając, że było bardzo miło, ale musi się zwijać. Nie rozumiałem jego zachowania, ale wiedziałem, że związane jest z moim ojcem, który ze spokojem obserwował sytuację, rzucając jedynie krótkie: "Dobrej nocy, Aleksandrze".

– Chyba nie zostawisz mnie z nim tutaj – powiedziałem, odprowadzając Aleksa do korytarza.

– Poradzisz sobie, Janek, najwyżej mu powiedz o Vilmie.

– Vildzie.

– Pewnie rzuci się na ciebie jak Scooby na chrupki, więc uważaj. To chyba drażliwy temat dla niego.

– Co ci mówił, gdy mnie nie było?

– A nie wiem, nie słucham go jakoś specjalnie.

Wiedziałem, że kłamie. I wiedziałem też, że jeśli zostanę na noc, ta noc stanie się piekłem.

– Wrócę rano – krzyknąłem, jak gdyby nigdy nic, upewniając się, że w kieszeni mam klucze.

Nawet nie zdążyłem usłyszeć słowa sprzeciwu, wypychając przyjaciela z domu. Nie komentował, milcząc i analizując coś w głowie.

– Kupisz jakieś piwo, Aleks? – poprosiłem, szturchając go, gdy znaleźliśmy się niedaleko sklepu.

– Nie powinienem cię rozpijać.

– Oho, mamy punkt pierwszy rozmowy z moim starym. Wolisz, bym poszedł tam sam i wpadł, a potem zgarnęłaby mnie policja?

– To chyba tak nie działa – zaśmiał się, pchając przede mną drzwi.

Łamaliśmy prawo, ukrywając się przed policją i popijając alkohol, wygłupiając się w parku. Nie zważałem na dzwoniący telefon i przychodzące SMSy, bo czułem się naprawdę szczęśliwy, nawet jeśli to uczucie miało być złudne i stworzone przez alkohol.

– Piotrek pyta czy mamy jakieś plany na dziś – rzucił Aleks, dopalając papierosa i gasząc go butem. – Zresztą, kurwa, skąd on wie, że jesteś teraz ze mną?

– Może dlatego, że dziwnym trafem jesteś ze mną w każdy piątek?

– A wypraszam sobie, ostatnio byłem z Domi.

– Oho, jeszcze lepiej.

– Pyta o klub.

– Napisz, że bierzemy taksówkę i lecimy. Skoro stary mówi, że przepierdalam kasę, to przepierdolmy jej trochę w miejscu, przez które zszedłby na zawał. – Potarłem ręce z radością.

– Panie Olszewski, panu chyba już wystarczy tego alkoholu.

Dopiero w tamtej chwili dotarło do mnie jak brakowało mi tych zwariowanych osób. Zwłaszcza Piotrka, który palił przed lokalem, popijając już drinka i ucieszył się na nasz widok, opieprzając kuzyna, który nie odpisał mu na ostatnią wiadomość. Duża dawka alkoholu i głośnej muzyki była tym, czego potrzebowałem na odreagowanie. Nawet Aleks bawił się świetnie, wplątując się w tłum na parkiecie i wykrzykując tekst piosenki, która ostatnio podbijała listy przebojów. Przeprosiłem go na chwilę, przyznając, że muszę skorzystać z toalety, a potem dokupić trochę napojów.

– Jak my się dawno nie widzieliśmy. – Piotrek oparł się o bar, gdy czekałem na swoje zamówienie. – Jak tam? Pisałem do ciebie na tinderze, ale chyba mnie olałeś.

– Nie wchodzę tam ostatnio.

– Jakaś nowa miłość?

– Raczej więcej problemów niż chęci na flirty.

– Mój kuzyn ci wystarcza? – zaśmiał się. – Palisz?

Nie spodziewałem się, że to raczej coś innego będzie zajmować moje usta niż słomka czy papieros. Nawet nie wiedziałem kiedy nasze usta się złączyły, a moje ciało zostało przyparte do niewielkiego murku. Ciche pomruki wyrywały się spomiędzy moich spragnionych dotyku ust, a chłopak ściskał moje pośladki, sprawiając, że coraz bardziej zatapiałem się w niego.

– Jesteś aż tak zdesperowany, by wzbudzić we mnie zazdrość? – rzucił Aleks i dopiero wtedy zorientowałem się, że stoi obok. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top