„Boisz się, wianek?"
– Dobra, kotek, ta różowa czy czarna? – Przewróciłem oczami z dwóch powodów: nienawidziłem, gdy Nina wymyślała mi przezwiska jak te debilne pomiędzy chłopakiem i dziewczyną, którzy ciągle połykają się na przerwach, i nienawidziłem, gdy znowu pytała, co ma założyć. Tak było w przypadku każdej imprezy, a ja miałem ochotę wykrzyczeć, że nie jestem jej cholerną psiapsiółką i średnio znam się na modzie.
– Czarna.
– Mówisz?
– Nie wiem, Nina, serio, weź coś zwyczajnie ciepłego, bo tak jakby zaraz mamy listopad i przewieje ci dupę.
– A zrobisz mi wtedy herbatkę?
Westchnąłem, a ona się roześmiała. Sam leżałem jeszcze na łóżku, przeglądając Tindera, o którym często rozmawialiśmy. Podobno Nina pisała z kilkoma kolesiami, ostatecznie wszystkich zlewając albo nie odpisując, bo niby nie byli w jej stylu. Gdy o niego zapytałem, ona odpowiadała: „Coś jak ty, ale nie ty, łapiesz, nie?". Miałem jeszcze dobrą godzinę do jej przyjścia, bo przecież idealna kreska na oku to jakieś milion zmyć, a potem popłakanie się, zadzwonienie do mnie, by ponarzekać, a potem stwierdzenie, że to pierdoli i idzie bez tego. A potem kolejna próba i machnięcie ręką, bo przecież kreski to mają być siostry, a nie bliźniaczki.
– Pani mamy już nie ma? – zapytała, widząc pusty dom, gdy otworzyłem drzwi i przywitałem ją całusem w policzek. Podała mi ulubione wino i zrzuciła buty, rzucając obok torbę ze szpilkami.
– Nope, już moczy się w spa czy co tam się robi.
– Takiej to dobrze. Otworzysz?
Kiwnąłem głową, gdy ona już kierowała się na górę. Trochę wina, a potem mieliśmy iść na miasto, bo Nina słyszała całkiem dobre opinie o odnowionej dyskotece, w której nie sprawdzali dowodów. Oboje nie mogliśmy doczekać się pełnoletności, by nie musieć kombinować przy kupnie alkoholu ani opróżniać barku rodziców, zwłaszcza u mnie, bo później to ja musiałem tłumaczyć się, gdzie zniknęła ostatnia butelka wina i kłamać, że nawet jej nie ruszałem. Okej, mama czasami sama kupowała nam coś dobrego na wieczór, gdy wspominałem, że Nina wpadnie na nocowanie. Kobieta chyba nadal żyła nadzieją, że Ninka zostanie jej synową, a ja nie miałem zamiaru wyprowadzać jej z błędu, skoro kupowała nam alkohol i zamawiała pizzę bez mrugnięcia okiem.
Rozmawialiśmy o klubie, do którego mieliśmy iść któregoś dnia, by tuż po dziewiątej opuszczać dom, bo nie mogliśmy doczekać się dobrej zabawy. Nina zrezygnowała z wina, wypijając tylko dwie lampki i ekscytując się na myśl o kolorowych drinkach. Złapała mnie za rękę, gdy wchodziliśmy do środka. Już na korytarzu wpadliśmy na kilka osób z naszej szkoły, z którymi wymieniłem krótkie „Hej" i wymusiłem uśmiech. Oddaliśmy kurtki, kierując się do baru. Nina zarzuciła włosy do tyłu, zamawiając nam dwa drinki, a ja widziałem uśmiech barmana, który z pewnością nie sprawdziłby nam dowodów, skoro miał dwa przed sobą, upchnięte w różowy stanik. Podziękowałem, odbierając wódkę z colą i zgniotłem cytrynę małą słomką, na co Nina przewróciła oczami. Rozglądaliśmy się po parkiecie, lustrując ludzi i zauważając znajome twarze. Zostałem pociągnięty w jedno z niewielu wolnych miejsc, a dziewczyna wyrzuciła ręce w powietrze ze śmiechem, gdy nadeszła jedna z naszych ulubionych piosenek. Obiecałem sobie wyluzowanie i dałem ponieść się rytmowi. Bawiliśmy się naprawdę świetnie, wlewając w siebie kolejne słabe drinki i śmiejąc się, gdy Nina uwiesiła się na mnie przy wolniejszej piosence. W końcu pociągnęła mnie w stronę toalet, by nie zgubić się w tłumie, a ja opadłem na kanapę, czekając na nią.
– A kogo my tu mamy – usłyszałem nad sobą i jęknąłem, widząc Aleksa. – Widzę, że cieszysz się na mój widok. Posuń dupsko. – Pchnął mnie, zajmując miejsce obok, gdy dziewczyna, z którą przyszedł, weszła do toalety.
– Uuu, nowa koleżanka?
– Powiedzmy. – Zaśmiał się. – Gdzie Ninka?
Wskazałem ruchem głowy na toaletę i dopiłem drinka. Chłopak zaczął narzekać na klub i dzieciaki, a ja wzruszyłem ramionami, nie mając jeszcze wyrobionej opinii. Okej, może nie byłem pewien, czy niektóre dziewczyny skończyły przynajmniej piętnaście lat, ale z drugiej strony to nawet nie był mój biznes i szczerze mówiąc miałem w szerokim poważaniu.
– O siema, Aleks. – Nina uśmiechnęła się, strzepując ręce i opryskując mnie wodą. – Sorry, Janek.
– Hej, Ninka. – Cmoknął ją w policzek. – Jak zabawa?
– W sumie całkiem spoko. A twoja?
– Trochę za dużo dzieciarni, chyba lecimy z Alą do mnie wypić coś lepszego. – Objął dziewczynę, która przykleiła się do jego boku, opierając głowę na ramieniu, by po chwili zaszczycić nas uśmiechem. Wstałem, czując się jak idiota i zapytałem przyjaciółkę, czy chce kolejnego drinka. – A może dołączycie do nas?
– Nah, raczej wypijemy tu jeszcze trochę i... wiesz. – Próbowałem się wymigać, bo nie uśmiechało mi się patrzenie na niego cały wieczór, gdy liże się z laską, która wygląda, jakby w naszej obecności miała podnieść sukienkę i dać mu dupy.
– A jakie plany? – zapytała Nina, uwieszając się na mnie.
– Wracamy do mnie, kupujemy po drodze coś dobrego i tyle. Może jakieś jaranko czy coś – zaśmiał się, a moja przyjaciółka spojrzała na mnie. Widziałem tę iskierkę w jej oku i czułem, że jestem przegrany.
– Nie, Nina.
– No chodź, będzie super!
– Nie będę cię potem targał do domu.
– Oj, przestań, przecież się nie nawalę. – Przewróciła oczami, a ja nie miałem nic do gadania.
Odebraliśmy nasze kurtki, kierując się do wyjścia. Stanęliśmy na chodniku, by jeszcze raz omówić plany na dalszą część wieczoru. W końcu Aleks zamówił ubera, a ja zostałem przegłosowany i zmuszony do zajęcia miejsca. Chłopak kazał nam się rozgościć, włączając muzykę i zostawiając na stole alkohol, który kupił po drodze. Zająłem kanapę, a Nina z radością zaczęła rozlewać wódkę do kieliszków, głośno mówiąc o toaście. Byłem sceptycznie nastawiony, ale z każdą kolejną minutą udawało mi się rozluźnić. Rozmawialiśmy o akcjach nastolatka, który nie żałował podpalenia śmietnika czy wielokrotnych zawieszeń.
– Ej, czekaj, ale to wy kiedyś wywołaliście alarm przeciwpożarowy, nie? – zapytała moja przyjaciółka, opierając się o mnie i pijąc drinka.
Aleks zaśmiał się, kiwając głową.
– Lało jak chuj, a my chcieliśmy zajarać z Tytkiem i jakoś tak wyszło.
Nowo poznana Ala roześmiała się, przytulając chłopaka, na którego kolanach siedziała. Jej sukienka podwijała się coraz bardziej, ukazując już prawie nagie pośladki, a ja gryzłem się w język, by nie zwrócić jej uwagi. Miałem na sobie rozpalone ciało przyjaciółki, która w końcu położyła się, kładąc głowę na moich nogach i mruknęła:
– Gorąco mi.
– Bo się nawaliłaś.
– Wcale, że nie! – Próbowała być oburzona, ale jej splątane włosy i zarumienione policzki dodawały jej uroku i wyglądała jak wściekły szczeniaczek.
– Dobra, dzieciaki, może coś lepszego, huh? – Aleks klepnął Alę w udo, a ta oplotła jego szyję ramionami, przygryzając ucho. Skrzywiłem się, ale czekałem na dalszą część propozycji. Przeprosił na chwilę i wrócił z góry, odpalając skręta, na którego widok wciągnąłem powietrze i walczyłem, by nie wyjść z Niną albo bez niej. Zgadzałem się na alkohol, ale trawka nie wchodziła w grę. – Boisz się, wianek? – Spojrzał na mnie, gdy to Ala przejęła jointa. Pokręciłem głową, patrząc na nastolatkę, którą prawdopodobnie kojarzyłem ze szkoły, ale nie mogłem przypomnieć sobie, z której jest klasy. Wyglądała na nieco starszą, ale mogła być to wina czerwonej szminki, która wszędzie zostawiała ślady. Zwłaszcza na szyi Aleksa, do którego ciągle się kleiła.
– Chcesz? – zapytała, patrząc na mnie.
– Chyba podziękuję.
– No przestań, boisz się? Ninka nie odmówi, prawda?
Moja przyjaciółka była chętna do próbowania nowości, a ja obserwowałem ją kaszlącą i łapiącą oddech, gdy Aleks się zaśmiał. Ominąłem kilka kolejek, którym towarzyszyły docinki w moją stronę i w końcu się przełamałem. Słodkawy dym wypełnił moje płuca, a jak kaszlnąłem, oddając skręta chłopakowi. Musiałem przyznać mu rację, że to nic takiego i wyluzowałem się, dopijając drinka po kolejnych zaciągnięciach. Leżałem na kanapie, z Niną na torsie, która chyba zaczynała łapać fazę, robiąc skupioną minę i wpatrując się w przyklejany duży zegar, za którym moja mama też szalała i mogłem być pewien, że niedługo zawiśnie w naszym domu.
– Ej, a jak dwóch czarnych pedałów zaadoptuje dziecko, nie? – wypaliła w końcu, a ja spiąłem się na rasistowskie określenie. – To który z nich porzuci rodzinę?
Aleks wybuchnął śmiechem, odrywając się od Ali, która już wpychała mu język do gardła. Przesiadł się na kanapę, olewając jej jęk i wziął nogi mojej przyjaciółki na kolana. Patrzyłem na jego dłoń na jej udzie, gdy opowiadali kolejne żarty pełne czarnego humoru.
– Ej no, ale raz w dupę to nie pedał, a po trzech razach się zeruje! – Nina próbowała być poważna, gdy poleciały kolejne teksty o homoseksualistach.
– Ta, żeby życie miało smaczek...
– Gramy? – Alicja przerwała ich potyczki i obmacywanie, podnosząc butelkę po wódce i uśmiechając się.
– Tak! – Moja przyjaciółka wybuchnęła entuzjazmem i wyprostowała się.
– Nie mam zamiaru się z wami lizać – zastrzegłem.
– Oj c'mon, Janek, jestem pewien, że niektórzy są bardzo za. – Pogłaskał Ninę po włosach, a dziewczyna ewidentnie nie zrozumiała aluzji.
Odetchnąłem z ulgą, gdy wypadło na niego i na Alę, która chętnie przykleiła się do naszego kolegi. Minuty ciągnęły się w nieskończoność, a Nina jęczała, próbując im przerwać. Klasnęła w dłonie, gdy wypadło na mnie, a ja błagałem, by coś się wydarzyło i przerwało naszą grę.
– O kurwa – mruknęła, a ja spojrzałem na butelkę wycelowaną wprost w Aleksa. To nie może być prawda.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top