„A ja każdego dnia boję się, że mi ciebie odbije"

Dzisiaj zdecydowanie nie był dzień na konfrontację z Niną. Kac nadal mnie męczył, a tępy ból głowy towarzyszył pomimo wziętej tabletki. Wolałem wrócić do gry niż patrzeć na obrażoną dziewczynę stojącą przede mną i oczekującą wyjaśnień. Prawda była taka, że gówno jej się należało, a ja nie musiałem się spowiadać. Nie wiedziałem jednak jak wykręcić się z rozmowy, gdy o nią poprosiła i teraz staliśmy w niezręcznej ciszy, gdy poprosiła Zośkę, by ta zaczekała na zewnątrz. Lustrowała mnie i zapewne domyśliła się, że nieco za duże dresowe spodnie nie należały do mnie, bo nawet w takich nie gustowałem. Jednak odkąd zamieszkałem z Aleksem, coraz częściej kryły mój tyłek, a ja zaczynałem rozumieć ich zalety.

– Miałem zamiar nadrabiać dzisiaj – wydukałem w końcu. Prychnęła, przewracając oczami. Znowu wie lepiej i znowu zacznie się gadka pokroju mojej matki. Zdecydowanie spędzały ze sobą zbyt dużo czasu podczas naszej przyjaźni.

– Dlatego nadal tu siedzisz pomimo niemal wieczora?

– Bo tu mieszkam, Nina. – Badałem jej reakcję i wyglądała identycznie jak podczas naszej ostatniej rozmowy w szkole. Zszokowana, zapowietrzona i jakby próbowała dodać dwa do dwóch, ale ciągle wychodziło jej pięć. – To nie jest odpowiednia chwila na wyjaśnienia, bo średnio chce mi się o tym gadać. Fajnie, że ogarnęliście Zośkę i mamy nadzieję, że da wreszcie Domi spokój.

Woah, czy ja właśnie zacząłem brzmieć jak Aleks? Czy od wczoraj mogę mówić, że jestem tym, co jem?

Dziwnie mi ulżyło, gdy faktycznie się pożegnała i wyszła. Wiedziałem, że kiedyś powinienem powiedzieć jej nieco więcej, zwłaszcza jeśli faktycznie poszła do mojego rodzinnego domu i matka powiedziała jej tylko, że mnie nie ma. Z drugiej strony jednak nasza przyjaźń już nie istniała, zupełnie jak moje zaufanie do niej i wolałem nie przekonywać się, jak szybko Tytus dowiadywałby się o moim gównie, gdybym wypaplał wszystko przy winie.

– Tak szybko poszła? – Aleks zszedł na dół i mogłem być pewien, że podsłuchiwał, stojąc na szczycie schodów.

– Spieszyła się.

– Na autobus do spierdoliny górnej?

– Oszczędź sobie, Aleks – rzuciłem, wymijając go i kierując się do łazienki, by choć na moment zamknąć się z samym sobą. Jednak nastolatek miał inny plan i zapukał delikatnie, a jego głos był zmieniony i o wiele bardziej miękki, bez iskry żartu i ironii.

– Wszystko okej, słońce? – zapytał cicho, ale jednocześnie wystarczająco głośno, by przebić szum odkręconej wody. – Mogę się wpakować i poprzytulać, patrząc w lustro na najpiękniejszą parę na świecie czy jednak poczekać tu?

Okej, to były takie teksty, które mnie rozczulały i zdobywał moje serce na nowo. Boże jedyny, jaki ja jestem łatwy.

– Myję tylko ręce, daj mi chwilę.

Ten jednak otworzył drzwi, dopadając mnie i przyciskając do ściany z głośnym śmiechem. Zmusił mnie do pocałunku, a ja liczyłem, że mokre ręce na jego twarzy nieco uspokoją jego zapędy i da mi spokój. Tak się nie stało, a jedynie ścisnął moje nadgarstki, blokując ruchy i kurwa, odblokował we mnie chyba nowe możliwości niczym w postaci z gry.

– O kurwa – mruknął z uśmiechem. Jego źrenice były już charakterystycznie rozszerzone, a mój przyspieszony oddech mówił sam za siebie. Mówił tyle, że jeśli za moment nie wyjdziemy z niewielkiej łazienki na parterze, to klęknę przed nim i wezmę go do ust.

Albo i nie, bo na schodach usłyszeliśmy kroki, które przywołały nas do porządku.

– Chcesz jechać do Maczka na szybką, gejowską randkę i zapchać swoje piękne usta frytkami? – zapytał Aleks, łapiąc mnie za rękę i wychodząc za mną. Gabriela właśnie wstawiała czajnik z wodą, pytając, czy chcemy herbatę. Uśmiechnęła się, słysząc tekst syna, a ja miałem ochotę go zabić.

– Jaki ty romantyczny – odgryzłem się.

– Ostatni seans w kinie pewnie niedługo się zaczyna, więc możemy skoczyć jutro do kina, a dzisiaj na frytki, hm? I tak, wiem, że mamy frytki w domu, mamo – dodał głośniej, patrząc na kobietę.

– Frytki w domu... – rzuciła, a Aleks zrobił zdziwioną minę. Jednak jego uśmiech zdradzał żartobliwe podejście i rzucił, nawiązując do popularnego mema. – Wysyłałeś mi go kiedyś, Aleks, ja nie mam problemów z pamięcią.

– Kupić ci coś?

– Możesz wziąć coś dobrego.

– I dla Domi?

– Idzie niedługo spać, więc olej, bo nie uśnie, dopóki nie wrócicie, a wątpię, żebyście wrócili za pół godziny.

Dłoń Aleksa leżała na moim kolanie, gdy kierowaliśmy się do odpowiedniej restauracji w rytmie radiowych hitów. Niby taki drobny gest, a rozczulał mnie tak bardzo, jak buziak na dzień dobry z rana. Dawał mi poczucie bezpieczeństwa i pokazywał, że zawsze jest obok, a ja samolubnie przygarniałem wszystko, co mi dawał. Czasem przyłapywałem się na uzależnieniu od jego obecności i domaganiu się przytulania i wyznań miłości. Nigdy taki nie byłem, a myślałem, że faktycznie pomiędzy mną a Niną było coś więcej. Teraz wiedziałem, że jedyne, co nas łączyło to dobra przyjaźń, z której nie mogło powstać nic większego. Aleks każdego dnia odblokowywał we mnie coś nowego, o co nigdy bym siebie nie podejrzewał. Byłem w nim zakochany na maksa i miałem ochotę mówić o tym każdemu, ale jedyne co mogłem w tej chwili zrobić to trzymać na kolanach torbę z gorącym jedzeniem i zaufanie chłopakowi, który kierował się w nieznanym mi kierunku. Pomimo dość późnej pory ulice były pełne aut, a ten przeklinał, zmieniał pasy i zjeżdżając w końcu w okolice supermarketów, które ze względu na niedzielę bez handlu były puste. Stanął na środku, nie przejmując się zupełnie liniami wyznaczającymi miejsca parkingowe. Zmienił radio na składankę na Spotify, którą sami ułożyliśmy i odsunął fotel, dając sobie więcej miejsca.

– Lubię widzieć, że jesteś zrelaksowany, a spinasz się w miejscach publicznych, gdy jesteśmy razem – wyjaśnił.

– To ty się wstydzisz – zauważyłem, wpychając po chwili w siebie porcję frytek, bo dziwnie ścisnęło mnie w gardle i potrzebowałem czegoś na przepchanie.

– Oczywiście, że się nie wstydzę! – obruszył się, a ja spojrzałem na niego. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy i próbowałem wyłapać czy kłamie, ale jego oczy nie zdradzały niczego konkretnego w świetle ulicznej lampy.

– Czyli byłoby okej, gdybym powiedział Ninie o nas, nawet jeśli powiedziałaby Tytusowi i reszcie?

– Kochanie, marzę o powiedzeniu jej tego i zobaczeniu jej miny od momentu, gdy zobaczyłem ją pierwszy raz po naszym zejściu się.

– Wiedziałem. Po prostu wiedziałem, że tu wchodzi na salony twoja wredota.

– Ona na ciebie leci i liczy, że jeszcze wam się uda, a ja każdego dnia boję się, że mi ciebie odbije.

Prychnąłem, popijając posiłek colą. Jego obawy były zabawne, a ja nie wyobrażałem sobie powrotu do relacji z Niną, nawet jeśli miała być to tylko przyjaźń. Mogliśmy się kolegować, ale była jedną z ostatnich osób, do których bym zadzwonił, gdyby świat się kończył, a ja miałbym ochotę umrzeć.

– To ty masz w telefonie numer Alki z emotkami ruchańska, a wyjeżdżasz mi z Niną?

– Już nie mam, usunąłem.

– Jasne.

Odblokował ekran, pokazując mi listę kontaktów na A, gdzie faktycznie nie było żadnej Alicji. Uniósł charakterystycznie brew, co zaczynało mnie irytować, bo znaczyło tylko tyle co a nie mówiłem?, a ja nie należałem do osób, które lubiły się mylić. Wzruszyłem więc ramionami, dodając, że nie musiał mi niczego udowadniać i to jego sprawa.

– Staje mi, gdy jesteś taki zazdrosny.

– Kto to mówi.

– Ale ja nie ukrywam, że jestem pieprzonym terrorystą, jeśli chodzi o ciebie. Jestem zazdrosny o Ninę i nic tego nie zmieni, bo ja na jej miejscu też bym się ślinił. Ty wiesz, jak zajebiście się całujesz? Pewnie za tym tęskni, ja bym tęsknił.

Prychnąłem, ale kurwa, nie mogłem zaprzeczyć, że zrobiło mi się jakoś miło. A jego ręka na moim karku sprawiła, że kawałek nuggetsa utknął mi gdzieś w przełyku i potrzebowałem coli. Jego palce robiły ze mnie pieprzoną mikrofalówkę, a ja w ciągu kilku sekund byłem gotowy. Odsunął mój fotel, robiąc więcej miejsca i pocałował mnie bez zbędnych ceregieli, przytrzymując za kark, bym był jeszcze bliżej. Czułem delikatny uśmiech, w który układały się jego wargi, muskając mnie delikatnie po momencie brutalności.

– Chcesz wracać do domu i zobaczyć, co jeszcze robię zajebiście? – szepnąłem, dotykając jego ust, gdy oderwał się na moment, by złapać oddech.

– Mam nadzieję, że po opłaceniu mojej terapii zostało ci trochę na mandaty – zażartował, zapinając pas i prosząc mnie o przytrzymanie jedzenia, którego nie dokończyliśmy. Bezceremonialnie głaskałem go po udzie, zapuszczając się nieco głębiej, a jego przygryziona warga wskazywała na walkę, którą toczył wewnętrznie.

– Szczeniaczki, Aleks. Szczeniaczki – szepnąłem.

– Jak będziesz mówił to w taki sposób, głaszcząc mi kutasa, to i te jebane kundle zaczną mnie podniecać. I nie próbuj – dodał, gdy udało mi się rozpiąć guzik w jego jeansach. – Mówię serio, Janek, ja prowadzę.

– Dobrze, już chowam rączki. – Wcisnąłem dłonie w kieszeń kurtki, ale cała sytuacja nadal mnie bawiła.

Wchodziliśmy do domu szybkim krokiem, licząc, że ten będzie już tonął w ciszy i da nam zająć się sobą. Widocznie świat miał dla nas inne plany, a my usłyszeliśmy z salonu głos Gabrieli, która rozmawiała z kimś przez telefon. Brzmiała na rozbawioną, a ja wymieniłem z Aleksem porozumiewawcze spojrzenia.

– Ciocia Ula cię pozdrawia, Aleks – usłyszeliśmy, a chłopak wychylił się.

– Też ją pozdrów i niech pozdrowi Piotrka.

Podał zimny już zestaw z Maka, a ja uśmiechnąłem się przepraszająco, bo zimne frytki to najgorsze co może być. Chyba że znajdujesz je rano na ostrym kacu i dziękujesz pijanemu sobie za kupno po imprezie.

– Ktoś tu się dobrze bawi, co? – rzucił, patrząc na matkę, która trzymała w ręce kieliszek wina, a zaczerwienione policzki wskazywały, że chyba nie jest pierwszą lampką tego wieczoru. – Nieładnie, jutro do pracy, mamo.

– Uciekajcie na górę i proszę o ciszę.

– Będziemy oglądać kreskówki, mamo, za kogo ty nas masz. – Przewrócił oczami, a jej wymowne mhm chyba miało być oznaką, że słyszała nieco za dużo ostatniej nocy. Dzisiaj nie zapowiadało się na zmianę planów, chociaż ja czułem spięcie na myśl, że mielibyśmy robić to, gdy kobieta jeszcze nie śpi.

– Mama Piotrka, pogadają jeszcze z godzinę – wyjaśnił, jakby czytał mi w myślach.

Drzwi ledwie zdążyły się zamknąć, gdy moje usta spotykały się z ustami napalonego nastolatka. Niemal w euforii zrzucał ze mnie koszulkę, siłując się ze spodniami, a ja upadałem na łóżko pod jego delikatnym pchnięciem. Ciche przekleństwo wyrwało się spomiędzy przygryzionych warg, bo nie spodziewałem się, że z pozoru niewinna zabawa w aucie tak bardzo go nakręci, że będzie pokazywał swoją siłę i dominację. Denerwował się ciasnotą jeansów, gdy plątały się wokół moich kostek.

– Naprawdę nie wiem, jak możesz tak ściskać swojego kutasa i nie umierać z bólu – mruknął, a ja prychnąłem, odgryzając się żartem.

– Przynajmniej umiem utrzymać go w jednym miejscu.

– W moich ustach?

Okej, znowu wygrał słowną potyczkę i chyba zdawał sobie z tego sprawę, bo uniósł brew, ale tym razem mniej mnie to obchodziło, bo tak cholernie dobrze szarpnął mnie za włosy, całując po uchu. Jęk, którego nie chciałem wypuścić na zewnątrz, jakoś znalazł drogę ucieczki i przeciął ciszę, która dotychczas wypełniona była jedynie naszymi przyspieszonymi oddechami. Czułem wargi wygięte w uśmiechu, gdy składał kolejne pocałunki, ale dopiero ściśnięcie za szyję sprawiło, że poczułem coś, czego nigdy nie czułem. I kurwa, czy nadejdzie kiedyś dzień, gdy ten kutas mnie nie zaskoczy i nie uruchomi we mnie czegoś nowego?

– O tak, kurwa – mruknął z zadowoleniem, całując mnie dalej.

– Kocham cię, Aleks, ale nie obciągniesz mi bez prysznica.

– Nie żartuj.

To były dla mnie granice nie do przeskoczenia, a ja nie chciałem go odstraszyć, gdy mózg podsyłał mi wizje zapachów. I chociaż nawet głupi pot Aleksa nakręcał mnie jak cholera, tak ja nie chciałem narażać go na nic, co mogłoby postawić mur niezręczności między nami.

– Daj mi minutę, serio.

– Janek, serio, pachniesz tak cholernie dobrze, że nie musisz się przejmować. Chyba że chodzi ci o mnie.

– Chodzi tylko o mnie, serio. Minuta.

Głos Gabrieli dobiegał do nas z dołu, gdy skradaliśmy się do łazienki z oznakami naszego podniecenia. Gorąca woda podkręcała atmosferę, gdy całowaliśmy się, błądząc rękoma po namydlonych ciałach. Mój wzrok zatrzymał się na chwilę na torsie nastolatka, gdzie tkwiły nasze splecione dłonie. Trzymał mnie mocno, jakbym miał za chwilę mu uciec i nigdy nie wrócić, a przecież nigdzie się nie wybierałem. Byłbym głupcem, rezygnując z ciała, o którym fantazjowałem i teraz dzieliło nas kilka centymetrów i zero ubrań. Kiedyś nawet nie śmiałem posuwać się aż to takich marzeń, a teraz stał przede mną zupełnie nago i mogłem całować go bez żadnych hamulców.

Ręka na moim penisie wyrwała mnie z rozmyślań na temat bycia szczęśliwcem, a wzrok znowu wrócił do tęczówek, w których szalała obsesja. Uśmiechnął się, mrucząc z zadowoleniem, chociaż to ja powinienem być tym mruczącym. Wpatrywałem się w niego, gdy mi trzepał i kurwa, jakie to było dobre. Chociaż jeszcze lepszy widok miałem, gdy w końcu klęknął, przejeżdżając od razu językiem po całej mojej długości. Może i nie miał wcześniej doświadczenia z gejowskim seksem, ale z pewnością był w tym zajebisty. Obserwował moją twarz, próbując wybadać, co mi się podoba i wykorzystywał to, zwalniając, gdy ja potrzebowałem przyspieszenia. Moje nogi drżały, gdy byłem niemal na końcu, a ten przerwał z uśmiechem.

– Nawet nie próbuj – mruknąłem. – Wracaj tam.

Pracował ręką, śmiejąc się w końcu, że nie połyka, bo to gejowskie, gdy doszedłem na jego dłoń. Miałem ochotę go zabić, ale wtedy nie miałbym tak zajebistych orgazmów, po których widziałem gwiazdki i czułem, jakbym miał zemdleć. Łapałem powietrze, próbując uspokoić przyspieszone serce, a zaparowana łazienka nie pomagała mi odetchnąć. Moje policzki paliły, gdy wychodziliśmy z łazienki, modląc się, by nie wpaść na Gabrielę. Dół tonął w ciemnościach, a ona musiała być już zamknięta w sypialni. I my zajmowaliśmy łóżko, na nowo się całując, a ja chciałem odpłacić się za wszystko, co zostało mi podarowane. Pierwszy raz z Aleksem pełen był niezręczności i badania swoich odczuć, by wiedzieć, do czego możemy się posunąć, ale kolejne wydawały się być o niebo normalniejsze. Bałem się jak cholera momentu, w którym mnie odepchnie albo mu nie stanie, bo nie jestem dziewczyną, ale życie znowu mnie zaskoczyło, a ja delektowałem się, gdy przyciskał moją twarz do swojego krocza i mruczał pod nosem, zaciskając ręce na pościeli.


***


– Jesteś palantem, Aleks – mruknąłem, przykładając kostkę lodu do szyi, która nosiła delikatne zasinienie. Taki sposób wyskakiwał nam w Google, a ja nie miałem zbyt dużo czasu na kombinowanie czegoś lepszego. – Mówiłem ci, kurwa, że bez malinek, tak?!

– Poniosło mnie, okej? – wymruczał, myjąc zęby, ale nawet usta pełne piany nie sprawiły, że nie zauważyłem tego pieprzonego uśmieszku.

– Co ja mam z tym teraz zrobić, geniuszu, hm?

– Trzymaj jeszcze ten lód, a jak nie przejdzie, to zapytaj Ninę i wspomnij przy okazji, że to moja sprawka.

– Pierdol się, serio.

Nie spodziewałem się, że chwilę później będę stał przed Gabrielą, która różową gąbeczką wklepywać będzie korektor w ciemniejsze miejsce na mojej skórze, mówiąc, że kupi dzisiaj maść, a Aleks powinien dostać po dupie, bo jeśli o coś go proszę, to powinien to uszanować.

– Powiedziałbym coś, mamo, ale raczej nie chcesz tego słyszeć.

– Dziękuję, że mi odpuszczasz, nie wiem, co za zaszczyt mnie kopnął – powiedziała z ironią, a ja uśmiechnąłem się. – Okej, Janek, lepiej nie będzie, a pewnie się spóźnimy. Wrzuć korektor do plecaka i poprawiaj w razie potrzeby, a ty się ogarnij – dodała, patrząc na syna.

Nie odzywałem się do Aleksa, gdy kobieta podrzucała nas do szkoły, bo szalejący za oknem mróz dzisiaj wyjątkowo pokazywał swoją siłę. Zdenerwowanie sprawiało, że nawet nie czułem zimna, ale jednocześnie cieszyłem się, gdy z wychłodzonego auta przenieśliśmy się do ciepłego budynku. Szybkim krokiem kierowałem się do klasy, słysząc za sobą głos Aleksa, do którego chyba docierało, że miałem prawo do wkurwienia i przepraszał, dodając, że już więcej tak nie zrobi. Próbowałem odłożyć na bok myśli o malince, gdy czekał na nas polski, ale mimo to czułem charakterystyczny ból, przypominający mi bez przerwy o naznaczeniu i zakrywałem szyję, licząc, że chłopak siedzący obok również odcina ten widok od reszty klasy. Niestety świat znowu pieprzył mnie bez nawilżenia i odkrywał wszystko, gdy na wfie pojawił się pot. Czekało mnie jeszcze kilka godzin modlitwy, by Nina nie chciała pogadać i nie patrzyła na mnie wścibskim okiem, a tymczasem rozmazywałem korektor, wycierając się koszulką po powrocie do szatni. Przeklinałem, narzucając na siebie bluzę i kierując się do łazienki. Mieliśmy dłuższą przerwę, a ja umierałem z głodu, chcąc jednak napaćkać na siebie milion warstw kosmetyku, który pożyczyła mi Gabriela. Zajęta łazienka pokrzyżowała moje plany, a ja nie umiałem zebrać się na odwagę, by zrobić to przy innych chłopakach. Zwłaszcza że wśród nich wyłapałem postać Mikołaja, a tego wolałbym unikać do końca swojego życia.

– Wygląda lepiej – skomentował Aleks, gdy zająłem krzesło obok niego przy niewielkim stoliku. – Masz herbatę, dorzuciłem ci dwa cukry.

Pamiętał. A takie drobne gesty sprawiały, że czułem się naprawdę kochany i wiedziałem, że robi to nie dlatego, że non stop mu o tym wspominałem, ale dlatego, że słuchał i obserwował, ucząc się moich nawyków.

– Dzięki. Wpadłem na Mikołaja w łazience i nie udało mi się tego zakryć.

– Mówił coś? – Widziałem jego spięcie i gotowość do walki, które rozluźniło się, gdy pokręciłem głową. – Chcesz kanapkę czy iść do sklepu po coś innego?

– Kanapka jest okej.

Studiowałem podręcznik, pałaszując posiłek i próbowałem zapamiętać jak najwięcej materiału, który miałem powtórzyć przez weekend, ale wolałem uczyć się anatomii pewnego zająca. Gdybym mógł cofnąć czas, z pewnością powtórzyłbym całe akcje, nawet kosztem jedynki, gdyby trafiło na mnie z dzisiejszą odpowiedzią ustną. A czułem, że właśnie tak będzie.

– Idziesz ze mną na fajkę czy zostajesz tutaj i za chwilę przyleci świnka, która bez przerwy udaje, że się nie gapi? – zapytał Aleks, wyrywając mnie z lektury. Delikatnym ruchem głowy wskazał na bok, a ja kątem oka zauważyłem Ninę z nosem w telefonie. – Może faktycznie powinniście pogadać – westchnął, podnosząc się i zgarniając ze stolika komórkę. – Dzwoń, jeśli coś odwali.

Nie minęła sekunda, jego krzesło jeszcze nie zrobiło się zimne, a Nina już je zajmowała ze swoim hej.

– A ciebie kto tak podziobał? – zażartowała, a ja automatycznie złapałem się za szyję. – Myślałam, że nie lubisz malinek.

– Bo nie lubię. To... wypadek przy pracy.

– Aleks się potknął i upadł na ciebie zębami? Okej, przepraszam, to za dużo – dodała, gdy obrzuciłem ją wzrokiem. Prawda była taka, że właśnie się obsrałem, że coś wie. – Wszystko u ciebie w porządku? I nawet nie próbuj mi teraz mówić, że to nie jest odpowiednia chwila, bo wychodzi na to, że nigdy jej nie będzie. Twoja mama wygląda strasznie, ty mieszkasz z Zającem i masz siostrę.

– Dokładnie to dwie.

– Dwie siostry. Serio, Janek, pomimo tego całego gówna, które się wydarzyło, nadal jesteś moim wiankiem i się martwię.

– Nie masz o co, Nina. Serio. Jest coraz lepiej i nie chce mi się wracać do tego, co było.

– Czyli mi nie powiesz?

– Nie ma czego, serio.

– Kłamiesz, Janek. Ja za długo się z tobą przyjaźnię, by nie zauważyć, jak kłamiesz.

– Okej, więc od czego mam zacząć, hm? Od notorycznego wpierdolu od mojego starego, od tego, jak kazał mi wypierdalać do szkoły z internatem, a może od tego, że od niemal zawsze ma drugą rodzinę w innym kraju, ale to ja jestem najgorszy, bo wszystko ujawniłem? – rzucałem ironicznie, nachylając się, by inni nie usłyszeli. Nie uśmiechało mi się ujawnianie życiowych tajemnic dla całej klasy, bo plotki nie ucichłyby do końca szkoły.

Nina była zmieszana i zszokowana jednocześnie, a ja musiałem odwrócić wzrok, by nie wydawać więcej tajemnic.

– Janek, ja... – zaczęła. – Ja pierdole, nie spodziewałam się tego wszystkiego. To twój tato, on zawsze był miły!

– Ma chyba jakiś dziwny fetysz córek, bo z trójki dzieciaków, tylko ja dostawałem wpierdol – prychnąłem.

– Co za pojeb. I dlatego mieszkasz u Aleksa? Dlaczego nie przyszedłeś do mnie?! I dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś?! Przecież bym ci pomogła, dobrze o tym wiesz.

– Wiesz dlaczego? Bo on mnie kocha. I mnie nie okłamuje, pieprząc się za moimi plecami z innymi, gdy to niby jesteśmy razem. I wiesz co? Tak swoją drogą: To jego sprawka. – Wskazałem na malinkę, ściągając bluzę jeszcze niżej, by mogła lepiej się jej przyjrzeć. 


******

Lato ma to do siebie, że włącza nam się totalna wena i miłość do Stucka, a Pride Month jeszcze bardziej to potęguje. Mamy w zanadrzu kilka notek do przodu, ale chętnie dowiemy się, czego Wam jeszcze brakuje w tym opowiadaniu? Macie scenki, które są totalnym must-have dla Stucka?

Do napisania już niedługo i nie zapominajcie o #StuckInLovePL, gdzie chwalimy się tekstami, które wrzucamy do rozdziałów, mamy dzikie rozkminy oraz czasem narzekamy!

A tak przy okazji to jako oficjalny zespół AmbassadorsPL zorganizowałyśmy konkurs na gejową historię z okazji Miesiąca Dumy. Jeżeli chcecie pobawić się czymś nowym w formie one-shota, odwiedźcie profil i dołączcie do zabawy!

Buziaki

polishkathel & DreamerEmma

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top