□41□

Spójrz, co zrobiłeś 

Oddalasz się ode mnie nawet stojąc w miejscu 

Czas się dłuży 

Płomień wygasł, czego oczekujesz?

Parę dni później. Lara siedziała na kanapie w salonie. Paul wyszedł z kuchni niosąc dwie szklanki z sokiem. Mężczyzna podał jedną szklankę ciemnowłosej po czym usiadł na fotelu.

-Dzięki.- mruknęła z delikatnym uśmiechem na ustach i napiła się soku. Długowłosy odwzajemnił uśmiech i również napił się. 

-Jadę za godzinę.- odezwał się Paul przerywając ciszę. Na twarzy ciemnowłosej pojawił się na krótką chwilę grymas niezadowolenia. Przez ostatnie parę dni Paul był w Alexandrii i pomagał ciemnowłosej dojść do zdrowia. A teraz gdy musiał już wracać do siebie, kobieta nie miała ochoty go wypuścić. I nie dlatego że wyręczał ją w prawie wszystkich obowiązkach domowych więc nie musiała nic robić, ale dlatego że jego towarzystwo podtrzymywało ją na duchu. Był prawdziwym lekarstwem na ból, który czuła po tym co Heder jej zrobiła i powiedziała. Pomógł jej się pozbierać. I nie narzekał gdy miała gorsze dni lub wybuchała gniewem lub gdy nie słuchała go że musi zostać w łóżku by wyzdrowieć. Był cierpliwy i wytrwały. Taki przyjaciel to prawdziwy skarb.

-Czy Wzgórze upadnie jeśli nie wrócisz przez jeszcze kilka dni?- zapytała by spróbować nakłonić go by został.

-Nie, ale wiecznie nie mogę siedzieć z tobą. 

-Wiem, ale będzie mi cię brakować. 

-Raczej mojego gotowania.

-Nie zaprzeczę.- uśmiechnęła się na co Paul pokręcił lekko głową. Miał talent do gotowania, szczególnie najlepszym jego daniem było warzywna potrawka jego własnego autorstwa.

-Co zamierzasz zrobić dalej?- zapytał zmieniając temat na poważniejszy.

-Jutro ruszamy poszukać Heder. Nigdy jej nie odpuszczę. Daryl znalazł jej trop od miejsca gdzie prawie mnie zabiła. Wiesz co ją czeka.

-Owszem. Ale czy warto?

-Dla mnie tak. Nie mogę spać spokojnie gdy ona wciąż gdzieś tam jest i żyje. Będzie szukać sposobu by mnie dorwać więc ja pierwsza muszę ją dopaść. 

-Kto z tobą idzie?

-Chciałam sama, ale pewien kusznik bardzo uparł się i do tego pewien były szeryf go w tym poparł więc jestem skazana na towarzysza.

-Nie brzmisz jakbyś była z tego powodu niezadowolona.- stwierdził z lekkim uśmieszkiem. Lara wywróciła oczami posyłając mu zirytowane spojrzenie, ale miał rację.

-Jest dobrym tropicielem więc przyda mi się.- starała się brzmieć jakby było jej to obojętne czy wyruszyłby z nią czy nie.- Przestań się tak uśmiechać.- mruknęła gdy znaczący uśmiech nie schodził z twarzy Paula.

-To tylko zwykły uśmiech.- wzruszył ramionami.- Zbliżyliście się do siebie. Coraz częściej uśmiecha się gdy jesteś w pobliżu i nie jest tak mrukliwy jak zwykle, a to rzadkie u niego. 

-Nie potrzebuje swatki. Łączy nas tylko przyjacielska relacja.

-Skoro tak uważasz. A co z twoim bratem?

To pytanie od razu pogorszyło atmosferę. Paul wiedział że to drażliwy temat. Od paru dni ani słowem nie wspominała o czarnowłosym, ale to nie mogło trwać wiecznie. Słyszał od innych że Negan chciał spotkania z siostrą, ale ciemnowłosa nie zgodziła się choć Paul uważał że powinna w końcu do niego pójść i porozmawiać. 

Lara utkwiła wzrokiem w dno szklanki. Nie miała ochoty odpowiadać na to pytanie, ale w końcu musiała się z tym zmierzyć. 

-Jeszcze nie wiem. Chciałabym nigdy nie dowiedzieć się prawdy, byłoby łatwiej, ale to nie możliwe. Życie nigdy nie może być zbyt proste, szczególnie moje.

-Nienawidzisz go?

-Część mnie tak. Ale mimo tego co zrobił... nie sądzę by cokolwiek sprawiło że przestane go kochać. Nadal jest moim bratem. Nie potrafię go całkowicie znienawidzić, nawet jeśli bardzo bym tego chciała.

-Miłość jest pokręcona.

-Zgadzam się całkowicie.- mruknęła ciemnowłosa.

Staram się trzymać 

Nigdy w pełni nie spełniłam własnych oczekiwań

 Muszę być silna 

Jest jakaś moc w tym, co robisz 

Od teraz dzień w dzień będę cię obserwować

Wspomnienie

Ciemnowłosa nastolatka wbiegła do domu trzaskając za sobą drzwiami. Rzuciła w kąt korytarza swoją torbę po czym weszła do salonu. Za nią do domu wszedł jej starszy brat,

Dziewczyna z wściekłością kopnęła krzesełko stojące przy kanapie, mebel z hukiem uderzył o posadzkę.

-Uspokój się.- powiedział czarnowłosy.

-Nie mów mi co mam robić!- wykrzyknęła wściekle i złapała poduszkę z kanapy po czym rzuciła nią w chłopaka, który zrobił unik. Nastolatka wciąż była nabuzowana, a z jakiegoś powodu zezłościła się jeszcze bardziej gdy nie trafiła w brata. Nie zastanawiając się złapała mały wazon z stolika kawowego i rzuciła nim w kierunku czarnowłosego.

Chłopak zrobił unik, a wazon rozbił się o ścianę obok niego. Spojrzał gniewnie na siostrę, która nic sobie nie zrobiła z tego że mogła zrobić mu krzywdę.

-Odbiło ci!

-Po co się mieszałeś?! Pogorszyłeś sytuację dupku! - przeleciała wzrokiem po pomieszczeniu szukając kolejnej rzeczy, którą mogła by rzucić. Czarnowłosy ruszył szybkim krokiem gdy dziewczyna sięgnęła po pilot. Złapał ją za oba nadgarstki. Nastolatka zaczęła się z nim szarpać.- Puść mnie! Spieprzyłeś wszystko!

-Tak będzie lepiej. Uspokój się.- powiedział spokojniejszym tonem. Zabrał jej pilot i odrzucił go na bok. Przytulił ją do siebie mocno choć ciemnowłosa nadal się szamotała.- Oddychaj. Zrób głęboki wdech, a później wydech. Rób razem ze mnę. Wdech i wydech.

Ciemnowłosa robiła tak jak jej brat, najpierw głęboki wdech a później wydech. Powoli zaczynała się uspokajać.

-To było nie w porządku.- mruknęła gdy gniew zniknął, a jego miejsce zastąpił głęboki smutek. Pierwsza miłość nie zawsze jest piękna, tak było w jej przypadku. Zakochała się nie w tym chłopaku co trzeba. Brat ją ostrzegał, ale ona nie słuchała więc sam się tym zajął. Może gdyby nie wtrącał się w tą sprawę, to lepiej by to się zakończyło, ale myślał że robi dobrze. 

-Przepraszam. Nie chciałem cię zranić, ale teraz będzie lepiej.- w końcu dziewczyna odwzajemniła jego uścisk. Czarnowłosy zaczął delikatnie głaskać ją dłonią po głowie gdy dziewczyna zaczęła cicho płakać w jego ramię.- Mogę im wszystkim spuścić łomot jeśli poprawi ci to humor.

-Nie chce. To tylko wszystko pogorszy.- na oczach znajomych ze szkoły chłopak złamał jej serce wyjawiając że jej własny brat szantażował go chcąc by z nią zerwał. To było największe upokorzenie jakie do tej pory doznała. Nie tyle że jej ukochany okazał się być łajdakiem, to jeszcze jej brat musiał mieszać się w jej życie. To był istny koszmar dla nastolatki.

-Nie płacz skarbie, będzie dobrze. On nie jest tego wart.

-Wiem, ale ty też mnie zraniłeś.

-Przepraszam cię. Schrzaniłem to. Czy mi wybaczysz mi?

□■□■□■□■□■□■□

Lara z skrzyżowanymi rękoma stała oparta ramieniem o futrynę drzwi. W milczeniu przyglądała się jak Daryl krzątał się po swoim pokoju. Mężczyzna zauważył ją dopiero gdy odwrócił się. Przystanął w miejscu zaskoczony i jednocześnie zmieszany.

-Nie słyszałem cię.- mruknął.

-Chciałam cię zaskoczyć i po twojej minie wnioskuje że mi się udało.- stwierdziła, a kąciki jej ust uniosły się ku górze. Nie miała żadnej obsesji, ale z jakiegoś powodu przyjemnie się jej obserwowało go gdy był nieświadomy jej obecności.- Chyba nie przeszkadzam?

-Nie.

-Przyszłam bo zdałam sobie sprawę że ci jeszcze nie podziękowałam... Dziękuje. Wiem że czasami mogłam być nieznośna. Dziwne że chciałeś mi pomóc, ale dobrze że to zrobiłeś. Nie mam do ciebie pretensji, że byłeś u Negan'a. Wiem że z nim rozmawiałeś i on ci powiedział o Heder. To bez znaczenia bo wiem że chciałeś dobrze. Chciałam żebyś to wiedział. Sekrety potrafią być bardzo toksyczne. I jeśli chodzi o jutrzejszy wypad. Nie musisz iść i mnie pilnować. Nie jesteś mi nic winien, to raczej ja jestem twoją dłużniczką. 

-Już zdecydowałem i nie zmienię zdania.

-W porządku. Udanej nocy.- Lara wyszła i skierowała się do swojego pokoju. Tym razem część jej ucieszyła się że Daryl nie zmienił zdania i chciał jej pomóc. To było dziwne uczucie, ale coraz bardziej przywiązywała się do tego gburowatego kusznika.

Pokażę ci, jak to jest 

Jestem już poza tym 

Wszystko zrobiliśmy prawidłowo

 Jestem już poza tym 

Pokażę ci, jak to jest

 Jestem już poza tym 

□■□■□■□■□■□■□

Troje ludzi szło przez las. Lara, Daryl oraz Negan, którego Rick wypuścił jedynie dlatego by pomógł znaleźć Heder.

-Trop jest niewyraźny.- kusznik zatrzymał się i przykucnął. Analizował ziemię i rozejrzał się po okolicy.- Próbuje zakryć swoje ślady. Powinniśmy się rozdzielić. Pójdę w tamtą stronę, wy idźcie tam.- wskazał stronę, w którą mają się udać.

-Wedle rozkazu.- powiedział uszczypliwie czarnowłosy. Daryl posłał mu krótkie nieżyczliwie spojrzenie po czym odszedł i zniknął po chwili między drzewami.

-Odczep się od niego. Rick pozwolił ci wyjść byś nam pomógł, ale jeśli będziesz się tak zachowywać, to wrócisz do celi.- powiedziała ciemnowłosa oburzona jego aroganckim zachowaniem.

-Nie będę lizać nikomu dupy bo pozwolili mi wyjść na spacerek.

-Ale mógłbyś okazać odrobinę wdzięczności. To cię nie zabije.

Oboje szli w kierunku, który wskazał im brązowowłosy. Lara starała się nie stracić z pola widzenia śladów, które pozostawiła po sobie Heder, ale towarzystwo czarnowłosego jej to utrudniało. Dziwiła się czemu on tu w ogóle był, to było nierealne. 

-Czemu poszedł z nami? Coraz więcej się wokół ciebie kręci, nie wiem czy mi się to podoba.- powiedział mężczyzna i zerknął na ciemnowłosą, ale ona nie przejmowała się jego gadaniem tylko była skupiona na tropieniu.- Jest niepokorny i buntowniczy. Prawdziwy z niego twardziel, ale z kobietami jest nieporadny. Choć to nie musi być minusem. Lubisz przecież dominować, a takiego ogiera mogłabyś...

-Stul pysk.- żachnęła.

-Jesteśmy dorośli. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Lubisz go, on lubi cię... 

-Powiedziałam, zamknij się!- zatrzymała się gwałtownie i pchnęła czarnowłosego na najbliższe drzewo.- Co ty w ogóle tu robisz? Nie chcę cię widzieć!

-Jestem tu dla ciebie, zawsze byłem.- otrzepał dłonią pyłki z kurtki i zbliżył się do niej o krok.- Czego chcesz? Mojej śmierci?

-Nie, ja... - cofnęła się o parę kroków. Czuła się zmieszana jakby ktoś mącił w jej głowie.- To wszystko jest tak bardzo skomplikowane. Nie wiem co robić. Czasami chcę abyś zniknął z mojego życia, ale później dochodzi do mnie jak bardzo mi na tobie zależy.

-Tkwimy w toksycznym związku. Nienawidzimy się tak bardzo jak się kochamy. Ktoś powinien to zakończyć. Może lepiej byłoby tobie beze mnie. Wreszcie żyłabyś po swojemu, nie mieszałbym się w twoje sprawy i nie niszczył tego co próbujesz zbudować.

Spojrzała na niego czując że zaczyna się rozklejać.

-Porozmawiamy o tym później. Teraz musimy ją znaleźć i... 

Ciemnowłosa obróciła się i chciała ruszyć, ale wtedy spomiędzy drzew wyłoniła się blondynka. Heder wycelowała w nią pistoletem. Bez zawahania pociągnęła za spust. Padł strzał, ale Lara nie poczuła żadnego bólu. Negan zakrył ją własnym ciałem. Mężczyzna upadł na ziemię. Ciemnowłosa wyciągnęła swoją broń i w szale oddała kilka strzałów w kierunku blondynki, której ciało przebiły naboje po czym upadła martwa na ziemię.

Lara uklęknęła przy leżącym na ziemi bracie. Czerwona plama pojawiła się na jego szarej koszulce i coraz bardziej się powiększała. Oberwał w klatkę piersiową.

-Nie... Spójrz na mnie.- ciemnowłosa spanikowana zdjęła bluzę i przycisnęła ją do rany Negan'a. Drugą dłonią pomogła mu podeprzeć głową o jej nogi.- Wyjdziesz z tego, to tylko draśnięcie.- słone łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Nie miał szans by wyjść z tego żywym.- Nie możesz umrzeć.

-Prze...praszam... - wydyszał z trudem. Zakasłał krwią. Lara jeszcze bardziej zaczęła płakać.

-Daryl! Daryl! Pomóż mi!

Kobieta zaczęła nawoływać kusznika mając złudną nadzieje że on pomoże jej ocalić czarnowłosego. Ale nikogo w okolicy nie było.

Kobieta poczuła jak Negan delikatnie ścisnął jej dłoń, którą próbowała zatamować krwawienie. 

-Niech... jedno z nas... będzie... szczęśliwe...

Uścisk jego dłoni nagle zniknął. Lara z przerażeniem spojrzała na jego twarz. Jego wzrok utkwiony był w nią. Nie ruszał się. Ciemnowłosa wiedziała że właśnie go straciła. Oddał za nią życie, a ostatnie chwile spędzili kłócą się.

-Nie!- wykrzyknęła rozpaczliwie i mocno przytuliła ciało brata.

Nie dałeś mi żadnego powodu 

Dla którego miałabym zostać blisko ciebie 

Powiedz mi, jakim cudem wciąż oddychamy? 

Nie ma dla nas wyboru 

Będę siłą w tobie

Lara gwałtownie poderwała się do siadu. Oddychała z trudem, a pot spływał po jej czole. Przesunęła się na łóżku by usiąść na brzegu i odetchnąć. To był tylko koszmar. Czuła jak jej ciało drży. Ten sen był bardzo realistyczny. Wydawało jej się jakby to na prawdę miało miejsce, ale umysł płatał jej figle. Wstała z łóżka, nogi miała jak z waty. Położyła się wcześniej do łóżka by na spokojnie poczytać sobie książkę, ale najwidoczniej zasnęła przy czytaniu. Książka leżała przy jej łóżku, podniosła ją i odstawiła na szafkę. Miała przepoconą koszulkę więc wyjęła z szafy nową i przebrała się. Wyszła na korytarz by pójść do łazienki, po drodze zauważyła że w salonie pali się słabe światło, ale nic sobie z tego nie zrobiła. Gdy weszła do łazienki przepłukała zimną wodą twarz, ale to było słabe orzeźwienie, potrzebowała czegoś lepszego, może spacer by pomógł. Wytarła twarz w ręcznik po czym wyszła z pomieszczenia i jak najciszej zeszła na dół. Przemknęła obok wejścia do salonu. Sięgnęła do półki po buty i zaczęła je zakładać.

-Co robisz?

Oparła dłoń o ścianę czując jak serce prawie jej stanęło. Spojrzała na Daryl'a, który ją cholernie wystraszył.

-Nie strasz mnie tak.- mruknęła i dokończyła zakładać buty. Zdjęła z wieszaka kurtkę i założyła ją.

-Wychodzisz gdzieś? 

-Idę się tylko przewietrzyć. Wrócę za kilka minut.

Brązowowłosy skinął głową i odwrócił się by wrócić do salonu, ale zawahał się. 

- Czy wszystko... w porządku?- zapytał choć kobiety już nie było, wyszła na zewnątrz. Wyglądała na zaniepokojoną i czymś zestresowaną. Zmartwiło go to.

Lara chodziła po Alexandrii. Nieświadomie nogi zaprowadziły ją pod budynek gdzie była cela czarnowłosego. Próbowała jak najszybciej stąd odejść, ale usiadła na schodu niedaleko okna do piwnicy gdzie przebywał jej brat. Tak bardzo czuła się zagubiona, a może była po prostu niezdecydowana i nie wiedziała czego chce od życia. Sama nie znała na to odpowiedzi. Zaczęła cicho szlochać. Objęła ramionami kolana, które podciągnęła do klatki piersiowej. 

-Nie płacz skarbie, będzie dobrze.- od strony okna usłyszała męski głos.- Ona nie jest tego warta.- dodał czarnowłosy.

-Wiem, ale ty też mnie skrzywdziłeś.- mruknęła wycierając policzki rękawem kurtki.

-Przepraszam cię. Schrzaniłem to. Czy mi wybaczysz mi?

-Jeszcze nie. Musisz na to zasłużyć.

-Obiecuje ci na własne życie, że będę próbował być najlepszym bratem na jakiego zawsze zasługiwałaś. Spróbuje być lepszy, dla ciebie siostrzyczko.

Staram się trzymać

Nigdy w pełni nie spełniłam własnych oczekiwań 

Muszę być silna 

Jest jakaś moc w tym, co robisz 

Od teraz dzień w dzień będę cię obserwować

Pokażę ci, jak to jest

 Jestem już poza tym 

Wszystko zrobiliśmy prawidłowo 

Jestem już poza tym

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top