#8

W pracy byłam wręcz nieprzytomna, nie dość że przez moje przyjaciółki poprzedniej nocy trochę się upiłam i miałam małego kaca, to dodatkowo męczyły mnie myśli na temat dzisiejszego spotkania z Dylanem oraz wydarzeń związanych z Tomem. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, że się tak zachowałam w stosunku do mężczyzny, który miał zostać moim mężem.  

Pochłonięta rozmyślaniem wyszłam z budynku, w którym pracuje. Owinęłam się bardziej marynarką, gdyż dzisiejszy dzień był dość wietrzny. Zeszłam z wysokich schodów, a już po chwili naprzeciwko mnie pojawił się Dylan, który uśmiechnął się do mnie unosząc jeden kącik ust do góry.

-Hej piękna - pocałował mnie w policzek.

-Cześć - odpowiedziałam z uśmiechem.

-Gotowa na cudowny dzień z super przystojnym i niesamowitym  gościem? - zapytał poruszając zabawnie brwiami.

-Ale wiesz ja miałam spędzić dzień z jakimś idiotą, a nie supermenem - odpowiedziałam poważnie.

-Uwierz ja jestem od niego o wiele lepszy - puścił mi oczko.

-Uważaj bo uwierzę - zaśmiałam się.

-Sama się przekonasz mała - mruknął.

-Ja wcale nie jestem mała, mam całe 175 cm - oburzyłam się.

-To jest 15 cm mniej ode mnie, więc i tak jesteś małą - zaśmiał się.

-A weź się wal - odpowiedziałam lekko rozbawiona -Nie! Już nic nie komentuj - powiedziałam, gdy zauważyłam, że chciał coś jeszcze powiedzieć.

-Chciałem się tylko zapytać czy możemy już jechać - uniósł ręce w geście obrony i uśmiechnął się w ten charakterystyczny sposób.

-Tak, jasne, tylko chciałabym jeszcze na chwilę wpaść do mnie, bo muszę się przebrać - wskazałam na spódnicę, którą miałam na sobie.

-Mi się tam bardzo podobasz w takim stroju - wyszczerzył się -Ale pewnie będzie ci przeszkadzał, więc jedziemy do ciebie - zadecydował - Może zostaniemy tam trochę dłużej i powspominamy wieczór panieński - mruknął zachęcająco, a ja się zaśmiałam i pokręciłam przecząco głową.

****
-Conor serio wkręcił się w znajomość z tą twoją przyjaciółką - odpowiedział Dylan jak go o to zapytałam podczas gdy ja szukałam czegoś do ubrania, a on rozłożył się na moim łóżku.

-Victorią - dopowiedziałam, a on potrząsnął potakująco głową.

-Może kiedyś wszyscy razem gdzieś wyskoczymy - zaproponował.

-Niezły pomysł - skomentowałam -Ugh... Nie mam się w co ubrać - jęknęłam zrozpaczona.

-Jak dla mnie możesz iść nago - po jego tonie głosu usłyszałam, że się uśmiecha.

Nadal stojąc do niego tyłem chwyciłam za pierwszą lepszą rzecz i odwróciłam się do niego rzucając w niego jakimś moim ciuchem. Mężczyzna się zaśmiał łapiąc rzecz lecącą na niego, po czym się temu przyjrzał.

-Ubierz to - potrząsnął materiałem.

-Ale niby co do tego? 

-Nie wiem co w tym jest takiego trudnego żeby się ubrać skoro ma się pełną szafę - burknął pod nosem wstając z łóżka.

-Jakbym chociaż wiedziała gdzie idziemy to byłoby mi łatwiej - założyłam ręce na piersi.

-Ale to ma być niespodzianka - puścił mi oczko.

Dylan podszedł do szafy, chwile w niej pogrzebał po czym podał mi wszystko co wybrał i wepchnął do łazienki.

Ubrana byłam w czarne spodnie z dziurami na kolanach, szarą przyległą bluzkę wpuszczoną w spodnie, a na to zielona, cienka kurtka sięgająca za tyłek.

-No i pięknie wyglądasz - skomentowała chłopak, gdy wyszłam gotowa z łazienki -Dobra, teraz się trochę pospieszmy, bo nam trochę za dużo czasu tu zeszło - powiadomił mnie.

****
-Nie wierzę - wyszeptałam całkowicie zaskoczona przyglądając się temu co jest przede mną.

-Chodź aniołku - zaśmiał się Dylan.

Mężczyzna złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę wielkiego garażu. Po chwili dorównałam mu kroku i szliśmy ramię w ramię nadal trzymając się za ręce. Weszliśmy do budynku, a moim oczom od razu ukazało się pełno quadów, motorów, krosów i różnych innych maszyn.

-Siema stary - Dylan przywitał się z jakimś mężczyzną i kiwnął do niego głową.

-No elo, dawno cię tu nie było - zagadał.

-No jakoś tak wyszło - Dylan wzruszył ramionami.

-Twoja nowa laska? - zapytał czarnowłosy wskazując na mnie.

-Można tak powiedzieć - spojrzał na mnie i puścił do mnie oczko - To jest Angie.

-Tyler - przedstawił się mężczyzna i podał mi rękę, którą ja uścisnęłam - Sprzęt już gotowy, stoi tam gdzie zawsze.

-Dzięki, zgadamy się później - odpowiedział Dylan i pociągnął mnie w nieznanym kierunku.

-Pewnie nigdy nie jeździłaś na quadach więc nie martw się jak się boisz możesz jechać ze mną - uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust do góry.

-Pogięło cię? Ja się boję? - zapytałam unosząc brwi do góry.

-Nie uwierzę, że umiesz jeździć na quadzie - prychnął z rozbawieniem.

-Ty jeszcze dużo nie wiesz o mnie kolego - uśmiechnęłam się z wyższością.

Spojrzałam przed siebie a moim oczom ukazał się piękny widok rozciągających się wydm, mówiąc ogólnie pełno piachu i górek. Zatrzymaliśmy się przy miejscu, w którym stało kilka quadów.

-Te dwa są dla nas - wskazał na dwie maszyny i podał mi jeden kask - Na pewno nie chcesz jechać ze mną? - zapytał przyglądając się mi uważnie.

-Mogę się założyć, że jestem od ciebie o wiele lepsza - powiedziałam zadziornie, mimo że nie byłam tego pewna, bo nie jeździłam już od kilku lat.

-O co? - zapytał zaciekawiony przygryzając wargę.

-A co byś chciał? 

-Jeżeli wygram zrobisz dla mnie striptiz - uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust do góry.

-Ale to ty od tego jesteś - palnęłam zanim zdążyłam pomyśleć - Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć, nie o to mi chodziło - spanikowałam.

-Spoko, nic nie szkodzi. Nie uraziłaś mnie tym, to jest moja praca i się tego nie wstydzę - wzruszył ramionami, a ja odetchnęłam z ulgą - Więc zgadzasz się?

-A co jak ja wygram?

-To jest nie możliwe - przybliżył się do mnie i położył swoje dłonie na mojej tali.

-Skąd ta pewność? - wyszeptałam patrząc w jego oczy.

-Jestem za dobry aniołku - jeszcze bardziej się do mnie zbliżył i chciał mnie pocałować, ale ja zdążyłam odwrócić głowę tak, że natknął się na mój policzek. Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony, a ja uśmiechnęłam się z wyższością.

-To co będę miała z tego jak wygram? - zapytałam ponownie.

-Wtedy ja zrobię przed tobą striptiz, tylko i wyłącznie dla ciebie - wyszeptał mi do ucha, a przez całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

-Podejmuje zakład - szepnęłam.

-Mogę cię wreszcie pocałować? - zapytał muskając delikatnie płatek mojego ucha.

-No nie wiem - mruknęłam cicho.

Mężczyzna obdarował moją szczękę kilkoma pocałunkami, a z moich ust wydobyło się westchnienie zadowolenia. Dylan już chciał wpić się w moje usta, ale ja ponownie zrobiłam unik.

-Nie pogrywaj ze mną - warknął.

-Pomęcz się trochę kochanie - szepnęłam specjalnie akcentując ostatnie słowo.

Odsunęłam się od niego, założyłam kask i weszłam na quada. Dylan nadal stał w jednym miejscu przyglądając mi się uważnie.

-Będziesz tak stał? - zaśmiałam się.

-Za sprawą mojej nagrody na pewno będzie stać - poruszył znacząco brwiami, a ja się zaśmiałam.

-Przykro mi, ale to ja wygram i jej nie dostaniesz - uśmiechnęłam się pewnie.

-Zaraz się przekonamy - pogroził mi palcem, po czym założył swój kask i wskoczył na maszynę.

★★★
Hejka!
Ja właśnie wrociłam z obozu i chciałabym móc powiedzieć, że będę miała dużo czasu i rozdziały będą jeszcze częściej, ale niestety kończą mi się ferie :( Od poniedziałku wprowadzam nowy grafik, będę publikowała dwa rozdziały na tydzień + czasami jakiś dodatkowy w weekend 😊 We wtorki i czwartki będą pojawiały się rozdziały 😘

Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba i zostawicie po sobie jakiś ślad 😍

Do następnego, trzymajcie się kochani 💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top