#3

W mediach dodaje zdjęcie jak sobie wyobrażam naszego seksi striptizera :'D

Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się do mojej sypialni przez nie zasłonięte zasłony. Jęknęłam cicho pod nosem, gdy poczułam ogromny ból głowy i suchość w ustach. Przewróciłam się na drugi bok i krzyknęłam z przerażenia widząc obok mnie śpiącego mężczyznę. Zakryłam sobie dłonią usta i modliłam się żeby się nie obudził, ale niestety nie poskutkowało. Facet pomrugał kilka razy oczami, po czym otworzył je szeroko.

-O hej - przywitał się ziewając.

-Em... Czy my...? 

-Widzę, że komuś urwał się film -zaśmiał się -Tak, przespaliśmy się.

-Ale... - mężczyzna nie dał mi dokończyć.

-Zbieram się -przeciągnął się jeszcze szybko, a później jakby nigdy nic wstał z łózka i chodząc nago po mojej sypialni zaczął zbierać swoje ubrania. W ekspresowym tempie ubrał się -Trzymaj się -rzucił na pożegnanie -A i tu masz moją wizytówkę jakby co - uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust do góry kładąc karteczkę na mojej komodzie, po czym wyszedł.

Opadłam na poduszkę, zakryłam swoją twarz dłońmi i jęknęłam głośno. Co ja narobiłam?

-Pora wstawać moja panno młoda! -nagle do mojego pokoju wbiegła radosna Meg.

-Co wy ze mną wczoraj zrobiłyście? -zapytałam żałośnie.

-No co wróciłaś do starej siebie - wzruszyła ramionami.

-I przespałam się z jakimś gościem - przyznałam niechętnie.

-Co? -zapytała zaskoczona Meg siadając obok mnie na łóżku.

-Z tym striptizerem.

-Czyli ślubu nie będzie? -zapytała z nadzieją.

-Będzie, nie masz na co liczyć - zachichotałam, ale już po chwili spoważniałam -Ale Tom nie może się o niczym dowiedzieć.

****
-Victorio! Jest już tak późno, a ty dopiero wstajesz! Co to ma znaczyć, mamy tak mało czasu do ślubu Angie! -wydarła się na nią Meghan.

-Ciszej kobieto - upomniała ją masując swoje skronie.

-Nie trzeba było tyle pić.

-Odezwała się świętoszka - odpyskowała Victoria.

-Dobra cicho - zaśmiałam się -Lepiej mi powiedzcie jak wyglądam?

Moje przyjaciółki spojrzały na mnie, a ich usta się otworzyły i przez chwilę patrzyły na mnie z niedowierzaniem.

-Wyglądasz... - Meg próbowała z siebie coś wydusić, ale nagle się zacięła.

-Tak, wiem, zajebiście -wyszczerzyłam się.

-Chyba wróciła nasza przyjaciółka - skomentowała Vicky przytomniejąc -Naprawdę wyglądasz przepięknie.

-Dziękuję - uśmiechnęłam się do nich -Dobra lepiej ty sama się szykuj, chyba nie chcesz wyglądać jak takie... gówno - zaśmiałam się, a razem ze mną moje obie przyjaciółki.

-Dobra już mam cię dość - powiedziała z rozbawieniem "urażona" Victoria.

-Tak, tak, ja też cię kocham - zachichotałam.

****
-Cześć kochanie - przywitałam się radośnie z moim przyszłym mężem rzucając mu się na szyję.

-Hej...? - odpowiedział niepewnie i delikatnie mnie od siebie odsunął.

-Co jest? - zmarszczyłam brwi.

-To chyba ja powinienem o to zapytać. Dziwnie się zachowujesz - zmierzył mnie surowym wzrokiem.

-Jestem po prostu sobą - wzruszałam ramionami delikatnie się uśmiechając.

-Chodź muszę cie komuś przedstawić - złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę dwóch mężczyzn -Panowie to jest Angelika, moja przyszła żona.

-Dzień dobry, miło mi poznać - uśmiechnęłam się do nich i uścisnęłam każdego dłoń, która mi podawali.

Mężczyźni zaczęli rozmawiać o jakiś interesach, a ja dyskretnie wyjęłam telefon z torebki, który mi za wibrował.

Vicky: S.O.S! Jest tu to ciacho, które biegało!

Vicky: Jezu! Jaki on jest boski! Biorę się za niego!

Vicky: Ale jak mnie odrzuci albo coś!?

Vicky: Potrzebuje twój zestaw do makijażu! Szybko!

Ja: Co się stało z twoja pewnością siebie? :'D

Ja: Każdy cię pragnie! XD

Vicky: Masz racje! Mi się nikt nie oprze! Jestem zajebista!

Zachichotałam cicho pod nosem i od razu została skarcona srogim spojrzeniem Toma. Przeprosiła cicho i wróciłam do SMS-owania z moją przyjaciółką.

Vicky: Jejciu jak on słodko się uśmiecha <3

Ja: Jeszcze do niego nie podeszłaś? xD

Vicky: No nie...

Ja: To idź już!

Vicky: Dobra idę! Jeden kroczek

Ja: Szybciej ;D

Vicky: Drugi...

Vicky: O nie! Zauważył mnie...

Ja: To dobrze! Zagadaj.

Vicky: Puścił do mnie oczko! OMG!

Tym razem zaśmiałam się głośniej, mój przyszły mąż spojrzał na mnie groźnie.

-Przepraszam panowie na chwile - zwrócił się do mężczyzn i odciągnął mnie na bok -Jak ty się zachowujesz? Co się z tobą stało?

-Męczy mnie już przez cały czas bycie poważną i kontrolowanie każdego swojego ruchu.

-Ja od ciebie tego wymagam - odpowiedział stanowczo i wrócił do mężczyzn.

****
Stałam twarzą w twarz z czarnowłosym mężczyzna, którego włosy były trochę zbyt długie, gdyż kilka kosmyków niezgrabnie opadało na jego czoło. Jego oczy były stalowoniebieskie i nie wyrażały nic oprócz stanowczości i władczości. Miał delikatny zarost, a ubrany był w ciemny garnitur.

-Czy ty Tomie Hunterze bierzesz sobie za żonę Angelikę Joy i ślubujesz jej miłość wierność i uczciwość małżeńską? - zapytał ksiądz uroczystym tonem.

-Tak - odpowiedział rzeczowym tonem bez zastanowienia.

-A czy ty Angeliko Joy bierzesz sobie za męża Tom Huntera i ślubujesz mu miłość wierność i uczciwość małżeńską?

Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Mój puls przyspieszył, ręce zaczęły drżeć, oblał mnie zimny pot, a ja kilka razy otwierałam usta żeby wydobyć z siebie jedne słowo.

-Em... Ja... - głos mi drżał - Nie - odpowiedziałam po chwili cichym głosem.

-Co? - Tom otworzył szeroko oczy i spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

-Nie - powtórzyłam głośniej.

Zrzuciłam ze swoich włosów długi, niewygodny welon, po czym złapałam za moja sukienkę, uniosłam ją delikatnie do góry i zaczęłam biec przed siebie kierując się w stronę wyjścia z kościoła. Słyszałam za sobą krzyki, szepty i wiele różnych odgłosów, ale nie zwracałam na to uwagi biegłam przed siebie.

****
Widziałam jak ludzie dziwnie się na mnie patrzą, jedni się nabijają, a drudzy posyłają współczujący spojrzenia, ale naprawdę im się nie dziwie. Ja sama nie wiem co bym zrobiła jeśli bym zobaczyła kobietę w pięknej białej sukni siedzącej przy barze i pijącą piwo.
Mój telefon nieustannie wibrował więc postanowiła go wreszcie odebrać, spojrzałam na wyświetlacz i jak się okazało była to Meghan.

-Halo?

-Brawo Angie! Wreszcie podjęłaś dobrą decyzję - powiedziała radośnie.

-Gratuluje! Teraz jesteś wolna kobieta i nie musisz się użerać z tym gburem - wtrąciła się Vicky.

-Tsa... dzięki. Nie wiem czy zrobiłam dobrze - powiedziałam niepewnie.

-Przez cały wasz związek byłaś inna, sztywna i taka dziwna, może teraz wreszcie będziesz sobą.

-Macie racje, teraz znaczne żyć - odpowiedzialna pewnie.

-Gdzie jesteś? - zapytała Meg.

-Odezwę się później - zbyłam jej pytanie i rozłączyłam się, gdyż coś innego, a właściwie ktoś przykuł moją uwagę.

-Kogo ja tu widzę? - zapytał uśmiechając się jednym kącikiem ust.

-Niedoszłą pannę młodą - zaśmiałam się.

-Nie mów, że ta nasza wczorajsza noc tak na ciebie podziałała.

-Może trochę pomogła mi w podjęciu tej decyzji.

-W takim razie nie ma za co - powiedział z rozbawienie.

-Yy... Co ty na to żebyśmy może się wybrali na jakąś kawę czy coś? - zaproponowałam niepewnie.

-Nie licz na nic, to był tylko seks, wiec odpowiedź brzmi nie - prychnął i odszedł.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top