× Wszyscy kochają Ali Mills? ×
WARNING
Trochę patola wyszedł ten dodatek
Ale jest śmiesznie.
__________________
Sarah Li
°°°°
Swoje kroki skierowaliśmy do salonu, bo:
a) był najbliżej
b) był najczystszy
c) był największy i przez wyjazd mojego ojca, pozostawał pusty.
d) chodzenie po piętrach w różnym stopniu upojenia alkoholowego, nie wychodzi na dobre
To wszystko było idealne.
Poleciłam chłopakom zamówić pizze, a sama pobiegłam do pokoju by zmienić ubrania.
Założyłam dresy w cielistym kolorze i biały crop top bez ramiączek, z nadrukiem japońskiego smoka.
Związałam też włosy w koka i przejrzałam się w lustrze. Zanim wyszłam z pokoju, wyjęłam spod łóżka, chowany przed ojcem likier i zeszłam po schodach.
— Co z tą pizzą?— spytałam będąc w salonie.
— Będzie za... już 10 minut.— powiedział Bobby.
Niemożliwe bym przebierała się tak długo. Ale nieważne.
— To super. Bo potem gramy w butelkę.— powiedziałam wyciągając dłoń z butelką alkoholu.
Już wkrótce przyjechał dostawca.
Nie wiem kto był taki mądry by zamawiać hawajską, ale zamówili hawajską. Jeszcze były dwie z pepperoni i kurczakiem, jedna z bekonem, serem, oliwkami i suszonymi pomidorami i dwie z serem, szynką, pieczarkami.
Po luźnej rozmowie i zjedzeniu większości jedzenia, usiedliśmy w kółku.
— To kto zaczyna?
— Mogę.— powiedziałam.
Zakręciłam i wypadło na Dutcha. Mimowolnie rzuciłam okiem na Johnny'ego, który wzruszył ramionami. Przybliżyłam się do blondyna, którego wylosowałam i objęłam dłonią jego szyję. Pocałowałam go delikatnie, co za sprawą chłopaka zmieniło się w ostry pocałunek. Słysząc krzyki i śmiechy ze strony chłopaków, odsunęłam się i wróciłam na miejsce.
Dutch kręcąc, wylosował Bobby'ego, do którego podszedł i wpił się w jego wargi. Bardzo intrygująco to wyglądało, a co najważniejsze był to powolny pocałunek, inny od tego, który miałam z nim.
Kolejne kręcenie, a butelka wskazuje na Jimmy'ego.
Po zadaniu, Jimmy zakręcił.
Wypadło na mnie.
Po pocałowaniu go kręciliśmy ponownie, teraz wypadło na Johnny'ego. W końcu.
Nachyliłam się w jego stronę i pocałowałam otwierając usta i pozwalając na jego dominację w pocałunku. Uwielbiałam go całować, czego chyba można się domyślić. Zawsze gdy mnie całował lub dotykał, inny świat dla nas nie istniał. Brzmi infantylnie? Tak wiem.
— Ej! Jesteśmy tu wciąż, nie połykajcie się.— usłyszałam Tommy'ego.
Odsunęłam się z lekką irytacją i wyciągnęłam dłoń po poduszkę. Rzuciłam nią w chłopaka i zaśmiałam się z jego miny.
•••
Przez pewien jeszcze czas graliśmy w to samo, a później zmieniliśmy grę na prawda i wyzwanie.
Butelka stanęła na Jimmy'm.
— Noo, Jimmy. Prawda czy wyzwanie?— spytałam.
— Znając ciebie, wolę prawdę.
— Nuuda. No dobrze. Zacznijmy na spokojnie: Ile razy wymykałeś się z domu?
— Niewiele.— powiedział trochę zażenowany, przy akompaniamencie śmiechów.
— Hej! Nie będziemy go hejtować bo ma normalne relacje z rodzicami. Kręć.— powiedziałam, podsuwając butelkę w jego stronę.
— Dutch. Prawda czy wyzwanie?
— Wyzwanie.
— Zadzwoń losowo do kogoś i zaproponuj mu seks.— powiedział po namyśle Jimmy.
— Ja pierdole.— ładnie skwitował.
— Czekaj! Ja ci wylosuję dziewczynę.— oznajmiłam.
Szybko na małych karteczkach napisałam imiona dziewczyn i kazałam blondynowi wyciągnąć jedną kartkę. Oczywiście bez patrzenia.
— O kurwa. Ali Mills. Johnny pamiętasz jeszcze jej numer?— zapytał, a reszta z nas się zaśmiała.
Chłopak podszedł do telefonu i wykręcił numer, który dał mu, któryś z chłopaków.
— Hej Ali. Masz chwilę? Słuchaj, moi starzy wyjechali. Może chciałabyś wpaść do mnie na noc? Moglibyśmy różne rzeczy porobić...
W tym momencie większość z nas nie wytrzymała pseudo-seksownego głosu Dutcha, ani absurdu tej rozmowy.
Ale chłopak, dzielnie próbując się nie śmiać, kontynuował dalej:
—... wiesz pokazałbym ci jakiś wieczorny trening w mojej sypialni. Co? Oh, okej szkoda. Żałuj.
— Ahh. No kurwa nigdy więcej.— zaśmiał się ukrywając twarz w dłoniach, gdy do nas wrócił.
— Ojoj Mills nie poleciała na ciebie?— spytałam z udawanym smutkiem.
— Nie wiem co jest z nią nie tak. Każda suka leci.
— Nie lubi wieczornych treningów.— zaśmiałam się.
Tym razem Dutch zakręcił i wypadło na mnie. O nie.
— Więc skarbie. Prawda czy wyzwanie?
Nieważne co, i tak się na mnie zemścisz. Niezła wtopa.
— Wyzwanie.
No to santa maria.
— Okej. Obrażaj każdego z nas, wypijając shota za każdą osobę, której nie obrazisz.
— Czekajcie, muszę przynieść wódę.
Po mojej wycieczce do barku ojca, z powrotem usiadłam z przyjaciółmi.
Wzięłam jakiegoś drinka z wódką i sokiem ananasowym.
— Okej. Jesteś idiotą Dutch. No, a teraz piję cztery shoty, tak?
Po moim wyzwaniu zakręciłam butelką, która wypadła na mojego chłopa.
— Prawda czy wyzwanie, misiu?
— Chyba prawda.— spojrzał na mnie wyczekująco.
— Ale wy nudni jesteście. Okej, więc a'propos wieczornych treningów. Dostawałeś jakieś od Mills?— nie wiedziałam, czy to się jeszcze obróci przeciwko mnie, ale let's do it.
— Cóż, może raz w miesiącu?
— Coo? Nie wierzę.
— Laska, serio. Przecież Mills przez półtora roku ich związku nawet loda mu nie zrobiła.— powiedział wrednie Dutch, śmiejąc się.
— Zapytałabym dlaczego, ale jestem na to zbyt trzeźwa, zresztą muszę czekać kolejkę. Kręć misiu.— rzuciłam butelkę do Johnny'ego.
— Bobby, prawda czy wyzwanie?
— Pożałuję tego, ale wyzwanie.
— Dobry chłopiec. Za to masz coś prostego, zrób 10 pompek na jednej ręce. W mniej niż 30 sekund.— uśmiechnął się, kończąc zdanie.
A po swoim wyzwaniu, które zrobił w profesjonalny sposób, Bobby zakręcił butelką, która wskazała Tommy'ego:
— Tommy. Hmm prawda czy wyzwanie?
— Prawda.
— W kim się kochałeś?— zapytał, napewno znając odpowiedź na to pytanie. No nie ma bata.
— Ali Mills.— odpowiedział wzdychając.
Spojrzałam na Johnny'ego, który miał zdziwienie wypisane na twarzy.
Ciekawe. A w ogóle to hej, czy każdy się kocha w Ali Mills?
Tym razem znów butelka wskazała na Dutcha.
— Prawda czy...
— Prawda.
— Kogo z nas mógłbyś pocałować?— Spytał Tommy.
— Ale co mam wybrać jedną osobę?— spytał Dutch.
— Możesz więcej.
— No to, Johnny, Sarah, Bobby.— wymienił.
— Czyli lubisz blondynki lub chłopców z delikatną urodą?— zaśmiałam się.
— Cokolwiek. Kręcę.
I wypadło na... oczywiście na mnie.
— Prawda czy wyzwanie?
— Wyzwanie.
— Zdejmujesz 4 dowolne części ubrania.— no to mi dojebał.
— Rozumiem, że skarpetki liczę jako jeden?— o czym ja marzę.
— Zaraz mogą się liczyć jako zero.
— Nie nie. Po co.
Zdjęłam buty (dziękuję siłom przyrody, że je wciąż miałam) skarpetki, top i spodnie. Zostając w samej bieliźnie. No cudownie.
Zakręciłam butelką i wypadło na Dutcha! Yeah, odwet szykowany.
— O, kurcze.
— Tak? Prawda czy wyzwanie?— spytałam słodko.
— Wyzwanie.— odparł, niby pewny siebie.
— Poczekaj.
Poszłam szybko do kuchni po bitą śmietanę.
— Jimmy. Zdejmiesz koszulkę?— poprosiłam.
Chłopak, zrobił to z pytającym spojrzeniem, a ja podeszłam do niego i wycisnelam bitą śmietanę na jego brzuch, trochę powyżej spodni.
— Okej, zlizuj. To twoje wyzwanie.— rzuciłam w kierunku Dutcha.
— Myślałem, że wymyślisz coś gorszego.— zaśmiał się.
— Zapamiętam.
Po zadaniu, zakręcił butelką i zapytał Johnny'ego:
— Prawda czy wyzwanie?
— Wyzwanie.
— Twoim wyzwaniem jest, odpowiedzieć na pytanie: gdybyś mógł spędzić noc, z którąś z byłych, to która by to była?
— Problem jest taki, że tylko z Ali byłem oficjalnie w związku.— hm? ciekawie misiu. Mów dalej.
— To wybierz spomiędzy innych lasek.
— Nie wiem no. Każda była taka sama, może Debra albo Audrey?— odparł pytająco, czyżby teraz nie był z tego dumny?
— Kręcisz.— odparł łaskawie Dutch, uznając jego odpowiedź.
— Jimmy, prawda czy wyzwanie?
— Wyzwanie.
— Brawo. Umyj zęby osobie siedzącej obok ciebie.
— Oczywiście, że mam przy sobie pastę i szczoteczkę.— przewrócił sarkastycznie oczami.
— Ja ci dam! Czekaj.— i pobiegłam szybko do łazienki, to akurat chciałam zobaczyć. Będzie zabawnie.
I już wkrótce Jimmy szorował szczoteczką, zęby Bobby'emu.
Zabawne z uroczym, tak szczerze.
— Aaha, idhoto! — krzyknął Bobby, a przynajmniej się starał, przez pastę i szczoteczkę w mordzie.
— Sory, man.
Tym razem butelka, zakręcona przez Jimm'a, znów zatrzymała się na mnie.
— Prawda czy wyzwanie?
— Prawda.
— Jakie było twoje najgorsze doświadczenie seksualne?
— Żeś się postarał.— prychnęłam—Mój pierwszy raz.
Reszta chłopaków patrzyła na mnie przez chwilę.
— Co jest, odwiesicie się kiedyś?
Zakręciłam butelką, która wylądowała na Tommy'm.
•••
Graliśmy tak jeszcze długi czas. Do tego coraz bardziej opróżnialiśmy barek mojego ojca, a chłopcy mieli przy sobie zioło, które też stało się przedmiotem naszego zainteresowania. A tak przed przyjazdem do Doliny, obiecywałam sobie, że nigdy już nie zapalę tego.
W końcu, po kilku skrętach i jeszcze większych ilościach drinków, zapytałam:
— Czy ktoś z was jest na tyle mało najebany, by zadzwonić po jakieś jedzenie?
— Masz gastro?
— A wy nie?
Po wypaleniu, skrętów z chłopakami, musiałam coś zjeść.
— Chyba, że mój tatuś zostawił coś do jedzenia. Chodź ze mną.
Zabrałam Bobby'ego, nie mniej pijanego, na wyprawę po jedzenie.
Miałam w tej chwili mentalność 5- latka, który jest dumny z faktu, że potrafi, mniej więcej, sam chodzić.
— Okej, lazania nie. Chyba. Chcecie lazanie?
— Za długo.— odpowiedział.
— Spaghetti serowe fujka.— stwierdziłam.
— Co to jest?— spytał, wyciągając.
— O stary, tak. To jest myśl. Robimy hamburgerki.
Wyciągnęłam gotowe hamburgery, które trzeba było podgrzać w mikrofali.
— Nie ma kurwa mikrofali.
— Masz piekarnik.
— Ty, no dobra. Uruchomisz go?
— Idź po Dutcha.
Pobiegłam do salonu, gdzie leżała reszta nawalonych palaczy.
— Dutch! Wygrałeś konkurs o nazwie: Zostań mechanikiem piekarnika.
I robisz z nami jedzonko. Chodź.
— Co kurwa, ludzie.
Gdy udało mi się go zaciągnąć do kuchni, zobaczyliśmy Bobby'ego siedzącego na podłodze i medytującego przed piekarnikiem.
— Dobra. Widzę, że tu chyba było coś mocniejszego jarane.— stwierdził Dutch.
Okazało się, że w 3 osoby jakoś dało radę rozpakować jedzenie, ułożyć je na ruszcie i wsadzić do piekarnika. Misja wykonana.
Już 15 minut później jedliśmy w salonie gotowe burgery. Nawet nie spalone.
— Wiecie co? Jest 3:40 a my jemy burgery i oglądamy bajki dla dzieci.
— I?
— I powiedz mi przyjacielu, w którą stronę nie tak poszło moje życie.
— Słuchaj, gdybyś nas nie poznała, mogłabyś w tej chwili grzecznie spać w łóżeczku jak LaRusso.— zaśmiał się któryś z chłopaków.
— Byłam dobrym dzieckiem, zanim was poznałam.
— Jasne. — parsknął Dutch.
— Żałujesz?— spytał Johnny, obejmując mnie ramieniem.
— W życiu.— odpowiedziałam, dając mu buziaka i układając się na jego piersi.
— Oww, jesteście uroczy. Rzygne zaraz.— zakomunikował Dutch.
— Cicho siedź. Jak z tobą i Beth?— zapytałam.
— Nie interele.— odpowiedział ostro.
— Uuuu. Czyli coś.— zaśmiałam się.
— Zajmij się lepiej swoim chłopem, by znów nie musiał wracać do swojej kolekcji porno, z czasów związku z Ali.— zaśmiał się wrednie.
— Współczuję serio, kochanie.— powiedziałam patrząc na blondyna, przy którym leżałam.
Ten tylko wzruszył ramionami i poczochrał mnie po włosach.
— Nie chce mi się już grać. Oglądamy jakiś film?
— Wybierz coś.
— Rambo?
— Może być.
Oglądanie filmu z moimi przyjaciółmi, skończyło się na żywym komentowaniu tego co się odwala na odtwarzaczu. Jedliśmy pozostałe kawałki pizzy, leżałam na kanapie razem z Johnny'm i Bobby'm, wkrótce zasypiając. Słyszałam jeszcze ciche rozmowy reszty chłopaków, siedzących na kanapie obok lub dywanie, a później poczułam jak prawdopodobnie mój chłopak okrywa mnie jakimś kocem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top