Różne powody tycia, a reakcja twojego faceta
Sarah Li
°°°°°°°
Godzinę temu dzwoniłam do chłopaków i powiedziałam im, że znalazłam nauczyciela, który nam pomoże. Przynajmniej miałam taką nadzieję.
Nie powiedziałam jeszcze kto to jest, więc będę musiała zmierzyć się z ich irytacją jutro, gdy pojedziemy do Resedy.
Od kilku tygodni jestem podirytowana i naprawdę chcę rozwalić wiele przedmiotów, ale zrzucam winę na aktualny stan rzeczy i stres.
— Nie przytyłaś ostatnio?— spytała Beth, która siedziała na moim łóżku.
Przyszła dosłownie chwilę temu i już mnie obraża. Co za człowiek.
— Tak myślisz?— spytałam, kończąc ściąganie bluzki i odrzuciłam ją na dywan.
Stanęłam przed lustrem. Rzeczywiście mogła być to prawda. Wcześniej było widać mi spory zarys żeber, a biust był raczej w rozmiarze A.
Teraz mam konkret oponkę i nie wiem co mam myśleć.
— No raczej. Przperaszam słońce, ale wcześniej byłaś taka płaska, że aż wklęsła. A teraz widzę cycki.— stwierdziła, patrząc przepraszająco.
— No to się ulałam no i chuj.— wzruszyłam ramionami.
— Przy twoich treningach? Nie sądzę. Rzygasz?— spytała prosto z mostu.
— Nieszczególnie.— stwierdziłam wymijająco, ale przez jej wzrok powiedziałam dokładnie:
— Od trzech dni rano i dzisiaj jeszcze kilka godzin temu.— przyznałam.
— I jak myślisz, co to znaczy? — nie no stara, dlaczego do tego zmierzasz.
Czarnowłosa spojrzała na mnie sugerująco, ale starałam się to zignorować.
— Że zjadłam coś czego nie trawie?
— Więc ile spóźnia ci się okres?
— Beth, przestań proszę.— powiedziałam, chcąc nie dopuszczać do siebie prawdy.
— Czyli jednak.
— Cicho. Nie. Nie prawda, ja nie mogę być w...— nie dokończyłam.
W tej chwili pobiegłam do łazienki i pierwszy raz tak bardzo się cieszyłam, że jest ona zaraz przy moim pokoju.
Czułam się jakbym wymiotowała żarciem z całego tygodnia.
— Beth!— zawołałam.
— Tak?
— Pójdziesz ze mną do apteki?— poprosiłam, podnosząc się z kolan.
•••
Pół godziny później znów siedziałyśmy w łazience i czekałyśmy na wynik.
— Hej hej, spokojnie słońce.
— Nie da się.— powiedziałam biorąc w dłoń test i modląc się w myślach.
— I co?
— Pozytywny. O mój boże.— wypuściłam go z ręki i zasłoniłam twarz dłońmi.
Beth mnie przytuliła.
— Co ja mam robić?— powiedziałam słabym głosem.
— Oddychaj przede wszystkim. Będzie dobrze.
— Ja nie rozumiem. Brałam tabletki, więc dlaczego?— byłam roztrzęsiona.
— Cii... Nie płacz. Obejrzymy teraz beznadziejny romans, a ciążą będziemy się martwić później, dobrze?
Przytaknęłam jej i już chwilę później siedziałyśmy pod kocami w salonie, jedząc lody i śmiejąc się z filmu.
— Nie podziękowałam ci tak w zasadzie.— zaczęła moja przyjaciółka.
— Za co?
— Pomogłaś mi z Dutchem.— wyjaśniła.
— Oww Romeo jest dla ciebie dobry?
— Zawsze był dobry.— zaśmiała się.
— Coś się jeszcze zmieniło, prócz jego zamiłowania do poligamii?— spytałam z błyskiem w oku.
— Hm? Jasne, częściej robi mi dobrze ustami.— rzuciła w moją stronę szczerząc się.
— Egh. Nie musiałam tego wiedzieć! Już nigdy nie spojrzę na niego tak samo.— rzuciłam w nią poduszką.
Roześmiałyśmy się głośno, a ja na chwilę mogłam zapomnieć o problemach, jakie się pojawiły.
•••
Nazajutrz wstałyśmy w miarę wcześnie i po szybkim prysznicu, a ja dodatkowo po porannej dawce wymiotów, szykowałyśmy sobie śniadanie w kuchni.
Wzięłyśmy z szafki musli i jogurt naturalny, śniadanie idealne.
Do swojej porcji dodałam jeszcze syrop klonowy, płatki migdałów i banana.
Usiadłyśmy tradycyjnie w salonie żeby zjeść.
— Zamierzasz powiedzieć Johnny'emu?— spytała czarnowłosa.
— Nie wiem.— odpowiedziałam szczerze.
— Myślę, że powinien wiedzieć.— zapewniła.
— Nie. Nie chcę żeby się stresował dodatkowymi rzeczami.— stwierdziłam.
— Przesadzasz laska, trochę odpowiedzialności mu nie zaszkodzi.
— Mówiłam ci, co zamierzamy zrobić z chłopakami. Może on tego nie pokazuje, ale wiem jakie jest to dla niego ciężkie. Nie musi mieć większej ilości problemów. Nie teraz.
— Ah, ten turniej. Zamierzasz nadal wystartować?
— Dlaczego nie?— nie rozumiałam co to ma do rzeczy.
— Nie wiem dokładnie, ale jeśli ten turniej jest za trzy tygodnie, to możesz być już w 7 lub 8 tygodniu ciąży, jak na mój gust.
— I co? Nie zawiąże pasa wokół talii?— parsknęłam.
— Skoro to jest twój największy powód do zmartwień... ale pozwól, że podsunę ci kolejny. Nawet Johnny zauważy twoją ciążę i lepiej dla niego żeby zabronił ci walczyć.
— Teraz to ty przesadzasz.— oznajmiłam.
A gdzie te wszystkie hasła o tym, że ciąża to nie choroba?
— Proszę cię, pomyśl o dziecku.
— Nie. To nie jest jeszcze dziecko, tylko jakaś fasolka. Zresztą może wcale go nie chcę?!— krzyknęłam, czując łzy w oczach.
— Spokojnie. Ah czy tobie już się zaczęły "humorki" pojawiać? Druga rzecz, gdy wyślesz Johnny'ego po opakowanie lodów i ogórków kiszonych to też raczej się zorientuje.— stwierdziła sucho.
— Dzięki za podpowiedź. Możesz być pewna, że ukryje to tak długo, jak tylko mogę.— zapewniłam ją.
— Powiedz mi dlaczego, przecież...
— Bo jesteśmy razem trzy miesiące? Bo oboje jesteśmy za młodzi, bo boję się rodzić, bo nie wiem co na to nasi rodzice? Bo boje się jego reakcji?
Bo TO jest tylko i wyłącznie MOJĄ winą?!
Znowu zaczęłam płakać, nie wiem nawet kiedy. Co za beznadziejny poranek.
Beth poczekała chwilę i dalej zaczęła mnie męczyć:
— Jak to winą i o czym ty mówisz?
— Po prostu, za każdym razem gdy to robiliśmy mówiłam mu, że nie musi używać gumek. A on mnie posłuchał.— powiedziałam lekko smutnym tonem.
Tak cholernie się teraz obwiniałam.
— Słońce. To nie twoja wina. Wiem, że jesteś przerażona, nie wiem jak bym się zachowała na twoim miejscu, ale tylko spokój ci pomoże.— powiedziała obejmując mnie ramionami.
— Chyba umówię się do ginekologa. I powiem Johnny'emu. Gdy będziemy w lepszej sytuacji i będę gotowa.— powiedziałam spokojnie.
— Obiecaj mi, że będzie to przed turniejem.— spojrzała na mnie niemal rozkazująco.
Niestety Kreese będzie miał o wiele gorsze spojrzenie, gdy dowie się, że migam się od zawodów.
— Nie wiem. To naprawdę go rozproszy i będzie złe w skutkach.
— Zastanów się jeszcze. A co do tej waszej zmiany dojo, myślę że to fantastyczny pomysł. Wasz sensei miałby jeszcze większy problem z ciężarną zawodniczką.— no co ty, Sherlocku?
— Przestaniemy w końcu gadać o oddziaływaniu ciąży na sport?
— Wolisz rozmawiać o wybieraniu ciuszków dla dziecka.
— Już wolę słuchać w jakich miejscach Dutch cię posuwał.— stwierdziłam z przekąsem, na co moja przyjaciółka się zaśmiała.
To naprawdę jest jeden z dziwniejszych poranków.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top