teamwork PL

Było nas pięcioro. Poznaliśmy się na treningu i tak już się trzymaliśmy wspólnie do końca. Ja, Paweł, Kuba, Olek i Krzysiek. Mówiono, że jesteśmy nadzieją. Następcy Adama. Młode talenty. A my walczyliśmy wspólnymi siłami. Razem gdzie tylko się dało. Razem na treningi, konkursy, konferencje. Kojarzono nas jako grupę, bez wyróżniania jednego nad drugiego. Do momentu.

Do momentu, gdy nagle ktoś z zewnątrz wmieszał się w naszą hierarchię. Nie wiedział, jak wygląda sytuacja. Nie wiedział, że podstawą siły jest grupa, a nie indywidualizm. Zaczęto nas separować, porównywać. Co chwila słyszałeś, że "on robi to lepiej", "mógłbyś się od niego uczyć", "dobrze ale są lepsi". Im gorzej z tobą było, tym więcej porównań słyszałeś. A gdy się wyróżniałeś, informacje o kolegach schodziły na drugi plan. Ważna była jednostka. Niektórym to pomagało, innym wręcz przeciwnie.

Kuba wyróżniał się i dostał możliwość regularnych startów w Pucharze Świata. Sztab go uwielbiał, chwalił, stawiał nam za wzór. To o nim mówiono "następny", ale tylko gdy wykazywał zwyżki formy. Inaczej media stwierdziły, że jest "klęska zaplecza". Olek skakał między PK i PŚ. Raz było lepiej, raz gorzej, a ludzie szybko o nim zapominali. Paweł musiał się zadomowić w Kontynentalu. Nie brano go pod uwagę, aby mógł spróbować w pierwszej kadrze. Zawody wyższej rangi zaliczał tylko w naszym kraju. Krzysiek porzucił starty na rzecz pracy w sztabie. A ja? Nie odnajdywałem się nawet w FIS Cupie. Nikt wtedy nie znalazł się do pomocy. Spidali mnie na straty. Każdy był zajęty sobą. Swoimi treningami. Swoją drogą do czołówki. Ktoś wtedy pamiętał o piątce obiecujących skoczków?  Teraz widziano tylko jednego, i to tylko wtedy gdy spełniał oczekiwania widowni.

Gdy myślałem, że nie ma już nadziei - wszystko zaczęło się zmieniać. Trener reprezentacji odszedł. Powołano kogoś, kto z nami od dawna pracował. Kogoś, kto od dawna znał system i nas samych. Kogoś, kto jeszcze pamiętał o drużynie. Kogoś, kto nigdy nie wyróżniał, nie porównywał.

Zaczęliśmy treningi od rozmów, terapii grupowych, aby zżyć się ze sobą. Wszyscy. W kółku siedzieli obok siebie mistrzowie świata i początkujący pasjonaci skoków. Wtedy nie było hierarchii. Poznawaliśmy się na nowo. Poznawaliśmy skoki na nowo. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy przeciwnikami, tylko rodziną. Od tej pory wszystko zaczęło się układać. Trenowaliśmy razem i zaczęliśmy odnosić sukcesy. Stawaliśmy się silniejsi, jako drużyna i jako ludzie. Mistrzostwa, turnieje, konkursy każdej rangi - razem przeżywaliśmy porażki, razem cieszyliśmy się sukcesami. Nikt niczego nikomu nie wypominał. Pomagaliśmy sobie przetrwać dołki formy. Wyszliśmy z tego silniejsi, mocniejsi jako najlepsza reprezentacja po raz kolejny z rzędu.

~~

Strefa wolna od nienawiści. Nie hejtuje nikogo, to tylko fikcja literacka. Ważna jest rola współpracy z drużyną oraz nie zamykanie się na siebie samego.
Stay positive ;DD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top