Rozdział 14
Asajj stanęła przed Yodą. Ten spokojnie patrzył w jej oczy.
-Coś nie tak, żaboludzie? Nie boisz się?- Syczała mu w twarz. Staruszek pozostał niewzruszony. -Wkurzasz mnie. Chyba wezmę cię do pokoju i tam wybebeszę
Yoda uniósł dwa palce jednej ręki, ułożone w "V". Ventress spojrzała na niego zdezorientowana.
-Co robisz? Ach, znak pokoju? Chyba śnisz. Nigdy...
Wepchnął palce w jej oczy.
Korytarz wypełnił krzyk dziewczyny, oraz śnieg Maula, który jako jedyny z tu przebywających nie bał się dziewczyny.
Asajj cofnęła się kawałek i złapała za twarz.
-Zabiję gnojka, zabiję...
Maul odepchnął ją do tyłu.
-Nawet z dziadkiem sobie nie poradzisz? Pokażę ci, jak się to robi.- Mruknął żartobliwie. Podszedł i pochylił się nad Yodą. -Niezła robota dziadziu. Zatrzymałbym cię, gdyby nie rozkazy. Ale niestety muszę cię zabić.
Staruszek powtórzył "gest pokoju". Maul uśmiechnął się i położył otwartą dłoń wzdłuż nosa.
-Wybacz, ale taka sama sztuczka nie zadziała dwa razy.- Teraz Yoda pokazał pojedyńcze palce u dwóch rąk. -O, ulepszenie? Wybacz, ale nie.- Maul dostawił drugą rękę do twarzy. -Cokolwiek zrobisz, nie uda ci się, bo...
Yoda wykręcił mu sutki.
Tym razem z piskiem mężczyzny rozległy się nieliczne, szybko przerwane chichoty.
-Zabiję tego małego gnojka, zabiję...- Jęczał pod nosem, klęcząc na podłodze.
-Tak, jak go złapiesz.- Dodał Solo. Maul spojrzał na miejsce, w którym przed sekundą był Yoda. Ławka była pusta, a po nim nie było śladu. Maul zaklął pod nosem. Asajj położyła mu rękę na ramieniu.
-Znajdziemy go potem. Teraz zajmijmy się resztą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top