Rozdział 10


Godzina siedzenia w śmierdzącym areszcie. Potem godzina siedzenia w śmierdzącej ciężarówce, aby w końcu wrzucili go do jakiegoś budynku i wyszli.

Ben usiadł na ziemi, patrząc na korytarz przed nim. Co się tu właśnie stało? Dlaczego mu to zrobiono?

Siedział przez chwilę bujając się w miejscu, gdy na końcu korytarza pojawiła się sylwetka. Nie ruszył się, gdy podchodziła. Dopiero gdy mężczyzna stanął nad nim, uniósł lekko głowę.

Był łysy. Od razu rzucała się w oczy czerowna i czarna skóra. Część była przypaleniami, część tatuażami. Uśmiechnął się swoimi żółtymi, jakimś cudem jeszcze trzymającymi się zębami.

-Kylo Ren, prawda?- Spytał. Chłopak powoli skinął głowę. Mężczyzna wyciągnął do niego dłoń, a gdy ten zdecydował się w końcu ją podać, podniósł go na nogi. -Chodź. Oczekujemy cię.

Ben poszedł za nim. No bo co miał zrobić? Wszystko działo się za szybko, chwilę wcześniej miał normalne życie, a teraz z jakiegoś powodu jest tutaj. Gdziekolwiek jest to "tutaj". Chyba lepiej po prostu już robić co każą i nie zadawać pytań.

Jeszcze raz przyjrzał się mężczyźnie. Miał czarną bluzę z kapturem i czarne dresy. Czyli wytatuowany Seba. Nie tak źle.

Mijali kolejne korytarze, niepokojąco przypominające szpital psychiatryczny z horrorów, których Solo zdecydowanie oglądał za dużo. W końcu weszli do pokoju z sześcioma pryczami, po dwie na ścianę. Facet zamknął drzwi na klucz, gdy Ben patrzył na osoby w środku.

Po prawej dziewczyna niewiele starsza od niego, o trupio bladej twarzy, białych włosach i przenikliwych jasnoniebieskich oczach. Uśmiechnęła się lekko. Gdyby nie ostatnie porąbane godziny, może i zagadałby, uznał za jedną z emo sióstr. Nosiła jasnoniebieską koszulkę z napisem "Psycho" oraz granatowe jeansy.

Z kolei po lewej... Mężczyzna o siwych włosach i bródce, ale i smukłej, wyćwiczonej sylwetce. Ubrany był w podobne ciuchy jak ten wytatuowany facio. No i na kolanach trzymał odkurzacz koloru kości słoniowej, który właśnie głaskał.

-A więc.- Wytatuowany usiadł na pryczy naprzeciwko drzwi. -Witaj wśród swoich Kylo. Jestem Darth Maul, ale mów mi Maul. Ta mała harpia to Asajj Ventress.- Dziewczyna uwodzicielsko puściła czarnowłosemu oczko. -A nasz staruszek bawiący się z odkurzaczem to Hrabia Dooku.

-Ten odkurzacz ma imię!- Dodał oburzony, tytułowany przez siebie Hrabia. - To Generał Grievous!

No proszę. Ben naprawdę wylądował w psychiatryku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top