♪ 8 ♪
Obudził się z bolącymi plecami, ale nie mógł narzekać. Ta kanapa była o wiele wygodniejsza niż beton na ulicy.
- Dzień dobry śpiąca królewno - Usłyszał nad uchem, a to spowodowało, ze serce podskoczyło mu do gardła i tym samym zaplątany w koc wylądował na podłodze.
- Nienawidzę Cię Clifford - Mruknął podnosząc się na nogi - Naprawdę nie mogłeś mnie walnąć w ramię czy coś? - dodał
- Nie, nie mogłem - Odpowiedział kolorowowłosy - A po za tym dzięki mnie plecy nie będą Cię boleć - stwierdził - Nie musisz dziękować
- Jak ja Cię nienawidzę - Mruknął Hemmings przez zaciśnięte zęby.
- Ze wzajemnością, blondyneczko - Clifford poklepał go lekko po policzku i ruszył w kierunku kuchni skąd było słychać ciche podśpiewywanie Sophie.
Niebieskooki pokręcił zrezygnowany, głową i złożył koc, a następnie odłożył go do szafki razem z poduszką. Przeczesał palcami włosy mając nadzieje, że to pomoże i ruszył w kierunku drzwi.
Zatrzymał się jeszcze przy wejściu do kuchni zauważając talerz z tostami. Złapał jednego w dłoń, a jego oczy zawędrowały w kierunku przyjaciela i jego dziewczyny. Nie chcąc im przeszkadzać w połykaniu się i penetrowaniu swoich podniebień szybko założył buty i wyszedł z mieszkania.
Tyle go tam widzieli.
Wybiegł z apartamentowca jednocześnie mrużąc oczy przez poranne promienie słońca święcącego już od dobrych dwóch godzin nad Los Angeles. Rozglądnął się jeszcze dookoła rejestrując po drodze wszystko, to co go otaczało i szybkim krokiem zaczął kierować się w samo centrum będące sercem miasta aniołów.
***
- Jesteś jedyną osobą, którą znam mającą największą, tendencje ściągania na siebie kłopotów. Przecież Malik mówił Ci żebyś lepiej zamykała garderobę i nie otwierała byle, komu! - Stwierdziła Blake po wysłuchaniu historii Jasmine z zeszłej nocy.
- To nie moja wina! - McCras zaczęła się bronić.
- Jasne, że nie - Stewart uśmiechnęła się do niej fałszywie - Nie twoja. Tylko tej palmy za oknem! - Wskazała na szklaną powłokę przy okazji przewracając oczami. Czasami nieodpowiedzialność, przyjaciółki doprowadzała ją do szału.
- O co chodzi? - Zapytał Ross wpadając do sali.
- Jakiś napaleniec prawie zgwałcił Minie - Odpowiedziała Blake rozkładając się na podłodze.
- Który to już raz? - Pojawił się Harry, w jak zwykle szampańskim humorze.
- Chyba piętnasty - Mruknęła Stewart, gdy Styles tylko zajął miejsce leżące obok niej zdjęła z jego głowy kapelusz i założyła na swoją nasuwając na oczy.
- Bardzo śmieszne - Fuknęła Jasmine krzyżując dłoni na piersi. Poprawiła się nadal siedząc na parapecie. Czekali aż wszyscy się zejdą, by ostatni raz powtórzyć układ i wyjść zatańczyć.
- Znowu się muszę wciskać w ten głupi mundurek - Zajęczał Ross wyjmując z szafki kostium do tańca.
- Akurat Ty masz dobrze. Mi ten pomarańczowy trykot więźnia w ogóle nie pasuje - Mruknęła Blake z pod kapelusza.
- Co wy dzisiaj wszyscy tacy nie do życia? - Jasmine omiotła swoim granatowym wzrokiem ich twarzy przy okazji marszcząc brwi.
- Tacy już jesteśmy - Ross pojawił się już przebrany w mundur policjanta i odbezpieczył falsyfikat broni. Brunetka przewróciła na jego słowa oczami.
***
Jak zwykle na minutę przed występem krew pulsowała jej w żyłach. Oddychała głęboko chcąc ukryć zdenerwowanie.
- Gotowi? - Spytała odwracając się do reszty. Pokiwali żwawo głowami, a niektórzy unieśli kciuki w górę zgadzając się ze swoimi towarzyszami.
- Stewart! Do cholery, gdzie Ty się szwędasz?! - Spytała nieco głośniej niż zamierzała, gdy przyjaciółka z powrotem pojawiła się przy niej.
- Byłam trochę zmienić ten trykot - Odpowiedziała brunetka poprawiając się ostatni raz. Rzeczywiście jej strój wyglądał inaczej. Zamiast pomarańczowej koszulki założyła granatową na szelkach, a szelki od spodni więziennych zostały opuszczone.
Jasmine nie zdążyła już odpowiedzieć, ponieważ z radia poleciały pierwsze takty melodii. Zacisnęła dłonie w pięści i uśmiechnęła się lekko.
Przedstawienie czas zacząć.
~*~
Nic tu dawno nie było :_: Musicie mi wybaczyć to, że zaniedbuje swoje pracy, ale przez te upały nic mi się nie chciało. Nawet pisać >.<
U góry układ ferajny :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top