♪ 21 ♪
Na całe szczęście Calum'owi nic takiego się nie stało, jego stan jest stabilny, a blondynowi po wielu namowach udało się zabrać Jo do domu. Po upewnieniu się, że na pewno bezpiecznie tam dotarła sam postanowił w jakiś sposób dotrzeć do swojego. Idąc chodnikiem wzdłuż jednej ulic w centrum czuł, jak chłód przeszywa jego ciało. Było około 4.00 nad ranem, a wtedy nie można było liczyć na więcej niż kilka stopni po wyżej zera. Jego dłonie drżały, więc postanowił schować je w kieszeniach jeansów i jeszcze bardziej przyśpieszył kroku.
Bezwładnie opadł na wygodne, a przede wszystkim ciepłe łóżko i po wtuleniu twarzy w poduszkę westchnął cicho. Nie fatygował się, żeby zdjąć zbędne ubrania i po kilku minutach poczuł, jak jego powieki robią się ciężkie, a następnie zasnął kamiennym snem.
***
Ból głowy, z jakim się obudził był jednym z gorszych, jakie go już spotkały. Alkohol, stres i strach, które wymieszały się razem, stworzyły iście szatańską mieszankę, która niemal zwaliła go z nóg. Cicho jęcząc powłóczył nogami do kuchni i zajął się przeszukiwaniem szafek w celu znalezienia czegoś przeciwbólowego. Po wzięciu kilku tabletek i wypiciu kilku butelek wody poczuł się nieco lepiej, ale do stanu 'człowiek' jeszcze dużo brakowało. Cieszył się, że ten dzień był jego wolnym dniem. Mógł w spokoju wyleczyć kaca, a wieczorem zajrzeć do Jasmine i reszty. Jeszcze raz przemyślał swój plan na dzisiejszy dzień i kiwnął głową sam do siebie, ostatecznie go akceptując. Po zabraniu ze sobą kolejnej butelki wody zawędrował do salonu i opadł na kanapę. Na wyczucie znalazł dłonią pilota i po uruchomieniu płaskiego, czarnego pudła zaczął skakać po kanałach chcąc znaleźć cokolwiek, co chociażby w najmniejszym stopniu go zainteresuje. Widząc jakiś tytuł horroru, którego jeszcze nie znał ostatecznie postanowił zobaczyć, czym jest owa produkcja. Ułożył wygodnie głowę i wbił niebieski wzrok w ekran.
***
- Cześć - Przywitał się wchodząc do środka. Przybił z Lynch'em i Styles'em piątki, a Jasmine i Blake ucałował w policzek - Żyjecie po wczoraj? - dodał
- Nie - Odpowiedziała McCras - Dziękuje, że odstawiłeś mnie do domu - dodała
- Nie ma sprawy - Puścił w jej kierunku perskie oko i uśmiechnął się lekko - Wszyscy trochę przegięliśmy wczoraj - dodał
- Stewart w szczególności - Zaczął Styles przykładając zimną butelkę wody na czoło - Nie zapomnę tego, jak flirtowałaś ze latarnią - dodał
- A ja tego, jak próbowałeś macać się ze śmietnikiem - Odgryzła mu, a reszta wybuchła śmiechem.
- Dlaczego ja tego nie pamiętam? - Wtrącił się Lynch jednocześnie marszcząc brwi.
- Lepiej dla ciebie - Stwierdziła Blake - Uwierz mi - dodała, a on tylko machnął ręką.
- Może zaczniemy próbę? Wspomnienia ze wczoraj zostawmy, na kiedy indziej, wystarczy mi, że kac towarzyszy mi od rana - Zasugerowała Jasmine.
- Choć raz się z tobą zgodzę, McCras - Poparł ją Styles i ruszył w kierunku sali. Reszta pojawiła się tam chwilę później i zaczęli trwającą następne trzy godziny próbę. Każdy element układu musiał być cholernie dopracowany. Nie było miejsca na błędy. Z resztą, jak zawsze.
***
Wokoło nich jak zwykle zebrało się mnóstwo ludzi. Ludzie rozpoznawali, kto z nimi tańczy i jak dobrze mu idzie. Był z nich dumny. Z tego, że tyle z nim wytrzymali, że trenowali tyle razy ten cholery układ z Hollywood Tonight i, że jak na razie wszystko dobrze im szło. Ostatnie elementy, wszystko wyglądające tak cholernie perfekcyjnie. Żadnych błędów.
Nie jeden raz jeszcze okaże się, że to właśnie uliczni tancerze będą lepsi niż zawodowcy.
~*~
Moim zdaniem dupy nie urywa, ale tragedii też chyba nie ma ><
Dziękuje za blisko 10k wyświetleń! Jesteście niesamowici *-*
Komentujesz = Motywujesz
All the love, Red xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top