♪ 10 ♪
- Gdzie ta idiotka Stewart się znowu szlaja? Za chwilę zaczynamy! - Fuknęła zdenerwowana Jasmine, gdy jej przyjaciółka od dłuższego czasu już się nie pojawiała.
- To Stewart. Znając życie zrobi coś w rodzaju wejścia smoka na ostatnią chwilę, gotowa do występu i wszystko będzie w porządku - Mruknął Harry strzelając sobie z palców.
- Obyś miał rację, bo inaczej ukatrupię was oboje - Warknęła brunetka. Styles popatrzył się na nią zdziwiony. Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, by McCras mu odgryzła.
- Hej, co się dzieje? - Zapytał badając uważnie swoją przyjaciółkę szmaragdowym wzrokiem.
- Nic, po prostu zżerają mnie nerwy, przez to nie myślę normalnie i wyżywam się po wszystkich - Mruknęła dziewczyna - Przepraszam - dodała podnosząc wzrok na Harry'ego.
- Nie ma sprawy - Uśmiechnął się do niej pocieszająco i wstał ze swojego miejsca. Podszedł do Ross'a i jak zwykle zaczęli gadać po swojemu. Jasmine oparła głowę na swojej dłoni i zaczęła obserwować uliczny ruch przy okazji zerkając, co kilka sekund na zegarek.
- Gdzie ona jest... - Zamruczała szukając w tłumie ludzi ciemnej czupryny przyjaciółki.
- Jestem! Żyje! - Blake pojawiła się za nią niczym duch powodując, że Jasmine dosłownie podskoczyła w miejscu.
- Zabić, w Twoim przypadku to mało - Powiedziała przez zaciśnięte zęby - Gdzie się szwendasz? - dodała krzyżując dłonie na piersi.
- Jeśli chcesz żebym zdążyła się przerobić na damską wersje Holmes'a, to wytłumaczę Ci to później - Przy damskiej wersji Holmes'a Stewart zrobiła cudzysłów z palców. Jasmine wywróciła na to oczami, ale odpuściła dziewczynie. Występ był ważniejszy niż jakieś zwymyślane tłumaczenia Blake.
***
- Więc gdzie Cię wywiało? - Zapytała Jasmine, gdy wracały po występie do ich studia.
- Byłam odwiedzić swoją starą znajomą w barze - Zaczęła Stewart - I w tym właśnie barze organizują w weekend coś w rodzaju balu maskowego - pisnęła podekscytowana.
- Tylko mi nie zaczynaj tu gadać, że chcesz wziąć w tym udział. Jak chcesz potańczyć to będziesz mieć do tego jeszcze sporo okazji w ciągu tego tygodnia - Stwierdziła Jasmine.
- Bądź na tyle miła i powiedź mi, który z tych idiotów zgodzi się zatańczyć ze mną tango, co? - Zapytała Blake.
- Może Styles się zgodzi, mówił mi coś, że w liceum matka uczyła go tańczyć - Zaśmiała się McCras - Nie dasz mi z tym spokoju, prawda? - dodała patrząc się na przyjaciółkę.
- Nope - Stewart się do niej wyszczerzyła - Dlatego też dzisiaj, po próbie idziemy na zakupy. Pora kupić Ci sukienkę, kochana - dodała
- Za jakie grzechy... - Zamruczała Jasmine. Nie była typem dziewczyny, która chodziła, co parę dni na zakupy, a wręcz przeciwnie. Unikała tego sposobu spędzania czasu jak ognia i gdyby nie Blake prawdopodobnie nie wiedziałaby nawet, gdzie w Hollywood jest jakieś dobre centrum handlowe. Jej szafa głównie składała się z T - shirtów, często męskich, a jak już damskich to na serio takich, które przypadły jej do gustu, rurek z dziurami na kolanach i przetarciami na udach i najzwyklejszych czarnych trampkach. Nie uznawała czegoś takiego jak kilogram tapety na twarzy, dlatego też malowała się, tylko wtedy, gdy na serio wymagała tego sytuacja.
- Wybacz, ale mam serdecznie dość tych Twoich jeansów - Powiedziała Stewart najwidoczniej słysząc mruczenie Jasmine.
- Nie zapominaj, że ja nie uznaje czegoś takiego jak spódnice, sukienki i buty na obcasie - Fuknęła poirytowana McCras.
- Pora to zmienić - Blake uśmiechnęła się do niej triumfalnie, a brunetka przewróciła po raz kolejny oczami.
***
- Patrz, co znalazłem - Calum wszedł do pokoju socjalnego, w którym Luke od dobrej półgodziny pił kawę i zastanawiał się czy wprowadzić dzisiejszej grupie nowe kroki do układu czy też nie.
- Co to? - Zapytał blondyn oglądając ulotkę, którą wręczył mu przyjaciel.
- Zobacz - Hood wzruszył ramionami wyjmując z lodówki zimną wodę - Przyłączysz się do mnie i Jo? - zapytał
- Paradowanie w maskach, to nie moja bajka - Mruknął Hemmings odrzucając kawałek papieru na blat - Ale mimo wszystko takie plany na weekend są lepsze niż siedzenie z Michael'em u niego w domu i granie w Fifę - mruknął
- Czyli mam rozumieć, że się przyłączysz? - Zapytał Calum, dla upewnienia się.
- Tak - Odpowiedział Luke - Powiesz mi dokładniej, co, gdzie i jak po zajęciach - dodał odstawiając swój kubek na blat. Złapał jeszcze w dłoń butelkę wody i ruszył w kierunku jednej z sal.
***
- Może być? - Zapytała Jasmine wychodząc z przymierzalni w najzwyklejszej czarnej, nieco rozkloszowanej sukience.
- Nie - Blake gestem ręki kazała się jej schować z powrotem za kotarą. Sytuacja powtórzyła się już chyba z dziesiąty raz. Jasmine zaczęła się powoli irytować, ale z drugiej strony cieszyła się też, że stos sukienek wybranych przez Stewart powoli się zmniejszał.
- A ta? - Wyszła z powrotem z przebieralni w tym razem błękitnej sukience nieco dłuższej z tyłu.
- Idealna - Blake klasnęła w ręce, a jej oczy zaświeciły radośnie - Przebieraj się i idziemy na buty - dodała, a Jasmine prosiła w duchy, by ktokolwiek ją stamtąd zabrał.
~*~
I jak? ^^ Mam nadzieje, że tragedii nie ma >.<
U góry ich występ i sukienka Jas :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top