Północna Ulewa
Kropla rosy spada z trzciny
w spokojnym poranku, po północnej ulewie
księżyc, w pogoni za słońcem,
rozpaczliwie wędruje po niebie
Upada, bez względu na siebie
wpada w pułapkę, wpatrzony
w pejzaż wschodu słońca:
połączenia ust frywolnych, splecionych z przędzy,
wplatania się pomiędzy,
niczym trzcina cukrowa frywolnych zachowań
lecz zamiast wśród wschodu,
skończył na północy, pół nocy przepadło:
upada nam księżyc.
Między pieśnią złamanych kości
i płuc zatopionych w słowach,
za których szczyty, księżyc się chowa,
w tańcu wiruje ta jedyna, samotna
O, trzcino cukrowa, służ mu za wiatrowskaz,
gdy zagubiony chłopak,
będzie płynąć łodzią,
czyli będzie iść na nogach,
a jej kolano w tańcu
będzie zwinnie meandrować,
pejzaże wciąż malować,
wabiąc go w swe słowa
Przesyłać mu swą miłość, wraz z kroplami deszczu,
karmić go, jak morze, mądrościami wieszczów
o legendarnych językach, co zaprowadzą nas do sensu,
ulewać biżuterie z potłuczonych diamentów, wyłowionych z morza
Ulewa gasi pożar, który zniszczył trzciny
a księżyc, jako chłopak
upadł dla dziewczyny
Trzeba było słuchać
ciem z szali leciwych
chciwość jawi się w blond włosach
i tanecznych pozach,
a on był bardzo chciwy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top