nie-królowa
Przyszła ze śmiercią,
pytała "kim jesteś?
tak dziwnie, okropnie
się mieszasz z powietrzem"
Weszła cicho,
choć głównym wejściem
Nie miała szat w odcieniach purpury,
wagi, czy miecza, futra gronostaja
Patrzyła na mnie, wcale nie z góry,
Sprawiedliwość miała na imię,
choć niesłusznie cierpiała by jej je przyznano
Choć już nie pamięta kiedy człowiekiem była
nawet ludziom grzesznym przyznawała miano
szacunku, dobroci i czego by jeszcze, na co nie zasługiwali
Była moim prawnikiem, choć jej nie płaciłam,
podniosła nad Ziemię i zalała deszczem
choć prawa nie miała, choć nikim nie byłam
O, piękna Pani w starych łachmanach,
co nie depcze po najzłudniejszych kapłanach,
co pośród wojen szepcze "wybaczam",
nigdy nie się nie zasklepila twoja rana
Dziękuję, dziękuję że jestem kochana
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top