Rozdział II
Do kawalarki wszedł ten człowiek, który ostatnio na szkoleniu zemdlał. Dom owiewał cmentarną pustką. Osoba ta zamknęła za sobą drzwi, powiesiła klucze i powiedziała.
-Ach, że też polska służba zdrowia się tak o mnie martwi. Było przecież wiadome, że nic te badania nie wykażą. Przecież ciału nic nie jest tylko dusza ma problemy, a na to już nie zaradzą. Ała moje serce - złapał się za kratkę piersiową. Cisza nadal nie odpowiadała. - Dziwne, że może mnie boleć coś czego nie mam. Mam jedynie pompę, którą nazywają sercem, anie serce. W zasadzie za chwile nic nie będę miał. Pewnie to ostatni mój mrok tutaj. Mam jeden dzień na skończenie tego co zaczołgałem. Pewnie już na mnie czekasz - uśmiechnął się, a cisza nadal nie odpowiadała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top