Rozdział #15

Alfa i mój ojciec wpatrywali się w siebie przez chwilę. Po tej chwili obaj uśmiechnęli się i przywitali. Wszyscy pozostali, łącznie z rodziną alfy, patrzyli na nich zdrowo zdziwieni. Wychodzi na to, iż tych dwóch się zna. Tylko skąd do cholery mój ojciec zna alfę watahy wilkołaków?

- Dawno się nie widzieliśmy Hugh. - Rzucił alfa, patrząc na mojego tatę.

- Nie da się ukryć.

- Nie sądziłem, że przejmiesz ineters ojca, bardziej posądzał bym o to twoją siostrę i jej męża. - Rzucił nagle wilkołak.

- Miała pewnie powody, dla których tego nie zrobiła, ale to nie rozmowa na teraz.

Obaj mężczyźni odwrócili się do pozostałych, w tym do mnie. Alfa popatrzył po wszystkich, a gdy dotarł do mnie zatrzymał się na chwilę. Po tej chwili posłał mojemu tacie zdezorientowane spojrzenie. Hugh rzucił na mnie okiem, przenosząc potem spojrzenie na swojego, najwyraźniej, przyjaciela z dawnych lat.

- A no tak. Eliasie, poznaj proszę moją córkę, Riley. - Mruknął tata, wskazując na mnie.

- Córkę? - Zdziwił się Elias, tata przytaknął.

- To też Ci później wytłumaczę.

- Na to liczę - wzrok Eliasa powędrował na mnie. - miło mi cie poznać Riley. Jak już słyszałaś na imię mi Elias, przyjechałem tu wraz z moją żoną, Sophią oraz naszymi dziećmi. Naszym synem Holdenem oraz jego siostrą, a naszą córką Laurą.

Rzuciłam okiem na pozostałą trójkę. Żona alfy, Sophia, posłała mi życzliwy uśmiech, na co odwzajemniłam tym samym. Czy wszystkie kobiety z ich watahy były takie miłe? Bo jeśli dorównywały w tym Elise to podejrzewam, że młodzież często miała ich dość. Syn alfy skinął mi tylko głową, uśmiechając się lekko. Chłopak był dość wysoki, zapewne wzrostu Williama, miał włosy w kolorze ciemnego blondu, zupełnie jak jego matka, oraz niebieskie oczy. Był też dość przystojny. Jego siostra, która pomachała mi krótki, miała ciemnobrązowe włosy, zupełnie jak ojciec, oraz zielone oczy, których odcień przywodził na myśl leśny mech.

- Myślę, że możemy zostawić młodzież, by się lepiej zapoznała, a w ten czas my pójdziemy omówić kilka spraw. - Zarządził alfa.

Dorośli tylko skinęli głowa, po czym udali się w kierunku budynku pensjonatu. Popatrzyłam w ślad za nimi, jednak potem mój wzrok padł na pozostałych nastolatków, którzy zaczęli się ze sobą witać. William i Holden przywitali się w sposób taki, w jaki robią to dobrzy przyjaciele, Abby i Laura mruknęły tylko do siebie ciche słowa powitania, chyba za sobą nie przepadały. Przywitanie Laury i Willa było za to dość... Czułe. Dziewczyna bowiem pocałowała chłopaka w policzek, a ten obdarzył ją szerokim uśmiechem, przez ten czas Abigail przytuliła syna alfy w ramach przywitania. Siedziałam nieco skołowana przyglądając się zaistniałej scenie. Przynajmniej do momentu, gdy syn alfy zwrócił na mnie uwagę.

– Cześć. – Rzucił chłopak, podchodząc do mnie.

– Cześć.

– Dobrze wiedzieć, że będzie tu ktoś w naszym wieku poza Willem i Abby.

Mruknęłam jedynie coś pod nosem w ramach odpowiedzi. Holden jednak nie zwrócił na to szczególnej uwagi i zaczął mówić na temat czegoś o czym kompletnie nie miałam pojęcia, lecz mimo to słuchałam tego zaciekawiona.

Hugh

Patrzyłem na krążącego po moim gabinecie Eliasa. Po drodze tutaj Steve, który okazał się jego betą, wytłumaczył mu kilka kwestii. Stałem oparty o swoje biurko z rękami skrzyżowanymi na piersi, wodząc wzrokiem za chodzącym w te i z powrotem Eliasem. W końcu alfa przystanął na chwilę i spojrzał na mnie.

– Dobra – zaczął. – wytłumacz mi wszystko po kolei. Chcę znać jak najwięcej szczegółów tej sprawy jeśli mam pomóc.

– Riley wraz z młodymi Steve'a poszła do lasu, tam znaleźli te posiadłość.

– Podobno ktoś podpalił tą cholerną posiadłość.

– Owszem. Ta w lesie spłonęła, ta na bagnach stoi prawie nietknięta. – Mruknąłem, krzywiąc się lekko, gdy wróciły do mnie wspomnienia, które już dawno chciałem wymazać, lecz nie potrafiłem.

Elias przetarł twarz dłonią. Nie był zadowolony, gdy Thompson rozmawiał z nim przez telefon przed przyjazdem tutaj. Jednak gdy w trakcie ich rozmowy padła wzmianka o tajemniczym wilku alfa natychmiast zadeklarował się, iż przyjedzie najszybciej jak to będzie możliwe. Niebieskooki patrzył na mnie, najwyraźniej oczekując dalszych wyjaśnień.

– Dobra. A co z dziewczyną? Ona wie?

– Nie – westchnąłem, wiedziałem, iż w końcu poruszy ten temat. – Riley o niczym nie wie.

– Cholera jasna, Hugh.

– Wiem, że powinienem jej powiedzieć, ale nie potrafię. Nie potrafię jej wyznać prawdy. – Ponownie westchnąłem.

– Tym, iż to przed nią ukrywasz tylko wszystko komplikujesz, utrudniasz sobie, nam, a zwłaszcza Riley.

– Czyli powinienem jej powiedzieć?

– I to jak najszybciej. – Odpowiedział alfa, patrząc na mnie.

Wiedziałem, że ma rację, że powinienem wszystko wytłumaczyć Riley jeśli nie chce by coś jej się przydarzyło. Patrząc zwłaszcza na fakt, iż to wszystko zaczyna iść w złym kierunku. W takim, w jaki wolałbym aby nie posunęło się zbyt daleko. Wyjawienie prawdy mojej córce, mogło by ją nawet uratować, a nam zdecydowanie ułatwić rozwiązanie całej sprawy. Za nim jednak pogadam z młodą musiałem wyjaśnić jeszcze kilka kwestii Eliasowi, aby to on rozpatrzył co w danej sprawie powinno zostać zrobione. I lepiej aby do działania przystąpić za nim będzie za późno. Za nim pewne rzeczy, które nie miały nigdy ujrzeć światła dziennego wyjdą na jaw.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top