Rozdział 32

Z przykrością oznajmiam, że powoli zbliżamy się do końca tej książki:(

Abigail POV:

Dzisiejszej nocy nie dane nam było się wyspać, gdyż jak tylko wróciliśmy do domu Matta, Clary zadzwoniła do Aleksa, każąc nam, jak najszybciej zjawić się u niej w biurze. Niebyt miałam na to ochotę, ale z drugiej strony im  szybciej rozwiążemy problem z tajemniczym mężczyzną, tym szybciej wrócę do normalnego życia. 

Przekroczyliśmy próg dobrze znanego mi już pokoju i usiedliśmy na kanapie. Zauważyłam, że Yuuki jest bardzo zdystansowana w obecności Aleksa. Nie lubi go? Przecież zna go tak krótko, chyba nie mógł zrobić nic głupiego, żeby aż tak ją do siebie zniechęcić. 

Westchnęłam kiedy do pokoju wkroczyła Clary, ewidentnie nie jest w nastroju o czym świadczy je nietęga mina. 

- Posłuchajcie, to co wam teraz powiem jest niezwykle ważne. Jestem prawie pewna, iż wiem kto kryje się za maską.- Jak to? Tak szybko udało jej się do tego dojść?- Aleks, to twój ojciec stoi za całym tym zamieszaniem, to on chce się was pozbyć.- Spojrzałam niepewnie na chłopaka, ewidentnie ta reakcja nim wstrząsnęła. 

- Nie...to jest niemożliwe...przecież on nie żyje!- Wstał gwałtownie podchodząc do Clary.- Doskonale wiesz, że jego już nie ma! Byłaś tam kiedy to się stało.

- Aleks, ja wiem, że to dla ciebie trudne, ale...- Aleks zaczął zachowywać się jak w amoku, chodził po pokoju w tą i z powrotem, mamrocząc coś po nosem .

- Nic nie wiesz! Mylisz się, musiałaś coś źle sprawdzić, albo po prostu kłamiesz!- Stanął w miejscu, zaciskając dłonie w pięści. Sytuacja pogarszała się z minuty na minutę. Doszło do tego, że Aleks i Clary się pokłócili, a chłopak opuścił pomieszczanie, trzaskając drzwiami. Chciałam za nim pójść i z nim porozmawiać, ale Matt powstrzymał mnie, mówiąc, że lepiej będzie jak Aleks pobędzie przez chwilę w samotności.

...POV:

- Odkryli twoją tożsamość, co teraz zrobisz?

- Ian, spokojnie, to im w cale nie pomoże w unieszkodliwianiu mnie. Pamiętaj, że teraz mamy tą całą Sorschę, zawsze możemy użyć jej jako karty przetargowej w razie problemów.- Westchnąłem znudzony, ten dzieciak jest zbyt ciekawski. 

- Nie rozumiem, czemu nie chciałeś zabić Abigail, kiedy powiedziała o tobie reszcie. Moja kobra uśmierciłaby ją w trzy sekundy.- Wstałem, kierując się do barku po jakiś mocniejszy trunek. Na trzeźwo z nim nie wytrzymam. 

- Fakt, mogłem to zrobić, ale wtedy nie cierpiałaby, a pomyśl co będzie czuć, kiedy najpierw na jej oczach zabiję jej brata, przyjaciółkę i chłopaka.- Zaśmiałem się głośno.- To będzie jej kara za to, że mnie zdradziła. 

- Chcesz zabić ich wszystkich?! Nawet własnego syna?- Oparłem się o barek, popijając przyrządzonego drinka.

- Zostawił mnie wtedy kiedy go potrzebowałem, więc...- Udawałem, że się zastanawiam.- Tak, poza tym...mam jeszcze ciebie, prawda Ian? 

Aleksander POV:

Zacisnąłem powieki, próbując powstrzymać łzy. Nie, nie będę płakał. To nie w moim stylu, wdech i wydech, ten ból zaraz przejdzie. On nie żyje, zginął siedem lat temu, widziałem jego śmierć na własne oczy i nie wmówią mi, że było inaczej. Muszę się uspokoić i porozmawiać z Clary na spokojnie, na pewno się myli, muszę jej to tylko uświadomić. 

Hejka:) Wiem, że chcielibyście, abym dodawała rozdział, najlepiej codziennie, ale ja po prostu fizycznie nie dałabym rady. Mimo, iż jest dopiero październik, to w szkole tak mnie cisną, że nie mam czasu nawet się wyspać, nie mówiąc już o napisaniu czegokolwiek. Pewnie pomylicie sobie, że przesadzam, ale tylko w tym tygodniu mam: dwa sprawdziany z rozszerzeń, dwie kartkówki, omawianie lektury (którą jeszcze muszę przeczytać), napisać manifest i jeszcze parę innych pierdół, także nie bądźcie na mnie źli kiedy przez jakiś,czas czegoś nie dodaje, bo po prostu nie daje rady. W każdym razie, dzisiaj wstawię jeszcze jeden rozdział, a następny pojawi się dopiero w czwartek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top