Rozdział 28
Ta książka zdobyła 8 miejsce w rankingu Fantasy:) Dziękuję.
Aleksander POV:
Złapałem brunetkę, nim zdążyła osunąć się na ziemię. Domyślałem się, że moje słowa spowodują u niej niemałe zaskoczenie, ale nie spodziewałem się, że zareaguje aż tak gwałtownie. Położyłem ją delikatnie na ziemi, aby nie zrobić jej krzywdy.
- Yuuki! Coś ty jej zrobił?!- Abigail podbiegła do nas, mierząc mnie morderczym wzrokiem.
- Nic. Po prostu powiedziałem jej, że jestem twoim bratem, a ona zemdlała, tak po prostu.- Wzruszyłem ramionami, ale nawet ta odpowiedź nie pomogła mi ułaskawić szatynki. Jakby na to nie patrzeć,w cale mnie to nie dziwi, w końcu nie darzymy się zbytnią sympatią.
- Postaram się ją ocucić, może...idź porozmawiać z Mattem, jest w totalnej rozsypce, nie chcę żeby był teraz sam, boję się, że znowu zrobi sobie krzywdę.
- Myślę, że to ty najlepiej odnajdujesz się w roli pocieszycielki.- Nie mam ochoty na rozmowę z Mattem, boję się, że będzie mnie obwiniał za to co się stało.- Dobra, nic nie mówiłem, już idę.- Abigail naprawdę ma dar przekonywania ludzi do swoich racji, wystarczy jej jedno spojrzenie.
Podszedłem do przyjaciela, a następnie usiadłem koło niego na trawie. Przez chwilę trwaliśmy w milczeniu, dopóki on nie przerwał krępującej ciszy.
- Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane?- Mi to mówisz? To ja zabiłem swoją matkę, i jej męża, a przy okazji wysłałem swoją siostrę do bidula.
- Nie wiem, sam się nad tym zastanawiam.
- Nigdy nikomu tego nie mówiłem, właściwie to nawet przed samym sobą się do tego nie przyznałem, ale ja...chyba...nie wiem jak to powiedzieć.
- Najlepiej prosto z mostu.- Poklepałem go po ramieniu, aby dodać mu otuchy.
- Ja...nie kocham Sorschy. Kiedyś było między nami uczucie, ale...z każdą jej kolejną misją, zaczęliśmy się od siebie oddalać. Właściwie to,byliśmy parą tylko wtedy, kiedy ona wracała z misji, a potem, kiedy wyjeżdżała...czułem się samotny, potem przygnębiony, a na końcu nic już nie czułem. Uświadomiłem sobie, że jej prawdziwą miłością jest wojsko, chciałem to skończyć, ale kiedy wróciła, poczułem ukłucie nadziei, że może jednak uda nam się to naprawić, teraz uświadomiłem sobie, że to tylko przywiązanie, a nie uczucie. Kurwa! Czemu to wszystko jest takie skomplikowane?!
- Dlaczego nigdy nie zauważyłem, że coś cię dręczy? Cholera, myślałem tylko o swoich problemach, a ciebie odtrąciłem, choć jesteś moim najlepszym...jedynym przyjacielem.- Żałuję, że dopiero teraz przejrzałem na oczy.
- To prawda, choć muszę przyznać, że jesteś chujowym przyjacielem.- Skrzywiłem się.- Ale...nie zamieniłbym cię na żadnego innego.- Uśmiechnąłem się.
- Wstawaj, mam pomysł jak możemy uratować twoją przyszłą ex.- Wstałem, a następnie podałem mu dłoń, żeby się podciągnął. Podeszliśmy do dziewczyn, gdzie Abigail nadal próbowała ocucić Yuuki. Bez słowa wziąłem ją na ręce i zacząłem iść przed siebie.
- Gdzie ty idziesz?!- Krzyknęłam Abigail, biegnąc za mną.
- Spokojnie, znam osobę, która pomoże Sorschy, więc musimy się jak najszybciej do niej dostać. Jak widzisz, ta śpiąca królewna, nie ma zamiaru się obudzić, więc trzeba zabrać ją ze sobą.- Bez słowa skinęła głową. Uff...przynajmniej raz się ze mną zgadza.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top