13
- Tak więc to koniec. Tak zakończyła się moja przygoda i nie tylko ona.
- Czy oni znaczy się Lenni... Nathaniel czy oni...
- Żyją? Nathaniel tak, ale co do Lenni'ego nie mam pojęcia. Z całego serca pragnę by żył gdzieś tam szczęśliwy, ale czy to możliwe? Nie wiem.
- Alex mam pytanie. Czy mogłabym zobaczyć tego gnoja od którego oberwałam?
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Proszę...
- No, ale jeśli pójdę z Tobą to nie powinno się nic zdarzyć. Chodź.
Przeszliśmy do kuchni gdzie przywiązany do krzesła siedział Kevin. O dziwo był spokojny i nie próbował się na mnie rzucić.
- Kim jesteś to wiem, ale dlaczego mnie zaatakowałeś?
- Hehehe ty naprawdę sądzisz, że Ci powiem?
Sięgnęłam po nóż znajdujący sie w stojaku i przyłożyłam mu go do policzka.
- Tak. Więc jak będzie? - spytałam lekko naciskając. Nie otrzymawszy odpowiedzi wbiłam ostrze i przejechałam nim w górę, zostawiając głęboką szramę.
- Odpowiesz?
- Pierdol się suko!
Tym razem nie udało mi się powstrzymać psychopatycznego chichotu i wszyscy w pomieszczeniu pobledli. Z szuflady wzięłam srebrną łyżeczkę i skierowałam ku jego twarzy. Był spokojny do czasu, aż nie podłożyłam jej pod dolną powiekę jego oka.
- On mi kazał!
- Kto? - nie zauważyłam kiedy obok mnie stanęła Rinnie.
- Przynoszę pozdrowienia panienko Rinnie.
- Od kogo do cholery? - pozwolił sobie na mały uśmiech, a potem odpowiedział:
- Panicz Lenni przesyła pozdrowienia.
***
- Rinnie?
- Tak?
- Czy jest możliwość panowanianad naszymi zmianami? Czy zawsze będzie się to samo z siebie działo?
- Jasne, że można to kontrolować. Nauczyłam się tego chyba podczas któregoś z rejsów. Z tego wnioskuję, że masz już za sobą pierwszą przemianę?
- Taa, broniłam Alex'a. A ty? Trzymasz się?
- Chodzi Ci o Lenni'ego? - kiwnęłam głową - zawsze miałam nadzieję, że o mnie zapomni, że nie będę musiała z nim walczyć. Ale to chyba nieuniknione. Tyle lat minęło odkąd go zostawiłam. Wciąż pamiętam te pełne nienawiści oczy. I dlatego tak się cieszyłam, że jest przy mnie Nathaniel. - na to wspomnienie w jej oczach zagościł jeszcze większy smutek - A potem po jakimś stuleciu mnie zostawił. Stwierdził, że ma tego dość, że takie życie go przerasta. Chciał odnaleźć swą drogę. Chciało mi się wyć z rozpaczy, ale musiałam pozwolić mu odejść. Co do Lenni'ego nie przestałam za nim tęsknić, ale boję się tego spotkania.
- Spokojnie będziemy z Tobą. Ja Ci pomogę. Alex i Mikaru na pewno też pomogą zwłaszcza, że mają w perspektywie zadośćuczynienie za to, że nie przypilnowali Kevina. Chodź napijemy się czegoś.
Przygotowałyśmy w kuchni czekoladę i zaniosłyśmy ją do salonu. Miło było tak siedzieć w ciszy z inną dziewczyną. Wtedy nie potrzeba słów. Szczególnie gdy łączycie się w niedoli. Później zaczęłyśmy rozmawiać o zwykłych rzeczach. Brakowało mi tego. To nie to samo co rozmowy z Williamem. Jest moim bratem, ale to facet, a czasem potrzeba towarzystwa dziewczyny. W tym momencie drzwi wejściowe się otworzyły i wstałam zobaczyć kto to. W kuchni zastałam Willa.
- Cześć braciszku! - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Hej mała. Mam wieści. Wiem kim jest chłopak z rana.
- Taa... ja też wiem - spojrzał na mnie zdziwiony - spójrz za siebie.
Gdy się odwrócił zobaczył zakneblowanego Astarota przywiązanego do krzesła.
- Aha więc wiesz. Czy ty...? Jesteś...
- Dziedziczką? Tak. - nie wiedziałam czy mi się zdawało, ale przez jego twarz przebiegło... obrzydzenie?
- Nate? - usłyszałam głos nowej przyjaciółki.
- Co ty tu robisz? - stałam jak wryta nie słuchając wyjaśnień Rinnie na temat tego co robi w naszym domu.
- O co tu chodzi!? Niech mi to ktoś wyjaśni do kurwy nędzy! Nie będę stać jak kołek gapiąc się jak oferma. O czym świadczy to, iż nazwała Cię Nate? Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic.
- Siostrzyczko... Uspokój się. Co do sekretów to nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć. Wiesz co się łączy z tym, że jesteś Dziedziczką? Jesteś adoptowana...
Stałam jak zamurowana. W momencie kiedy dotarł do mnie sens tych słów wybiegłam ocierając wierzchem dłoni niechciane łzy. Will wołał za mną, ale ja już nie słuchałam. Dwa słowa sprawiły, że mój świat legł w gruzach. Osoby którym ufałam stały się obce, całe moje życie okazało się kłamstwem. Leżałam w pokoju gapiąc się w sufit i nie rejestrowałam żadnych dźwięków z zewnątrz. „ Kim ja tak właściwie jestem?" pomyślałam. Po moim policzku spłynęła łza, która została wytarta przez czyjąś dłoń. Odwróciłam się w tamtym kierunku i ujrzałam mężczyznę. Dobrze skrojony garnitur, pociągła przystojna twarz i oczy. Takich oczu nigdy nie zapomnę. Widząc je człowiek ma wrażenie, że patrzy na bezchmurne niebo w noc pełni. Nie czułam lęku, ni żadnych innych uczuć więc spytałam:
- Kim jesteś? I co tutaj robisz? I jak się tu dostałeś?
~~~~~
Hejo misie pysie :)
Jak myślicie kim jest tajemniczy mężczyzna? Dziś tak krótko, ale jak dobrze pójdzie może wrzucę dziś jeszcze jeden. Proszę ładnie o gwiazdki i komentarze jeśli się podobało (jeśli nie to też będę wiedziała co zmienić).
Tak więc do rychłego zobaczenia :)
Domina Morte
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top